rozwiń zwiń

Cena kultury, czyli ile i za co płacimy

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
28.04.2019

Ile kosztuje kultura? Teoretycznie cena – bez różnicy czy biletu do kina, czy nowego modelu mercedesa – z natury rzeczy jest kwestią relatywną i jej wysokość oceniana jest wyłącznie przez pryzmat stanu czyjegoś portfela. Przyjmując jednak, że przeciętny odbiorca kultury dysponuje środkami cokolwiek mniejszymi niż osławiony jeden procent, czy dałoby się dojść do jednoznacznej konkluzji, że bestsellerowa książka czy wejściówka do teatru jest poza jego zasięgiem? Raczej nie, ale może być – po prostu – sporym wydatkiem.

Cena kultury, czyli ile i za co płacimy

Oczywiście niejedno zależy również od czynnika środowiskowego, w tym także od intensywności potrzeby obcowania z kulturą. Bo przecież, operując truizmami, jeden chętniej obejrzy głośny film i zapłaci za seans promocyjną cenę kilkunastu złotych (taką możliwość w określone dni oferują nie tylko duże sieci, ale zwykle też mniejsze kina studyjne), drugi, choćby stanął na głowie albo został zmuszony pobiec po chwilówkę, musi zobaczyć na żywo i Rolling Stones, i Paula McCartneya, za bilety płacąc łącznie blisko średniej krajowej. Innymi słowy, samo zapotrzebowanie na kulturę jest kwestią całkowicie indywidualną. Niby proste, a jednak popełnianym często błędem jest równanie do odbiorcy wybitnie ukulturalnionego, który chadza na wystawy jak na spacer, jest na bieżąco z popularnymi (i nie) nagraniami, jeździ na festiwale filmowe i jeszcze nawet nie tyle czyta, co pochłania opasłe powieści. Rzecz jasna nie zmienia to zasadniczego faktu, że kultura faktycznie potrafi kosztować niemało. Nie jest to jednak równoważne z odmową interakcji z nią. Nic podobnego.

Kto czyta, ten kupuje?

Tegoroczne badania Biblioteki Narodowej wykazały, że może nie jest z polskim czytelnictwem dobrze, ale przynajmniej się nie pogorszyło. Parafrazując popularny tekst z internetowego memu – jest źle, ale stabilnie. Przynajmniej jedną książkę przeczytało od deski do deski 37% ankietowanych (reszta, bazując na słupkach ilustrujących preferowany sposób konsumpcji informacji, wybiera przede wszystkim telewizję), z czego 38% jako źródło pochodzenia owej książki deklaruje zakup. Niewiele mniej pożycza od znajomych lub korzysta z posiadanego już zbioru. Książka ma to do siebie, że rzadko kiedy faktycznie trafia do jednego tylko odbiorcy, co czyni ją medium niejako przechodnim. Nie zmienia to jednak faktu, że ktoś musi ją kupić. Trudno ustalić średnią cenę książki, lecz przyjmując, że aktualny bestseller kosztuje około 35 złotych, możemy być niemal pewni, że 40% tej kwoty to marża dystrybutora i sprzedawcy. Resztę stanowią koszty poniesione przez wydawnictwo, od magazynowania po honorarium dla autora. Do kieszeni oficyny trafiają, jak wyliczyła dzięki tym danym fundacja Bęc Zmiana, niecałe cztery złote.

Czasami słychać głosy, że wydawcy mogliby sprzedawać bezpośrednio przez swoją stronę internetową, eliminując pośrednika – wówczas koszt książki byłby znacznie niższy. Łatwiej powiedzieć niż zrobić. Owszem, jednoosobowe, hobbystyczne oficyny działają w ten sposób, lecz firma o charakterze komercyjnym nie mogłaby sobie pozwolić na podobnie ograniczony kanał dystrybucji. Jak powiedział mi wydawca, który prosił o anonimowość, potentaci na rynku mają albo swoją sieć dystrybucji, albo odpowiednio silną pozycję negocjacyjną, aby wywalczyć korzystne warunki z dystrybutorem. Z kolei mniejsi gracze są od niego uzależnieni, muszą się dostosować do narzucanych cen i dlatego książka w ich sklepie kosztuje tyle samo, ile gdzie indziej, mimo że kupujemy bezpośrednio ze źródła. Utknęła gdzieś w komisjach także ustawa o jednolitej cenie książki, mająca być panaceum na całe zło.

