Najnowsze artykuły
- ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński3
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać271
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Agnieszka Maliwiecka
1
5,5/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,5/10średnia ocena książek autora
11 przeczytało książki autora
9 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Nasłuchując pieśni wieloryba Agnieszka Maliwiecka
5,5
Kiedy zobaczyłam okładkę powieści Agnieszki Maliwieckiej – przepadłam, ba!, zakochałam się w niej. Do tej pory jestem nią urzeczona i śmiało mogę wysnuć przypuszczenie, że jest to jednak z piękniejszych okładek na naszym rynku. Taka, która zwraca wzrok. Wobec której nie można przejść obojętnie, bo zapisuje się w pamięci i bezwstydnie o sobie przypomina. Ale nie tylko okładka przykuła moją uwagę, zrobił to również opis. I wydawało mi się wówczas, że znalazłam książkę idealną. Piękną na zewnątrz i skrywającą równie piękne, a na pewno ciekawe, wnętrze...
Zanim zabrałam się za czytanie Nasłuchując pieśni wieloryba, miałam pewne wyobrażenie tego, co zastanę w środku. W mojej głowie powstała wizja lekkiej historii, z której płynie pewien przekaz. Jakież więc było moje rozczarowanie, gdy okazało się, że wnętrze jest zupełnie inne? Początkowo byłam zdezorientowana, bo nie mogłam uchwycić sensu tego, co pisze autorka. Za żadne skarby świata nie wiedziałam, o co chodzi i czemu ma to wszystko służyć. Wydawała mi się ta treść mocno chaotyczna, taka odklejona od gatunku, jakim jest obyczaj (i nadal twierdzę, że to nie jest powieść obyczajowa, a raczej literatura piękna),pozbawiona sensu, jakby autorka przelewała na papier wszystko to, co w danej chwili przyszło jej do głowy, bez głębszej refleksji. Jednak im dalej byłam, im więcej stron miałam za sobą, tym bardziej okazywało się, że w tym szaleństwie jest metoda, że wbrew pozorom wszystko ma tu sens, trzeba tylko uważnie czytać i sięgać wzrokiem głębiej. Wówczas okazuje się, że ta historia warta jest każdej spędzonej z nią chwili.
Dodam jeszcze, że zakładałam, iż przeczytanie książki nieco ponad dwustustronicowej nie zajmie mi więcej niż jeden wieczór. Tymczasem czytałam Nasłuchując pieśni wieloryba ponad tydzień, czasem się nią męcząc, a innym razem chłonąc każde słowo niczym zahipnotyzowana. Więc tak, nie jest to łatwa książka. Nie jest łatwa. Chwilami nawet nie jest przyjemna. Ale ma w sobie jakiś dziwny magnetyzm, który przyciąga niczym światło ćmę i... wraca się do tej historia i wraca, póki się jej nie dokończy.
Agnieszka Maliwiecka może się pochwalić osobliwym stylem. Konstrukcje zdań są doprawdy niecodzienne, ale dzięki takiemu wybiegowi, sprawiają, że książka ta roztacza wokół siebie jakąś magiczną aurę, ten wspomniany przeze mnie magnetyzm. Ciekawe jest również to, że dialogów jest tutaj jak na lekarstwo, za to całkiem sporo cytatów z National Geographic – całkiem nietypowe, nie uważacie? Autorka stworzyła więc historię, w której ludzkie losy mieszają się z ciekawostkami przyrodniczymi i w dodatku te wtrącenia wydają się mieć dużo sensu.
A o czym tak właściwie opowiada powieść Nasłuchując pieśni wieloryba? O ludziach. O relacjach między ludzkich. O miłości, która nie zawsze objawia się w towarzystwie bukietów róż, wzniosłych wyznań i westchnień. Książka ta opowiada o miłości, która jest toksyczna, która niszczy, uzależnia i nie pozwala człowiekowi się wyzwolić z jej objęć. O poszukiwaniu szczęścia i poczucia bycia kochanym. O pogodni za tym, co utracone, za samym sobą. O poszukiwaniu swojego miejsca i siebie. O odkrywaniu świata, który nas otacza.
Zdawać by się mogło, że tak wiele rzeczy wymaga opasłej książki, a jednak udało się Agnieszce Maliwieckiej zmieścić to wszystko (i wiele więcej) na tak niedużej objętości. I zrobiła to po mistrzowsku. Czasem trochę brutalnie, czasem łagodnie, eterycznie... Stworzyła coś nietuzinkowego, osobliwego, co być może nie urzeknie wszystkich, ale ci z Was, którzy odkryją to, co skrywa się w tej pieśni wieloryba, będą książką oczarowani.
Nasłuchując pieśni wieloryba Agnieszka Maliwiecka
5,5
Czy zdarza wam się wybierać książkę po okładce?
Ja zrobiłam właśnie tak odnośnie tej pozycji. Zaintrygował mnie tytuł, a okładka przyciągnęła wzrok.
,,Nasłuchując pieśni wieloryba’’ to niezwykła opowieść o relacjach z innymi, które nie są łatwe, o miłości która nie pozwala odejść choć jest niszcząca.
Jest to też historia o trwaniu i przemijaniu, o poznawaniu siebie i świata, a także o magii, która dzieje się wokół.
Klara Rozenberg to dziewczyna, która nie wyobrażą sobie życia bez miłości. Jej jedyne pragnieniem jest trwanie u boku mężczyzny, który jej potrzebuje. Jest uwikłana w toksycznym związku z pisarzem uzależnionym od kokainy i pornografii i nie myśli o zamianach i nie snuje planów na przyszłość. Jej życie ulega zmianie, gdy udaje się w podróż do Indii. Młoda kobieta będzie samodzielnie podążać drogą, która jest kręta i nieprzewidywalna....
Ładna okładka to jedyny plus tej pozycji, Spodziewałam się zupełnie czegoś innego. Nastawiałam się na romantyczną historię. Znajdziecie tam dużo opisów miejsc, które niewiele wnoszą do całości. Jestem rozczarowana. Czas spędzony z tą pozycją uważam za stracony, jest przecież tyle fantastycznych pozycji do odkrycia.