-
Artykuły„Małe jest piękne! Siedem prac detektywa Ząbka”, czyli rozrywka dla młodszych (i starszych!)Ewa Cieślik1
-
ArtykułyKolejny nokaut w wykonaniu królowej romansu, Emily Henry!LubimyCzytać2
-
Artykuły60 lat Muminków w Polsce! Nowe wydanie „W dolinie Muminków” z okazji jubileuszuLubimyCzytać2
-
Artykuły10 milionów sprzedanych egzemplarzy Remigiusza Mroza. Rozmawiamy z najpoczytniejszym polskim autoremKonrad Wrzesiński14
Cytaty z tagiem "powieść historyczna" [9]
[ + Dodaj cytat]Kilka tygodni później sama się przekonałam, że podczas gdy dziadkowie umierają we własnych łóżkach z medalami przypiętymi do piersi, a wyczerpani ojcowie zbierają owoce ich czynów, synowie oklaskami witają paradujących ulicami nazistowskich żołnierzy, którzy stali się naszymi panami.
Jerzy Sobótko też garnął się do roboty. Był jednak najstarszym mieszkańcem Łodzi, a ponadto kulał od czasu, gdy jeden Szwed go przewrócił, zabierając moździerz. Dlatego Sobótkowie nie pozwalali mu pracować w polu, choć Jerzy chodził po podwórzu ze złą miną, domagając się godziwego traktowania. (...) Dziaduszko trochę się srożył, trochę wzdychał i jęczał, jakby go wzięto na tortury, ale ostatecznie jednak zostawał w chacie, wygrażając, że jeszcze pójdzie w pole i wszystkim pokaże".
- Jak tchu brakuje to miodu i ziół trzeba. Ja przyniosę - powiedziała Zofia i już miała istotnie wyjść, ale dziaduszko chwycił ją za nadgarstek.
- I najlepsza gorzałka nie pomoże, kiedy komuś czas w drogę (...).
Niechaj jak najdłużej świeci słońce jej panowania.
Godne politowania w życiu wśród wyższych sfer było to, że pewność siebie emanowała niekoniecznie z właściwych osób.
Nathaniel Droll, Lady Jayne zaginęła.
Patrzył więc i tym patrzeniem karmił się jak ciepłą kolacją. Udawał, że trawa zakrywa jego bezczelne spojrzenia, a ona udawała, że ich nie widzi. Miała inne zmartwienia i przyszła tu pilnować krów, a nie gadać z jakimiś przybłędami. Od razu pomyślał, że jej oczy są koloru niezapominajek. Bystre i jednocześnie bardzo ciepłe, nie nabrał się na jej udawany atak złości. Zgadywał, że musi pachnieć jak lawenda, którą matka sieje pod oknem. Sam nie wiedział, dlaczego tak pomyślał, mógł być nawet tego pewien, pomimo odległości, jaka ich dzieliła, i zapachu ziół wokół.
Mógł nawet wstać i krzyknąć do niej albo po prostu zapytać, czy to prawda, że pachnie lawendą, ale nie zrobił tego. Wolał tak zostać, tak siedzieć i chłonąć ją z daleka. Stać się posągiem. Ukrytą w gąszczu skałą w milczeniu przyglądającą się światu. Światu i jej. Tej małej dziewczynce, która tak nagle i tak gwałtownie pojawiła się pośród tych łąk i pól. I pomimo tego, że wydawało mu się, a nawet był pewien, że zna tu każde miejsce, każdą kępkę trawy, każdy krzew i drzewo. Każdy strumyk i kamień. I że nie ma centymetra, milimetra, na którym nie postawił bosej stopy.
Czuł, że jest bardzo łagodna i mógłby się z nią zaprzyjaźnić, jednak jej uroda zasznurowała mu usta i związała nogi. Nie mógł tak po prostu wstać i podejść bliżej. Nie był w stanie otworzyć ust, by wypluć choć jedno, jakiekolwiek słowo. Mógł tylko trwać i patrzeć. Czekać na cud, na czyjkolwiek ruch, który by to przerwał, wyrwał go z oniemienia, trzasnął w twarz, potrząsnął i postawił twardo na nogi.
Z powozu wysiadł wytworny mężczyzna, w którym domyśliłam się samego pana ordynata. Przystanął na chwilę i rozejrzał wokół gospodarskim okiem, ... Kiedy ruszył do pałacyku, ponaglana natarczywym głosem Marudy, szurnęłam na swoje miejsce, znajdujące się na samym końcu długiego szeregu. Kolana drżały mi jak po długim biegu.
Pieśniarz mówi, że to co zapisane, więcej znaczy niż wypowiedziane słowa. Te bowiem wiatr rozpędza i po chwili nie ma już żadnego z nich.
Każda powieść jest powieścią historyczną prócz powieści historycznych (...).