rozwiń zwiń

Oscar dla książki, czyli o oscarowej literaturze

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
24.02.2019

„Jeżeli znajduję to w literaturze, to jest to dla mnie wielka literatura, jeżeli w kinie, to jest to dla mnie wielkie kino” – pisał w swych autobiograficznych przemyśleniach Krzysztof Kieślowski. Czego szukał nasz nieodżałowany mistrz? Czy takim samym kryterium kierują się członkowie Akademii przy rozdawaniu Oscarów? Zwłaszcza, choć nie tylko, tych literackich. Pomyślmy.

Oscar dla książki, czyli o oscarowej literaturze

W fikcyjnych historiach – pięknych wyobrażeniach, niecodziennych kłamstwach – choć także w sprawnie zrealizowanych dokumentach, błyskotliwych reportażach czy fascynujących biografiach możemy – ba, niekiedy nawet powinniśmy – szukać własnego Ja. Bywa ono zapisywane zarówno na kartach światowej literatury, jak i utrwalane na celuloidowej taśmie. Słowa mają terapeutyczną moc, pozwalają nam zrozumieć, a następnie opisać świat, w którym żyjemy. Wartością często bywa różnorodność, o czym świadczą również oscarowe listy nominowanych i nagradzanych – fantasy i science fiction, musicale i horrory, filmy rysunkowe i widowiska historyczne… Najbardziej znana Akademia Filmowa na świecie jest instytucją z wielu względów kontrowersyjną, ale potrafi docenić urok zapisywanych opowieści – nie tylko spod znaku literatury pięknej.

Statystyki nie kłamią

Zaskakujące, jak wiele znakomitych historii powstało na kanwie powieści, opowiadań, reportaży czy wspomnień. Niekiedy podstawą jest główny motyw, temat przewodni, jeden bohater czy świat przedstawiony, ale najczęściej twórcy – reżyserzy i scenarzyści – czerpią z całego bogactwa literackiej skarbnicy, w bardzo różnych gatunkach i konwencjach. Statystyki nie kłamią – ponad dwie trzecie wszystkich zwycięzców w kategorii „Najlepszy film” zostało zainspirowanych twórczością literacką. Pierwszego Oscara wręczono w 1929 roku, a już dwa lata później uhonorowano film „Cimarron”, amerykański western na podstawie opowiadania Edny Ferber. Najkrótsze w historii rozdanie statuetek – właśnie z 1929 roku – trwało zaledwie 15 minut, jednak nominowanych przybywało, nic więc dziwnego, że z czasem ceremonie miały postać wielogodzinnych widowisk – dotychczasowy rekord padł w 2002 roku, gdy gala trwała ponad 4 godziny! A literackich zwycięzców przybywało. I to się nie zmienia.

W historii Oscarów nagradzane były dzieła prawdziwie monumentalne, czego dowodzi „Powrót Króla” na podstawie prozy J.R.R. Tolkiena. Zwieńczenie filmowej trylogii „Władcy Pierścieni” otrzymało w sumie jedenaście nagród, w tym oczywiście za najlepszy scenariusz adaptowany. Dzieło wyreżyserowane przez Petera Jacksona wyrównało rekord należący do „Titanica” Jamesa Camerona, a także kultowego „Ben Hura” Williama Wylera, którego podstawą jest powieść Lewisa Wallace’a pod tym samym tytułem. Prawdziwie wielkich obrazów nie brakowało jednak w żadnej dekadzie.

(Filmowa) podróż przez dekady

U schyłku lat 30. XX wieku było to oczywiście „Przeminęło z wiatrem” – melodramatyczny klasyk doceniony ośmioma statuetkami. Co ciekawe, już miesiąc po opublikowaniu powieści Margaret Mitchell producent David O. Selznick zakupił za rekordowe na owe czasy 50 tysięcy dolarów prawa do realizacji kinowej wersji, która – biorąc pod uwagę inflację – pozostaje najbardziej dochodowym filmem w USA. Dziś zarobiłby on około 1,5 miliarda dolarów.

Artystycznym sukcesem okazał się niemal 10 lat później „Hamlet” Laurence’a Oliviera – film z kilku względów szczególny. Adaptacja sztuki Szekspira po raz pierwszy została udźwiękowiona, co więcej, po raz pierwszy aktor, który zdobył Oscara, był także reżyserem filmu. Jeśli dodamy do tego, że jest to pierwszy nieamerykański film, który otrzymał złotą statuetkę, w dodatku remake, cóż – pozycja w kanonie wydaje się zasadna. Olivier zresztą przymierzał się do innego dzieła na podstawie literatury, którym jest „W 80 dni dookoła świata” z 1956 roku. Przeniesienie na duży ekran prozy Juliusza Verne'a okazało się prawdziwym sukcesem zarówno dla Michaela Todda (najlepszy film), jak i zespołu scenarzystów, którym udało się oddać przygodowego ducha powieści. W tym celu zdjęcia realizowano w ponad 140 miejscach świata, co stanowi prawdziwy rekord Hollywood.

