Polska rewolucja a Kościół katolicki 1788-1792
- Kategoria:
- historia
- Tytuł oryginału:
- The Polish Revolution and the Catholic Church, 1788-1792: A Political History
- Wydawnictwo:
- Arcana
- Data wydania:
- 2012-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-01-01
- Liczba stron:
- 1008
- Czas czytania
- 16 godz. 48 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 978-83-60940-22-8
- Tłumacz:
- Marek Ugniewski
- Tagi:
- Kościół
Rzeczpospolita w najmniejszym stopniu nie jest dla angielskiego historyka egzotyką, a równocześnie Butterwick ma także perspektywę zewnętrzną, która pozwala mu na stawianie odkrywczych pytań i na stałe porównywanie przemian Kościoła w Polsce z „rewolucjami” w innych krajach, zwłaszcza w józefińskiej Austrii oraz rewolucyjnej Francji.
Niezwykle szeroka baza źródłowa pracy (zaczynając od Archivio Segreto Vaticano, a kończąc na archiwaliach kościelnych w Polsce, nieznanych naszym historykom) oraz świetna znajomość całej światowej literatury pozwoliły autorowi zarysować wielowątkowy i wielowarstwowy obraz problemów współżycia Kościoła i społeczeństwa, aktualny nie tylko w latach 1788-1792. Śledzimy z Butterwickiem stanowisko Stolicy Świętej wobec reform dotyczących duchowieństwa, problemy majątkowe i finansowe Kościoła (porównawczo także kościołów unickiego i prawosławnego),role polityczne jego hierarchów, związki między Kościołem a edukacją społeczeństwa, funkcje zakonów i zgromadzeń, stosunek opinii szlacheckiej do Kościoła i jego problemów, religijność społeczeństwa i personalne oblicze episkopatu Kościoła katolickiego, wpływy oświecenia na Kościół i dokonywane w nim przemiany. Dla tytułowej problematyki jest to książka fundamentalna, z uwagi na walory warsztatu historycznego – wybitna.
(prof. Zofia Zielińska)
Po lekturze tej książki nie waham się stwierdzić, że jest to jedna z najważniejszych pozycji, jakie napisano o dziejach Sejmu Czteroletniego, a tym samym niesłychanie ważnym wkładem w historiografię epoki stanisławowskiej. Autor prześledził właściwie wszystkie ważniejsze wydarzenia i dyskusje polityczne z lat 1788-1792 i dopiero w ich kontekście i w związku z nimi pokazując „kwestię kościelną”. (…) Książka ta powinna stać się obowiązkową lekturą wszystkich, którzy chcą zajmować się historią Polski w XVIII wieku, a także historią Kościoła w Europie doby rewolucji.
(prof. Anna Grześkowiak-Krwawicz)
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 55
- 7
- 7
- 5
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Wiązałem wielkie nadzieje z książką R. Butterwicka "Polska rewolucja a Kościół katolicki. 1788-1792". Biorąc pod uwagę jej objętość (898 s. + ponad 50 s. bibliografii) wiedziałem, że będę miał do czynienia z najdłuższą książką historyczną wydaną w jednym tomie, z jaką się kiedykolwiek spotkałem. Temat bardzo ciekawy, mało zbadany, ale też ogromnie ważny. Szybko spostrzegłem niestety, że poziomowi erudycji autora równa się, a może nawet go przebija, brak umiejętności do syntetycznego ujmowania wątków. Postaram się w kilku punktach wymienić parę z najważniejszych uwag, jakie mam do tego dzieła (pełna recenzja zajęłaby zbyt dużo miejsca, a wystarczy już, że R. B. nie zna tutaj umiaru):
