Jesteśmy społecznością, która kocha książki

O żużlu nie miałam absolutnie żadnego pojęcia. Najmniejszego! Nawet maciupeńkiego. Ale po lekturze „Bobcio i mecz żużlowy", zdecydowanie nie jestem już w tym temacie laikiem. Skierowana do przedszkolaków książeczka jest bardzo szczegółowa, ale nie przytłacza nadmiarem informacji. Historia jest wciągająca i miło spędziłyśmy przy niej czas. Świetne ilustracje wyczarował Mariusz Hołod. Mały Bobcio jest wielkim fanem żużla, a tata po raz pierwszy zabiera go na prawdziwy mecz! Ekscytacji i radości nie ma końca. Wspólna podróż na to niesamowite wydarzenie zaczyna się już od kupna biletów, co jest naprawdę bardzo fajne. Razem z bohaterem możemy od początku do końca poczuć niesamowite emocje i krok po kroku uczestniczyć w tych ważnych dla Bobcia wydarzeniach. Chłopczyk nie wie jeszcze o żużlu wszystkiego, ale z pomocą przychodzi jego tato, który dokładnie wyjaśnia mu wszystko to, o co Bobcio zapyta lub czego nie rozumie. Co innego oglądać taki mecz w telewizji, a co innego na żywo siedząc na trybunach. Z książeczki dowiemy się wiele szczegółów na temat samego wyścigu, zasad, strojów zawodników, bezpieczeństwa i niebezpiecznych wypadków, czyszczenia nawierzchni i innych ciekawostek. Moim zdaniem, dzięki lekturze Bobcia, będziemy bogatsi o podstawową wiedzę na temat sportu żużlowego, a największą niespodzianką było dla mnie to, że żużel został zastąpiony przez… granit! „Bobcio i mecz żużlowy” to książka bogata w kolorowe ilustracje, dzięki czemu żaden przedszkolak nie znudzi się podczas czytania tej pozycji. Już wiele razy podkreślałam to, że póki co u nas książka bez obrazków nie ma racji bytu (wyjątkiem są „straszne książki mamy” lub czytanie do spania). Dzieci uwielbiają obrazki! Na tym etapie łatwiej jest im wszystko sobie wyobrazić i połączyć. Bobcio został napisany w bardzo fajny i przyjazny dla najmłodszych odbiorców sposób, który uchyla przed nimi tajemnice meczu żużlowego.