Magda Stachula: zło czai się blisko

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
14.10.2022

W Polsce jest prekursorką gatunku domestic noir. Jej thrillery psychologiczne sprzedają się doskonale i u niejednego czytelnika podczas lektury wywołują ciarki. Z Magdą Stachulą rozmawiamy o początkach jej kariery, twórczych inspiracjach i ulubionych książkach z dzieciństwa. A także o jej najnowszej powieści „Nieobliczalna”, w której autorka porusza między innymi temat toksycznych relacji i pokazuje, jak łatwo jest wpaść w spiralę zła.

Magda Stachula: zło czai się blisko Materiały wydawnictwa

[Opis wydawcy] Kim jest kobieta, której ciało znaleziono przed blokiem? Czy ktoś ją zabił? A może to samobójstwo albo nieszczęśliwy wypadek? Wśród mieszkańców osiedla jest ktoś, kto zna prawdę. Prawdę, która okazuje się bardziej przerażająca niż się początkowo wydaje.

Alicja i Martyna to przyjaciółki z lat młodzieńczych. Jedna jest samotną matką już dorosłego syna, druga trwa w nieszczęśliwym związku z zaborczym mężem, z którym ma kilkuletnią córkę. Obie nawzajem zazdroszczą sobie życia, nie wiedząc, jak naprawdę wygląda ich codzienność. Daniel to syn Alicji, dwudziestodwuletni student. Niebawem wyjeżdża na stypendium do Włoch. Adelina, jego dziewczyna, nie ma łatwego życia. Mieszka z matką od lat pogrążoną w depresji, ojca nigdy nie poznała. Może liczyć tylko na siebie. Z pozoru udane relacje między bohaterami zaczynają się nagle komplikować, gdy do głosu dochodzą zakłamanie, zdrada, zemsta i zazdrość.

Kto jest bardziej niebezpieczny ? zdradzona czy może jednak zakochana kobieta? Czy wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę daje ukojenie, czy wciąga nas w spiralę zła, której sami padamy ofiarą?

„Nieobliczalna” to hipnotyzujący thriller, od którego nie sposób się oderwać.

Thriller o kobietach w życiowej matni. Pełna napięcia, wciągająca książka o miłości, strachu, pragnieniach i nienawiści. A także o życiowych błędach. Będziecie ją odkładać tylko po to, żeby złapać oddech i zaraz wrócić do lektury.

Wojciech Chmielarz

Sonia Miniewicz: Pisanie zawsze było twoim marzeniem, jednak dopiero na urlopie macierzyńskim postanowiłaś je zrealizować. Dlaczego zasiadłaś do pisania tak późno, co cię hamowało? I jak pogodziłaś pracę nad książką z opieką nad dziećmi w tak trudnym dla kobiety czasie?

Magda Stachula: Chyba potrzebowałam czasu, aby dojrzeć do tej decyzji. A może potrzebowałam odpowiedniej historii, by ją opisać? W każdym razie na urlopie macierzyńskim z moim drugim synem powiedziałam sobie: teraz albo nigdy. Z dwójką dzieci i pracą na etacie będzie mi trudno zadebiutować, a gdy byłam z synkiem w domu, udawało mi się zorganizować czas tak, aby móc pisać. Kiedy on spał albo gdy moja mama zabierała go na spacery, siadałam do komputera i pisałam „Idealną”.

Twoje książki zaliczane są do nurtu domestic noir. Czyli, w skrócie, mówią o tym, że zagrożenie może stanowić dla nas bliska osoba. W Polsce jesteś w tej dziedzinie prekursorką. Co sprawiło, że sięgnęłaś właśnie po taką tematykę?