1. Jak już wspomniałem, chylę czoła wobec tak zdolnego historyka, jakim niewątpliwie jest R. B. Jego praca kojarzy mi się z wybitnym amerykańskim dziejopisarzem R. H. Lordem, który bez mała sto lat wcześniej napisał fundamentalne dzieło o historii Polski w tym okresie. Ich zdolności językowe i pasja badawcza są na podobnym poziomie, natomiast na tym zbieżności się kończą. R.B., w odróżnieniu od Lorda nie chce, bądź nie potrafi przechodzić do rzeczy i wyciągać krótkich, acz trafnych wniosków, które podsumowałyby poszczególne wątki w kilku zdaniach. Zamiast tego mamy niesamowicie rozwlekłe dywagacje, ciągnące się na wielu stronach. Wszystko by jeszcze było do przyjęcia, gdyby większość z nich była ściśle na temat. Tymczasem brytyjski historyk stworzył hybrydę wielu tematów, a tytuł książki nie pokrywa się z co najmniej 40 % jej treści. W ogóle pierwsze 280 stron jest zupełnie nie na temat. Nie dotyczy tego okresu, a także mówi wiele, ale nie o stosunku kościoła do państwa. Wszystko wygląda, jakby autor zrobił po prostu kompilację swoich artykułów z periodyków naukowych i stworzył z nich książkę (sam o tym wspomina przynajmniej co do jakiejś jej części). Tak też, jak to bywa w artykułach naukowych zamieszczanych w specjalistycznych wydawnictwach, język pracy jest suchy (choć R.B. od czasu do czasu sili się na pewną finezję),nastawiony chyba na skrajnie nielicznego czytelnika, z liczbą odnośników charakterystyczną dla książek "na tytuł".
2. Przechodząc do meritum, uderzyła mnie przede wszystkim bardzo mała ilość sądów wartościujących, jeśli chodzi o poczynania ludzi kościoła i ich podejście do prób zreformowania Rzeczpospolitej. Żeby nie być gołosłownym przytoczę kilka charakterystycznych przykładów: a) papież Pius VI u uchwałach "kościelnych" Sejmu Wielkiego - "czyż można spodziewać się, zeby Niebo miało szczęścić w obronie Oyczyzny temu Woysku, które iest utrzymywane i żywione chlebem odiętym Kościołowi ufundowanemu od Jezusa Chrystusa?" (autor, moim zdaniem niesłusznie, upiera się, aby cytaty z epoki były po staropolsku, gdyż, jak stwierdza we wstępie - "gustuje" w tym języku; niestety współczesnemu czytelnikowi mocno utrudnia to odbiór książki, a cytatów jest tam bez liku). R.B. nie komentuje tej wypowiedzi w żaden sposób poza słowami, iż był to "argument religijny" strony kościelnej; b) refleksje nuncjusza Saluzzo w sprawie przeznaczenia dochodów z bp krakowskiego na cele armii: "Saluzzo zarzucał projektowi, że wynikał z osobistej animozji do prymasa i z <<fanatyzmu, aby mieć armię>>"; c) ale wisienką na torcie jest komentarz do takich słów księdza Surowieckiego: "Radzisz ty skassować Panieńskie klasztory na fundusz dla Polskiego Woyska: Zaproponuy lepiej tegoż Woyska kassacyą; a mnieyszy grzech popełnisz w Chrześciańskim rozumie. Religi Chrześciańska dosyć długo obywała się bez Woyska: ale nigdy bez Dziewic poślubionych Bogu". R.B. na to: "Pochopnie postulując rozwiązanie wojska niż zakonów, Surowiecki popełnił niewybaczalną gafę polityczną. Ujmując rzecz po akademicku, przekroczył granice dopuszczalnego dyskursu". Takie eufemizmy w obliczu sugestii pozbawienia kraju jedynego środka obrony przed zaborcami po prostu nie uchodzą.
