Przez pustynie na ośnieżone szczyty...

Okładka książki Przez pustynie na ośnieżone szczyty... Wojciech Lewandowski
Okładka książki Przez pustynie na ośnieżone szczyty...
Wojciech Lewandowski Wydawnictwo: Muza literatura podróżnicza
312 str. 5 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura podróżnicza
Wydawnictwo:
Muza
Data wydania:
2013-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-01-01
Liczba stron:
312
Czas czytania
5 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377583111
Tagi:
Ameryka Łacińska podróże literatura podróżnicza
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
24 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
821
61

Na półkach: ,

Nie jest to książka podróżnicza sensu stricte, nie jest też klasycznym przewodnikiem po górach Ameryki Łacińskiej. Jest to osobisty przewodnik podróżny powstały w wyniku kilkunastu lat peregrynacji autora po górach, wulkanach, tepui Ameryki Środkowej i Południowej. Opisuje 31 różnego rodzaju form górskich-różnego pochodzenia geologicznego, od lodowych gigantów Andów Środkowych, przez wilgotne tepui Wenezueli po wyrastajace z lasu deszczowego tudzież sawanny stratowulkanów Ameryki Środkowej. Znaleźć tu można też takie ciekawostki jak miniaturowe szczyty Urugwaju i Paragwaju (514 m n.p.m. i 851 m n.p.m.).
Dużo zdjęć, ilustracji, ciekawostki przyrodnicze, geograficzne i geomorfologiczne, garść porad (kiedy, gdzie, jak, etc.),trzon książki zaś to relacja autora z wypraw na owe wybrane 31 szczytów górskich. Łatwa, szybka i przyjemna lektura dla każdego kto kocha góry, szczególnie jeśli ktoś miał przyjemność (a czasami jednak "nieprzyjemność") snuć się po Andyjskich bezdrożach (czy Kordylierze w Ameryce Środkowej). Jak można się domyślać taka konsekwenta relacja z kolejnego zdobywania gór i wulkanów nuży i nieco się dłuży, warto więc chyba rozłożyć sobie książkę na raty i czytywać ją na raty w przerwach pomiędzy jakąś poważniejszą lekturą.

Nie jest to książka podróżnicza sensu stricte, nie jest też klasycznym przewodnikiem po górach Ameryki Łacińskiej. Jest to osobisty przewodnik podróżny powstały w wyniku kilkunastu lat peregrynacji autora po górach, wulkanach, tepui Ameryki Środkowej i Południowej. Opisuje 31 różnego rodzaju form górskich-różnego pochodzenia geologicznego, od lodowych gigantów Andów...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3769
950

Na półkach: , ,

Przede wszystkim nie nazwę siebie entuzjastką gór. Nie dlatego, że mam coś szczególnego do nich, ale mój organizm zawsze nietypowo reagował na wysokości, nawet te w samolocie (a raczej podczas obniżania lotu). Kto wie, czy gdyby nie to, to dziś nie byłabym ich fanką. A lektura "Przez pustynie na ośnieżone szczyty..." jest właśnie przeznaczona dla takich miłośników zdobywania kolejnych szczytów. Nawet jeśli są to ludzie, którzy nie mogą sobie pozwolić na dalekie wyprawy, to zapewne z zapałem sięgają po tego typu podróżnicze historie.

Lewandowski stworzył swoją opowieść dla każdego, kto kocha góry i chce przeżyć na łamach książki swoją przygodę, w tym wypadku, wyprawiając się z autorem do Ameryki Łacińskiej. Na jej kolejnych kartach wyruszamy z Meksyku, poprzez Gwatemalę, Belizę, Honduras, Nikaraguę, Kostarykę, Jamajkę, Kolumbię, Wenezuelę, Ekwador, Peru, Boliwię,Paragwaj, aż po szeroko opisaną Argentynę, Chile, kończąc na Urugwaju. Dostajemy opis górskich szczytów, wspomina się o wulkanach, tropikalnych lasach i niezwykłej roślinności, opisuje się ukształtowanie terenu, wspomina o jakości trasy do przebycia, stopniu trudności w podejściu i oczywiście o zachwycie podróżującego, który tego wszystkiego osobiście dotyka oczami, rękami i duszą. Sporo zdjęć, ale bynajmniej nie ograniczających się do samych fotek gór. Przedstawiają one w ogóle tereny górskie, a co za tym idzie typową dla danego regionu florę i faunę oraz charakteryzujące kulturę odwiedzanych krajów rzeźby, maski i inne. Są potwierdzeniem dla urzeczywistnienia się marzeń wędrującego człowieka. I dobrze oddają to, co opisują kolejne stronice.