Lubię czytać thrillery, a chciałam napisać coś, po co chętnie sama bym sięgnęła. To były czasy, gdy na liście bestsellerów królowały światowe domestic noir „Dziewczyna z pociągu” czy „Zaginiona dziewczyna”. Pomyślałam: dlaczego nie napisać historii w tym nurcie, która dzieje się w Polsce? Domestic noir to opowieści pokazujące świat za zamkniętymi drzwiami, niebezpieczeństwo pochodzące nie z zewnętrznego świata, tylko od osób, które bohaterki znają, którym ufają, a zdecydowanie nie powinny. To historie na tyle uniwersalne, że mogą dziać się wszędzie. Gdy odkryłam tę niezwykłą kamerę na czeskim tramwaju, wybór miejsca akcji był już niezwykle prosty, padło na Pragę i Kraków, w którym od wielu lat mieszkam.

Do napisania „Idealnej” zainspirowała cię kamera umieszczona na czeskim tramwaju. „Oszukana” powstała, gdy stałaś nad rzeką Bug i w wyobraźni zobaczyłaś dryfujące na rzece ciało. Co było impulsem do wymyślenia „Nieobliczalnej”?

Ta historia długo za mną chodziła, a dokładnie motyw związku i namiętności pomiędzy starszą kobietą a młodszym mężczyzną. Stereotypy kulturowe czy tradycja sprawiają, że takie relacje często postrzegane są jako niesmaczne obyczajowo, niemoralne, wstydliwe, wręcz zakazane, ale jednocześnie budzą ogromną ciekawość. Pamiętam, jakie wrażenie zrobiła na mnie książka „Spóźnieni kochankowie” Williama Whartona czy „Idealne matki” Doris Lessing. Czytając, czułam to ogromne napięcie, fascynację i zmysłowość. Miłość i namiętność nie kierują się metryką. W „Nieobliczalnej” starałam się pokazać cały wachlarz emocji między Martyną a Danielem. Ona ponosi zdecydowanie większe ryzyko, wdając się w romans z młodszym partnerem, zdradza nie tylko męża, ale i najlepszą przyjaciółkę. On natomiast nie jest szczery wobec Adeliny, dziewczyny, z którą się spotyka. W tak skomplikowanej układance trudno, żeby nie doszło do wybuchu, który zmieni życie każdego z bohaterów.

Nie jest łatwo zostawić męża, gdy się od niego zależy na wszystkich płaszczyznach. Nasz układ wcale nie był taki od samego początku, bo przecież gdyby próbował mi go narzucić od razu, nigdy bym się na to nie zgodziła. Nie, on zrobił to stopniowo – najpierw pozbawił mnie środków do życia, a potem znajomych i wolności.

Zadajesz pytanie: „Kto jest bardziej niebezpieczny? Zdradzona czy może jednak zakochana kobieta?”. Mówi się, że piekło nie zna większej furii niż ta pochodząca od wzgardzonej kobiety – ale też miłość, zwłaszcza toksyczna, może nas popchnąć do najgorszych rzeczy. Toksyczne związki uzależniają i często nie pozwalają wyrwać się z matni. Jak z tym walczyć? Twoja książka ma być swego rodzaju przestrogą?

W „Nieobliczalnej” mamy kilka toksycznych relacji. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście przemocowy mąż Martyny, który traktuje ją instrumentalnie, kontroluje na każdym kroku i znęca się nad nią, nie tylko psychicznie. Z drugiej strony ogromna miłość i przywiązanie Alicji do swojego syna są nie tylko szkodliwe dla niego, ale przede wszystkim niszczą też ją samą, a relacja na linii Adeliny i jej matki to studium toksycznych więzi matki i córki. Nie pisałam tej książki ku przestrodze, choć może sprawiać takie wrażenie, i to też jest w porządku, bo każdy rodzaj literatury jest dobry do poruszania społecznych kwestii. Chciałam przyjrzeć się z bliska, rozłożyć na czynniki pierwsze i postarać się zrozumieć motywacje, które uruchamiają w ludziach mroczną stronę. Pisząc, zastanawiałam się, co sprawia, że cienie przejmują nad ludźmi kontrolę, dlaczego robimy sobie tyle złego i w imię czego. Często właśnie w imię źle pojętej miłości.

Podnosisz też kwestię: „Czy wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę daje ukojenie, czy wciąga nas w spiralę zła, której sami padamy ofiarą?”. No właśnie… Uważasz, że lepiej odpuścić, uwierzyć, że karma wraca, czy też samemu walczyć o sprawiedliwość?

Wszystko zależy od sytuacji i od samego człowieka. Według mnie lepiej odpuścić, bo po co tracić czas i energię na negatywne emocje, które są z tym związane. Jednak moi bohaterowie często są odmiennego zdania.

Bohaterki z twoich książek nie mają zwykle łatwego życia, ale też są postaciami niezwykle silnymi psychicznie, walczącymi o swoje, nie poddają się, chcą przetrwać. Skąd czerpiesz wzorce do ich kreacji?

Moi bohaterowie to zlepek prawdziwych osób i mojej fantazji. Od jednych zapożyczę sposób bycia, od innych wygląd czy charakter, historia kogoś stanie się inspiracją do fabuły mojej książki, dokładam do tego moją wyobraźnię i główny bohater gotowy. Zanim zacznę pisać, staram się dobrze poznać moich bohaterów i często też po skończeniu książki czy całej serii na długo ze mną jeszcze pozostają.

Opisujesz zło w czystej postaci, zagrożenie, które może czyhać na nas na każdym rogu, ludzi, którzy są zdolni do wszystkiego. Wzbudzasz w czytelnikach niepokój… Taki był twój cel? Chcesz otworzyć oczy innym i wskazać niebezpieczeństwa, o których na co dzień nie myślimy? Sama stałaś się bardziej uważna, bardziej martwisz się o bliskich i oglądasz się przez ramię na ulicy?

Powtórzę za mistrzem Stephenem Kingiem: pisanie książek to pewnego rodzaju autoterapia i oswajanie lęków, i ja się pod tym podpisuję. Wyobraźnia podpowiada rozmaite scenariusze, kiedy nadamy im konkretny kształt, obleczemy w twarz fikcyjnych postaci, wykreowane wizje nie są już tak straszne. Co więcej, pisząc czy czytając mroczne historie, podpatrujemy, jak można poradzić sobie w danej sytuacji albo w ogóle jej uniknąć. Więc przewrotnie postawię tezę, że thrillery mają moc terapeutyczną, niczym dobre poradniki.

Nie wytrzymam już dłużej. Muszę wydostać się z tego domu, z tego kokonu, który mnie tu otacza, z tej beznadziei. Matka zapada w trans, znów mówi o niesprawiedliwości, o losie, który zepchnął ją na dno. Mam ochotę wykrzyczeć jej w twarz: „To było dwadzieścia lat temu! Dość! Dlaczego sobie to robisz?! Dlaczego mi to robisz?! Nie widzisz, ile masz? Zdrową, piękną córkę! Gdybyś tylko chciała ją dostrzec!”. Nie wytrzymuję, rzucam nóż do zlewu, wymijam ją i nie kryjąc płynących po policzkach łez, wybiegam z domu.

Pracowałaś w firmie zajmującej się kamerami do monitoringu. W swoich książkach wskazujesz, jak wielkim niebezpieczeństwem jest współczesna technologia. Publikujemy w mediach prywatne informacje i nawet nie wiemy, do czego inni mogą je wykorzystać. Coraz trudniej pozostać anonimowym. Jak lepiej chronić swoją prywatność? Sama zwracasz uwagę na to, co udostępniasz w sieci?

Oczywiście najlepiej byłoby tego nie robić, ale z drugiej strony nie możemy popadać w skrajności. Jak wszędzie warto zachować ostrożność, zadecydować, ile z naszej prywatności chcemy pokazać innym, i potem się do tego stosować. Ja social media wykorzystuję jako doskonały kanał do kontaktu z moimi czytelnikami, staram się na bieżąco informować o moich książkach, spotkaniach autorskich czy festiwalach, w których biorę udział. Lubię ten sposób kontaktu, choć oczywiście spotkania osobiste na targach czy innych imprezach literackich są nie do przebicia.

Osadzasz akcję swoich powieści w Polsce, dzięki czemu stają się one bliższe czytelnikom. Teraz trafiło na Zamość – a książkę zadedykowałaś mieszkającej tam swojej rodzinie. Masz do tego miasta wyjątkowy sentyment?

Znam to miasto od dziecka, stamtąd wywodzą się moje korzenie, oczywiście, że darzę je sentymentem. Mam nadzieję, że mieszkańcy Zamościa nie będą mieć mi za złe, że pokazałam ich miasto trochę z mrocznej strony. Na co dzień to spokojne, malownicze miasteczko, które wszystkim polecam odwiedzić.

Twoje bohaterki uwikłane są w niezdrowe relacje. Martyna żyje z toksycznym mężem. „Na samą myśl kary, jaką by dla mnie przewidział, czuję uścisk w żołądku. (…) Śledzi każdy mój ruch w sieci i każdy mój krok w rzeczywistym świecie. Jest moim panem, a ja jego niewolnicą”, myśli. Adelina opiekuje się chorą na depresję matką i też odczuwa skutki tej relacji: „Za to jej choroba ma ogromny wpływ na mnie. Od zawsze miała – ukształtowała mnie, wryła się we mnie i nadal tam tkwi”. Tworzysz rozbudowane portrety psychologiczne. Skąd czerpiesz tak rozległą wiedzę na temat ludzkich emocji i związków?

Czytam literaturę psychologiczną, ale wiadomo, to nie wystarczy, dlatego też przede wszystkim obserwuję, analizuję, słucham, a potem wplatam te podpatrzone czy zasłyszane historie w życie moich bohaterów. Spędzam z postaciami z moich książek dużo czasu, zanim zacznę pisać, rozmawiam, poznaję, pytam i daję się pochłonąć ich opowieści.

Błyskawicznie zdobyłaś uznanie czytelników, twoje książki zbierają doskonałe recenzje. To pomaga i dodaje skrzydeł czy też wywołuje większą presję, by stale być lepszą, nie zawieść oczekiwań?

Zdecydowanie pomaga! Niezwykle się cieszę, że tyle osób czeka na moje książki, pyta, kiedy następny thriller, to bardzo motywujące. Oczywiście staram się każdą moją książką sprostać oczekiwaniom i oddać w ręce czytelników najlepszy thriller, jaki jestem w stanie napisać na daną chwilę. Bardzo dziękuję wszystkim za to zaufanie i sięganie po wymyślone przeze mnie historie.

Mówi się, że aby zacząć pisać, trzeba najpierw wiele czytać. Na jakich książkach się wychowywałaś, które zrobiły na tobie największe wrażenie? Co czytasz teraz, po jakich twórców sięgasz najchętniej?

W dzieciństwie uwielbiałam „Dzieci z Bullerbyn”, przeczytałam kilka razy, w swojej dziecięcej biblioteczce miałam też książki Małgorzaty Musierowicz i Edmunda Niziurskiego. Moim ostatnim odkryciem jest norweska pisarka thrillerów Alex Dahl, mocne i intrygujące fabuły. Bardzo lubię thriller i kryminał francuski w wykonaniu Pierre’a Lemaitre’a i Bernarda Miniera, a także Gillian Flynn, Rachel Abbott, a z klasyki to Haruki Murakami, Etgar Keret.

Przeczytaj fragment książki „Nieobliczalna”:

Nieobliczalna

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka „Nieobliczalna” jest dostępna w sprzedaży

Artykuł sponsorowany


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Agnieszka Żelazna 14.10.2022 17:27
Czytelniczka

Jedna z moich ulubionych autorek. Pisze świetne thrillery.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
DawcaMocyWNocy 14.10.2022 15:41
Czytelnik

Zdjęcie jak z tego mema gdzie produkt zajmuje 30 procent przestrzeni a na reszcie zdjęcia widnieje kobieta :D

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Sonia 14.10.2022 10:30
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post