rozwiń zwiń
nie_życzę_sobie

Profil użytkownika: nie_życzę_sobie

Kraków Mężczyzna
Status Czytelnik
Aktywność 1 dzień temu
24
Przeczytanych
książek
26
Książek
w biblioteczce
23
Opinii
40
Polubień
opinii
Kraków Mężczyzna
Dodane| Nie dodano
Czytam komiksy i piszę sobie o nich na instagramie.

Opinie


Na półkach:

Z „Lekcjami aktorstwa” jest trochę jak z obserwowaniem zdolnego, choć wyjątkowo nieprzygotowanego ucznia odpytywanego przy tablicy na lekcji matematyki. Widać, że ten wie, w jaki sposób może uzyskać pożądany wynik, ale i tak stanowczo za długo mnoży i dodaje, bo nie powtórzył sobie wzorów.

Nie ma co dramatyzować, najnowsza propozycja Nicka Drnaso to dobry komiks. Ale z pewnymi problemami, które sprawiają, że nie jest on jego najlepszym.

„Lekcje aktorstwa” - zdecydowanie bardziej niż w przypadku „Beverly” i „Sabriny” - stają się festiwalem gadających głów wepchniętych w zbyt ciasne kadry. To jeszcze można przeżyć – zwłaszcza, że akcja wciąga i do pewnego momentu naprawdę intryguje. Tym razem jednak oszczędna kreska Drnaso sprawia, że niektórych bohaterów trudno od siebie odróżnić. I może dałoby się w tym wszystkim dostrzec frapującą grę z odbiorcą, iść w jakieś szalone interpretacje, ale czy rzeczywiście był to świadomy zabieg? No, nie wiem. Na pewno cierpi na tym czytelność, a w przypadku komiksu, którego akcja rozgrywa się na tak wielu planach, autor powinien był o nią zadbać.

Można też zastanowić się, czy Drnaso rzeczywiście potrzebował aż tylu stron, aby opowiedzieć historię tych szemranych zajęć teatralnych. Kursantów jest co prawda wielu, ale ich portrety i motywacje są ledwie zaznaczone (to akurat dobry ruch), zaś sama intencja przyświecająca autorowi staje się jasna mniej więcej w połowie. Po co więc ta wyjątkowo długa droga do brzegu?

Ostatnia, najdłuższa scena komiksu to także największy zawód. Owszem, wątki dość sprawnie się tam zazębiają, intrygujące niewiadome zostają w większości satysfakcjonująco wyjaśnione, ale wynikająca z tego wszystkiego konkluzja jest w gruncie rzeczy nijaka. W finale oczekiwałem jakiegoś tąpnięcia, zbicia mnie z tropu, mistrzowskiej fangi w nos, a dostałem potwierdzenie uprzednio poczynionych domysłów.

Samo zakończenie – jak to u Drnaso – jest właściwie otwarte. Tym razem jednak nie stanowi ono niewidzialnej, dobrze zaprogramowanej klamry, która sprawnie domyka treść. Ot, akcja się kończy, bo kiedyś po prostu musiała.

Z „Lekcjami aktorstwa” jest trochę jak z obserwowaniem zdolnego, choć wyjątkowo nieprzygotowanego ucznia odpytywanego przy tablicy na lekcji matematyki. Widać, że ten wie, w jaki sposób może uzyskać pożądany wynik, ale i tak stanowczo za długo mnoży i dodaje, bo nie powtórzył sobie wzorów.

Nie ma co dramatyzować, najnowsza propozycja Nicka Drnaso to dobry komiks. Ale z...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Andy Typex
Ocena 7,3
Andy Typex

Na półkach:

Już dawno żaden komiks tak mnie nie wymęczył.

Takie otwarcie powinno zwiastować katastrofę, ale nie tym razem. „Andy” - rozpisana na ponad pięciuset stronach opowieść o życiu i czasach Andy’ego Warhola - to wizualny majstersztyk, który potrafi w takim samym stopniu męczyć, co bawić, intrygować i przede wszystkim budzić niekłamany podziw dla kronikarskiego zacięcia i skali artystycznych zdolności Typexa, autora tego nie zawsze łatwego w odbiorze komiksu.

Przede wszystkim męczył mnie główny bohater „Andy’ego”, co poczytuję za spory plus tego tytułu.

Choć ze stron komiksu bije szczera sympatia Typexa do mistrza pop artu, nie odniosłem wrażenia, że przyszło mi obcować z niepotrzebnie rozbuchanym panegirykiem na cześć artysty. Wręcz przeciwnie, „Andy” to całkiem wiarygodny portret Warhola, choć rzeczywiście zbudowany na życzliwych mu fundamentach.

Typex umiejętnie oddaje emocjonalną niedojrzałość, nieprzystosowanie społeczne, cynizm, a w pewnych kwestiach również porażającą ignorancję i powierzchowność swojego bohatera – cechy, które nie zawsze wzbudzają szczególnie pozytywne uczucia, gdy dzisiaj ogląda się archiwalne nagrania z udziałem Warhola.

Wreszcie wymęczył mnie Typex tym, że, niby to mimochodem, zachęcał do samodzielnych poszukiwań, podrzucając tu i ówdzie bardzo interesujące tropy – bez większego znaczenia dla opowiadanej historii, przez co z powodzeniem można było je ignorować i brnąć dalej w historię Andy’ego Warhola, ale jednocześnie na tyle wyraźne, że nie miałem absolutnie żadnych problemów z dotarciem na własną rękę do interesujących mnie informacji – tak na temat osobistości ze świata kultury i sztuki oraz związanych z nimi sensacji, jak również pewnych obyczajów, które dzisiaj zdawały mi się już co najmniej osobliwe.

W tym właśnie upatruję siłę Typexa jako biografa-komiksiarza. Autor sprawnie zarządza narracją, ufa inteligencji odbiorcy i z wyczuciem spycha pewne elementy na drugi plan, aby niepotrzebnie nie obciążać już i tak bogatej w treści fabuły. I choć „Andy” nie nuży, to trzeba przyznać, że bywa męczący. Powolna i uważana lektura wynagradza jednak trudy i ostatecznie daje dużo satysfakcji.

Już dawno żaden komiks tak mnie nie wymęczył.

Takie otwarcie powinno zwiastować katastrofę, ale nie tym razem. „Andy” - rozpisana na ponad pięciuset stronach opowieść o życiu i czasach Andy’ego Warhola - to wizualny majstersztyk, który potrafi w takim samym stopniu męczyć, co bawić, intrygować i przede wszystkim budzić niekłamany podziw dla kronikarskiego zacięcia i skali...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bez wątpienia Vojtěch Mašek zadbał o atrakcyjną oprawę swojego komiksu. Warstwa wizualna „Sióstr Dietlovych” – na którą składają się malarskie kadry, niepokojące grafiki i całe strony komponowane na zasadzie kolażu – buduje mroczny i intrygujący klimat. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że wywołanie określonej atmosfery było dla autora wartością nadrzędną, co wyjątkowo niekorzystanie odbiło się na fabule.

„Siostry…” powinny być co najmniej dobrym kryminałem. Komiks ma interesujące otwarcie, nawet nie najgorsze zamknięcie, ale pomiędzy nimi rozciąga się rozczarowujący brak pomysłu na wypełnienie całej historii przekonującą i trzymającą w napięciu intrygą. Mašek chowa tę niezagospodarowaną przestrzeń pod grubą warstwa zagadkowych i niecodziennych wątków – niestety raczej luźno powiązanych z głównym problemem komiksu. Co gorsza, to właśnie one tworzą klimat i decydują o mrocznym charakterze całego utworu. Fabuła puchnie więc od niepokojących scen i motywów, które – owszem – intrygują, ale niekoniecznie dają się fabularnie uzasadnić.

Jasne, w kryminale można, a nawet trzeba, wodzić czytelnika za nos, niemniej sytuacja, w której cała fabuła zostaje zdominowana przez fałszywe tropy wydaje się cokolwiek kuriozalna.

Mašek każdą niemal scenę kończy złowieszczym niedopowiedzeniem, a swoich bohaterów kreuje na jednostki wyjątkowo osobliwe, skrywające mroczne, choć niekoniecznie jasno sprecyzowane, sekrety. Nie dziwi więc, że wszystkie bez mała wydarzenia w tym komiksie podszyte są grozą. To rzeczywiście przykuwa uwagę. Szkoda natomiast, że to tylko powtarzalny schemat narracyjny, do którego ucieka się autor celem kreowania określonego nastroju. A wzory i schematy – gdy już rozpoznane – niestety szybko się wyczerpują i zaczynają nużyć.

„Siostry Dietlove” klimatem stoją – to trzeba im oddać. Fabułą już niekoniecznie, więc zdecydowanie lepiej się je ogląda niż czyta.

Bez wątpienia Vojtěch Mašek zadbał o atrakcyjną oprawę swojego komiksu. Warstwa wizualna „Sióstr Dietlovych” – na którą składają się malarskie kadry, niepokojące grafiki i całe strony komponowane na zasadzie kolażu – buduje mroczny i intrygujący klimat. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że wywołanie określonej atmosfery było dla autora wartością nadrzędną, co wyjątkowo...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika nie_życzę_sobie

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
24
książki
Średnio w roku
przeczytane
8
książek
Opinie były
pomocne
40
razy
W sumie
wystawione
24
oceny ze średnią 6,3

Spędzone
na czytaniu
92
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
11
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]