Bahama Yellow

Okładka książki Bahama Yellow Marta Magaczewska
Okładka książki Bahama Yellow
Marta Magaczewska Wydawnictwo: JanKa literatura piękna
221 str. 3 godz. 41 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
JanKa
Data wydania:
2011-09-30
Data 1. wyd. pol.:
2011-09-30
Liczba stron:
221
Czas czytania
3 godz. 41 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-62247-12-7
Tagi:
literatura polska
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
17 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
617
96

Na półkach: ,

7 lat zbierałam się za przeczytanie tej książki, ciągle coś innego wpadało mi w ręce. Natomiast cieszę się, że nie odpuściłam tej lektury. Moim zdaniem naprawdę świetna historia o naturze ludzkiej, pragnieniach, poszukiwaniu siebie. Początkowe rozdziały zrodziły we mnie obawę, że autorka poczyni przerost formy nad treścią, jednak na szczęście w miarę rozwoju akcji odpuszczała zmanierowany ton, aż ostatecznie o nim zapomniałam. Opowieść jest naprawdę smutna i choć akcja nie jest może porywająca, to postaci zostały świetnie napisane, a świat w którym żyją jest interesujący i pełen niepokoju, a przy tym absurdalny. Trochę wyczuwałam koloryt Kafki czy Orwella.

7 lat zbierałam się za przeczytanie tej książki, ciągle coś innego wpadało mi w ręce. Natomiast cieszę się, że nie odpuściłam tej lektury. Moim zdaniem naprawdę świetna historia o naturze ludzkiej, pragnieniach, poszukiwaniu siebie. Początkowe rozdziały zrodziły we mnie obawę, że autorka poczyni przerost formy nad treścią, jednak na szczęście w miarę rozwoju akcji...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6145
3446

Na półkach:

Zwrot bahama yellow posiada synonim (odpowiednik) żółtopomarańczowy. Tytuł nic niemówiący o zawartości książki kryje świat splątany korytarzami ludzkich przemyśleń. Tajemniczy zakład DOPC skąpany w gorącym powietrzu kryje w sobie tajemnice ludzkich kreacji. Cały wydaje się zapełniony niczym mrowisko pełne ludzi i wszelkich stworzeń oraz kurzu. Wszystkie te elementy mają wypełnić przestrzeń tak, by nie dało się funkcjonować. Przepełnieniu wydaje się towarzyszyć ciasnota, którą potęguje upał miejsca, które może być wszędzie i nigdzie. Czy na pewno wszędzie? Klimat i ludzie są dość ekscentryczni. Możemy przypuszczać (mimo poznania garstki postaci),że inni bohaterowie są też tacy. Na każdym piętrze dzieją się inne niezwykłe rzeczy, bo przecież powołują je do istnienia ludzie, którzy stanowią bardzo ekscentryczną i jednocześnie spójną mozaikę, która zostaje pod opieką Tabiołki obsesyjnie marzącej o macierzyństwie, a jedynym dzieckiem, jakie może powołać do życia jest zakład badawczy. Co bada? Nie bardzo wiemy. Dowiadujemy się natomiast, że konieczne było zgromadzenie tam takich osobliwości jak Lelech, Skomroch, Lala Zajc, Koffel i Kauk – postacie, które z jednej strony potrafią być dobre, a z drugiej napawają się wspomnieniami swoich złych czynów, delektują poczuciem niszczenia innych, a jednocześnie potrzebują być w kokonie zapewniającym bezpieczeństwo, ale on jest gdzieś poza murami zakładu, w którym nikt nie czuje się dobrze. Uczucie zagrożenia potęguje dokonana zbrodnia: każdy podejrzewa każdego, każdy szuka w innych motywu działań. To poczucie ich rozdziela, izoluje, ale paradoksalnie zmusza do wspólnego działania, bo tylko odkrycie mordercy pozwoli im dalej spokojnie egzystować w nielubianych murach, które mogą zmienić na jeszcze gorsze. Jak odnaleźć winnego? Czy poświęcą jednego spośród siebie, by móc dalej trwać w niepokoju i zagrożeniu?
„Bahama yellow” skojarzyła mi się z dwiema dość znanymi książkami. Pierwszą – ze względu na styl pisania – jest „Długa noc zimowa” Elizabeth Hand, z którą bardzo się męczyłam jeszcze w liceum, a druga to przeze mnie wówczas uwielbiana „Podejrzenia Whichera. Morderstwo w domu na Road Hill” Kate Summerscale, która w swoich czasach była bardzo nowatorska i zainspirowała wielu twórców piszących o morderstwach w obiektach zamkniętych. Te dwa skrajne odczucia towarzyszyły mi przez całą lekturę książki Marty Magaczewskiej, której dzieło jest o ludziach, ich ciemnej i jasnej naturze człowieka, który stoi przed dylematem skazania niewinnego. Autorka pokazuje typowy dylemat natury etycznej: nie wiemy, na kogo padnie los i musimy zdecydować, jaka metodą wybierzemy winnego. Może siebie skażemy na śmierć…
Książkę momentami czyta się lekko i niemal mknie, ale są też momenty, przez które się brnie jak w błocie. Jednak styl wobec celu nadrzędnego wydaje się podrzędny: autorka uświadamia nas, że życie nie jest łatwe i gdziekolwiek jesteśmy prześladuje nas obecność innych, a zarazem dążymy do niej. Świat zakładu jest taki jak nas: albo możemy uciec w miejsca gorsze (na pustynię),albo równie nieprzyjazne jak zakład (miasto spowite smogiem).
Książkę polecam osobom lubiącym klimaty abstrakcyjne okraszone dylematami etycznymi i psychologicznymi rysami bohaterów. Na pewno w tym klimacie odnajdą się miłośnicy Witolda Gombrowicza, Josepha Conrada, Elizabeth Hand, Kate Summerscale czy Marcina Łupkowskiego.

