cytaty z książek autora "Piotr Kościelny"
Kiedy jesteś na szczycie, twoi przyjaciele wiedzą, kim jesteś. Gdy jesteś na dnie, ty dowiadujesz się, kim są twoi przyjaciele.
Nigdy nie walcz o przyjaźń. O prawdziwą nie trzeba, o fałszywą nie warto.
A ty co? Konszachty z diabłem?
– Nie, dobre układy z kurią.
– No przecież mówię.
- zaiste powiadam wam, że niektórzy mają głowy chyba tylko po to, aby nie napadało im do szyi.
Każdy czasem się mści. Widzisz, w życiu są trzy rodzaje ludzi: ci, którzy pomogli ci w trudnej sytuacji, ci, którzy opuścili cię w trudnej sytuacji, i ci, którzy wpakowali cię w trudną sytuację.
Z intelektem jest jak z próchnicą. Nie widzisz braków do czasu, aż ktoś nie otworzy gęby.
Ojciec kiedyś powiedział jej mądrą rzecz: „Nie można zmienić tego, co inni czują i myślą o tobie, więc nawet nie próbuj. Po prostu żyj swoim życiem i rób swoje".
...jeśli pan pozwoli, pożegnam pana staropolskim "spierdalaj".
Andrzej Lipowicz odstawił puszkę z piwem i nachylił się do córki.
– Powiem ci coś. To będzie jedna z moich słynnych złotych myśli.
Uśmiechnęła się.
– No dawaj. Nie mogę się doczekać.
– Im bardziej włazisz komuś w dupę, tym głębiej on cię w niej ma.
– Dzięki, tato. Zawsze potrafisz mnie rozbawić. Ale muszę przyznać ci rację.
– Tak to w życiu bywa. – Lipowicz wzruszył ramionami. – Pamiętasz, co kiedyś ci mówiłem o szczerości? Zawsze mów to, co myślisz. Szczerość może nie da ci wielu przyjaciół, ale na pewno sprawi, że zostaną przy tobie ci prawdziwi.
– Ale ja wcale nie mam przyjaciół, tato – westchnęła Marta.
Nie można zmienić tego, co inni czują i myślą o tobie, więc nawet nie próbuj. Po prostu żyj swoim życiem i rób swoje.
Zawsze zwracał uwagę na biblioteczki w domach ofiar. To sporo mówiło o człowieku. Kim był, czym się interesował. Jak ktoś na półkach miał dzieła wybitnych pisarzy, zwracał uwagę na stan książek. Jeśli były niezniszczone, mogło to oznaczać, że stoją tylko na pokaz.
Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Kat na pewno stworzył kata. Tak jak bity w przyszłości także będzie bił.
Czasami sprawienie komuś radości cieszy bardziej niż wygrana na loterii.
Przejmujesz się opiniami osób, które nic do twojego życia nie wnoszą.
...Krzyki ledwo do niego docierały, słyszał je jakby z oddali. Poczuł, jak czyjeś ręce chwytają go za ramiona, jak ktoś wytrąca mu z dłoni wciąż dymiący pistolet. Popatrzył po twarzach kolegów.
– Coś ty, kurwa, zrobił?! – zagrzmiał Bojarski.
Kątem oka zobaczył, jak otwierają się drzwi i do pokoju wpada naczelnik z komendantem wojewódzkim. Usłyszał jęk:
– Ja pierdolę, posprzątajcie tutaj…
Nie opierał się, gdy ktoś go podniósł. Nie walczył, słysząc dźwięk kajdanek zatrzaskiwanych na jego nadgarstkach.
Pustym wzrokiem spojrzał na Zwierza i wyszeptał:
– Już nigdy nikogo nie skrzywdzisz...
Nie, ja nie grożę. Grozi ktoś, kto jest na tyle słaby, aby groźby nie spełnić.
Ojciec zawsze powtarzał, że jak wszystko się układa, to znaczy, że zło pierdolnie znienacka.
...Zeszliśmy z plaży, bo nie chcieliśmy narażać dzieciaków
na oglądanie takich rzeczy.
– Chcesz powiedzieć, że zabiłeś kobietę, a potem spokojnie razem
z rodziną jadłeś rybę? – spytał Bojarski.
– Niezłe, co?
– Raczej chore. Co było dalej?
Mężczyzna sięgnął po papierosa...
Mężczyzna naprawiony przez kobietę będzie jej wierny przez resztę życia. Kobieta naprawiona przez mężczyznę wróci do tego, który ją zepsuł.
- Wiesz, co to jest emerytura?
- Świadczenie.
- Nie. To niewielka suma pieniędzy przenoszona z ZUS-u do apteki za pomocą emeryta.
Konarski nawet nie zauważył, jak coś w nim pękło. Łzy wielkie jak groch poleciały mu po policzkach. Już się ich nie wstydził. Już nie musiał się wstydzić niczego. Czuł, że ogarnia go jakaś pustka. Nie miał już w sobie żadnych uczuć.
- Ki chuj - mruknął w końcu.
- Co się stało? - spytała Szymańska
- Mamy tu klasyczne połączenie prostytucji z muzyką.
- To znaczy?
- Coś tu, kurwa nie gra - wyjaśnił Żmigrodzki.
Bidul rządzi się swoimi prawami. Możesz tu oberwać zarówno od wychowawcy, jak i od starszych kolegów. Oni, pomimo że sami swego czasu mieli wymierzane kary za pomocą pięści lub kopniaków, teraz czynili podobnie. Wcześnie zrozumiałem, że bity w przyszłości sam także będzie bił.
Może to panią zdziwi, ale ja oceniam ludzi po wielu rzeczach. Najbardziej trafne oceny uzyskuję, widząc, w jaki sposób ktoś podaje rękę. Jak jest to ciamajdowaty uścisk, wiem już, z kim ma do czynienia. Jak ktoś ma uścisk twardy, męski, mam pewność, że wie, co to ciężka praca. Z kimś takim szybciej znajdę wspólny język niż z chłopakiem w rurkach. Tak mam i już.
Trzeba znać wartość rzeczy, ale należy przyjąć zasadę, że to tylko rzecz. Rzecz służąca do wykonania jakiejś pracy. Rzeczy są dla nas, a nie my dla nich.
Samobójcza śmierć członka rodziny odcisnęła na nich swoje piętno. Na nim szczególnie. Nie wiedział, czy kiedykolwiek uda mu się zapomnieć, jak bardzo nawalił. Nie miał pojęcia, czy kiedykolwiek sobie wybaczy, że nie stanął w obronie młodszego brata.
...– Właściwie zabijałem, odkąd pamiętam. Zacząłem od zabijania
zwierząt. Pierwszą ofiarą był kot sąsiadów. To było u babci na wakacjach.
Mieszkała na wsi. Miałem zaledwie siedem lat. Zabiłem go kamieniem.
Podchodził do mnie i się łasił. Jedną ręką głaskałem go po plecach, a drugą
sięgnąłem po kamień. To był chyba pierwszy raz. Potem było więcej zwierząt.
Ptaki złapane w siatkę, psy, jeże, najczęściej jednak koty...
No i właśnie takie teraz są media. Szybki artykuł, ludzie przeczytają, a jutro trzeba im dać nowe informacje, bo te są już mało interesujące. Za jakiś czas takich gazet będzie więcej i wychowamy pokolenie pelikanów, które łykną każdą bzdurę.