Nie jest to jakiś szczególnie emocjonujący zapis przeżyć, choć są również dodane krótkie wstawki innych podróżujących w formie wspomnień. Publikacji nadano rzeczowy charakter wpisany w określone ramy, choć oczywiście nie trzymano się tu tej samej liczby stron podczas opisu każdego z państw. Niemniej nawet dla mnie, jako laika w temacie, za mało w tym pasji. Nie wiem jak innych, ale mnie tak przedstawiona relacja nie przekonałaby do wyruszenia zaproponowanym szlakiem.

Przede wszystkim nie nazwę siebie entuzjastką gór. Nie dlatego, że mam coś szczególnego do nich, ale mój organizm zawsze nietypowo reagował na wysokości, nawet te w samolocie (a raczej podczas obniżania lotu). Kto wie, czy gdyby nie to, to dziś nie byłabym ich fanką. A lektura "Przez pustynie na ośnieżone szczyty..." jest właśnie przeznaczona dla takich miłośników...

więcej Pokaż mimo to

avatar
314
95

Na półkach: ,

Początek słaby, trochę podręcznikowy, mam wrażenie, że niezbyt przemyślany lub pisany na siłę.
W dalszej części, gdy zaczynają się opisy zdobycia wyższych gór, książka się rozkręca, choć w dalszym ciągu brakuje anegdot i ciekawie oddanych emocji.
Z pewnością spodoba się pasjonatom Ameryki Łacińskiej, geografom i geomorfologom oraz wszystkim tym, którzy lubią górskie historie.
Dużym plusem jest spora ilość zdjęć oraz nawiązania do "Wyżej niż kondory" Ostrowskiego czy Polskich Wypraw Andyjskich.
Warto poświęcić jej nieco uwagi :)

Początek słaby, trochę podręcznikowy, mam wrażenie, że niezbyt przemyślany lub pisany na siłę.
W dalszej części, gdy zaczynają się opisy zdobycia wyższych gór, książka się rozkręca, choć w dalszym ciągu brakuje anegdot i ciekawie oddanych emocji.
Z pewnością spodoba się pasjonatom Ameryki Łacińskiej, geografom i geomorfologom oraz wszystkim tym, którzy lubią górskie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
471
253

Na półkach: , , ,

„Jaszczurek dodaje mi otuchy, pokpiwając, że nie jestem na wycieczce dla dziadków. To działa mobilizująco.''

Żeby napisać dobrą i ciekawą podróżniczą książkę, trzeba naprawdę uwielbiać opisywany przez siebie kraj czy obszar. Obowiązkowo jest wiedzieć o nim naprawdę sporo i umiejętnie nam te informacje przekazać, wplatając je w najbardziej ekscytujące fragmenty. Najlepiej jest czytać dzienniki z wypraw, ponieważ wtedy przenosimy się razem z autorem do tamtejszej teraźniejszości i możemy zasmakować tego egzotycznego życia. Zobaczyć jak czuł się autor i o czym myślał pod szczytem Aconcagui, czy pod jednym z najwyższych wulkanów świata - Chimborazo w Ekwadorze.

Wojciech Lewandowski w książce Przez pustynie na ośnieżone szczyty... opowiada nam o górach Ameryki Łacińskiej i wyjaśnia, które tereny do niej należą oraz z czego taki podział wynikł. Przedstawia również dobre i złe strony ''zbieractwa'' szczytów. Najważniejszą częścią tej pozycji są jednak opowieści o tropikalnych lasach, tajemniczej i nieznanej nam przyrodzie, wulkanach, przypadkowych spotkaniach z ludźmi pełnymi pasji oraz o górach i trudnej wspinaczce na nie. Autor wraz z towarzyszami pokazuje jak zdobył jedne z najwyższych szczytów Ameryki Południowej, idąc śladami Pierwszej Wyprawy Andyjskiej z lat 30. XX wieku.

Na szczególna uwagę zasługuje samo wydanie książki, bo tak jak w przypadku innego reportażu, o którym pisałam wcześniej - W świecie jurt i szamanów, tak i tutaj czytanie i oglądanie sprawiało ogromną przyjemność. Zdjęcia dołączane do pozycji podróżniczych są obowiązkowym elementem, dzięki któremu możemy łatwiej zrozumieć zachwyt autora, nad wydawać by się mogło zwyczajnym kwiatkiem. Opowieść jest przesycona prawdziwymi emocjami, które automatycznie przechodzą na nas i sami mamy nieodpartą chęć towarzyszyć pisarzowi w jakiejkolwiek przygodzie. Bardzo spodobało mi się nawiązywanie do historii, czy dzielenie się z czytelnikami codziennymi i życiowymi zdarzeniami.