Zwrot bahama yellow posiada synonim (odpowiednik) żółtopomarańczowy. Tytuł nic niemówiący o zawartości książki kryje świat splątany korytarzami ludzkich przemyśleń. Tajemniczy zakład DOPC skąpany w gorącym powietrzu kryje w sobie tajemnice ludzkich kreacji. Cały wydaje się zapełniony niczym mrowisko pełne ludzi i wszelkich stworzeń oraz kurzu. Wszystkie te elementy mają...

więcej Pokaż mimo to

avatar
80
24

Na półkach: ,

Bardzo dobra ksiażka. Trudna do sklasyfikowania, czy to studium psychologiczne umysłu "chorego" człowieka, czy kryminał rozgrywający się w murach tajemniczego zakładu, czy może po prostu opowieść o ludziach, którzy poszukują szczęścia w swoim życiu. Owo szczeście jest róznie rozumiane, w zalezności czyimi oczami patrzymy na rozgrywające się wydarzenia. Miejscami jest śmiesznie, ale parę zdań dalej uświadamiamy sobie, że już nie jest śmiesznie, jest koszmarnie i przerażajaco.
Nie jest to literatura lekka, łatwa i przyjemna. Nieznaczy to, że źle się ja czyta, wręcz przeciwnie czyta się wyśmienicie. Polecam

Bardzo dobra ksiażka. Trudna do sklasyfikowania, czy to studium psychologiczne umysłu "chorego" człowieka, czy kryminał rozgrywający się w murach tajemniczego zakładu, czy może po prostu opowieść o ludziach, którzy poszukują szczęścia w swoim życiu. Owo szczeście jest róznie rozumiane, w zalezności czyimi oczami patrzymy na rozgrywające się wydarzenia. Miejscami jest...

więcej Pokaż mimo to

avatar
37
37

Na półkach:

Upolowane: Marta Magaczewska „Bahama Yellow”, papier

Pokrzywnica: Ciernik poluje hen, daleko. Wypłynął na szerokie wody i nawet nie dzwoni. Z kim by tu porozmawiać… Może z Kotem?

Kot Dachowiec: Miauuu, chętnie. Kot z rozkoszą podyskutuje nad upolowaną zwierzyną.

Pokrzywnica: Mam nadzieję, że nie zjesz przy okazji także mnie… Może to zbytek ostrożności, ale z Kotami nigdy nic nie wiadomo.

Kot Dachowiec: Ptaszki są niczego sobie, ale nie przepadam za Pokrzywnicami. Są łykowate i mają za dużo piór! Mam tu coś smaczniejszego: „Bahama Yellow” Marty Magaczewskiej, powieść wydaną przez wydawnictwo JanKa. To jedna z tych książek, o których mało kto słyszał, mimo że zasługują na znacznie większą popularność. W dobie, gdy wiele zależy od reklamy i promocji, nierzadko zdarza się, że perełki giną w masie, bo nikt nie zrobił wokół nich wystarczająco dużo szumu.

