Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Nie łapię się niestety :)

Nie łapię się niestety :)

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Ej, co to za argumenty?! Uważasz, że jak ktoś jest biedny, to już mu kraść wolno, to już kradnąc nie jest złodziejem? I drugi wspaniały argument, że jak coś robi wielu, to znaczy, że tak wolno, że jest to w porządku?
Takie przekonania to jakaś choroba społeczna, niestety zaraźliwa, rozpowszechniona i niekiedy nawet wspierana przez rozmaitych przedstawicieli władzy, ale mimo to nadal choroba, którą należy z całą stanowczością zwalczać! Bieda nie jest i nie może być usprawiedliwieniem dla kradzieży. I powszechność zachowania nie czyni go poprawnym ani niepoprawnego nie usprawiedliwia.

Zgadzam się jednak z samą krytyką wypowiedzi Przemysława, tyle tylko, że argumenty dobrałeś najgorsze chyba z możliwych. Najistotniejszym sensownym argumentem przeciwko niemu jest to, że "za darmo" nie jest równoznaczne z "nielegalnie". Nie jest kradzieżą bezpłatne korzystanie z tego, co ktoś legalnie darmo udostępnia, a ani z Twojej wcześniejszej wypowiedzi nie wynikało, ani on nie przedstawił żadnych dowodów na to, że oglądając darmo oglądasz nielegalne - dlatego właśnie nie miał prawa oskarżać Cię o kradzież, a nie z racji wysokości dochodów i powszechności darmowego oglądania, bo te czynniki do uznawania czegoś za dopuszczalne lub naganne nie mają nic.

Ej, co to za argumenty?! Uważasz, że jak ktoś jest biedny, to już mu kraść wolno, to już kradnąc nie jest złodziejem? I drugi wspaniały argument, że jak coś robi wielu, to znaczy, że tak wolno, że jest to w porządku?
Takie przekonania to jakaś choroba społeczna, niestety zaraźliwa, rozpowszechniona i niekiedy nawet wspierana przez rozmaitych przedstawicieli władzy, ale mimo...

do Moniki: mieszasz pojęcia: "kradzież", "dopuszczalne", "naganne". Przede wszystkim, moja droga, gdybyś poczytała "Ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych", to wiedziałabyś, że nielegalne jest jedynie rozpowszechnianie bez zgody właściciela utworów objętych prawem autorskim. Czyli "kradnie" jedynie uploader, a nie użytkownik cda, you tube czy chomika. W przypadku takiego użytkownika, który - podkreślam - nie łamie prawa, można mówić co najwyżej o naganności moralnej, zgoda, ale "kradzież"? "złodziej"? W tej sytuacji to gołosłowne wycieranie kimś gęby.

do Moniki: mieszasz pojęcia: "kradzież", "dopuszczalne", "naganne". Przede wszystkim, moja droga, gdybyś poczytała "Ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych", to wiedziałabyś, że nielegalne jest jedynie rozpowszechnianie bez zgody właściciela utworów objętych prawem autorskim. Czyli "kradnie" jedynie uploader, a nie użytkownik cda, you tube czy chomika. W przypadku...

@Bogdan

Kradzież jest kradzieżą i złodziej złodziejem niezależnie od tego, czy prawo uznaje czyn za nielegalny i czy przewiduje ściganie sprawcy. Jeśli zabiorę dziecku cukierek, to jest to kradzież, a jeśli na dodatek wyrwę mu ten cukierek z ręki, to jest to nawet rabunek - mimo że prawo tak błahym zajściem się nie zajmuje. Znaczenie słowa wynika z języka, a nie z zapisów prawa.

Moje stanowisko w sprawie posądzenia kolegi czytamcałyczas o kradzież w związku z jego przyznaniem się do darmowego oglądania w sieci możesz sobie przeczytać powyżej, w wątku pod postem z 28-04-2019 17:41 - niczego tam chyba nie mieszam i nikim gęby nie wycieram.