Czy to oznacza, że jesteśmy skazani na kupowanie drogo?

Bynajmniej. Rynek jest dzisiaj na tyle konkurencyjny, że promocje są na porządku dziennym, a komu nie zależy na nowościach, często zaopatruje się w tak zwanej taniej książce, gdzie trafiają nadwyżki nakładu, czyli to, co wydawca decyduje się sprzedać po kosztach, żeby nie płacić za magazynowanie. Tanie książki skupują egzemplarze hurtem za ułamek ceny okładkowej i wystawiają po swojej, zwykle sporo niższej niż ta księgarniana. Ale istnieje jeszcze jedna strona medalu.

– Jeśli przyzwyczaimy czytelnika, że nasze książki może znaleźć w taniej książce, to będzie ich tam regularnie szukał, a to zabija normalną, codzienną sprzedaż – mówi Przemysław Romański, współwłaściciel wydawnictwa SQN. – Plusem taniej książki może być na przykład zapoznanie czytelnika z jakimś autorem. Bo jeśli spodoba mu się powieść danego pisarza, to będzie bardziej skłonny zapłacić więcej za jego pozostałe książki – dodaje.

Ubiegły rok napawał za to optymizmem, jeśli chodzi o kino, bo padł frekwencyjny rekord: prawie sześćdziesiąt milionów widzów i piętnaście tytułów, które zgromadziły przeszło milionową widownię. Paradoksalnie nie tak wiele mają z tym wspólnego letnie blockbustery, bo nadal największe zyski przynoszą kwartały jesienno-zimowe. I mimo że szumnie zapowiadana rewolucja streamingowa faktycznie się wydarzyła i Polacy przywykli do wygody oferowanej przez liczących się na rynku graczy (polegającej na jednorazowym opłaceniu miesięcznego abonamentu wynoszącego kilkadziesiąt złotych i swobodnym oglądaniu), Netflix (od 34 do 52 złotych miesięcznie) czy HBO GO (19,90 złotych miesięcznie) nie odebrały kinom płacącego klienta. Ten z reguły równie chętnie ogląda seriale, co chodzi na seanse wyświetlane na dużym ekranie. Wynika z tego dość oczywisty wniosek – mianowicie ceny biletów na filmy nie są przeszkodą. Tyle że bodaj pod każdą dyskusją na ten temat z łatwością znajdziemy komentarze, że rodzinne wypady do kina potrafią być znaczącym obciążeniem. Faktycznie, studiując aktualne ceny obowiązujące w dowolnym multipleksie, nietrudno obliczyć, że bilety dla trzech osób – dwojga dorosłych z dzieckiem – plus obligatoryjny popcorn to wydatek rzędu stu złotych. Da się jednak to obejść.

Sposoby na tańszą kulturę

Kina, i te mniejsze, i te większe, z reguły wyznaczają dzień promocyjny, kiedy to bilety sprzedawane są za niższą cenę – często nawet o 10 złotych mniejszą niż zwyczajowe 25-28 złotych. Agnieszka Kubera, selekcjonerka programowa wrocławskiego Kina Nowe Horyzonty, bazując na długoletnim doświadczeniu, mówi, że częstokroć tańszy poniedziałek przyciąga więcej ludzi niż głośne premiery weekendowe. „Cena biletu jest zwykle najważniejszym kryterium doboru dnia i czasu seansu” – dodaje. Multipleksy oferują jeszcze promocje innego rodzaju, powiązane z konkretnym produktem – czyli aby otrzymać tańszy bilet, trzeba albo nabyć taki a taki batonik, albo posiadać kartę debetową określonej firmy. Sieć Cinema City proponuje swoim klientom rozwiązanie abonamentowe, czyli kartę Unlimited, gdzie uiszcza się miesięczną opłatę wynoszącą od 46 do 55 złotych – co jest równowartością niecałych trzech biletów na seanse – i można chodzić do kina bez ograniczeń (no, prawie, bo obowiązuje kilkuzłotowa dopłata do IMAX-a).

