Tym razem nie o waśni rodów Kapuletich i Montekich. Weronę zastępuje przestrzeń znacznie nam bliższa, rodzima, ale przecież wcale przez to nie nudna. Historia realnego uczucia i cierpienia nigdy taka nie jest.

Romeo i Julia z Łomży Marii Kaczyńskiej to praca reporterska. Losy Leona Kaliwody – człowieka-legendy, młodego komendanta okręgu POW – i nastoletniej Halinki Jarnuszkiewiczówny niosą z sobą nie mniejsze zasoby tragizmu niż dzieje najsłynniejszych kochanków Szekspira. Leon zginął w czasie rozbrajania Niemców w listopadzie 1918 roku. W dwa miesiące po jego śmierci Halinka podejmuje dramatyczną decyzję... Melodramat? Może, ale prawdziwy.

Starannie wydana publikacja w twardej oprawie, ozdobiona archiwalnymi fotografiami, prowokuje do refleksji. Z nostalgią przypomina czas, ludzi i wydarzenia z okresu, gdy Polacy znów stali się właścicielami swego kraju. Książka Oficyny Wydawniczej STOPKA ważkie wydarzenia historyczne czyni jeszcze bardziej wyrazistymi przez wprowadzenie wątku lirycznej miłości.

"Na starym cmentarzu w Łomży przypadkiem zauważyłam kępę bluszczu, wijącego się w pobliżu grobowca bohatera Łomży, Leona Kaliwody. Pochyliłam się i zobaczyłam, że bluszcz zakrywa niewielką marmurową płytę nagrobną. Odsunęłam pnącza. Halinka Jarnuszkiewiczówna” – przeczytałam. Nazwisko nic mi nie powiedziało. Już chciałam iść dalej, kiedy towarzysząca mi koleżanka powiedziała: „A może napiszesz o Halince?”. Zapytałam, dlaczego mam pisać o jakiejś Halince. „To ty nie znasz tej historii?” – zdziwiła się, a w tonie jej głosu było coś takiego, co natychmiast wzbudziło moją reporterską czujność". (fragment)