Tu nie odnoszę się ani do konkretnej sprawy, ani nawet ogólnie do kwestii korzystania z materiałów udostępnionych nielegalnie, a tylko do sposobu argumentacji obronnej. Która to argumentacja jest chora:
1. Kogo stać, ten może płacić za pożądane dobra, ale jak kogoś nie stać, to z tego tylko powodu, że go nie stać, jest w porządku jeśli pozyskuje te dobra w dowolny inny, bezpłatny sposób - uważasz to za sensowne?
2. Wielu tak robi, więc z tego tylko powodu, że wielu to robi, kolejny postępujący tak samo nie powinien być za to potępiany - może to ma sens?
Argumenty mi się nie spodobały, dlatego je skrytykowałam, same argumenty, bez odnoszenia się w ich krytyce do tej jednostkowej sprawy. Do której zresztą odniosłam się w dalszej części wypowiedzi. Bez żadnego wycierania gęby.

Ustawę czytałam, dziękuję.

@Bogdan

Kradzież jest kradzieżą i złodziej złodziejem niezależnie od tego, czy prawo uznaje czyn za nielegalny i czy przewiduje ściganie sprawcy. Jeśli zabiorę dziecku cukierek, to jest to kradzież, a jeśli na dodatek wyrwę mu ten cukierek z ręki, to jest to nawet rabunek - mimo że prawo tak błahym zajściem się nie zajmuje. Znaczenie słowa wynika z języka, a nie z zapisów...

Aha, rozumiem. O tym, czy jakiś czyn jest kradzieżą, a ten, kto go dokonał - złodziejem, nie przesądza wyłącznie kodeks karny (i inne ustawy), ale również opinia Moniki, użytkowniczki LC.

Aha, rozumiem. O tym, czy jakiś czyn jest kradzieżą, a ten, kto go dokonał - złodziejem, nie przesądza wyłącznie kodeks karny (i inne ustawy), ale również opinia Moniki, użytkowniczki LC.

Kodeks karny przesądza o tym, czy czyn jest karalny, a nie o tym, jak się ten czyn nazywa. O nazwie czynu może przesądzać słownik.

Kodeks karny przesądza o tym, czy czyn jest karalny, a nie o tym, jak się ten czyn nazywa. O nazwie czynu może przesądzać słownik.

Polecam zagrać chociaż w jedną dobrą przygodówkę, które często mają lepszą historię niż niejeden książkowy bestseller, wizualnie nie są gorsze od docenianych pod tym względem filmów a do tego mają oryginalny, profesjonalny soundtrack, który można by grać w filharmonii ;)

Polecam zagrać chociaż w jedną dobrą przygodówkę, które często mają lepszą historię niż niejeden książkowy bestseller, wizualnie nie są gorsze od docenianych pod tym względem filmów a do tego mają oryginalny, profesjonalny soundtrack, który można by grać w filharmonii ;)

A od kiedy nią nie jest?

A od kiedy nią nie jest?

Mniej więcej od czasu wydania Pong! w 1972 roku. No ale takie pytania zadają ludzie, którzy o grach mają takie pojęcie jak moja babcia o literaturze fantasy - czyli żadne.

Mniej więcej od czasu wydania Pong! w 1972 roku. No ale takie pytania zadają ludzie, którzy o grach mają takie pojęcie jak moja babcia o literaturze fantasy - czyli żadne.

Czyli, kupując nową grę, nie wydaje kasy na bzdury, tylko wspieram kulturę?

Czyli, kupując nową grę, nie wydaje kasy na bzdury, tylko wspieram kulturę?

Anezka - dokładnie tak. Naturalnie, dla Ciebie może być to bzdurą, tak jak dla kogoś książka może być bzdurą, film może być bzdurą, teatr może być bzdurą, muzyka może być... no, łapiesz regułę.
Na szczęście przymusu do niczego nie ma, więc każdy może wesprzeć finansowo wybraną przez siebie bzdurę.

Anezka - dokładnie tak. Naturalnie, dla Ciebie może być to bzdurą, tak jak dla kogoś książka może być bzdurą, film może być bzdurą, teatr może być bzdurą, muzyka może być... no, łapiesz regułę.
Na szczęście przymusu do niczego nie ma, więc każdy może wesprzeć finansowo wybraną przez siebie bzdurę.

Almara, dzięki za wytłumaczenie.