Pokrzywnica: A czy popularne nie znaczy lekkie? To nie jest lekka książka.

Kot Dachowiec: Fakt. Nie jest lekka. Została napisana bardzo przystępnym językiem, ale jej treść jest porażająco ponura. W krzywym zwierciadle pokazuje różne czarne strony ludzkiej natury, umiejętnie gra odwołaniami, skojarzeniami i cholernie daje do myślenia.

Pokrzywnica: Mnie ta powieść wręcz wystraszyła! Czytałam, czytałam… połowa, trzy czwarte… a ja wciąż nie wiedziałam, gdzie właściwie jestem i o co chodzi w tym świecie. Przeczytałam do końca i… nadal nic. Dopiero kilka słów Marty Magaczewskiej na skrzydełku okładki rozjaśniło mrok. Nie odnalazłam tego klucza sama, musiałam go otrzymać od autorki, podpowiedź musiała przyjść spoza tekstu. Błąd? Może nie, ale chyba szkoda, że to wyjaśnienie, jeśli już nie jest wplecione w opowieść, to nie zostało chociaż podane we wstępie, tylko na końcu. Jest naprawdę ważne: „Zastanowiło mnie, w jaki sposób zachodziła przemiana zwierzęcia w istotę ludzką. Kiedy ta istota zaczęła czuć i myśleć; i co też czuła i myślała. Jak człowiek fizyczny ewoluował w metafizycznego”.

A Tobie, Kocie, jak szło szukanie klucza?

Kot Dachowiec: Znalazłam własny, a nawet dwa!

Po pierwsze: każdy z głównych bohaterów reprezentuje jakąś chorobę psychiczną czy zaburzenie. Mamy alkoholika, erotomankę, nekrofila, psychopatę o morderczych skłonnościach, schizofreniczkę (moim zdaniem zobojętnienie Lali pasuje do schizofrenii prostej),człowieka obsesyjnie zainteresowanego religią i nadwrażliwca cierpiącego na love-shyness, czyli nieumiejętność nawiązywania relacji z płcią przeciwną. Miejsce akcji – Zakład DOPC prowadzony przez Tabiołkę – to tak naprawdę szpital dla obłąkanych.

Po drugie: imiona większości bohaterów to w tradycji słowiańskiej imiona diabłów. Lelech (Lelek) to bies namawiający do złych uczynków albo dusza zmarłego w postaci czarnego ptaka, kwiląca żałosnym głosem. Koffel to u Kaszubów demon pijaństwa. Skomroch (Skamżoch) – również imię własne diabła kaszubskiego. Lala – imię diabła z regionu sandomierskiego (wymieniam za „Encyklopedią demonów”, Wydawnictwo ASTRUM, Wrocław 2000). Czyli ten szpital dla obłąkanych jest jednocześnie piekłem.

Pokrzywnica: Coś takiego! A ja w Skomrochu widziałam Chrystusa (ale nie powiem, dlaczego; kto chce wiedzieć, niech przeczyta). Ale to za pierwszym razem. Przy drugim czytaniu, idąc za sugestią autorki, widziałam w nim ślepą odnogę ewolucji – przedstawiciela nieistniejącego gatunku człowieka, który nie przyjął (nie chciał przyjąć!) mowy. Tacy moglibyśmy być, gdybyśmy woleli kierować się zapachem, uważną obserwacją ruchów i intuicją, a nie słowem. Gdyby nie język, nasz gatunek mógłby rozwijać się właśnie tak.

Kot Dachowiec: A, oczywiście, też miałam pierwsze z wymienionych skojarzeń. Bo przecież w tym szpitalu dla obłąkanych czy też piekle, gdzie na małej przestrzeni kłębią się wszelkie możliwe odchyły i mroczności, dochodzi w pewnym momencie do ofiary, która ma na celu „odkupienie grzechów” (i może rzeczywiście nie mówmy nic więcej, żeby nie zdradzać szczegółów). Bardzo mi się podobał ten pomysł, to odniesienie.

Pokrzywnica: A kto jest, według Ciebie, erotomanką?

