Najnowsze artykuły
- Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński6
- ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
- ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant23
- Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Bryan Hitch
Źródło: http://comicvine.gamespot.com/bryan-hitch/4040-5061/
39
6,2/10
Pisze książki: komiksy, czasopisma
Urodzony: 06.06.1970
Brytyjski rysownik, który rozpoczynał swą karierę w wydawnictwie Marvel UK, ilustrując przygody lokalnych superbohaterów jeszcze w latach osiemdziesiątych XX wieku. Już na początku kariery zdarzało mu się rysować komiksowe przygody tak znanych postaci jak "Transformers" czy "Doktor Who". Z czasem zdobył wielką popularność, tworząc "Authority" i "JLA" dla DC Comics i "Ultimates" oraz "Fantastic Four". Hitch pracował również przy filmach i serialach, rysując projekty wnętrza TARDIS w nowej odsłonie "Doktora Who" czy wygląd statków w kinowym "Star Treku".http://www.theartofcomics.com/
6,2/10średnia ocena książek autora
512 przeczytało książki autora
305 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
The Authority: Statki Albionu
Warren Ellis, Bryan Hitch
Cykl: The Authority (tom 2)
6,1 z 23 ocen
34 czytelników 2 opinie
2007
The Authority: Zaćmienie
Warren Ellis, Bryan Hitch
Cykl: The Authority (tom 3)
6,7 z 23 ocen
39 czytelników 2 opinie
2007
The Authority: Krąg
Warren Ellis, Bryan Hitch
Cykl: The Authority (tom 1)
6,1 z 28 ocen
46 czytelników 4 opinie
2007
Adventures of Superman Annual Vol 1 #3
Louise Simonson, Bryan Hitch
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
1991
Najnowsze opinie o książkach autora
Liga Sprawiedliwości: Ponadczasowi Bryan Hitch
4,7
Zastanawiające jak pełne sprzeczności jest to dzieło. Z jednej strony mamy tchnący ubogim pisarstwem kawałek akcji, który rzuca członków Ligi Sprawiedliwości po rożnych okresach czasu, gdzie muszą działać z lokalną ludnością, aby zapobiec katastrofie. Tym razem zagrożeniem są tytułowi Ponadczasowi, którzy chcą wyrżnąć wszystkich bohaterów. Z drugiej zaś strony mamy całkiem niezłe rozmówki pomiędzy grupą, której członków nadal trapią pewne niewypowiedziane rzeczy.
Zatem początek, kiedy bohaterowie dostają lanie i mają moment na przemyślenia jest dużo lepszy niż reszta tego zbioru, gdzie ponownie mamy zawirowania z czasem. Ponownie mamy przeciwników, którzy wymagają pewnych sprawdzonych zabiegów. Na sam koniec mamy jeszcze całkiem nielogiczny, aby nie rzec: głupi, zwrot akcji, który uważam za niepotrzebny. Zastanawia mnie też wygląd niektórych postaci. Taki Aquamen to de facto Superman tyle, że z innymi kolorami... Niemniej jakość konstrukcji, jakie będzie nam dane zobaczyć jest całkiem niezła.
Hitch jako autor spisuje się niestety troszkę słabo. Jego historie nie mają polotu, choć zdarzają się przebłyski. Szkoda tylko, że nie ma tu za bardzo głębi, a każdy zeszyt stanowi odpowiednik wakacyjnego filmu akcji, gdzie nie dba się o treść, a bardziej o formę. Musi być głośni, z rozmachem i co prawda jest, ale chciałoby się coś więcej niż proste, puste dialogi, które miejscami zahaczają o wtórność.
