Najnowsze artykuły
- ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
- ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik264
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Sam Tschida
1
5,2/10
Pisze książki: literatura obyczajowa, romans
Mieszka pod jednym dachem z przystojnym facetem, gromadką dzieci i dwoma niezbyt dobrze ułożonymi psami. Nieustająco planuje, że już wkrótce upiecze szarlotkę. Marzy jej się też kilka długich godzin z Netfliksem i porządny manicure. Może kiedyś…Gdy akurat nie realizuje swoich pisarskich marzeń i nie marzy o pieczeniu ciast, prowadzi SMUT University, czyli szkołę dla pisarzy, którą stworzyła, aby wspierać adeptów słowa. Jest spod znaku Ryb, więc bez zbędnego owijania w bawełnę powiedzmy sobie, że tak naprawdę chodzi w tym wszystkim o terapię. Sam to zatem terapeutka bez licencji, która gdy akurat nie rozmawia z ludźmi, pisze po prostu komedie romantyczne.
5,2/10średnia ocena książek autora
177 przeczytało książki autora
91 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Siri, kim jestem? Sam Tschida
5,2
Pewnego dnia główna bohaterka budzi się w szpitalu i nie pamięta ze swojego życia niczego, co wydarzyło się przed wtorkiem. To dla Mia pierwszy dzień całej reszty jej życia, w którym musi wymyślić siebie i swoje życie od nowa. Początkowo pomaga jej zrozumieć siebie Brenda, natomiast po wyjściu z placówki medycznej pomoc znajduje w Maxie naukowcu specjalizującym się w neurobiologii, którego ta spotyka w swoim domu, który notabene należy do JP. Szybko okazuje się, że do tej pory wiodła życie lepsze, niż mogła sobie wymarzyć. Mia Wallace, jest właścicielką firmy GoldRush, i ma chłopaka. Ja się szybko okazuje wypadek po którym straciła pamięć i to nowe życie sprawia, że teraz Mia żyje naprawdę i zamierza sobie radzić sama tak, jak potrafi najlepiej. Pogodziła się za sobą i doszła do wniosku, że przedtem robiła wszystko na pokaz, a zdjęcia nie były prawdziwe tylko ustawione i obrobione gdyż tworzymy pewną wersje samych siebie, którą staramy się wcielić w życie. Dzięki utracie pamięci udało jej się przejrzeć na oczy i wyrwać z tego matrixa. To lekka lektura o poszukiwaniu siebie. Polecam.
Siri, kim jestem? Sam Tschida
5,2
Recenzja pojawiła się na blogu: https://naszerecenzje.wordpress.com/2021/07/12/siri-kim-jestem-sam-tschida/
Nie uważam siebie za #instagirl, ale dość dobrze orientuję się w tym świecie i wiem, jak bardzo wyidealizowane jest życie niektórych osób pokazywane codziennie na Instagramie. Właśnie tego dotyczy najnowsza powieść Sam Tschidy. Jak bardzo różniło się życie głównej bohaterki od tego, co publikowała w mediach społecznościowych? Czy na podstawie zdjęć wrzucanych do sieci uda się jej po utracie pamięci poznać prawdziwą siebie?
Mia budzi się w szpitalu i nic nie pamięta. Jest środek tygodnia, dziewczyna ma na sobie koktajlową sukienkę Prady, a w żyłach niemałe stężenie alkoholu. Wszystko wskazuje na to, że podczas imprezy ktoś usiłował ją zabić i uderzył ją w głowę ciężkim przedmiotem. Kto pragnął jej śmierci? To niejedyna rzecz, której będzie musiała dowiedzieć się Mia. Przede wszystkim musi spróbować przywrócić sobie pamięć i dowiedzieć się kim jest. Z pomocą przychodzi pęknięty iPhone i aplikacja Instagram. Ale czy dziewczyna może zaufać zdjęciom publikowanym przez siebie? Czy faktycznie odzwierciedlały to, kim naprawdę jest? Posty na Instagramie, sukienka od projektanta, szminka Chanel w torebce — wszystko to pozwala stwierdzić Mii, że wiedzie wystawne życie, ale czy na pewno?
„Siri, kim jestem” to jak wskazuje opis, okładka oraz wszystkie znaki na niebie i ziemi, lekka powieść dla ludzi młodego pokolenia (czyli wszystkich tych, którzy mają pojęcie czym jest Instagram i jak funkcjonuje). Pozostali powinni sięgnąć po coś innego – Mia i jej problemy mogłyby po prostu zamęczyć takie osoby. Nie ma co ukrywać, że tematyka książki jest skoncentrowana na mediach społecznościowych i życiu ponad stan. Jeżeli do kogoś zupełnie nie trafiają takie klimaty, nie wyniesie nic dobrego z lektury tej książki.
Raczej nie będzie spoilerem stwierdzenie, że życie głównej bohaterki wyraźnie różniło się od tego, co publikowała na swoim Instagramie. Wyobrażając sobie fabułę tej książki miałam pewne podejrzenia odnośnie tego, kim faktycznie może być dziewczyna, a kogo udaje w mediach społecznościowych. Kolejny raz moje przypuszczenia boleśnie zderzyły się z rzeczywistością. Ku mojemu zaskoczeniu opisywana historia była dużo bardziej zawiła i rozbudowana, niż przypuszczałam. Niemalże do ostatniej strony nie wiadomo, kim tak naprawdę jest Mia i kto ją zaatakował, a prawda o jej życiu sprzed utraty pamięci jest równie szokująca dla niej, co dla czytelnika. Sądziłam, że dziewczyna „lansuje się” na Instagramie, a tak naprawdę nie ma zbyt wielu pieniędzy i wiedzie proste życie. W rzeczywistości jest to dużo bardziej skomplikowana sprawa. Koniec końców fabuła jest dość irracjonalna, ale przecież to tylko książka i jedyną barierą jest wyobraźnia autorki, prawda? Jeżeli tak podejdzie się do tej powieści i nie będzie się zastanawiało czy taka historia faktycznie mogłaby się wydarzyć, gwarantuję kilka godzin niezłej rozrywki z „Siri, kim jestem?” w ręce.
Trafnym pomysłem było zastosowanie przez autorkę narracji pierwszoosobowej. Dzięki temu można dość dobrze poznać Mię. Owszem, jest dość próżna, niekiedy postępuje niezbyt logicznie i jest niezdecydowana, ale jakoś nie potrafię się na nią złościć. Prawdopodobnie dziewczyna kupiła mnie swoim humorem, używanymi hasztagami, i zabawnymi wtrąceniami w formie przypisów na dole strony. Bardzo przyjemnie czytało mi się tę książki i byłam niezmiernie ciekawa co tak naprawdę się stało, że dziewczyna znalazła się w szpitalu z rozbitą głową, mając na sobie wieczorową sukienkę w środku tygodnia. Mimo całej irracjonalności, fabuła, jak i zakończenie mi się podobały i spełniły moje oczekiwania.
Powieść Sam Tschidy poza interesującym motywem utraty pamięci bazuje głównie na wątku miłosnym. Nie ma jednak co liczyć na to, że znajdzie się w niej rozbudowaną historię zakochanej w sobie pary. Postawmy sprawę jasno – wątek ten jest w „Siri, kim jestem?” do bólu przewidywalny i dość płytki. Nie ma tu mowy o głębokim uczuciu rozkwitającym przez długie miesiące czy lata, ale czy czegoś takiego oczekiwałam od tej powieści? Raczej nie, zainteresował mnie po prostu motyw utraty pamięci i powrotu do dawnego życia na podstawie zdjęć z Instagrama. Z tym autorka nieźle sobie poradziła.
„Siri, kim jestem?” to powieść, która spełniła moje oczekiwania. Jest napisana przyjemnym językiem z nutką humoru, brak w niej rozwlekłych opisów czy przestojów w akcji. Książka Sam Tschidy genialnie sprawdzi się podczas podróży czy też samych wakacji. Niesamowicie wciąga, pozwala zapomnieć o problemach życia codziennego i się zrelaksować. Równocześnie pokazuje bolesną prawdę na temat idealizowania swojego życia w mediach społecznościowych i zmusza czytelnika do refleksji.