Podobne formy promocji podłapały także teatry. Na przykład krakowski Teatr Stary w pierwsze czwartki miesiąca bilety na wszystkie przedstawienia udostępnia za 30 złotych, czyli średnio za pół ceny. Kiedy parę lat temu stołeczny Narodowy, tak jak i inne polskie teatry, sprzedawał bilety po 250 groszy, kolejka ustawiła się o czwartej nad ranem i pulę promocyjnych wejściówek sprzedano w czasie godziny lekcyjnej. Można na tej podstawie wysnuć wniosek, że Polacy może by i do teatru chodzili częściej, ale faktycznie cena niekiedy może wydawać się zaporowa. Podobnie rzecz ma się z wystawami. O ile do warszawskiego Muzeum Sztuki Nowoczesnej wejdziemy za 5 złotych, o tyle już pełny pakiet zwiedzania ekspozycji stałych na Wawelu w sezonie letnim to koszt przeszło 70 złotych za łączony bilet normalny.

Nie mamy za to problemu z chodzeniem na koncerty. I choć aktualnie bodaj żadna gwiazda nie omija polskich miast podczas tournée i dużych – często drogich – imprez, których jest zatrzęsienie, to praktycznie wszystkie są okupowane. Nie zawsze tak było – do dzisiaj krążą legendy o odwołanych występach Davida Bowiego czy zespołu Kiss – ale poprawiły się i świadomość konsumencka, i stan konta. Bo jak inaczej tłumaczyć fakt, że Rolling Stonesi wyprzedali się na pniu, choć najtańsze bilety kosztowały około 400 złotych (najdroższe, pod samą sceną, wyceniono na 2 tysiące bez paru groszy)? Paul McCartney był nieco tańszy, bo najwyższy pułap cen to „zaledwie” niecałe 600 złotych. Staliśmy się jednak wybredni i nie na wszystkie koncerty przychodzą tłumy. Bo o ile Marilyn Manson wypełnił Torwar (160 złotych), o tyle bilety na Ozzy’ego Osbourne’a czy Hollywood Vampires z Alice’em Cooperem i Johnnym Deppem można było bez trudu dostać za 80 złotych. Mowa jednak o globalnych rockowych markach – nie gorsze, a niekiedy nawet i lepsze zespoły można zobaczyć i usłyszeć w klubach poniżej stówki.

Rozrywka na abonament

Granie na żywo to rzecz jasna nie wszystko, na co można wydać pieniądze, jeśli chodzi o muzykę. Tej słuchamy przecież zwykle pośród czterech ścian. Dzisiaj dostęp do niej jest łatwiejszy niż kiedykolwiek (premierowe nagranie znanego mainstreamowego artysty to wydatek około 100 paru złotych; płyta CD jest o połowę tańsza), a nośniki materialne, zwłaszcza powracające tryumfalnie płyty winylowe, stają się domeną kolekcjonerów oraz dysponujących porządnym sprzętem grającym melomanów. Zapewne większość zadowoli się którymś z serwisów – jak Deezer, Spotify czy Tidal – oferujących, jakżeby inaczej, abonament na miesięczne słuchanie bez ograniczeń za 20–30 złotych. Można też za darmo, ale z reklamami, bez trybu offline i możliwości wyboru kawałka na urządzeniu mobilnym.