Almara, dzięki za wytłumaczenie.

Mniej więcej od czasu wydania Pong!
No co Ty? Jak to dopiero od Ponga, to przedtem gry nie były kulturą? A może gier nie było?
Jak dla mnie gry są kulturą od co najmniej kilku tysięcy lat, a być może nawet znacznie, znacznie dłużej.

Mniej więcej od czasu wydania Pong!
No co Ty? Jak to dopiero od Ponga, to przedtem gry nie były kulturą? A może gier nie było?
Jak dla mnie gry są kulturą od co najmniej kilku tysięcy lat, a być może nawet znacznie, znacznie dłużej.

Czy dyskusja nie toczy się tutaj przypadkiem wokół wartości kultury? Może być dobra kultura (w tym i mądra, ciekawa gra komputerowa) i zła kultura (w tym tragicznie głupia gra komputerowa)? Choć nie jestem fanem gier, to znam wiele głupszych od gier książek, choćby osławionego Greya, co to jeszcze - o zgrozo - został przerobiony na film, zresztą z tego co słyszałem równie głupi, a może nawet i głupszy od książki (nie poszedłem na niego do kina, bo nie będę sponsorować szmiry). Przy okazji popieram uznanie gier za kulturę.

Czy dyskusja nie toczy się tutaj przypadkiem wokół wartości kultury? Może być dobra kultura (w tym i mądra, ciekawa gra komputerowa) i zła kultura (w tym tragicznie głupia gra komputerowa)? Choć nie jestem fanem gier, to znam wiele głupszych od gier książek, choćby osławionego Greya, co to jeszcze - o zgrozo - został przerobiony na film, zresztą z tego co słyszałem równie...

Monika---> mówię o grach video. Niby przed Pongiem coś tam było, ale formalnie pierwszą komercyjną grą video był Pong! na automaty :)

Monika---> mówię o grach video. Niby przed Pongiem coś tam było, ale formalnie pierwszą komercyjną grą video był Pong! na automaty :)

ja też - chodzę do bibliotek - które uwielbiam, a mogę w nich pożyczyć nowości i ksiązkowe j filmowe i wszelkie inne;) A jest to o tyle pozytywne, rozpatrując od innej strony, że jeśli trafię na "gniota" to mi nie szkoda, bo nie kupowałam, a mogę oddać i już

ja też - chodzę do bibliotek - które uwielbiam, a mogę w nich pożyczyć nowości i ksiązkowe j filmowe i wszelkie inne;) A jest to o tyle pozytywne, rozpatrując od innej strony, że jeśli trafię na "gniota" to mi nie szkoda, bo nie kupowałam, a mogę oddać i już

No właśnie - uwielbiam biblioteki! Dzięki nim czytam masę książek, których nie mogłabym kupić, bo ograniczają mnie i pieniądze i miejsce na półkach. Tak samo z muzyką i filmami, choć płyty DVD i CD można też czasem kupić za niezbyt wygórowaną sumę (raczej nie nowości, oczywiście, ale jednak...)

Muzea i kina mają dni z promocyjnymi cenami, a w niektórych muzeach także darmowe dni.

Niewątpliwie jednak w budżecie licznej rodziny kultura może stanowić znaczące obciążenie.

No właśnie - uwielbiam biblioteki! Dzięki nim czytam masę książek, których nie mogłabym kupić, bo ograniczają mnie i pieniądze i miejsce na półkach. Tak samo z muzyką i filmami, choć płyty DVD i CD można też czasem kupić za niezbyt wygórowaną sumę (raczej nie nowości, oczywiście, ale jednak...)

Muzea i kina mają dni z promocyjnymi cenami, a w niektórych muzeach także...

Kocham biblioteki. Rzadko kupuję książki, wyłącznie te, których nie ma w bibliotekach.

Kocham biblioteki. Rzadko kupuję książki, wyłącznie te, których nie ma w bibliotekach.

Kocham biblioteki. Rzadko kupuję książki, wyłącznie te, których nie ma w bibliotekach.

Kocham biblioteki. Rzadko kupuję książki, wyłącznie te, których nie ma w bibliotekach.