3. Inną sytuację mamy, gdy autor referuje poglądy przeciwników kościoła. Tutaj nie szczędzi często uszczypliwych uwag. Również kilka przykładów: a) odnosząc się do wcześniejszego piśmiennictwa naukowego w kwestii Komisji Cywilno-Wojskowych i związanych z tym spraw oświaty pisze - " Jednak twierdzenie tego ostatniego, że nauka religii nie była najważniejsza z punktu widzenia państwa, jest co najmniej dyskusyjne". Jeśli R.B. naprawdę "religia" nie pomyliła się z "oświatą", to jest to nie tyle dyskusyjne, co zdumiewające; b) autora antyklerykalnych pism J. Baudouin de Courtenay'a kwituje, iż "nie stronił od selektywnego cytowania Ewangelii". Podczas, gdy polski pisarz XVIII wieku wypomina niestosowanie się kleru do Ewangelii w ogóle lub traktowanie jej wybiórczo, nasz historyk gani go za to, że ośmiela się robić to co robił przy pomocy tekstów, na które powoływali się, lecz ich nie przestrzegali w praktyce jego oponenci. R.B. nie dostrzega "selektywnego" posługiwania się Ewangelią ludzi kościoła...; c) jednego z bardziej antyklerykalnych (lecz nie antyreligijnych!) posłów Sejmu Wielkiego Jacka Jezierskiego podsumowuje następująco: " Jak zwykle wiekowy kasztelan był złośliwy", gdy ten krytykował mnichów i ich poczynania; d) o tych, którzy nie użalali się nad ścięciem Ludwika XVI, tak jak choćby prymas Poniatowski, autor stwierdza: " Garstka rymopisów nie podzielała odrazy, w tym jeden wierszokleta, który szydził z prymasa". Pogardliwe określanie ludzi pióra, niezgadzających się na obłudne opłakiwanie króla Francji, mianem "wierszokletów" lub "rymopisów", świadczy bardziej o małej znajomości R.B. ich twórczości, niż o samej jakości tej twórczości (wystarczy sobie poczytać poezję Jakuba Jasińskiego w tej materii).
4. Na sam koniec przytoczę cytat z zakończenia książki, które, nie wiedzieć czemu, jest również zupełnie nie na temat: "Owoce, zebrane podczas pontyfikatu Jana Pawła II, już mitem nie były. Były obfite i rzeczywiste". Abstrahując już od tego, jakie to były "owoce" i czy faktycznie były tak "obfite" i "rzeczywiste", razi ten sposób zwracania się do polskiego czytelnika przez zachodniego intelektualistę. Rozumiem, że ktoś może chcieć się przypodobać katolikom w kraju, którego historią zajmuje się naukowo, ale są pewne granice naukowej powagi. Akurat autor, jako Brytyjczyk, nie powinien mieć problemu z literaturą krytyczną wobec tego pontyfikatu. Należy tylko czasami wstać z kolan, sięgnąć po coś co nie jest apologetyczne. W naszym kraju z tym ciężko. Każda próba poważnej rozmowy o blaskach i cieniach papieża z Polski prowadzi do histerii i zarzutów zdrady narodu. Tym bardziej dziwi mnie to, że historyk z Anglii aż tak bardzo przesiąkł tą niezdrową atmosferą.
Reasumując, nie polecam tej książki nikomu chcącemu poczytać o relacjach państwa do kościoła w tych burzliwych czasach. Jeśli ktoś chce dowiedzieć się jak tego typu literatura powinna wyglądać, niech sięgnie po wybitne dzieło księdza profesora Mieczysława Żywczyńskiego: "Kościół i Rewolucja Francuska". Obie te książki dzieli nie tylko 70 lat od powstania, ale całe lata świetlne, jeśli chodzi o sposób prezentacji naukowego warsztatu.
Wiązałem wielkie nadzieje z książką R. Butterwicka "Polska rewolucja a Kościół katolicki. 1788-1792". Biorąc pod uwagę jej objętość (898 s. + ponad 50 s. bibliografii) wiedziałem, że będę miał do czynienia z najdłuższą książką historyczną wydaną w jednym tomie, z jaką się kiedykolwiek spotkałem. Temat bardzo ciekawy, mało zbadany, ale też ogromnie ważny. Szybko spostrzegłem...
więcej Pokaż mimo toNie znam na tyle epoki by właściwie ocenić tę książkę. Tym niemniej jest to ciekawa podróż w czasie i możliwość przyjrzenia się pewnym znanym ze słyszenia postaciom. Autorowi brakuje trochę jednak swady. Sejm Czteroletni i ... szatański duch "wieku oświeconego" czyli zakusy sekularyzacyjne. Groźba schizmy między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą - niegdyś największym państwem katolickim w Europie. Interwencja Piusa VI.
