Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Simon Lamouret
1
6,4/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,4/10średnia ocena książek autora
29 przeczytało książki autora
14 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
ALCAZAR Simon Lamouret
6,4
Lamouret w „Alcazar” opowiada o budowie apartamentowca w jednej z dzielnic Bengaluru - południowoindyjskiego megalopolis. Nic spektakularnego. Nie ma tutaj wstrząsających zwrotów akcji ani dramatycznych konfliktów. W zasadzie nie ma tu nawet głównego bohatera, którego losy można śledzić od początku do szczęśliwego końca. Bohaterem komiksu jest plac budowy, gdzie spotykają się robotnicy przybyli z różnych części Indii w poszukiwaniu zarobku. Różni ich religia. Różni ich wygląd – co doskonale zresztą widać w rysunkach Lamoureta. Mówią różnymi językami – i to autorowi udało się sprytnie przemycić do komiksu. Do tego dochodzą ich wzajemne uprzedzenia względem współpracowników, którzy – choć z tego samego kraju – potrafią być tak bardzo odmienni.
Na przestrzeni zaledwie 200 stron autor bez zadęcia, egzotyzowania i oceniania, za to z dużym szacunkiem do bohaterów swojego komiksu – których poznał osobiście w trakcie pobytu w Indiach – kreśli być może pełniejszy obraz tamtejszej codzienności niż niejeden reportaż pisany ręką człowieka z Zachodu. Warto.
ALCAZAR Simon Lamouret
6,4
Niby wszystko z tym komiksem ok, a dobór kolorystyki i dwustronicowe ilustracje prezentujące opisywany w fabule budynek naprawdę robią wrażenie, ale jakoś nie porwała mnie ta relacja z placu budowy. No i to, że mnie nie porwała jest chyba karygodne, bo przecież temat wyzysku, ciężkiej fizycznej pracy i niedoli robotniczej powinien czytelnika przynajmniej poruszyć, jeśli nie zawstydzić czy wręcz nim wstrząsnąć. Nie jest to ani bezwstydne granie na emocjach ani typ naturalistycznej narracji, która sama w sobie jest już wystarczającym bodźcem, by czytelnika zaniepokoić. Mam wrażenie, że autor wybrał drogę środka. To jest po prostu miałkie. Wyzyskiwacze są źli, ale robią tyle na ile się im pozwala. Wyzyskiwani są biedni, ale nabiera się ich tak, jak na to pozwalają. Potrzeba tu jakiegoś kopa, motywu, który by sprawił, że ktoś się otrząśnie. Brakuje czegoś, czego mógłbym się chwycić i kogoś, do kogo mógłbym zapałać sympatią lub nienawiścią (a nie mogę, bo przecież kierownik też ma rodzinę). Nie wiadomo do jakiego punktu zmierza ta historia, bo jej właściwie nie ma - jest nijaka relacja.