O subskrybentów walczą także giganci rynku gier – Microsoft i Sony. Obie firmy posiadaczom produkowanych przez siebie konsol udostępniają abonamenty (w cenie około 30 złotych) dające dostęp do gry sieciowej, wersji demonstracyjnych czy zniżek na kupowane kopie cyfrowe, a jednocześnie udostępniają darmowe tytuły. Na PlayStation są to pojedyncze pozycje miesięcznie, podczas gdy właściciele Xboxa mogą skorzystać z Game Passa – za 40 złotych mają dostęp do przeszło stu gier, w tym nowości. Dystrybucję cyfrową już dawno rozwinął komiksowy gigant Marvel, który oferuje stały dostęp do swojego archiwum za równowartość około 40 złotych. Na podobne rozwiązanie zdecydował się również jego rywal, DC. Zeszłej jesieni stajnia Supermana i Batmana uruchomiła swój serwis i za jeszcze niższą cenę udostępnia nie tylko komiksy, ale i filmy oraz seriale, aktorskie i animowane, na licencji wydawnictwa.

Zdaje się, że podobne rozwiązania abonamentowe wyznaczą kierunek oferty kulturalnej kierowanej do odbiorcy masowego, przywykłego już do bogactwa wyboru i wygody dostępu. Nie zmienia to faktu, że swoista kumulacja wydatków na przeróżne miesięczne subskrypcje też może się okazać zabójcza dla portfela, a przecież pojawia się również kwestia zasadnicza, czyli potrzeba czasu na konsumpcję intensywnie produkowanych treści. Lecz nie ma chyba nikogo, kto interesowałby się absolutnie wszystkim. Oferta rynku kulturalnego będzie tylko lepsza i atrakcyjniejsza. A może nawet i tańsza.


komentarze [84]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Outsider 02.11.2021 06:41
Czytelnik

Zgadzam się, że kultura pełni ważną rolę w naszym życiu. Jest czymś znacznie więcej niż tylko rozrywką. Może być przede wszystkim pożywką dla duszy i zamknięciem czy też domknięciem naszych myśli i emocji, jest czy też bywa wyzwoleniem, a może nawet czasem i schronieniem.
Problem zaczyna się wtedy, gdy nie dla każdego jest dostępna. Tak jest moim zdaniem z teatrem....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Anna 03.05.2019 10:27
Czytelniczka

Jako samotna mama dwójki dzieci, chciałabym aby dobro i zdobycze kultury, były w większym zasięgu ręki, a raczej portfela :) O ile książki, które towarzyszą wszystkim w naszym domu od małego, można znaleźć w bibliotekach dzielnicowych,bilety do kina kupić w tanie poniedziałki, środy lub czwartki...o tyle fajny spektakl teatralny, opera i operetka nie są już zbyt częstym...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
konto usunięte
03.05.2019 10:40
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Anna 03.05.2019 10:46
Czytelniczka

Nie łapię się niestety :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
konto usunięte
03.05.2019 10:52
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
konto usunięte
01.05.2019 07:09
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Rossellinique 30.04.2019 23:02
Czytelniczka

Ojj kultura potrafi kosztować, zwłaszcza gdy się sięga po nią z różnych stron jak ja, uwielbiam czytać książki, oglądać filmy i seriale, a także chodzić na koncerty i słuchać muzyki, często więc sobie coś odpuszczam albo staram się znaleźć taniej.
Co do kin, korzystam z nich ostatnio bardzo rzadko, bo w pobliżu mam tylko jedno beznadziejnej jakości,a do innych mam jednak...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
talia44 29.04.2019 22:40
Czytelniczka

Ja też uwielbiam biblioteki.Należę do trzech i świetnie się w nich czuję.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Flowerbed 29.04.2019 17:02
Czytelniczka

