Finałowa wolta pierwszego tomu nowej serii nadaje się na finał całego cyklu. Wyczekiwane starcie pomiędzy Halem oraz Sinestro wreszcie miało swoje miejsce i doprowadziło do całkiem poważnego przetasowania sił.
Jednocześnie w naszym świecie znów powrócił Korpus Zielonych Latarnii, który musi się odnaleźć w kooperacji wraz z Żółtymi Latarniami. Córka Sinestro okazuje się jednak odpowiednim kompanem i pod jej rządami Korpus zalicza odrodzenie. Razem ruszają na misję, która ma być ratunkowa, ale na miejscu herosi są nabici w butelkę ( zarówno w przenośni, jak i realnie).
Jednocześnie z drugiej strony mamy Hala w dosyć specyficznej formie, który spotyka kilka figur z jego przeszłości. Daje to postaci swoiste katharsis, ale i otwiera nowe możliwości. Hal wykuł swój własny pierścień. Co dalej? Na szczęście może liczyć na kompanów, w tym na Białą Latarnię, która powraca w chwale.
Dzieje się wiele, zakulisowy bad guy mąci i psoci (szkoda tylko, że zdradza go tylna okładka). Venditti jest z seriami o Latarniach już spory kawałek czasu. Ma wiele świetnych pomysłów i kieruje całą tak, że nie da się czasami oderwać od lektury.
Równie dobrze jest w kwestii kreski. Rysownicy zdają się świetnie czuć klimaty kosmiczne, co przekłada się na dobre rysunki i dopełnia całość pewnym klimatem, właściwym dla tego scenarzysty.
Druga odsłona nowej Latarnii i drugi strzał w dziesiątkę. Seria zaczyna urastać za jedną z lepszych w DC Rebirth.
Zawiera zeszyty z serii Hal Jordan and The Green Lantern Corps #14-21 (2016).
Po ustabilizowaniu sytuacji w regionie, Zielone Latarnie łączą siły z Żółtymi, co jednak nie pozostaje tak idealne, jakby chciał głównodowodzący hałastrą, John Stewart. Mimo zamieszek i utarczek obie frakcje poszukują byłych członków tych żółtych, którzy jeszcze gdzieś brużdżą w zakamarkach kosmosu, w czym ma pomóc tajemniczy Taksówkarz.
Daje nam to sposobność na kilka starć, z których jedno zasługuje na szczególną uwagę. Guy zostawia swój pierścień i ma zamiar pochwycić Arkillo, Żółtą Latarnię, który był prawą ręką Sinestro. Ich starcie jest perełką tego tomu. Jednocześnie z drugiej strony Hal wraz z Kyle'm rusza aby znaleźć ostatnią żywą niebieską latarnię, aby przywrócić nadzieję we wszechświecie.
Jest tu parę fantastycznych momentów, jak ten ze podjęciem wskrzeszenia innego korpusu i nagłej zmiany kolorów jednej postaci. I to nie koniec rewelacji co do tej postaci, bo końcówka wydaje się być "żywotnie" związana z nią właśnie. W dodatku mamy kolejne zagrożenie, które przybywa z przeszłości i może doprowadzić do upadku korpusu Zielonych.
Jest miejscami epicko, czasami zabawnie i kierunek, jaki obiera Venditti wydaje się być obiecujący. W dodatku całość wygląda naprawdę spoko, za co gratulacje należą się Ethanowi Van Sciver, ktory daje nam kreskę ładnie prezentującą się w dynamiczniejszych sekwencjach, choć pewne sylwetki pozostawiają sporo do życzenia.
Niemniej to kolejny dobry tom. który kontynuuje dobrą passę Latarni jako jednego z najlepszych tytułów z DC Rebirth.