Dramatyczna przygoda, różne odcienie wojny i wewnętrzna metamorfoza stały się też motywem przewodnim „Lawrence'a z Arabii” (1962), brytyjskiej produkcji w reżyserii Davida Leana, którą oparto na autobiograficznej powieści T.E. Lawrence’a pt. „Siedem filarów mądrości”. To niezwykłe widowisko, wzruszające i mądre, do dziś jest uznawane za szczytowe osiągnięcie kinowego rzemiosła i literackiej poetyki zapisanej we wspomnieniach. Warto dodać, że producentem filmu był Sam Spiegel, który sfinansował realizację „Mostu na rzece Kwai”, wybitnej ekranizacji powieści Pierre’a Boulle’a (twórcy „Planety małp”), także nagrodzonej Oscarami. Był to złoty czas adaptacji, bo przecież w 1960 roku doceniono wspomnianego wcześniej „Ben Hura”.

W kolejnej dekadzie, czyli w latach 70., królował „Ojciec chrzestny” – wspólny sukces Francisa Forda Coppoli i Maria Puzo – ale wielkie wrażenie wywarła także historia znana jako „Lot nad kukułczym gniazdem”. Ten przejmujący zapis zniewolenia i pragnienia wolności z brawurową kreacją Jacka Nicholsona, który mógł nie dostać głównej roli, to adaptacja prozy Kena Keseya. Prawa do ekranizacji w 1963 roku zakupił Kirk Douglas, a następnie przekazał je swojemu synowi, Michaelowi. Legendarny aktor, Douglas senior, zastrzegł sobie jednak prawo wcielenia się w postać McMurphy’ego. Ostatecznie wyreżyserowany przez Miloša Formana obraz został nagrodzony również statuetką dla producenta filmowego, którym był Douglas junior. Kilka lat później, bo w latach 80., Forman nakręcił z kolei „Amadeusza” (1984) – muzyczną biografię wiedeńskiego geniusza, która powstała w oparciu o sztukę teatralną Petera Shaffera. Wspaniałe, choć nie idealne życie zapisane na muzycznej pięciolinii to kino wybitnie festiwalowe.

Orientalne piękno zapisano natomiast w „Ostatnim cesarzu”, biograficznym filmie Bernarda Bertolucciego, który powstał na podstawie autobiograficznej książki „Byłem ostatnim cesarzem Chin”. Jej autor, Aisin Gioro Puyi, zwany też Pu Yi, ostatni władca Chin przed ustanowieniem Republiki, swoje wspomnienia zapisywał w zeszytach, przebywając w więzieniu dla zbrodniarzy wojennych. Filmowa autobiografia – o wybitnej formie i niezwykle interesującej treści – stanowi pierwszy zachodni obraz wyreżyserowany w Zakazanym Mieście, dawnym pałacu cesarskim dynastii Ming i Quing, który znajduje się w centrum Pekinu.

Ostatnia dekada ubiegłego wieku to oczywiście „Lista Schindlera”. Amerykański dramat wojenny, który powstał na podstawie książki Thomasa Keneally’ego, bazuje na prawdziwych wydarzeniach historycznych – terrorze wojny, o którym opowiada Oskar Schindler, niemiecki przemysłowiec, który uratował ponad tysiąc Żydów. Aktorski popis Liama Neesona to dowód poświęcenia i niebywałej wrażliwości, która cechuje wielkich aktorów. Ciekawe jest też coś innego. Gdy materiał źródłowy jest wybitnie interesujący, jak choćby w „Milczeniu owiec”, również oscarowym widowisku z lat 90., to w połączeniu z talentem aktorskim może zagwarantować Oscara. Nawet jeśli występ trwa zaledwie 16 minut. Tak stało się właśnie w przypadku Anthony’ego Hopkinsa, który wcielił się w postać Hannibala Lectera, jednego z najbardziej przerażających, ale i charyzmatycznych morderców w dziejach fikcji. Thomas Harris, literacki ojciec rzeczonego, twórca bestsellerowych thrillerów psychologicznych, mógł być dumny z kinowego wyobrażenia.

Książka i film dziś

Początek nowego tysiąclecia to pojawienie się prawdziwego władcy, a właściwie... jego powrót. „Powrót króla”, czyli wielki sukces przywołanego na początku Petera Jacksona, dowodzi, że klasyka literatury fantastycznej stanowi materię niezwykle atrakcyjną zarówno dla czytelników, jak i widzów. Co ciekawe, Viggo Mortensena do udziału w ekranizacji i wcielenia się w postać Aragorna namówił syn aktora, wielki miłośnik prozy Tolkiena. O życiu kultowego literata już wkrótce dowiemy się więcej za sprawą biograficznego filmu „Tolkien”, dzięki któremu poznamy życiową drogę brytyjskiego twórcy, zanim stworzył niezwykły świat Śródziemia.