Liga Sprawiedliwości: Epidemia Bryan Hitch
4,3
Pierwszy tom Ligi Sprawiedliwości w DC Odrodzenie, był dla mnie bardzo siermiężną lekturą. Nudni przeciwnicy, nieciekawie rozpisana fabuła, wymieniać można długo. Dlatego po drugi tom sięgnąłem z sporym dystansem, nie licząc na wiele. Faktycznie tyle dostałem, czyli niewiele. Bardzo niewiele. Najciekawiej z tego tomu wypadła pierwsza historia, która w moim odczuciu została zbyt szybko urwana i jeszcze szybciej pogrzebana, przez tytułową "Epidemię". Ta zaś... cóż... powiedzmy sobie wprost, nie jest niczym ciekawym. Wręcz niemiłosiernie wtórnym, strasznie naiwnym i miejscami wręcz potrafi frustrować.
Tom składa się z dwóch historii - Sparaliżowani strachem oraz tytułowa Epidemia. W pierwszym wypadku opowieść zaczyna się od wrzucenia czytelnika w sam środek, bardzo krótkiej walki. Przeciwnikiem Ligi jest dziwny stwór, żywiący się strachem. W tym celu wyzwala go u swych ofiar, siejąc jednocześnie spustoszenie i ujawniając najgorsze koszmary swych ofiar. W praktyce to wszystko czego dowiemy się o naszym antagoniście, bowiem po dwóch zeszytach i ciekawie zapowiadającej się fabuły, z nim w roli głównej, po prostu zostaje urąbany. Autorzy komiksu nie pokusili się absolutnie o żadne tło fabularne dla stwora, zostawiając czytelnika z masą pytań i kiepsko zakończoną przygodą. Zamiast ją rozbudować, to w drugim zeszycie pospiesznie ucięto poszczególne wątki z członkami Ligi, sklecono byle jakie zakończenie i nie powiedziano nic o głównym przeciwniki. Był i się zmył, koniec pieśni, można zaczynać nową historię. W mojej opinii taka zagrywka wypada piekielnie słabo.
W tym momencie mamy do czynienia z główną historią. Ta jest naprawdę bardzo kiepsko pomyślana i kiedy czytał rozwiązanie całej zagadki, zrozumiałem, ze autorzy totalnie nie mieli pomysłu. Po prostu musieli coś napisać, bo termin ich gonił. Otóż ktoś włamuje się do systemów operacyjnych Cyborga, wieży Ligi oraz jaskini Batmana. Wszystko zaczyna szaleć próbując urąbać członków Ligi Sprawiedliwości. Tradycyjnie rozwalają blisko pół miasta w walce, próbując okiełznać tajemniczy program. Kiedy zaczynają poszukiwania źródła, chcąc dowiedzieć kto stoi za atakiem, to ręce opadają. Samo wyjaśnienie pochodzenia programu jest piekielnie naiwne, ale jego działanie i to, kto stoi za atakiem jeszcze głupsze. Jakby tego było mało, potem akcja znów robi nieudolnego twista i mamy przydługą, nudną rozwałkę, gdzie znów rozwala się spory kawał miasta. Czy też przedmieścia. Patrząc po tym w jakim tempie Liga Dewastuje kolejne aglomeracje miejskie, aż dziw bierze, że jest jeszcze cokolwiek do zburzenia.
Od strony rysunku nie jest źle, ale też żadnych "ochów" i "achów" nie uświadczymy. Ot klasyczna, jak na to uniwersum, robota. Mamy zatem kolorowo, wybuchowo i dynamicznie. Nie chce aby odebrano mnie źle, ale tęsknię za nieco mroczniejszym DC Comics. Takim jak w obecnej linii Batman Detective Comics, gdzie przeciwnicy budzą choć trochę respektu, a nie śmiech na sali. DC zawsze starał się być poważniejszy od Marvela, ale ostatnio mam wrażenie, że jest odwrotnie. Komiksy z Marvel Now po prostu lepiej mi się czyta, bohaterowie nieraz wypadają tam ciekawiej, a antagoniści to już zupełnie inna liga. Tego brakuje w DC Odrodzenie, co Liga Sprawiedliwości pokazuje chyba najdobitniej.