Uprzedzam już na samym początku – fani tego, co współcześnie zwykliśmy określać mianem szeroko pojętej muzyki elektronicznej, mogą być zawiedzeni. I to nawet bardzo. House, techno, drum’n’bass, ambient lub footwork – tych i innych gatunków, które swoją popularność nad Wisłą zdobyły już w latach 90. lub w XXI wieku, próżno szukać w prezentowanej książce. Powód? Już na wstępie klarownie przybliża go redaktor tomu, Marek Horodniczy: „zajęliśmy się obszernym zbiorem, który można – za Jerzym Kordowiczem – nazwać >>el-muzyką<<, a także twórczością wyrosłą z jazzu, rocka, popu i tworzoną (…) na instrumentach elektronicznych w ciągu dwóch dekad (lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych)” (s 8).
Więcej w recenzji na moim blogu: http://wp.me/ph4gw-dPh.
Znakomita pozycja, nie tylko dla fanow polskiej elektroniki. Ksiazka napisana przystepnym jezykiem. Pierwsza jej czesc to zbior felietonow poswieconych roznym artystom muzycznym z lat 1980-1990. Druga czesc poswiecona jest instrumentom elektronicznym, ktore mialy zasadniczy wplyw na rozwoj muzyki (dla mnie nieco mniej ciekawa). Trzecia czesc to juz doslownie kilka paragrafow na temat muzykologii na swiecie I w Polsce.
Prawdziwym kaskiem dla fanow el-muzyki jest zestaw dwoch krazkow cd dolaczonych do tego wydawnictwa (przekroj przez opisywana w pierwszej czesci ksiazki muzyke).