W ostatnich latach na ekranach nie brakowało filmów inspirowanych słowem pisanym. Przed kilkoma laty nagrodzono obraz „Zniewolony. 12 years a slave”, adaptację autobiograficznej książki pod tym samym tytułem autorstwa Solomona Northupa, a w 2016 roku – żeby wskazać tylko na dwa, bodaj najgłośniejsze przykłady – uhonorowano „Zjawę”, czyli opartą na faktach historię XIX-wiecznego trapera mszczącego się na człowieku, który zostawił go rannego, co opisał w swojej powieści Michael Punke. A zaledwie przed rokiem nagrodzono „Kształt wody”, fantastyczną i w formie, i w treści baśniową opowieść miłosną o pięknych potworach i szkaradnych ludziach. Równolegle do scenariusza powstawała książka, gdyż pierwotny pomysł Daniela Krausa zainspirował meksykańskiego reżysera Guillerma del Toro. Historia zapisana w słowach i obrazach jest unikatowa – choć podobna, nie jest taka sama. Pięknie się różni, tak jak pięknie się różni – ale też wzajemnie na siebie oddziałuje – muza prozy i poezji oraz bogini sztuki filmowej.

„Co chwila odnajdujesz siebie albo kogoś zupełnie innego wprawdzie, ale myślącego tak jak Ty, widzącego to, co Ty kiedyś zobaczyłaś. Na tym polega wielka literatura, na tym samym wielkie kino. Na chwileczkę znajdujesz tam siebie” – odpowiada Krzysztof Kieślowski na pytanie z początku. Być może w tym właśnie tkwi sekret niektórych dzieł – filmowych i literackich – które zapadają w pamięć, a którym Oscary przyznajemy samodzielnie. Niezależnie od rozstrzygnięć Akademii.


komentarze [15]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Robert Sarnecki 25.02.2019 11:19
Czytelnik

Bo komiksy dalej przez 90% ludzi uznawane są jako coś gorszego i dla dzieci. Zupełnie w głowach się im nie mieści ileż tu jest możliwości. Tak samo z fantastyką, która zawsze traktowana była po macoszemu.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Marcin Waincetel 25.02.2019 21:08
Oficjalny recenzent

Na Lubimy Czytać staramy się jednak z takim podejściem walczyć, a komiksową sztukę popularyzować :)

http://lubimyczytac.pl/profil/110071/marcin-waincetel/teksty-redakcyjne/1/1...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Arszu 24.02.2019 22:54
Czytelnik

Szkoda, że brak przykładów filmowej adaptacji na podstawie komiksu.

Oscary:

Batman (1989) najlepsza scenografia i dekoracja wnętrz.
Dick Tracy (1990) 3 sztuki-charakteryzacja, piosenka ,scenografia.
Faceci w czerni (1997) za charakteryzację.
Droga do zatracenia (2002) za najlepsze zdjęcia.
Spider Man 2 (2004) najlepsze efekty specjalne.
Mroczny Rycerz (2008) 2 sztuki,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Marcin Waincetel 25.02.2019 21:08
Oficjalny recenzent

Arszu,

bardzo słuszna uwaga i dziękuję za uzupełnienie listy, bo faktycznie - filmów godnych odnotowania jest bez liku!

Swój tekst pomyślałem w ten sposób, aby był przeglądem przez dekady z uwzględnieniem najbardziej znaczących nagród. Jak sam zresztą zauważyłeś, pozycje komiksowe na dobre rozgościły się od końcówki lat 90. To bardzo ważny kawałek, któremu będę chciał w...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Arszu 25.02.2019 22:03
Czytelnik

Marcin

Jeśli planujesz szerzej omówić zagadnienie zmiany kina, to może też warto będzie coś wspomnieć o scenariuszach na podstawie gier komputerowych? :) Tu też jest pole do popisu i całkiem spora lista filmów nagradzanych, chociaż nie Oscarami.

Aha i jeszcze taka zależność gra Pong zainspirowała kapitalny film Tron, z którego powstała gra Tron i znowu był film Tron:...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Monika 24.02.2019 13:43
Czytelnik

Olivier zresztą przymierzał się do innego dzieła na podstawie literatury, którym jest „W 80 dni dookoła świata” z 1956 roku.
Nie wynika tu wprost z tego zdania, że się przymierzał, ale w końcu nie przymierzył, można nawet odnieść wrażenie wręcz odwrotne, że wtedy ("Hamlet" to rok 1948, nagrodzony w 1949) dopiero się przymierzał, a film powstały parę lat później jest efektem...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Marcin Waincetel 24.02.2019 14:04
Oficjalny recenzent

Laurence Oliwier był rozpatrywany (żeby już nie nadużywać tego przymierzania ;)) do roli służącego Fogga, który jest zwolniony na początku filmu. