Jako fanka grozy uważam, że warto ją przeczytać. W szczególności do gustu przypadły mi opowiadania: "Lukundu" Edwarda Lucasa White'a, "Sierpniowy upał" Williama F. Harveya oraz "Bury kot" Dorothy Leigh Sayers. Jedynym minusem jest dostępność, ponieważ trzeba polegać na kupieniu jej z drugiej ręki, a nie oszukując się sześćdziesięcioletnia książka raczej nie przyjdzie do nas w dobrym stanie. Ma to jednak pewien niepowtarzalny klimat, gdy podczas deszczowego wieczoru ma się w rękach książkę, która rozpada się w rękach.
Zbiór dobry, ale nierówny, pierwsze nowele są znacznie starsze i odbiegają sposobem straszenia od późniejszych. Najlepsze opowiadania, od których można zacząć czytanie to Wabiąca ślicznotka, Kwiaty dla Emilii no i dzieła Le Fanu i Munro (Saki),- krótkie i mega zaskakujące opowiadanka, których w Polsce wciąż mało! Ktoś powinien wydać ich zbiory! "Lukundu" bardzo mocne, mroczne opowiadanie, wręcz gore, taka masakra z mutantami jakimiś - szokujące opowiadanie dla ludzi z mocnymi nerwami! "Ślady" Karola Capeka - bardzo subtelne, zimowe, troszkę śmieszne opowiadanie.
A reszta tekstów? Może komuś przypadły do gustu, może zależy od upodobań, ale mnie nie zachwyciły. Są lepsze zbiory grozy w starym stylu.