Kot Dachowiec: Tabiołka. Chociaż to właściwie nie tyle erotomania, co hiperseksualność – ciągła, wyniszczająca i uporczywa potrzeba uprawiania stosunków płciowych, przesłaniająca inne potrzeby człowieka. Ale Tabiołce nie chodzi o przyjemność z seksu, tylko o kontrolę nad mężczyznami, potwierdzenie swojej kobiecej władzy nad ich popędami, wykorzystanie ich. To wielka manipulantka, tak wielka, że okłamuje nawet siebie (o czym dowiadujemy się w końcówce). Tak odczytałam tę postać.

Pokrzywnica: Mnie do niej hiperseksualność nie pasuje. I żądza władzy, tak naprawdę, też nie. Jej nie chodzi o seks, tylko o dziecko. To jest samica. Jeszcze nie kobieta, tylko zwierzę, którego celem jest rozmnożyć się za wszelką cenę. Jej władza jest naturalna, jak władza najstarszej słonicy w stadzie. Ale w końcu tę władzę oddaje – mężczyźnie. Odczytałam to jako przejście od matriarchatu do patriarchatu. I wtedy wszystko zaczyna funkcjonować inaczej, bo ten mężczyzna też jest jeszcze zwierzęciem i kieruje się instynktem, ale innym: instynktem walki. Wtedy zaczyna się rywalizacja o władzę w stadzie, wtedy też ewolucja przyspiesza, a przegrani są eliminowani.

Kot Dachowiec: Całkiem zgrabna interpretacja, tylko że nie zgadza się jeden kluczowy szczegół: Tabiołka przecież nie może…

Pokrzywnica: No tak, my się o tym dowiadujemy na końcu, ale ona wie przez cały czas, że nie może…

Kot Dachowiec: Ciiiiii! Nie zdradzajmy zbyt wiele!

Pokrzywnica: A jak interpretujesz postać Lali? Ona jest bardzo nieoczywista.

Kot Dachowiec: Miałam kilka skojarzeń. Lala jest niewinna, naiwna, szoruje podłogi w Zakładzie, a jej relacja z Tabiołką wpisuje się w archetyp: macocha-pasierbica, starzejąca się kobieta zazdrosna o młodszą. Kopciuszek i Królewna Śnieżka w jednym?

Poza tym Lala próbuje uciec z Zakładu, ale tylko po to, żeby wpaść w kolejną niewolę. Zastanawiałam się, czemu po opuszczeniu Zakładu momentalnie obojętnieje, wpada w stan, który skojarzył mi się ze schizofrenią (brak woli działania, zaburzony kontakt z rzeczywistością, zamarcie w bezruchu). Idąc tropem skojarzeń ze świata zwierzęcego, czy chodziło po prostu o to, że wyrwana ze swojego naturalnego środowiska nie potrafi funkcjonować?

Pokrzywnica: Może to jest Kopciuszek, Śnieżka i… Śpiąca Królewna w jednym? Ciekawe, że jest to jedyna osoba w Zakładzie, która nawiązuje jakąkolwiek więź ze Skomrochem. A on z nią. Tylko że nic z tego porozumienia nie wynika. W Lali tkwi jakaś tajemnica, może trzeba przeczytać powieść jeszcze kilka razy, żeby ją odkryć. W ogóle wydaje mi się, że „Bahama Yellow” to jedna z tych książek, które można czytać wielokrotnie i za każdym razem odkryć coś nowego.

Kot Dachowiec: Zgadzam się. Nawet tytuł intryguje dwuznacznością: bahama yellow to optymistyczny odcień słonecznej żółci, ale żółć jest gorzka.

Doceniając wszystkie zalety tej książki, muszę jednak przyznać, że według mnie, ma jedną wadę: stężenie posępności (momentami w groteskowym, tragikomicznym wydaniu) niemal przekroczyło moje granice tolerancji. To trochę zniechęca do powtórnej lektury. Nie dopatrzyłam się ani jednego promyczka optymizmu, a końcowa katastrofa nie przynosi katharsis. Obawiam się, że dla wielu osób to może być przy lekturze jeszcze większy problem niż dla mnie.

Pokrzywnica: Myślę, że właśnie dlatego ta książka nie ma szans na popularność, chociaż jest ciekawa, bardzo sprawnie napisana i ładnie wydana. Ale stawia odbiorcy wymagania: stanowi wyzwanie zarówno intelektualne, jak i emocjonalne. W takie światy nie wkracza się bezkarnie.

