Książka ta jest świetnym argumentem dla tych wszystkich, którym ktoś zarzuca, że "starszej młodzieży" nie wypada czytać książek Małgorzaty Musierowicz. Profesor, teatrolog, autor publikacji naukowych Zbigniew Raszewski jest zafascynowany twórczością Małgorzaty Musierowicz, docenia koncept, atmosferę, humor i ciepło Jeżycjady. Korespondencja rozpoczyna się od głębokiej fascynacji "Opium w rosole", w której profesor co rusz odkrywa kolejne ciekawostki.
Korespondencja następnie rozwija się i obejmuje kolejne tematy - fascynujące lektury, tematy poznańskie, muzykę, obyczaje itp. Listy momentami skrzą się humorem, którego nie brakuje profesorowi mimo, że sam określa swoją osobowość jako Kłapoucha. Nawet opisując kolejne pobyty w szpitalu potrafi odnosić się do tego z dystansem i humorem.
Wielka szkoda, że śmierć profesora przerwała piękną przyjaźń i że nie miał on okazji przeczytać kolejnych książek z serii Jeżycjady - jestem niezwykle ciekawa jego opinii.
Jest jednak jedno ale - zdecydowanie brakuje tu listów OD Małgorzaty Musierowicz. Profesor wciąż się do nich odnosi, polemizuje, odpowiada i nawiązuje, zatem czytelnikowi brakuje znaczącej części układanki, na pewno niezwykle ciekawej. To znacznie psuje odbiór całości i pozostawia spory niedosyt. Jednak dla fanów Jeżycjady - warto przeczytać - jako ciekawostkę.
Nie są to wspomnienia, choć takowe zawieraja. Nie dziennik, choć sporo tu jego kartek. Są listy, prawdziwe oraz mniemane, recenzje przedstawień teatralnych i relacje ze spotkań towarzyskich, a raczej z dyskusji toczonych przy tych okazjach, są wycinki z gazet i reakcje opinii na bieżące wydarzenia, są ich kulisy, gdy chodzi o kulturę, zwłaszcza teatr, nie brakuje anegdot i poczucia humoru. Profesor miał niezwykły doprawdy dar obserwacji, jak też umiejętność wyrażenia jej barwnym słowem. Pyszna lektura.