Popularne wyszukiwania
Polecamy
Enric Lluch
10
6,6/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,6/10średnia ocena książek autora
56 przeczytało książki autora
108 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Zombi Enric Lluch
5,9
„Niech zombie Mikołaj powstanie! Niech moim sługą zostanie!”
Kolejna ze słabszych pozycji w kolekcji Skrzynka Potworów.
Książeczka opowiada o tym, jak czrnoksiężnik Zielonka powołuje do życia zombie Mikołaja, aby ten mu służył i udał się z nim na konkurs dla zombiaków. Jednakże Mikołaj nie umie zachowywać się jak typowy zombi, jest bardziej ludzki i czarnoksiężnik, jeśli chce wygrać konkurs, musi go wiele nauczyć.
Sam zombiak był niczego sobie, dość zabawny, chociaż to był najgorszy egzemplarz, jaki widziałam. Najfajniej wyszedł na okładce. Reszta rysunków nie specjalnie przypadła mi do gustu, pomysł na historyjkę również był dość słaby. Jeśli znalazłaby się na końcu jakaś puenta, w stylu, że każdy jest inny, wyjątkowy i może być tym, kim chce i wcale nie musi poddawać się stereotypom, może całość wydałaby się lepsza.
Wampir Enric Lluch
5,5
STRACH MA WIELKIE OCZY... I OGROMNY CZEREP
„Skrzynka Potworów” to taki kuferek, z którego wyskakują najbardziej znane strachy: czarownica, zombi, ogr, mumia czy wilkołak. My przyjrzymy się wampirowi.
Nosi on swojskie imię Władek i ma problem ze stępionymi kłami. Zjawia się więc w szpitalu podczas nocnego dyżuru. Straszy przy okazji małą dziewczynkę, której wrzaski uświadamiają lekarzowi, z kim będzie miał do czynienia. Dentysta wita pacjenta ustrojony w naszyjnik z czosnku, dzierżąc w dłoniach kołek i młotek, co uniemożliwia Władkowi skorzystanie z jego fachowej pomocy. Głodny krwiopijca próbuje jeszcze swoich sił w filmie, ale tu też ponosi porażkę, bowiem ze stępionymi kłami nie wypada wiarygodnie. Zaliczając po drodze zderzenie z neonem, wraca smętny i rozczarowany do domu.
Historyjka o wampirze Władku jest prościuteńka jak wypracowanie pierwszoklasisty. Powiedzmy sobie jednak szczerze: nikt nie nabywa pozycji z tej serii dla historyjek. Lepem na nas, dorosłych, są genialne ilustracje, które zmalował Fernando Falcone, a te rozrzucone z rzadka literki, zorganizowane w zdania na poziomie najbardziej elementarnym z możliwych, to jedynie pretekst, by książkę z czystym sumieniem kupić. Rzekomo dziecku. Tekst zrozumiałby nawet maluch, ale ze względu na ilustracje szkrabom tej pozycji zdecydowanie nie polecam. Mogłoby się to skończyć masową reklamacją pampersów.
Fernando Falcone ma swój oryginalny, nieco makabryczny styl, przypominający grobową atmosferę „Gnijącej panny młodej” Tima Burtona. Ponury klimat i „martwe kolory”, jak je określił mój syn, dodają prostej historii niesamowitości i wywołują ciarki na plecach. Zgniłozielenie, trupioszarości i mętnożółtości dominują na całostronicowych ilustracjach, a osobliwe, karykaturalne postacie napawają lękiem. Straszy zwłaszcza nasz prostoduszny wampir Władek – liliputek z olbrzymią, groteskową głową, brat bliźniak okrutnej Czerwonej Królowej z Burtonowskiej „Alicji w Krainie Czarów”. Z tego względu ilustracje w ogóle nie przystają stylistycznie do dziecinnego, czytankowego tekstu. W efekcie nie jest to książka ani dla młodszych, ani dla starszych dzieci. Nam służy głównie do oglądania. I tylko ilustracjom zawdzięcza wysoką ocenę.
Recenzja opublikowana na blogu: https://zapiskinamarginesie.pl/2017/06/16/strach-ma-wielkie-oczy-i-ogromny-czerep/