Szczerze, bardziej niż działalność Sejmu interesowały mnie informacje oboczne aczkolwiek wiążące się z tematem. Jak np. relacje w stylu że - księża byli zbyt leniwi, aby brać udział w procesjach, natomiast eks-jezuici "dość oświeceni". Król Staś - krzewiciel "oświecenia" - na przekór ignorancji, przesądom, barbarzyństwu i fanatyzmowi. Widział przyszłość Polski w sojuszu z Rosją. Wiedział też, że ani on sam, ani większość elity Rzeczypospolitej, w tym wielu wyższych duchownych, nie miało przekonania co do tajemnic, takich jak Inkarnacja czy Trójca Święta. Ła !
Pijatyki szlachty na sejmikach i jej tradycyjny antyklerykalizm !!! Dodajmy tej samej szlachty, która jeszcze do niedawna miała prawo karać swoich poddanych śmiercią !!! No po prostu ... Nie, lepiej bez komentarza.
Rzeczpospolita słynęła też z licznych "rozwodów", czyli unieważnień małżeństw, wśród bogatszej szlachty - chyba powinno być na odwrót. Ci na górze powinni "świecić".
Czemu dawniej zapobiegało wychowywanie panien w klasztorach, nie na zakonnice, a na żony ...
Prymas Gabriel Podoski, jako pomocnik Repnina planował kościół narodowy z synodem krajowym. Ten sam Repnin z kolei tworzył konfederacje dla protestantów i prawosławnych.
Kościół, społeczeństwo i państwo były ze sobą tak splecione, że sprawy doczesne utrudniały większości duchowieństwa pełne skupienie się na przewodnictwie duchowym.
Obrazy i rzeźby w kościele nakłaniać miały do pobożności, a nie wywoływać wesołość.
Kołłątaj prezentował osobliwą teologię, a Staszic był złym proboszczem ?
Kameduli wigierscy - szczególnie gorszący przykład próżniactwa i bezużyteczności - to według pewnego pamfletu z tego okresu.
W polemikach z kolei twierdzono, że wraz ze schyłkiem zakonów nastąpił rozwój diabolicznej konfraterni wolnomularzy. Ciekawi mnie dlaczego Rzym nie zezwalał na przejście z obrządku ruskiego (unickiego) na łaciński, a jedynie na nawrócenie ze schizmy !
Szaty koronacyjne króla Stasia zjadły mole !!!
Tekla Raczyńska miała widzenie Michała Archanioła ścinającego głowę cesarzowi Józefowi II.
Planowano też budowę Świątyni Opatrzności Bożej, a wszystko wkrótce runęło ...
Nie znam na tyle epoki by właściwie ocenić tę książkę. Tym niemniej jest to ciekawa podróż w czasie i możliwość przyjrzenia się pewnym znanym ze słyszenia postaciom. Autorowi brakuje trochę jednak swady. Sejm Czteroletni i ... szatański duch "wieku oświeconego" czyli zakusy sekularyzacyjne. Groźba schizmy między Stolicą Apostolską a Rzecząpospolitą - niegdyś największym...
więcej Pokaż mimo toJedna z niewielu rzetelnych książek opisujących tamten okres, napisana przez brytyjskiego historyka (z korzeniami polskimi!). Wartościowa książka, godna polecenia.
Jedna z niewielu rzetelnych książek opisujących tamten okres, napisana przez brytyjskiego historyka (z korzeniami polskimi!). Wartościowa książka, godna polecenia.
Pokaż mimo to