Fancuski scenarzysta i artysta fantastyczny oraz rysownik komiksowy, znany też pod pseudonimami Mœbius i Gir.
Był znany z częstego zmieniania swojego stylu rysunkowego. W początkach kariery tworzył realistyczne opowieści, by później przejść do bardziej fantazyjnej kreski.
Był autorem i współautorem wielu serii komiksowych (m.in. Blueberry, Incal, Feralny major, Świat Edeny, Silver Surfer, Arzach). Współpracował z artystami (m.in. Alejandro Jodorowsky, Stan Lee i William Vance).
Był twórcą koncepcji graficznych filmów, m.in.: Obcy – ósmy pasażer Nostromo, Willow, Tron, Piąty element i Otchłań.
Twórczość Moebiusa nie jest mi zbyt dobrze znana, ale jestem przekonany, że „Świat Edeny” będzie prawdziwą ucztą dla oczu oraz wyobraźni jego fanów. Autor staje na wysokości zadania i od pierwszych stron hipnotyzuje ilustracjami, w których zaklęto futurystyczną historię o ponownym stworzeniu człowieka w nieznanych zakątkach galaktyki. W jego komiksie nowoczesne technologie mieszają się ze światem snów. Wydaje się, że przejście i dryfowanie poza rzeczywistością jest kluczem w zrozumieniu praw, jakimi rządzi się tytułowa Edena, do której wskutek splotu przedziwnych wydarzeń trafiają Stel i Atan. Ich przybycie do nieznanej krainy nie jest przypadkowe, albowiem zagraża jej nieśmiertelny ojcierz oraz posłuszna mu społeczność nochali. Edena przywodzi na myśl biblijny raj, a także Adama i Ewę, w których przeobrażają się Stel oraz Atan. W tej historii nie ma miejsca dla szatana, zakazanego owocu oraz wodzenia na pokuszenie, ale wciąż dobro walczy ze złem, co nadaje awangardowemu komiksowi Moebiusa uniwersalny charakter. Stronię od książek, w których autorzy dają upust swoim fantazjom poprzez odwołanie do nieznanych światów gdzieś na krańcach kosmosu, aczkolwiek przyjemnie czytało mi się „Świat Edeny” i z pewnością nie był to czas zmarnowany.
Ten album Moebius'a podobał mi się o wiele bardziej. Teraz wiem, że po prostu nie lubię "szybkiego" stylu Giraud'a. Może ułatwiał on pracę rysownikowi, dzięki czemu bardziej mógł koncentrować się na fabule (zwłaszcza kiedy jest się również scenarzystą)... jednak dla mnie te rysunki są niechlujne, robione na odwal... niedopracowane. Co z tego, że "Przystanek na Faragonescji" fabularnie był świetny (to znaczy kwaśny jak rabarbar) kiedy nie można go porównać do artyzmu "Arzach'a", "Balldy" czy nawet "Podwójnej ucieczki". Nie przypadły mi też do gustu kolejne przygody Majora Gruberta. Albo strasznie "nierówne" to rysunki albo Moebius świetnie się bawił swoim stylem. Dopiero w "The Long Tomorrow" odnalazłem to co lubię - sf podszyty absurdem... bardzo taki "jodorowski" a przy tym świetnie narysowany, z dbałością o szczegóły wypełniające kadry. Podobnie "Podejście do Centauri".
Fajne są wprowadzenia Giraud'a do poszczególnych części zbiorku... gdzie można bliżej poznać jego poglądy na życie, świat i sztukę. Widać mocny wpływ goszyzmu, podobnie jak u Caza'y... ale niech tam im będzie, jeszzce to można przetrawić... chociaż "Biały koszmar" był po prostu głupi.
"Tarta z jabłkami" jest mocna... podobnie jak "Absoluten szczelny". Mocne surrealistyczne. Cieszę się, że mogłem poznać prace Moebiusa z lat 70 i nieco późniejsze, to dopełnia obrazu artysty i zmiany jakie kształtowały jego sztukę.