Najnowsze artykuły
- ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
- ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
- ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
- ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Justyna Sokołowska
3
7,9/10
Pisze książki: literatura dziecięca, opowieści dla młodszych dzieci
(ur. 1983)
Graficzka i ilustratorka, absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim oraz Wydziału Grafiki na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Za opracowanie graficzne książki „Złota różdżka” zdobyła wyróżnienie Jury w IV Edycji Konkursu „Książka dobrze zaprojektowana, zacznijmy od dzieci” oraz wyróżnienie w konkursie Polskiej Sekcji IBBY Książka Roku 2017. Laureatka III edycji konkursu Jasnowidze. W wydawnictwie Dwie Siostry ukazała się ilustrowana przez nią książka Amadeusz Foczka (ale z głową bobra).
Graficzka i ilustratorka, absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim oraz Wydziału Grafiki na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Za opracowanie graficzne książki „Złota różdżka” zdobyła wyróżnienie Jury w IV Edycji Konkursu „Książka dobrze zaprojektowana, zacznijmy od dzieci” oraz wyróżnienie w konkursie Polskiej Sekcji IBBY Książka Roku 2017. Laureatka III edycji konkursu Jasnowidze. W wydawnictwie Dwie Siostry ukazała się ilustrowana przez nią książka Amadeusz Foczka (ale z głową bobra).
7,9/10średnia ocena książek autora
62 przeczytało książki autora
57 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Amadeusz Foczka (ale z głową bobra)
Maria Sternicka-Urbanke, Justyna Sokołowska
7,2 z 19 ocen
39 czytelników 6 opinii
2021
Złota różdżka, czyli bajki dla niegrzecznych dzieci
Heinrich Hoffmann, Justyna Sokołowska
8,0 z 66 ocen
174 czytelników 19 opinii
2017
Najnowsze opinie o książkach autora
To jest Maks Justyna Sokołowska
8,4
Zawsze podobało mi się, że w języku angielskim istnieją dwa osobnie słowa rozróżniające znaczenia polskiego słowa "dom": "house" i "home". Bardzo by się czasem przydały ich polskie odmienne odpowiedniki, ułatwiające rozmowę choćby w kontekście takich książek dla dzieci jak To jest Maks Patryka Pufelskiego.
Maks to ogromny ślimak afrykański. Jeszcze niedawno mieszkał w Ukrainie z chłopcem, który woził go zabawkową ciężarówką. Potem musieli uciekać, bo wybuchła wojna. Dziś mieszka pod jednym dachem z innymi zwierzętami, które były zmuszone opuścić swoje domy: psem, którego opiekunka zmarła, porzuconym żółwiem i gekonem, który znudził się pewnej dziewczynie.
To bardzo prosta, a zarazem poetycka historia skierowana do starszych przedszkolaków. Z jednej strony oferuje niezbyt obszerny tekst, gotowy do głośnego czytania, z drugiej jej sens nie jest przedstawiony tak dosłownie, jak w opowiastkach dla najmłodszych. Historię Pufelskiego można czytać na dwóch płaszczyznach. Pierwsza, bardziej oczywista, dotyczy w pierwszej kolejności ślimaka Maksa, który zostaje wywieziony z Ukrainy w kartonowym pudle podczas ucieczki, a w drugiej innych zwierząt, które trafiły pod wspólny dach, do jednego człowieka. Druga płaszczyzna to opowieść o tym, czym tak naprawdę jest dom, na jak wiele sposobów można go stracić - zwłaszcza będąc zwierzęciem - i jak można znaleźć zupełnie nowy.
Spokojna narracja podszyta jest tu trochę smutkiem, trochę nostalgią, a jednocześnie pełna ciepła i nadziei. Choć punktem wyjścia jest tu ukraińska rodzina uciekająca przed wojną (jakże aktualny temat),to przede wszystkim opowieść skupia się na losach zwierząt, tak zależnych od losów i kaprysów ludzi. Autor w piękny sposób pokazuje, że i nasi "bracia mniejsi" potrzebują domu. I warto im go dać.
Ilustracje do książki przygotowała Justyna Sokołowska, która świetnie uchwyciła na nich zarówno dramatyzm, jak i nostalgiczną nutę, a na koniec ciepło, bliskość i piękno. Te ilustracje wspaniale współgrają z tekstem i współtworzą wyjątkową, nieszablonową publikację, której głównym bohaterem pozostaje... ślimak.
Ta niewielka książeczka ma ogromny potencjał, jeśli chodzi o refleksje i rozmowy, które na jej podstawie można podjąć, czy to z dzieckiem własnym, czy w grupie przedszkolnej. Jest też na swój sposób urzekająca i pocieszająca, a z całą pewnością ogromnie wartościowa. Jej siła tkwi zarówno w prostocie, jak i nieszablonowej poetyce. Ja jestem nią oczarowana.
Amadeusz Foczka (ale z głową bobra) Maria Sternicka-Urbanke
7,2
"Czy masz pysk, czy parę czułek,
trąbę, dziób czy grzywę rażą -
najważniejsze, kim się czujesz,
nie- kim inni ciebie widzą.
Polub siebie, dalej, śmiało!
Będę strzyc, by tak zostało!"
To historii o fryzjerze Amadeuszu, który ma głowę bobra, a ciało foki. I jest elegancki i dostojny. I uwielbia zjeżdżać na wodnej zjeżdżalni. Głowi się jednak nad tym, kim w takim razie jest? Bobrem czy jednak foką? Bo przecież zawsze chcemy jednoznacznych określeń.
Amadeusza odwiedzają: Lucyna Chytrusek- pół lisica, pół kura, Julian Szarak, który ma głowę tygrysa, a łapy i tułów zajęcze, Longina Dystans, łącząca w sobie geparda i żółwia, Damian Lama, który był też leniwcem czy też Wiera Wiórek, wiewiórka z tułowiem owcy. Pod koniec dnia odwiedził go jeszcze Miś Hipoliś, który jest - tak mówi- żabą, dlatego prosi o przefarbowanie futra na zielono.
Amadeusza pyta swoich klientów, kim są. To ważne, bo przecież trzeba chociażby wybrać odpowiedni rodzaj wody do zabiegu fryzjerskiego.
Bohater znajduje w końcu odpowiedź na nurtujące go pytanie. Każdy z nas może być tym, kim chce. I o to chodzi! Możemy mieć przecież różne twarze, czasami przeważa w nas tygrys, innym razem żółw. Raz bliżej nam do leniwca, innym razem więcej w nas lamy. A bywa, że ujawniają się w nas obie natury, jak w przypadku Juliana Szaraka, gdy łowi ryby. Ważne, by być sobą, czuć się ze sobą dobrze i być szczęśliwym.
Choć mnie nie do końca przypadły do gustu ilustracje, doceniam ich prostotę i fakt, że są dość łatwe w odbiorze dla dzieci. Nie będzie też problemu, by je odwzorować. Ilustratorka zastosowała też pewnie ciekawy chwyt. Czasami ilustracje zaczynają się na jeden stronie, a kończą na następnej, są w pionie lub w poziomie.
Ciekawa pozycja o różnorodności i byciu sobą.