Superman: Ostatni Syn Kryptona Jerry Siegel 7,0
ocenił(a) na 77 lata temu W końcu po dwunastu tomach kolekcji mamy komiks z Supermanem. Wiecie - pierwszego superbohatera DC i ikony całego ich komiksowego uniwersum. Wstyd, że nawet Green Arrow dostał swój komiks wcześniej.
Przechodząc jednak do samego albumu, główny komiks - "Ostatni syn Kryptona" jest bardzo typową i prostą historią superbohaterską ale poprowadzoną bardzo dobrze. Nie ma nielogiczności w fabule, dostajemy wszystko co moglibyśmy oczekiwać i ogólnie - dobrze się to czyta. Można się jedyny doczepić, że niektóre historie są wprowadzone bardzo szybko i nie mamy dłuższych opisów np. Strefy Widmo czy Zoda. Byłoby to ciekawe, ale jest to tylko czepianie się. Do fabuły tego komiksu nie jest to konieczne, a braki nie są w ogóle zauważalne.
Całość zdobią piękne rysunki. W szczególności dobrze wypadają tła. Jedyne do czego mogę się doczepić w warstwie estetycznej to fakt, że komiks dosyć często rozciąga rysunki na dwie strony. Dopóki się do tego nie przyzwyczaiłem - gubiłem się w kolejności kadrów. Znów jednak, jest to czepianie się i pewnie większości nie będzie to przeszkadzało.
W tym albumie, mamy jeszcze trochę dodatków. Dostajemy jeden krótki spin-off głównej historii, który nie wnosi nic do fabuły i równie dobrze mogłoby go tam nie być... ale jest na tyle uroczy, że mogę to wybaczyć. Potem dochodzi kilka stron z (dosyć ładnymi) rysunkami różnych postaci powiązanych z Supermanem wraz z ich krótką charakterystyką. Dla starszych czytelników komiksów, ładny dodatek, dla nowych - dosyć fajne wprowadzenie.
Oczywiście, tak jak w innych tomach serii na koniec mamy jakąś staroć. Tym razem mamy origin Supermana z pierwszych numerów zeszytów "Superman" i "Action Comics". Wszystko byłoby okej, gdyby nie fakt, że oprócz tego, z jakiegoś powodu wrzucono fragment jednej, niezbyt emocjonującej historii z Supermanem. I "fragment" to tutaj bardzo dobre określenie, bo mam wrażenie, że komiks urywa się w trakcie fabuły. Nie wiem czy faktycznie tak to wyglądało w oryginalnym wydaniu, ale dosyć to przeszkadza bo ma się wrażenie, że ten komiks jest tutaj wrzucony na siłę.
Podsumowując, "Ostatni syn Kryptona" może i nie jest jakimś rewolucyjnym komiksem, ale to dosyć dobre czytadło superbohaterskie. Jest to też niezłe wprowadzenie do Supermana, postaci którą powinien znać każdy, kto uważa siebie za fana komiksów. Polecam.
Przy okazji - czy tylko mnie razi słowo "kryptonijczyk"? Nie wiem czy to bardziej poprawne językowo czy nie, ale osobiście dałbym "krypończyk". Dlaczego tłumacze potrafią zepsuć coś tak prostego?