Przez pustynie na ośnieżone szczyty to książka dla osób fascynujących się światem oraz dla tych, którzy chcieliby wyjechać w przyszłości właśnie w Andy - jestem przekonana, że ta pozycja pomoże wam w jakimś stopniu i dzięki niej dowiecie się naprawdę wielu przydatnych rzeczy. Przeżyjecie niesamowite chwile, a kiedy opowieść będzie dobiegała końca, postanowicie tam pojechać, albo przeczytać ją od nowa. Uważam, że relacja z tych podróży jest warta uwagi, ponieważ nie tylko uczy nas wiedzy o nieznanym nam świecie, ale również motywuje do odbycia swojej wymarzonej wędrówki, niekoniecznie tej za granicami naszego kraju. Przyjrzymy się chociażby Bieszczadom...

http://niebianskie-pioro.blogspot.com/2013/06/przez-pustynie-na-osniezone-szczyty.html

„Jaszczurek dodaje mi otuchy, pokpiwając, że nie jestem na wycieczce dla dziadków. To działa mobilizująco.''

Żeby napisać dobrą i ciekawą podróżniczą książkę, trzeba naprawdę uwielbiać opisywany przez siebie kraj czy obszar. Obowiązkowo jest wiedzieć o nim naprawdę sporo i umiejętnie nam te informacje przekazać, wplatając je w najbardziej ekscytujące fragmenty. Najlepiej...

więcej Pokaż mimo to

avatar
645
169

Na półkach: , , ,

Książka Wojciecha Lewandowskiego Przez pustynie na ośnieżone szczyty... to zbiór kilkunastu krótkich opowieści z wypraw autora i jego przyjaciół (a także żony) na szczyty Korony Ameryki Łacińskiej. Koronkę tworzą najwyższe szczyty wszystkich państw Ameryki Południowej.

Od razu uprzedzam, że nie jest to książka w rodzaju tych Cejrowskiego. I jedynie ten szczegół jest lekkim minusem. Bo trochę za mało tu ludzi, charakterystycznej kultury Ameryki Południowej. To taki bardziej przewodnik, idealny dla osób, które chciałyby się w podobne wyprawy wybrać. Są wskazówki dotyczące dojazdu, różne drogi którymi można się dostać na dany szczyt i opis tej którą wybrał autor. A także kilka informacji na temat danego kraju, gdzie się udać po pozwolenia czy informacje, adresy stron internetowych itp.

Mimo, że jest to swego rodzaju przewodnik to czyta się go dobrze. Nie zawiera jedynie suchych faktów, czasem wręcz autor wplata kilka przemyśleń na temat swojego hobby. Jest to dobra książka dla osób, które lubią chodzić po górach. Nie muszą od razu uprawiać wspinaczki wysokogórskiej.
Mnie się tę książkę po prostu dobrze czytało, bo lubię czytać o takich wyprawach.

Największym plusem książki Wojciecha Lewandowskiego są fotografie. Znajdziemy je na każdej stronie. Większość z nich przedstawia górskie krajobrazy, które są po prostu przepiękne! Część jednak ukazuje fragment kultury Ameryki Południowej. Co więcej przy każdym odwiedzonym przez autora państwie jest jego godło. Co mnie zdziwiło to to, że niemal wszystkie godła są niezwykle barwne i bogate w szczegóły. Ale w końcu to Ameryka Łacińska.

Poza fotografiami dużym plusem jest także to, że przytoczone pojęcia czy nazwy są wyjaśnione. Jest też trochę historii, można się z tej książki dużo dowiedzieć. Na dodatek pisał ją geograf- więc podczas swych wypraw zwracał uwagę na szczegóły, na których zwykli ludzie pewnie by nie dostrzegli. Dlatego też dzieli się on z nami częścią swojej wiedzy. Wszystko jest podane przystępnym językiem i najczęściej towarzyszą temu fotografie. Dlatego jest to bardzo przyjemnie zdobyta wiedza :)

Książkę oczywiście polecam. Mimo jednego niewielkiego minusu (który sprawia, że jest po prostu nieco inna od reszty) myślę, że powinna spodobać się większości osób, które lubią literaturę podróżniczą. A już na pewno górołazom.

Książka Wojciecha Lewandowskiego Przez pustynie na ośnieżone szczyty... to zbiór kilkunastu krótkich opowieści z wypraw autora i jego przyjaciół (a także żony) na szczyty Korony Ameryki Łacińskiej. Koronkę tworzą najwyższe szczyty wszystkich państw Ameryki Południowej.

Od razu uprzedzam, że nie jest to książka w rodzaju tych Cejrowskiego. I jedynie ten szczegół jest lekkim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
679
457

Na półkach: , ,

Vamos para Arriba!, czyli po polsku ruszamy w góry. Góry - to fascynacja życia Wojciecha Lewandowskiego. Wspina się i wędruje od wielu lat. Wszystko zaczęło się oczywiście od Tatr, czyli dla wielu miejsca, gdzie wszystko ma swój początek, do którego zawsze się wraca. Potem były Himalaje, Alpy, Ałtaj, Ural, Atlas, Kordyliery i wiele innych, ale Andy - jak pan Wojciech pisze - dopadły go od razu, a fascynacja ciągle trwa, narasta i wszystko wskazuje na to, że prędko się nie skończy.