Ceny za dobra kultury zależą wyłącznie od popytu na nie. I nie ma w tym nic złego. Jeśli ktoś chce i potrzebuje wydawać pieniądze na zbytki kulturalne to ma takie prawo. :) Ja jestem osobą, która stara się nie zwariować w dzisiejszym zakupoholizmie. Nie czyni mnie to też totalnym ascetą kulturalnym. Chodzę do bibliotek, muzeów, kina, uczestniczę w różnych wydarzeniach...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
czytamcałyczas 29.04.2019 16:18
Czytelnik

Do Przemysława, zanim nazwiesz kogoś złodziejem.Pomyśl,że nie każdy jest bogaty i stać go.Na płacenie dużych pieniędzy.Chyba,że uważasz.Że,tylko ci.Z wysoko,pensją mogą coś obejrzeć.Uważam,że to nie Twoja sprawa co oglądam.Tak robi wiele osób.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika 30.04.2019 00:25
Czytelnik

Ej, co to za argumenty?! Uważasz, że jak ktoś jest biedny, to już mu kraść wolno, to już kradnąc nie jest złodziejem? I drugi wspaniały argument, że jak coś robi wielu, to znaczy, że tak wolno, że jest to w porządku?
Takie przekonania to jakaś choroba społeczna, niestety zaraźliwa, rozpowszechniona i niekiedy nawet wspierana przez rozmaitych przedstawicieli władzy, ale mimo...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Bogdan 30.04.2019 12:50
Czytelnik

do Moniki: mieszasz pojęcia: "kradzież", "dopuszczalne", "naganne". Przede wszystkim, moja droga, gdybyś poczytała "Ustawę o prawie autorskim i prawach pokrewnych", to wiedziałabyś, że nielegalne jest jedynie rozpowszechnianie bez zgody właściciela utworów objętych prawem autorskim. Czyli "kradnie" jedynie uploader, a nie użytkownik cda, you tube czy chomika. W przypadku...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Monika 01.05.2019 16:17
Czytelnik

@Bogdan

Kradzież jest kradzieżą i złodziej złodziejem niezależnie od tego, czy prawo uznaje czyn za nielegalny i czy przewiduje ściganie sprawcy. Jeśli zabiorę dziecku cukierek, to jest to kradzież, a jeśli na dodatek wyrwę mu ten cukierek z ręki, to jest to nawet rabunek - mimo że prawo tak błahym zajściem się nie zajmuje. Znaczenie słowa wynika z języka, a nie z zapisów...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Bogdan 01.05.2019 22:15
Czytelnik

Aha, rozumiem. O tym, czy jakiś czyn jest kradzieżą, a ten, kto go dokonał - złodziejem, nie przesądza wyłącznie kodeks karny (i inne ustawy), ale również opinia Moniki, użytkowniczki LC.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika 02.05.2019 20:22
Czytelnik

Kodeks karny przesądza o tym, czy czyn jest karalny, a nie o tym, jak się ten czyn nazywa. O nazwie czynu może przesądzać słownik.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Anezka 29.04.2019 10:46
Bibliotekarka

Od kiedy gra komputerowa to kultura?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
MikaNeko 29.04.2019 11:08
Czytelniczka

Polecam zagrać chociaż w jedną dobrą przygodówkę, które często mają lepszą historię niż niejeden książkowy bestseller, wizualnie nie są gorsze od docenianych pod tym względem filmów a do tego mają oryginalny, profesjonalny soundtrack, który można by grać w filharmonii ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Hamlet 29.04.2019 13:47
Czytelnik

A od kiedy nią nie jest?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Iselor 29.04.2019 13:51
Bibliotekarz

Mniej więcej od czasu wydania Pong! w 1972 roku. No ale takie pytania zadają ludzie, którzy o grach mają takie pojęcie jak moja babcia o literaturze fantasy - czyli żadne.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anezka 29.04.2019 14:11
Bibliotekarka

Czyli, kupując nową grę, nie wydaje kasy na bzdury, tylko wspieram kulturę?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Almara 29.04.2019 14:46
Czytelnik

