-
ArtykułyLiteracki kanon i niezmienny stres na egzaminie dojrzałości – o czym warto pamiętać przed maturą?Marcin Waincetel15
-
ArtykułyTrendy kwietnia 2024: młodzieżowy film, fantastyczny serial, „Chłopki” i Remigiusz MrózEwa Cieślik2
-
ArtykułyKsiążka za ile chcesz? Czy to się może opłacić? Rozmowa z Jakubem ĆwiekiemLubimyCzytać1
-
Artykuły„Fabryka szpiegów” – rosyjscy agenci i demony wojny. Polityczny thriller Piotra GajdzińskiegoMarcin Waincetel2
Cytaty z tagiem "postkomunizm" [9]
[ + Dodaj cytat]Czeczenia to nie Palestyna, Afganistan czy Irak. To kraj u granic Europy i to, co się u nas rozgrywa, nie ma nic wspólnego z wielkimi problemami świata arabsko-muzułmańskiego. Dramat Czeczeni to przede wszystkim sprawa ambicji imperialnych Rosji i postsowieckich drgawek, połączonych z nieskończenie większą brutalnością, niż ma to miejsce na przykład na Ukrainie czy Białorusi. Jeśli już chce się porównywać nasze cierpienia z cierpieniami innego narodu, to należałoby raczej przywołać Bośniaków, którzy stali się ofiarami postkomunizmu zabarwionego agresywnym nacjonalizmem.
Mowa tu o swego rodzaju społecznej znieczulicy, która należy do najbardziej charakterystycznych, a zarazem zagadkowych zjawisk postkomunistycznej transformacji. Można wręcz powiedzieć, że cały ten proces przemian w ogóle nie byłby możliwy bez zasadniczej niewrażliwości na tak zwane kwestie społeczne. Pomyślmy choćby o radykalnej zmianie stosunków własności czy o „postkomunistycznej prywatyzacji”, na skutek której własność milionów została dosłownie w ciągu jednej nocy przejęta przez często kryminalne kliki, a wywłaszczeni nie podnieśli sprzeciwu; podobnie bez sprzeciwu zrezygnowano z dotychczasowych praw socjalnych. Pozbyto się całego państwa opiekuńczego tak beztrosko, jakby chodziło o parę podartych skarpet, o nie osiągnięcie ponadstuletnich walk społecznych. Jedynie dzięki znieczuleniu społecznemu można było tak bezboleśnie odciąć państwo opiekuńcze od postkomunistycznej rzeczywistości – i to nie tylko na Wschodzie.
Równowaga w polityce nie polega tylko na balansie pomiędzy władzą ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, ale także na równowadze między władzą pojmowaną jako całość a układem sił w społeczeństwie. Postkomunistom mającym imperium gospodarcze brakowało już tylko władzy politycznej. I kiedy ta została zdobyta, wszystko się dopełniło. Kiedy w ręku jednego środowiska jest wszystko - i biznes, i banki, i policja, i prokuratura, i służby - to wszelka równowaga musi się zawalić. To środowisko bogaci się ponad miarę. Bo nic go nie ogranicza. To samo środowisko ustala reguły gospodarcze, to samo prowadzi śledztwa w sprawie patologii, łapie podejrzanych, a także informuje zainteresowanych o prowadzonych śledztwach.
W ironicznym dystansie do ideałów, a mówiąc dokładniej, do „centralnych przekonań i potrzeb ludzi” według Rorty'ego – wobec których należy zachować ironię, gdyż są przygodne – Brzeziński dostrzegał doskonały instrument panowania. Dlatego był pewien, że komuniści, którzy nie biorą siebie na poważnie, nie mogą też nigdy utracić swej władzy. Jego fantazja o (auto)ironicznym komuniście okazuje się być prostą narcystyczną identyfikacją: teraz nawet oni nie szanują swych komunistycznych ideałów – tak jak Brzeziński od dawna nie szanował swych ideałów demokratycznych (dzięki czemu mógł popierać islamskich terrorystów i osiągnąć swój polityczny cel – upadek komunizmu). Ironia, którą Brzeziński projektował na upadający komunizm, była niczym innym jak cynizmem w demokratycznym spojrzeniu – spojrzeniu samozwańczego demokraty, który jako demokrata nie bierze siebie na poważnie.
Zadziwiające, że pod każdą szerokością geograficzną jest tak samo: gdy władza strzela do ludzi, nie wiadomo, kto wydał rozkaz. Ale władza autorytarna opiera się na strukturach siłowych. Gdyby chciała wyjaśnić sprawę do końca, musiałaby w te struktury uderzyć - a więc podciąć gałąź, na której siedzi.
Wożę od paru lat jednego Japończyka i zawsze opowiadam mu o dawnej Bułgarii. O Cyrylu i Metodym, o naszych starożytnych budowlach, o Trakach. Słucha i nic nie gada, chyba mu to imponuje. Bo co mam mu mówić o tym upadku, który jest teraz?
s.20
Kontynuować naukę. Matka mówiła przez telefon: nie możesz im pozwolić, żeby cię zdemoralizowani. Odebrali ci tyle lat, ale wciąż jesteś młody. Wszystko naprawimy. Raz udało ci się dostać bez łapówki na MGU, jakoś się przygotowaliśmy, to uda ci się i wrócić. Nie filologia, nie MGU, to coś innego. Jesteś zdolny, masz lotny umysł, nie daj mu tylko zdrewnieć, zesztywnieć. Nie pozwól sobie zdziczeć. Masz warstwę ochronną. Ona wszystko odbija, całą podłość. Cokolwiek będzie się tam z tobą działo, w więzieniu, nie wpuszczaj tego do środka. Tak jakbyś to nie był ty. Jakby to była rola, którą musisz grać. A prawdziwy ty skryłeś się w wewnętrznej kieszeni i przeczekujesz. Nie próbuj tylko, na miłość boską zgrywać tam bohatera. Rób, co ci mówią. Bo cię złamią, lljusza. Złamią albo zabiją. Systemu nie pokonasz, ale można się stać niewidzialnym i on o tobie zapomnij. Trzeba to przeczekać, przytrzymać. Wrócisz i wszystko naprawimy. Jak sąsiedzi będą krzywo patrzeć, przeniesiemy się do twojej upragnionej Moskwy. Tam nikt nikogo nie zna osobiście, ludziom starcza tam pamięci na jeden dzień. I dziewczynę sobie znajdziesz, trudno już z tą Wierką, w końcu i ją można zrozumieć. Tylko wróć żywy, wróć zdrowy. Możesz chociażby rysować, trudno już, tylko wróć! Dwadzieścia siedem lat – wszystko się dopiero zaczyna!
a.20
Jesteś zdolny, masz lotny umysł, nie daj mu tylko zdrewnieć, zesztywnieć. Nie pozwól sobie zdziczeć. Masz warstwę ochronną. Ona wszystko odbija, całą podłość. Cokolwiek będzie się tam z tobą działo (...) nie wpuszczaj tego do środka. Tak jakbyś to nie był ty. Jakby to była rola, którą musisz grać. A prawdziwy ty skryłeś się w wewnętrznej kieszeni i przeczekujesz.
s.20
Systemu nie pokonasz, ale można się stać niewidzialnym i on o tobie zapomnij. Trzeba to przeczekać, przytrzymać.