Cała Ameryka Łacińska to ogromny obszar (20,6 mln km kwadratowych, około 1/7 powierzchni Ziemi). Nic zatem dziwnego, że jest niesamowicie różnorodny pod względem geograficznym, gospodarczym, politycznym, ludnościowym i kulturowym, a przez to bardzo fascynującym. Natomiast góry Ameryki Łacińskiej rozciągają się wszystkich sferach klimatyczno-krajobrazowych i charakteryzują się dużym zróżnicowaniem pod względem budowy geologicznej i tektoniki, warunków i zjawisk klimatycznych, flory oraz fauny. Ich ogrom i kolosalne szczyty kuszą wielu "zbieraczy" szczytów. Bowiem każdy chodzący po górach na swoje górskie prywatne kolekcje, większość z nich marzy o tych najbardziej prestiżowych i znanych np. czternaście ośmiotysięczników Korona Himalajów albo Korona Ziemi zwana inaczej Wielką Siódemka, czyli najwyższe szczyty 7 kontynentów. Góry Ameryki Łacińskiej są równie bardzo pożądanie. Można je zdobywać według pasm górskich, czyli tak Korona Andów, co jest jednak dość nieprecyzyjne, gdyż trudno jest wyłonić najwyższe szczyty poszczególnych pasm. Dlatego lepszy jest podział terytorialny, czyli zalicza się najwyższy szczyt w Wenezueli, Kolumbii, Ekwadorze, Peru, Boliwii, Argentynie i Chile. I w taką właśnie podróż zabiera nas autor, przez najwyższe szczyty państw Ameryki Łacińskiej. Poszerza on jednak tę eskapadę o pozostałe, warte zdobycia szczyty w poszczególnych krajach.

Ach, zachwyciłam się...
-małymi miasteczkami, szczególnie cennymi dla Europejczyków, w których czas się zatrzymał,
-szczytem na Kostaryce, z którego przy dobrej pogodzie widać dwa oceany,
-sześciotysięcznikami, na których można poczuć się tak odizolowanym od świata, zagubionym w czasie i przestrzeni jak Mały Książę na swojej planecie,
-Kondorem - nieodłącznym symbolem andyjskiej przyrody,
-diametralne różnymi, szybkimi i zaskakującymi zmianami otoczenia,
-nieustającym teatrem migocących kształtów i kolorów w wykonaniu wielkich tropikalnych motyli,
-183 czynnymi wulkanami,
-oraz tym, że czasami sama droga jest celem, a radość daje nie tyle fantastyczny widok z wierzchołka, a samo 'odkrywanie' jeszcze mało znanych miejsc.

Co do samej książki, stylu autora i jego spostrzeżeń - to powtórzę się chyba jeszcze raz - ale uwielbiam ludzi z pasją. A Wojciech Lewandowski ją z pewnością posiada. Zaraził nią nawet żonę, która odbywa z nim większość wypraw i syna. Z wielką przyjemnością i nie mniejszym zachwytem czyta się wtedy o takich wyprawach. Od razu można odróżnić pasję, która jest czysta, osobista i niepodszyta niezdrową rywalizacją oraz bezpardonową walką o pieniądze i sławę. Wtedy takie hobby staje się nie tylko czymś pożytecznym, satysfakcjonującym, ale i poszerzającym horyzonty. To pasja z potrzeby serca, dla tych, którzy mają wiatr we włosach i kieszeni, dla tych, którzy nie potrafią usiedzieć w jednym miejscu. Ale to również opowieść o ludziach, krajach i górach. Mozaika ułożona z kamyków zdarzeń. A ludziom z pasją ja nie mam nic do zarzucenia. Gorąco polecam. Vamos para Arriba!

Vamos para Arriba!, czyli po polsku ruszamy w góry. Góry - to fascynacja życia Wojciecha Lewandowskiego. Wspina się i wędruje od wielu lat. Wszystko zaczęło się oczywiście od Tatr, czyli dla wielu miejsca, gdzie wszystko ma swój początek, do którego zawsze się wraca. Potem były Himalaje, Alpy, Ałtaj, Ural, Atlas, Kordyliery i wiele innych, ale Andy - jak pan Wojciech pisze...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    71
  • Przeczytane
    32
  • Posiadam
    20
  • Teraz czytam
    4
  • Podróżnicze
    3
  • Literatura górska
    2
  • 2013
    2
  • Do recenzji
    2
  • 2021
    2
  • Górskie
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Przez pustynie na ośnieżone szczyty...


Podobne książki

Przeczytaj także