forum Oficjalne Aktualności
Filmowe okładki
Niektórzy czytelnicy, zwłaszcza ci młodsi, uważają pojawienie się filmowych okładek za proceder stosunkowo nowy. Spieszę wyjaśnić, że stało się to znacznie wcześniej. Po szybkim przejrzeniu swojej biblioteczki mogę stanowczo stwierdzić, że w naszym kraju co najmniej w roku 1989. Wtedy właśnie została wydana książka "Królewskie sny" Józefa Hena, na okładce której widzimy królewski wizerunek Gustawa Holoubka.
Zobacz pełną treśćodpowiedzi [34]
Filmowe okładki są dla gawiedzi (nie obrażając gawiedzi). Działa to - niestety chyba działa, inaczej wydawcy się mylą, stawiając na takie okładki książek - na tej samej zasadzie, którą zdefiniował inż.Mamoń dla piosenek: ,,Proszę pana ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. To... Poprzez... No, reminiscencję. No jakże może...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Bardzo niewiele filmów dostarcza dobrego materiału, który wzbogaci okładkę książki. Wnioskując z podanych w dyskusji przykładów i z własnych doświadczeń, wolę gdy projekt okładki nie ma nic wspólnego z filmem a najlepiej nic wspólnego z fotografią. Lubię czysto graficzne wizerunki, które pobudzają wyobraźnię i nie podają wszystkiego od razu na tacy.
Jest taki film, który...
Mnie o ból serca, za każdym razem jak na nią patrzę, przyprawia okładka "Kochanka królowej" http://lubimyczytac.pl/ksiazka/195286/kochanek-krolowej.
I bynajmniej nie dlatego, że jest brzydka, tylko że dość zasadniczo przekłamuje rzeczywistość. Johann Friedrich Struensee z grającym go Mikkelsenem ma tyle wspólnego co płyta wiórowa z drewnem. Zresztą Alicia Vikander z królową...
Mi na myśl od razu przychodzi saga "Pieśń lodu i ognia" Martina. To, czym ozdabiane były początkowe 4 tomy woła o pomstę do nieba. Z pewnością nikt nie zwróciłby na nie w księgarni uwagi gdyby nie adaptacja telewizyjna i piękne, estetyczne okładki towarzyszące kolejnym sezonom.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
To prawda, bardzo długo nie miałam ochoty na poznanie tego cyklu, bo okładki sugerowały treści kiczowate i bardzo niskich lotów. Nie jestem w jakimś specjalnym zachwycie po przeczytaniu, ale to chyba dobrze, że na fali hajpu serialem powstały naprawdę ciekawe covery, zwłaszcza zagraniczne.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postOryginalne okładki (o zgrozo!) bardzo mi się podobały i to ostatecznie one zachęciły mnie do zakupu pierwszej części. Kiczowate czy nie, taki mam gust artystyczny, a te całe "filmowe" nie podobają mi się i basta.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postZ tego, co pamiętam, to w Polsce opublikowano go najpóźniej w 2005 roku, a oryginalnie jeszcze wcześniej, a twórcy filmu niejako "odkopali" tę książkę w czasie boomu na młodzieżowe dystopie/antyutopie :) A to jedna z tych pierwszych.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postDobrze wiedzieć. :) Dodałam ją do biblioteczki dość dawno i zdziwiłam się gdy się dowiedziałam że powstaje na jej podstawie film...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postZawsze uważałam filmowe okładki za obowiązkowe "potforki", ale od jakichś dwóch lat coraz częściej zauważam takie, które są naprawdę o niebo lepsze od pierwowzorów. Pierwszy na myśl przychodzi mi "Więzień Labiryntu" czy "Dawca", których wcześniejsze okładki są średnie, a filmowe, przynajmniej moim zdaniem, fantastyczne. Co jednak nie odkupi tych tysięcy sprzedanych...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejFakt, "Dawca" ma ładniejszą okładkę filmową od tej normalnej. Nie wiem czemu mam teź wrażenie że ta książka była mało znana przed wyjściem filmu.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postCzy tylko ja uważam, że "Więzień Labiryntu" ma ładną normalną okładkę, a filmowa jest kiepska (zresztą jak film)? ;)
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postDla mnie klasycznym przykładem tutaj jest Hipnoztyzer Lars'a Kepler'a. Oryginalna polska okładka (http://lubimyczytac.pl/ksiazka/69984/hipnotyzer) mnie wręcz odrzuca, podczas gdy filmowa (http://lubimyczytac.pl/ksiazka/177621/hipnotyzer ), mimo że jest tak na prawdę plakatem, bardzo mi się podoba
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Filmowe okładki książek to jeden z czynników, dzięki którym ostatecznie utożsamiamy aktora z postacią, ograniczając jednocześnie wyobraźnię. Jak już ktoś słusznie zauważył, nawet ich tworzenie nie zawiera w sobie wiele wysiłku ze strony projektantów.
Niesamowicie mnie denerwuje jednak gdy w księgarniach i bibliotekach są dostępne jedynie okładki filmowe jak na przykład:
...
Patrząc na okładkę Królewskich snów widzę Jagiełłę a nie Holoubka. Ale to pewnie dlatego, że okładka wygląda raczej na obraz - portret króla, niż na zdjęcie aktora.
Na podobnej chyba zasadzie książka Carte Blanche ma okładkę filmową. Zdaje się, że film powstawał równocześnie z książką. Nie wykluczone więc, że twórca zarówno powieści jak i scenariusza filmowego od razu...
Dla mnie okładka ma niewielkie znaczenie - przede wszystkim liczy się to, co jest w środku książki.
Irytują mnie jedynie okładki, które wykorzystują takie same lub bardzo podobne motywy (np. Primavera , Ocalić Julię , Złoto czarownic i Migdałowa Madonna...
Powtarzalność okładek bierze się właśnie z tego, że wydawnictwa zakupują gotowe szablony, bo wychodzi taniej niż robić nowe zdjęcie. Mnie też to strasznie irytuje, bo powiedzmy, że przeczytam którąś z tych książek i nie przypadnie mi do gustu, a widząc potem taką samą twarz na innej okładce mam od razu negatywne skojarzenia.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto