Filmowe okładki

Bogdan Bogdan
01.03.2015

Od dawna zastanawiałem się, dlaczego filmowe okładki książek są takie wkurzające, czym irytują najbardziej i – pytanie być może najciekawsze – kiedy okładka, chociaż filmowa, negatywnych emocji nie budzi, a nawet może się podobać.

Filmowe okładki

Gdybym miał wskazać tylko jedną, jedyną cechę filmowych okładek, o którą mam do wydawców największe pretensje, to z pewnością byłoby nią swego rodzaju zdegradowanie książki. Zdegradowanie do roli reklamowego gadżetu, bezceremonialnie włączonego w kampanię reklamową filmu. Ekranizacja, chronologicznie i (najczęściej) artystycznie wtórna wobec literackiego pierwowzoru, w wyniku marketingowych zabiegów nagle staje się elementem dominującym. Zauważmy, że nigdy nie występuje zjawisko odwrotne. Bo czy ktoś widział filmowy plakat z wyeksponowaną okładką ekranizowanej książki? Cóż, wiadomo, film z reguły znajduje znacznie większą liczbę odbiorców niż książka, generuje przez to większe zyski (bilety, popcorn, napoje), a zatem mocniej rozpycha się na pierwszym planie. Rozumiem to, ale tym bardziej przy okazji ekranizacji jakiejś dobrej powieści z radością zobaczyłbym na filmowym plakacie centralnie umieszczone zdjęcie książki, stanowiącej kanwę scenariusza,  i jedynie pod spodem niewielkie sylwetki aktorów.

Przechodząc do kolejnych grzechów filmowych okładek trzeba jasno stwierdzić, że najczęściej są one po prostu toporne. Mam wrażenie, że ich projektanci najzwyczajniej idą na łatwiznę, umieszczając na okładce zdjęcie z filmu lub same postacie głównych bohaterów, w dodatku jedną obok drugiej, jak w gabinecie figur woskowych. Za przykład tej metody może posłużyć powieść Filary ziemi Kena Folletta. Ale zawsze przecież może być gorzej. Zamiast filmowego kadru książkę może "ozdobić" kiczowaty filmowy plakat, taki  w stylu "wycinanki z fotosów". Co więcej, na takim plakacie wydawca może jeszcze dorzucić (kto mu zabroni?) przyciągające wzrok jaskrawe, zębate kółeczka z "niezbędnymi" informacjami o dacie filmowej premiery lub zdobytych nagrodach i nominacjach. Otrzymujemy wówczas prawdziwego okładkowego potworka, jak w przypadku Ostatniego króla Szkocji Gilesa Fodena. A szkoda, bo zarówno książka, jak i film są świetne, natomiast rola dyktatora Ugandy to zapewne tour de force Foresta Whitakera.

Mój szczególny opór budzą filmowe okładki powieściowej klasyki, zwłaszcza tej z najwyższej półki. Dlatego że, po pierwsze, traktowanie tej rangi powieści jako dodatku do kampanii promocyjnej filmu wydaje się szczególnie nietaktowne. Poza tym takie powieści doczekują się z reguły więcej niż jednej ekranizacji. I tak w przypadku "Anny Kareniny" dla jednych czytelników - i zarazem widzów - tytułowa bohaterka będzie miała twarz Keiry Knightley, dla innych Sophie Marceau, a dla jeszcze innych Vivien Leigh. O takich wyborach z pewnością nie wydawca powinien decydować. Podobnie rzecz się ma z filmową okładką "Lolity" Nabokova, tą z wizerunkiem Dominique Swain (wyd. MUZA, 2013). Może ona przypaść do gustu zwolennikom filmu Adriana Lyne'a, ale już raczej nie tym wszystkim, którzy preferują wcześniejszą ekranizację, w reżyserii Stanleya Kubricka. Co nie zmienia faktu, że i tak najwięcej klasy niemal zawsze będzie miał oryginalny projekt; w  przypadku "Lolity" – autorstwa Waldemara Świerzego (wyd. PIW, 1991), który zaprojektował mnóstwo znakomitych okładek, zwłaszcza w tzw. "czarnej serii PIW- owskiej".

