Clare Morrall, nauczycielka muzyki z Birmingham, której powieść "Zdumiewające błyski barw" została nominowana do nagrody Bookera. Jej druga książka "Bilety ludzkiego umysłu" została opublikowana w 2006 r. Obie książki zostały przetłumaczone na język niemiecki, hiszpański, włoski, francuski, polski, chorwacki, rosyjski, niderlandzki i grecki.
Tytuł obiecuje unikatową opowieść o świecie widzianym oczyma osoby cierpiącej na depresję?, a w zamian czytelnik dostaje chaotyczną historię z niekonsekwentnie poprowadzoną protagonistką w narracji pierwszoosobowej i fabułą niczym z tureckiej telenoweli.
Depresję to mieli marketingowcy i recenzenci, którym przyszło zrozumieć, wynieść coś z przeczytanej powieści, stąd potem niedorzeczny blubr okładkowy.
Protagonistka ma raczej zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, a nie depresję, ale myślę, że sama autorka do końca nie wie, co dolega jej bohaterce. Powieść cierpi na uwiąd twórczy, autorkę zdaje się przerosło zadanie konsekwentnego przekazania swojego pomysłu, na czym cierpi wiarygodność opowiadanej historii, jej spójność i jakikolwiek przekaz. Jest to widoczne w postaci protagonistki, która rzekomo ma widzieć świat w różnych barwach, ale raz tak jest, raz nie jest, raz boi się wychodzić do ludzi, drugi raz przeprowadza profesjonalny akt kidnaperski w pełnym szpitalu, z innej strony działa w sposób lunatyczny, co nie przeszkadza jej w racjonalnej, bieżącej ocenie swoich czynów. Kupy się to w ogóle nie trzyma.
Te "zdumiewające błyski barw" jawią się końcowo wyłącznie jako pusty chwyt marketingowy, na który umiejętnie się złapałem. Nie czytało się źle, niemniej w powieści nie ma spodziewanej głębi, nie ma większego sensu, poza śledzeniem losów niezbyt sympatycznej postaci pierwszoplanowej i jej dysfunkcyjnej rodziny.
Wiele lat temu poleciła mi tę książkę osoba, która cierpiała wcześniej na depresję i odnalazła w fabule część swoich przeżyć. W przypadku bohaterki książki można by się dopatrzyć nie tylko depresji, ale też kilku innych schorzeń psychicznych, zapewne w celu uprawdopodobnienia jej zachowań, co zresztą całkowicie się autorce udało. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie, więc czytelnik ma wgląd w wewnętrzne monologi Kitty i doskonale zdaje sobie sprawę z jej stanu. Co innego rodzina i otoczenie, na czele z dziwacznie przeżywanym małżeństwem. Jak łatwo się pomylić, widząc i oceniając jedynie czyjeś zachowania...