Anezka - dokładnie tak. Naturalnie, dla Ciebie może być to bzdurą, tak jak dla kogoś książka może być bzdurą, film może być bzdurą, teatr może być bzdurą, muzyka może być... no, łapiesz regułę.
Na szczęście przymusu do niczego nie ma, więc każdy może wesprzeć finansowo wybraną przez siebie bzdurę.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anezka 29.04.2019 16:33
Bibliotekarka

Almara, dzięki za wytłumaczenie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika 30.04.2019 00:01
Czytelnik

Mniej więcej od czasu wydania Pong!
No co Ty? Jak to dopiero od Ponga, to przedtem gry nie były kulturą? A może gier nie było?
Jak dla mnie gry są kulturą od co najmniej kilku tysięcy lat, a być może nawet znacznie, znacznie dłużej.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Piotr-Pietia 30.04.2019 08:32
Czytelnik

Czy dyskusja nie toczy się tutaj przypadkiem wokół wartości kultury? Może być dobra kultura (w tym i mądra, ciekawa gra komputerowa) i zła kultura (w tym tragicznie głupia gra komputerowa)? Choć nie jestem fanem gier, to znam wiele głupszych od gier książek, choćby osławionego Greya, co to jeszcze - o zgrozo - został przerobiony na film, zresztą z tego co słyszałem równie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Iselor 30.04.2019 10:13
Bibliotekarz

Monika---> mówię o grach video. Niby przed Pongiem coś tam było, ale formalnie pierwszą komercyjną grą video był Pong! na automaty :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
MaciekWroc 29.04.2019 10:33
Czytelnik

Na początek pochwała dla autora, choć audiobooki zostały pominięte, jak zauważyła "darek_lask" :) Dobry asumpt do refleksji nad obecnością kultury w naszym życiu.
Jestem dostatecznie stary, by pamiętać jak zdobywało się płyty winylowe i kasety i jak nagrywało się nowości z radia, więc dla np. taki Tidal dla mnie to rewelacja (dostępność, oszczędność miejsca na skład,itp.).
...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Ewwwa 29.04.2019 10:28
Czytelnik

Książek już nie kupuję. Z dwóch powodów: finanse i miejsce - brak i jednego i drugiego :) Na szczęście mieszkam w dużym mieście i mogę korzystać z wielu bibliotek. Do kina chodzę rzadko, głównie w te dni, w które są zniżki dla emerytów (u nas to poniedziałki i czwartki). Do mojej ukochanej opery chodzę czasem, kupując wejściówki za 30 zł. Płyty z muzyką i filmami wypożyczam...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Agnesto 29.04.2019 11:20
Czytelniczka

ja też - chodzę do bibliotek - które uwielbiam, a mogę w nich pożyczyć nowości i ksiązkowe j filmowe i wszelkie inne;) A jest to o tyle pozytywne, rozpatrując od innej strony, że jeśli trafię na "gniota" to mi nie szkoda, bo nie kupowałam, a mogę oddać i już

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Airain 29.04.2019 13:46
Czytelniczka

No właśnie - uwielbiam biblioteki! Dzięki nim czytam masę książek, których nie mogłabym kupić, bo ograniczają mnie i pieniądze i miejsce na półkach. Tak samo z muzyką i filmami, choć płyty DVD i CD można też czasem kupić za niezbyt wygórowaną sumę (raczej nie nowości, oczywiście, ale jednak...)

Muzea i kina mają dni z promocyjnymi cenami, a w niektórych muzeach także...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
jatymyoni 29.04.2019 15:29
Bibliotekarz

Kocham biblioteki. Rzadko kupuję książki, wyłącznie te, których nie ma w bibliotekach.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni 29.04.2019 15:29
Bibliotekarz

Kocham biblioteki. Rzadko kupuję książki, wyłącznie te, których nie ma w bibliotekach.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się