To było strasznie marne. Pomysł z pisarzami itd.? Co to miało być? Uwielbiam Kenyon, ale tutaj chyba nie miała czego wymyślać i pisała byle co.

To było strasznie marne. Pomysł z pisarzami itd.? Co to miało być? Uwielbiam Kenyon, ale tutaj chyba nie miała czego wymyślać i pisała byle co.

Nie wierzę, że tak oceniam tą książkę. Nie wierzę, bo jest to pierwsza książka mojej kochanej Sh. Kenyon, która jest pomiędzy czymś średnim, a dobrym. Początkowo owszem, zapowiadała się bardzo interesująco. Wciągnęłam się w historię. Chociaż cały czas przypominałam sobie "Fantasy lover" - identyko. Wszak tam też mamy boskiego bohatera książki i kobietę, która musi go naprawdę pokochać. I w połowie historia zaczyna się komplikować. Ether, która początkowo była wiedźmą, nagle jest jakby magazynem dla historii miłosnych, a główna bohaterka ma jedynie napisać książkę na swój sposób, powiedzieć dwa magiczne słowa szczerze i będzie szczęśliwa do końca życia? Nie widzi mi się, nawet jak na książkę z dziedziny fantasy. I tak, jak "Fantasy lover" czytało się świetnie i "kupiłam" każdą część tej historii, tak "Knightly Dreams" nie widzi mi się z jej pisarzami. Przykro mi, ale historia rozczarowała mnie na koniec dnia.

Nie wierzę, że tak oceniam tą książkę. Nie wierzę, bo jest to pierwsza książka mojej kochanej Sh. Kenyon, która jest pomiędzy czymś średnim, a dobrym. Początkowo owszem, zapowiadała się bardzo interesująco. Wciągnęłam się w historię. Chociaż cały czas przypominałam sobie "Fantasy lover" - identyko. Wszak tam też mamy boskiego bohatera książki i kobietę, która musi go...