Niektórzy czytelnicy, zwłaszcza ci młodsi, uważają pojawienie się filmowych okładek za proceder stosunkowo nowy (spotkałem się nawet z opinią, że całą sprawę zapoczątkowała saga "Zmierzch"). Spieszę wyjaśnić, że stało się to znacznie wcześniej. Po szybkim przejrzeniu swojej biblioteczki mogę stanowczo stwierdzić, że w naszym kraju co najmniej w roku 1989. Wtedy właśnie została wydana książka Królewskie sny Józefa Hena, na okładce której widzimy królewski wizerunek Gustawa Holoubka. Zagrał on rolę Władysława Jagiełły w serialu pod tym samym tytułem w roku 1988, a powieść ukazała się rok później. Tak na marginesie, serial, pomimo upływu lat, jest jak najbardziej godny polecenia, podobnie jak książka.

Tu dochodzimy do sygnalizowanej na wstępie kwestii, czyli kiedy filmowa okładka nie razi, a nawet może się podobać. Uważam, że najważniejsze warunki są dwa. Po pierwsze, taka okładka musi być po prostu estetyczna, stworzona z polotem i wyczuciem – niezależnie od tego, czy jest filmowa, czy też nie. Drugi warunek jest nieco bardziej złożony. Otóż sądzę, że filmowa (i estetyczna) okładka nie będzie raziła, jeżeli książka i film prezentują podobną rangę artystyczną. Raczej nie będzie takiej "proporcjonalności" pomiędzy którąś z kolei ekranizacją wspomnianej "Anny Kareniny" a literackim arcydziełem Tołstoja. Ale już w przypadku "Królewskich snów" Hena równorzędność była niemal idealna. Serial okazał się (przynajmniej jak na tamte czasy) znakomity, scenariusz napisał Józef Hen, a powieść jego autorstwa pojawiła się rok później. Kto w tej sytuacji mógłby mieć pretensje o filmową okładkę?

Podobna "proporcjonalność" zachodzi w przypadku powieści Notatki o skandalu Zoë Heller (mocno niedocenianej w naszym kraju) i filmu Richarda Eyre z 2006 roku, z Cate Blanchett i Judi Dench w rolach głównych. Znakomita powieść, świetny film, okładka filmowa korzystająca z filmowego plakatu – ale jakiego! Twarze Blanchett i Dench tworzą na nim subtelną kompozycję, utrzymaną w ciepłych barwach, kolorystyka liter jest ściśle zgrana ze zdjęciem, nie ma też mowy o zębatych czerwonych kółeczkach, informujących o nominacjach, czy wytłuszczonej daty premiery. Chciałoby się powiedzieć: szanowni wydawcy, patrzcie i uczcie się (zachęcam do poszukania w sieci zdjęcia tej książki w dobrej rozdzielczości).

 Inny sensowny przepis na filmową okładkę to odejście od obowiązkowych, wyrazistych fotek. Okładka filmowa z wizerunkiem aktora nie musi przecież przypominać wspomnianego gabinetu figur woskowych. Można przecież stworzyć bardziej finezyjną kompozycję, jak w przypadku Przylądku strachu Johna D. MacDonalda, gdzie wykorzystano wizerunek Roberta de Niro, pochodzący z bardzo dobrego filmu z roku 1992. Ciekawostką jest, że zarówno w ekranizacji "Przylądku strachu", jak też w "Notatkach o skandalu", filmowe zakończenie nie tylko różni się od powieściowego, ale jest też znacznie lepsze – co przecież nie zdarza się często. Podobnie jak, niestety,  udana filmowa okładka. 


komentarze [34]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
foxterier16 02.03.2015 16:20
Czytelniczka