Kot Dachowiec: To bardzo smutna konkluzja, ale myślę, że przesadzona. „Bahama Yellow” to z pewnością nie jest literatura rozrywkowa, ale przecież jest wielu czytelników, którzy lubią wyzwania. „W takie światy nie wkracza się bezkarnie”? To prawda. I bardzo dobrze, że są takie powieści.

www.leniwiecliteracki.pl

Upolowane: Marta Magaczewska „Bahama Yellow”, papier

Pokrzywnica: Ciernik poluje hen, daleko. Wypłynął na szerokie wody i nawet nie dzwoni. Z kim by tu porozmawiać… Może z Kotem?

Kot Dachowiec: Miauuu, chętnie. Kot z rozkoszą podyskutuje nad upolowaną zwierzyną.

Pokrzywnica: Mam nadzieję, że nie zjesz przy okazji także mnie… Może to zbytek ostrożności, ale z Kotami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
75
29

Na półkach: ,

Podobnie jak „Heroina” Tomasza Piątka czy „Szczur” Andrzeja Zaniewskiego, „Bahama yellow” to proza, która ukazuje rzeczywistość od najgorszej możliwej strony. Chłodnym, dziennikarsko rzeczowym stylem przekazane zostają proste prawdy. Człowiek zredukowany do instynktów staje się zwierzęciem. Nic nie odziera z godności tak, jak cierpienie. Delikatni i wrażliwi giną zadeptani przez silniejszych.

Ironiczny i przewrotny jest tytuł tej powieści. Tytułowa bahama yellow to optymistyczna, słoneczna żółta barwa. Ale żółć, jak wiadomo, jest gorzka.

Metafora współczesnego społeczeństwa, czy tylko ponury kafkowski teatrzyk kukiełek, w którym na koniec przedstawienia płoną dekoracje?

Jedno jest pewne. Ta książka nie poprawi wam humoru.

Podobnie jak „Heroina” Tomasza Piątka czy „Szczur” Andrzeja Zaniewskiego, „Bahama yellow” to proza, która ukazuje rzeczywistość od najgorszej możliwej strony. Chłodnym, dziennikarsko rzeczowym stylem przekazane zostają proste prawdy. Człowiek zredukowany do instynktów staje się zwierzęciem. Nic nie odziera z godności tak, jak cierpienie. Delikatni i wrażliwi giną zadeptani...

więcej Pokaż mimo to

avatar
66
56

Na półkach: ,

Bycie człowiekiem niesie ze sobą odpowiedzialność za swoje czyny. W końcu jesteśmy stworzeniami myślącymi i możemy przeanalizować wszystkie za i przeciw, a następnie podjąć decyzję dobrą lub złą. Co jeśli jednak na szali leży ludzkie życie? Czy mamy prawo dla większych wartości wystawić na zniszczenie niewinna ofiarę? W czym jesteśmy lepsi od zwierząt, kiedy czasami zachowujemy się dużo gorzej niż one?

„Bahama yellow” Marty Magaczewskiej opowiada o losach mieszkańców tajemniczego zakładu DOPC. Nie jest dokładnie powiedziane czym się on zajmuje, ale nie trudno zgadnąć, że jest to szpital psychiatryczny. Zostaje popełnione w nim morderstwo. Każdy może być winny. Nad Zakładem wisi groźba jego zamknięcia. Bohaterowie postanawiają odnaleźć zabójcę i oddać go władzom by uniknąć najgorszego.

Z budynku niewątpliwie pełnego ludzi poznajemy tylko garstkę bohaterów o niezwykłych imionach. Koffel to nie umiejący się wysłowić, poczciwy pijaczek. Wycofał się z życia, próbuje je przetrwać będąc w stanie ciągłego upojenia alkoholowego. Zajc to starszy duchowny, który widzi w kobietach doskonałe dzieło Boga. Tabiołka jest głównodowodzącą tego całego kramu jakim jest Zakład. Ma opresje na punkcie własnego dziecka i rozpaczliwie próbuje zajść w ciążę. Lala to jej nieudany eksperyment, adoptowała dziewczynę lecz nie obdarzyła uczuciami. Pracuje ona w Zakładzie jako sprzątaczka i we wszystkim widzi prawdziwa matkę, której niestety nie pamięta.
Następny jest Lelech i jego dążenie do poznania ludzkiej duży za pomocą sekcji zwłok. Możliwość rozcięcia klatki piersiowej, wyjęcia serca i zbadania go pod mikroskopem jest dla niego niczym raj na ziemi. I jeszcze Kauk... Sadystyczny były wojskowy. Uciekając przed karą za swoje zbrodnie wojenne schronił się w Zakładzie, gdzie urządza bitwy pająków.

Na koniec zostawiłam sobie jak mi się wydaje najbardziej ciekawą osobowość. Skomroch to mężczyzna jakich mało. Czuły, troskliwy, delikatny. Kocha zwierzęta i doskonale umie się z nimi dogadać. Pragnie miłości kobiety lecz one jakby go nie rozumieją. Zamiast podziwiać i wychwalać go za odwagę, kiedy rzuca się za dzieckiem, które wypadło z pociągu, uznają go za ekscentryka i dziwaka. Łaknie uwagi i akceptacji. To sprawia, że do nikogo się nie odzywa. Zawsze milczy, porozumiewa się jedynie gestami i sporadycznie pisaniem na kartce. Polubiłam go bardzo i z drżeniem serca obserwowałam rozwój kolejnych wydarzeń.

Cała akcja utworu dzieje się jakby w koszmarnym śnie. Mamy stary zniszczony budynek, pełen kurzu i pająków (one odgrywają tu niemal równą role z bohaterami). W pobliżu znajduje się cmentarz. Uciekając z Zakładu mamy dwie możliwości. Albo udać się w stronę drapieżnej pustyni, albo do miasta, które otacza wieczny smog, równie niebezpiecznego jak ogromne połacie pisaku.

Bohaterowie stają przed niezwykle ważnym wyborem. Nie potrafią odkryć kto jest prawdziwym mordercą, ale winnego trzeba znaleźć przed przybyciem władz. Piekielny upał, zapach śmierci roznoszący się po korytarzach, cele i motywacje postaci, negatywnie wpływają na zdrowy osąd.
I czy dziwić może w tej sytuacji, że za wyborem stać będzie urażona duma wzgardzonej kobiety?

Trzecioosobowa narracja wprowadza nas w surrealistyczny świat, w którym nie ma miejsca na sprawiedliwość. Racja ogółu jest tu ważniejsza niż rzetelna prawda. Czytając „Bahama yellow” zastanawiałam się dlaczego ta książka nie znajduje się jeszcze w kanonie lektur książek. Może nie dlatego, że jest jakaś strasznie wybitna, lecz na równi z np. „Ferdydurkę” czy „Procesem” oderwana od rzeczywistości. Niestety nie przepadam za takimi utworami.

Okładka prezentuje się średnio. Na pewno nie zachęca czytelnika, ale może ma na celu selekcje ich tak, alby po książkę sięgnęli tylko ci odpowiednio uduchowieni (do których ja chyba nie należę). Książkę na pewno polecam osobom lubiącym klimaty z lekka abstrakcyjne, nadrealistyczne. Przesłanie powieści dla każdego może wyglądać inaczej. Więc odczytywanie utworu pozostawiam, każdemu potencjalnemu czytelnikowi.

z:www.magiastron.blogspot.com

Bycie człowiekiem niesie ze sobą odpowiedzialność za swoje czyny. W końcu jesteśmy stworzeniami myślącymi i możemy przeanalizować wszystkie za i przeciw, a następnie podjąć decyzję dobrą lub złą. Co jeśli jednak na szali leży ludzkie życie? Czy mamy prawo dla większych wartości wystawić na zniszczenie niewinna ofiarę? W czym jesteśmy lepsi od zwierząt, kiedy czasami...

więcej Pokaż mimo to

avatar
810
338

Na półkach:

"Tragikomiczna farsa o człowieku". Tak pisze o swojej książce Marta Magaczewska. "Bahama Yellow" to miejscami dziwna, utopijna, absurdalna opowieść o ludziach żyjących pod jednym dachem. Zakład DOPC, w którym mieszkają bohaterowie to surrealistyczne miejsce, zawiadywane przez Tabiołkę. Kobietę, która obsesyjnie chce zajść w ciążę. Mieszkają tam także Lelech, Skomroch, Lala, Zajc, Koffel i Kauk. Postaci te są pełne sprzeczności, wad, lęków, demonów. W niektórych tkwi pierwiastek dobra, inne są do cna złe i zepsute. Świat, w którym istnieją, jest nieprzyjazny, odpychający i przytłaczający. Gdy dochodzi do morderstwa na terenie zakładu, mieszkańcy widzą winnego w każdym i nikt nikomu nie ufa. Lecz wiedzą, że muszą jak najszybciej wskazać mordercę, bo inaczej Zakład zostanie zamknięty, a oni sami przewiezieni w inne miejsca. Nie mogą do tego dopuścić. Czy wystarczy wylosować? Wskazać przypadkową ofiarę, której przypiszą rolę kata? A może decyzja ta będzie spowodowana najniższymi instynktami i zranioną dumą odrzuconej kobiety?


Książka Marty Magaczewskiej pokazuje jak nisko może upaść człowiek, jak płaskie czasami są jego myśli, jak małymi wartościami się kieruje. A jednocześnie, jak bardzo zagubiony potrafi być, jak mocno potrzebuje obecności drugiego człowieka, jak wiele by poświęcił, aby poczuć odrobinę ciepła drugiej osoby.


Właściwie ciężko powiedzieć o czym właściwie traktuje "Bahama Yellow". Psychologiczne studium człowieczeństwa? Farsa połączona z wątkiem kryminalnym? Tragiczna opowieść o zagubieniu i pragnieniu szczęścia? Nie potrafię wybrać właściwej odpowiedzi. Wiem jednak, że jest napisana bardzo dojrzałym, pełnym metafor, odniesień, porównań językiem. Zastanawia, pobudza do refleksji, zmusza do uważnej lektury. Nie jest to łatwa pozycja, którą można przeczytać bez zbytniego skupienia. Ale czasami warto sięgnąć po coś innego, innowacyjnego, odbiegającego od trendów i książka pani Marty właśnie taką jest. Dziwne miasto, pogrążone w smogu, upale, lepiące się, brudne, kloaczne. Ciemne obrazy, niepokojące dźwięki, pokraczni ludzie. Wszystko to może wpływać depresyjnie, ale tak nie jest. Postaci są zarysowane bardzo mocną kreską i pomimo swej groteskowej niekiedy obskurności, wzbudzają jednak wielość wrażeń u czytelnika, nie tylko tych negatywnych. Dzieje się tak dzięki umiejętnej konstrukcji i językowi, zastosowanych przez autorkę. A do czego to wszystko prowadzi? Do jakiego zakończenia i jakich wniosków? Na pewno nie znajdziecie tutaj odpowiedzi. I nie wiem, czy znajdziecie odpowiedź po przeczytaniu tej książki. Najlepiej sprawdźcie to sami, nie jestem skłonna niczego wam ułatwiać.



"- Jak to jest:zabić? - zapytał nagle Skomroch, czując, że uspokaja się, a język na powrót zaczyna drętwieć.

Zajc zamyślił się.
- To takie uczucie... jakby, wiesz... jakbyś był zupełnie sam na świecie, wokół ciebie była pustka, w tej pustce były straszne dźwięki i potwory, które przerażają nie tylko dlatego, że są krwiożercze, ale dlatego, że są ci zupełnie obce. Bo nie mają w sobie nic z grozy, jaką już znasz.
Skomroch pokiwał głową. Potem, czując, że język, nienapędzany adrenaliną, stopniowo wiotczeje, powiedział:
- Tak mi ciebie szkoda.
I zamilkł na dobre."

http://agnesscorpio.blogspot.com/2011/10/marta-magaczewska-bahama-yellow.html

"Tragikomiczna farsa o człowieku". Tak pisze o swojej książce Marta Magaczewska. "Bahama Yellow" to miejscami dziwna, utopijna, absurdalna opowieść o ludziach żyjących pod jednym dachem. Zakład DOPC, w którym mieszkają bohaterowie to surrealistyczne miejsce, zawiadywane przez Tabiołkę. Kobietę, która obsesyjnie chce zajść w ciążę. Mieszkają tam także Lelech, Skomroch, Lala,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
6044
1386

Na półkach:

http://dajprzeczytac.blogspot.com/2015/09/bahama-yellow-marta-magaczewska.html

http://dajprzeczytac.blogspot.com/2015/09/bahama-yellow-marta-magaczewska.html

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    21
  • Chcę przeczytać
    13
  • Posiadam
    7
  • Nieprzeczytane posiadane
    1
  • Wygrane 2015
    1
  • Lit. polska
    1
  • Do recenzji
    1
  • 2014
    1
  • Mam
    1
  • Zrecenzowane
    1

Cytaty

Więcej
Marta Magaczewska Bahama Yellow Zobacz więcej
Marta Magaczewska Bahama Yellow Zobacz więcej
Marta Magaczewska Bahama Yellow Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także