Kate Bush w 50 odsłonach. Running Up That Hill Tom Doyle 6,5
ocenił(a) na 849 tyg. temu Pamiętam moje pierwsze „spotkanie” z muzyką Kate Bush. Miałem wtedy jakieś 12 – 13 lat, ogólnioe w tym czasie słuchałem jakiegoś popu z gatunku tych mniej ambitnych i nagle w radio usłyszałem „Wuthering Heights” z jej debiutanckiej płyty. Szybko przełączyłem stację, nie dało się bowiem słuchać tego wycia przemieszanego z piskiem. Przez kilka lat słysząc tylko cokolwiek tej wokalistki wyłączałem jak najszybciej się da, czy to radio czy tv. Kate Bush była nie do zniesienia i nie zaakceptowania. Ale życie jest przewrotne, minęło parę lat, wstręt nie minął co prawda i nagle znalazłem się w miejscu gdzie radio grało ale niestety wyłączyć się go nie dało. Usłyszałem pierwsze takty „Wuthering Heights” i ścierpłem w sobie. Kate zaczęła śpiewać i nagle usłyszałem zupełnie inną wersję (tę z nowym wokalem z płyty „A whole story”). Potem jeszcze puszczono duet z Peterem Gabrielem czyli „Don’t give up” i „The man with the child in his eyes” i mój muzyczny gust zawrzał. Okazało się bowiem, że Kate jest znakomita i że chyba musiałem do niej po prostu dojrzeć. Za to potem poszło już jak z płatka i jej muzyka wypełniła mój muzyczny świat.
Cieszy mnie, że wydano „Kate Bush w 50 odsłonach” bo nie da się ukryć, że ta znakomita wokalistka to jednocześnie jedna z najbardziej enigmatycznych osobistości w przemyśle muzycznym. Unosi się nad nią swoisty nimb tajemniczości. Jak wiadomo nad wyraz rzadko udziela wywiadów, praktycznie nie występuje w telewizji, nie jeździ w trasy koncertowe, nie daje nawet pojedynczych koncertów a co najgorsze – bardzo rzadko wydaje płyty. Stąd też zawsze byłem ciekawy tego kim ona jest, jaka ona jest. Nie w sensie życia prywatnego – aczkolwiek też się nad tym zastanawiałem – a bardziej pod względem jej drogi zawodowej. Jak wygląda jej proces twórczy, co miało na nią wpływ, co towarzyszyło nagraniom jej płyt, jak powstawały jej piosenki. Interesowała mnie Kate Bush „od kuchni”. Tom Doyle swoją biografią znacznie mi ten temat przybliżył. W książce tej zawarł oprócz wywiadu z artystką całą masę faktów, anegdot, wspomnień, przemyśleń czy czyichś wypowiedzi o Kate. Powstała całkiem zgrabna publikacja na temat jednej z najciekawszych wokalistek świata.
Kate Bush to swoista legenda i muzyczna ikona. Wszechstronnie utalentowana muzycznie, znakomita autorka tekstów, świadoma tego co chce przekazać i jak to zrobić, ale też wiele wymagająca od siebie perfekcjonistka. Przełomowa i przekorna, nie chodzi utartymi ścieżkami, nie myśli schematami, nie zabiega o podbój list bestsellerów ani medialny szum wokół siebie. Robi swoje i robi to znakomicie. I chociaż w ostatnich trzech dekadach jej muzyczna aktywność bardzo spadła to i tak nie zmienia to faktu, że wpisała się w kanon muzyki popularnej jak mało kto.
Bardzo mnie raduje fakt, że młode pokolenie mogło ją odkryć dzięki „Running up that hill”, które użyto w serialu „Stranger things”. Że dzięki temu Kate znowu zaistniała w masowej wyobraźni i szturmem wróciła na listy przebojów. Chciałbym żeby dzięki temu nastał renesans jej kariery. Nawet jeśli Bush nie wyda nic nowego to żeby chociaż sięgnięto po jej starsze albumy.
„Kate Bush w 50 odsłonach” polecam bardzo. Nie jest to może wybitna biografia, uważam, że pewne kwestie można by tam rozwinąć lub dodać ale i tak nie jest źle. Kiedy dookoła jest taka posucha jeśli chodzi o fakty na temat tej artystki to taka publikacja jest wręcz na wagę złota.