Filmowe okładki zabijają piękno książki i od razu narzucają jak mają wyglądać bohaterowie. Lubię czytać widząc postaci po swojemu, a dopiero potem ewentualnie zobaczyć ekranizację i skonfrontować wyobraźnię z obrazem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
czarna_bastet 02.03.2015 11:48
Czytelniczka

Nie ma nic gorszego niż próba kupienia książki bez okładki filmowej. Najgorszą "filmówką" dla mnie jest chyba "Złodziejka książek", choć może dlatego, że bardzo lubię to wydanieZłodziejka książek .
Choć myślę, że serialowa Gra o tron jest zaraz za tym. Nie żeby "oryginalna" wersja okładek powalała...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Złodziejka książek
Lucy44 02.03.2015 12:06
Czytelniczka

Oj, tak. Ja też bardzo lubię to wydanie "Złodziejki Książek" :)
A jeśli chodzi o "Grę o Tron" to chyba tylko pierwsza część ma filmową okładkę?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
czarna_bastet 06.03.2015 12:24
Czytelniczka

Na pewno dwie pierwsze mają filmowe, resztą się, mówiąc szczerze, nie interesowałam.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Krzysztof Mroczko 02.03.2015 11:43
Czytelnik

Czterej pancerni i pies. Rudy w Berlinie[/bookCover] [bookLink]79874[bookCover]35407|Czterej pancerni i pies [/bookLink]

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Czterej pancerni i pies. Rudy w Berlinie  Czterej pancerni i pies
Lucy44 02.03.2015 11:35
Czytelniczka

Mam w sumie mieszane uczucia co do tego tematu. Po prawdzie ani mnie to ziębi, ani parzy. Może wynikać to z tego, że zazwyczaj udaje mi się dorwać książkę przed ekranizacją, więc okładka jest oryginalna a nie filmowa. Jeśli chcę kupić książkę na której bardzo mi zależy i którą bardzo chcę przeczytać, nie zwracam zupełnie uwagi na to co widnieje na jej przedzie. Zależy mi na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Miecz przeznaczenia
Darsky 02.03.2015 08:36
Czytelniczka

Chyba jestem w mniejszości, ale mnie okładki filmowe nie przeszkadzają, ba! nawet za niektórymi przepadam.
Np.
Bez mojej zgody
Gwiazd naszych wina
PS Kocham Cię

Myślę, że to kwestia gustu po prostu. Okładka z resztą nie jest tak ważna jak...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Bez mojej zgody  Gwiazd naszych wina  PS Kocham Cię
konto usunięte
02.03.2015 08:26
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

bronus09 01.03.2015 20:53
Czytelniczka

Nie lubię okładek filmowych. Często moje wyobrażenie na temat bohaterów, całkowicie odbiega od przedstawianej w filmie postaci i nie lubię gdy okładka ogranicza moją wyobraźnię. Dlatego jak kupuje książkę, to długo się rozglądam, czy dostępna jest wersja z okładką oryginalną.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Mielnicki 01.03.2015 20:14
Czytelnik

Blisko, coraz bliżej tom 1

Blisko, coraz bliżej tom 2

Blisko,coraz bliżej tom 3

Blisko,coraz bliżej tom 4

Być może niewielu czytelników przypomina sobie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
 Blisko, coraz bliżej tom 1  Blisko, coraz bliżej tom 2  Blisko,coraz bliżej tom 3  Blisko,coraz bliżej tom 4
Niewystarczająca 01.03.2015 19:44
Czytelniczka

Kadr z filmu, bądź cokolwiek co związane jest z ekranizacją, a pojawiło się na okładce książki, to tylko i wyłącznie chwyt marketingowy. Chwyt marketingowy, któremu mówię "nie". No, a przynajmniej staram się mówić "nie". Gdy mam taką możliwość - wybieram książki w oryginalnych okładkach, a nie te, które mają tylko zarobić. Nie marudzę jednak, kiedy dostaję w prezencie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
konto usunięte
01.03.2015 18:20
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto