Scenarzysta filmowy, teatralny i gier komputerowych. Opublikował kilkadziesiąt artykułów i esejów w prasie ogólnopolskiej. Finalista kilkunastu konkursów literackich i scenariuszowych. Autor dwóch dramatów wystawianych w teatrze: „Onanizm” oraz „Another day in the west”. Założyciel niezależnego studia ACT ZERO, które realizuje gry z nurtu indie oraz „serious games”.
Jeżeli wierzyć opisowi z okładki czytelnik dostaje do ręki ,,opowieść o najbardziej popapranym kryzysie władzy w historii Polski". Rzecz oczywiście o pierwszym elekcyjnym władcy - Henryku Walezym. To jednak nie jest pozycja stricte historyczna, lecz historia prywatnej zemsty zgorzkniałego, nadwornego karła Jana Krasowskiego, który obwiniał Walezego za śmierć swojej kochanki Alexis.
Autor Jędrzej Napiecek zajmuje się tworzeniem scenariuszy filmowych i gier komputerowych. Może dlatego odnoszę wrażenie, że wykorzystując potencjalnie interesujący pomysł fabularny poszedł mocno na skróty. Intryga Krasowskiego jest naciągnięta i dopchana kolanem do historycznych realiów, bohaterowie schematyczni, ale ani za grosz komiczni, język uwspółcześniony i niedopasowany do opisywanej epoki. Książka zapewne ucieszy osoby zainteresowane obyczajami życia erotycznego oraz sposobów defekacji zarówno na królewskim dworze w Luwrze, jak i na Wawelu. Czy jest w tym coś śmiesznego? Kwestia gustu.
Przepraszam bardzo, ale co to miało być? Swobodna interpretacja historii o pierwszym polskim królu elekcyjnym? Nie mam nic przeciwko temu, jestem ostatnią osobą, która o historii chce czytać encyklopedyczne, suche notatki i pierwszą za tym, aby opowiadać o niej przystępnie, nowocześnie i ciekawie.
Niestety tutaj nie jest ani nowocześnie, ani ciekawie, a fakty historyczne dla Autora nie istnieją, za to swoboda wyrażania wszystkiego co podsunie galopująca wyobraźnia jest naczelną zasadą. Jeśli taki był zamiar, w porządku, ale wtedy nie nazywajmy "tego dzieła" powieścią historyczną, a jedynie słabą opowiastką obyczajową z dowolnie zmanipulowanymi faktami historycznymi. Okraszenie wszystkiego jak najbardziej współczesnymi, kolokwialnymi wulgaryzmami ani tej książce nie pomaga, ani kolorytu epoki nie przybliża.
Opowiastka dodatkowo zbudowana na ogólnie znanych i wielokrotnie oplotkowanych, w dużo lepszym guście, przywarach Henryka Walezego i kompletnym pozbawieniu monarchy cech pozytywnych. Najłatwiejszy prymitywizm.
Fakty są takie, że Jan Krassowski żył naprawdę, a jego historia nie skończyła się wraz z ucieczką Walezego do Francji, jak podaje Autor. Poza tym w pogoń za Walezjuszem przez rzekę rzucił się nie szlachcic Jan Tęczyński, ale starosta oświęcimski. Może są to błahe szczegóły, ale dla pasjonata historii rażą i powodują, że z możliwie ciekawej opowieści wychodzi tandetny pastisz. W samej opowieści o królu, niestety za mało jest króla.
Można czytać, ale bez przywiązywania wielkiej wagi do tego, co się czyta. Pasjonaci beletrystyki historycznej niczego ciekawego tu nie znajdą, a po lekturze zadadzą sobie pytanie "Po co powstają takie książki i na co liczy wydawca przyjmujący je do druku?"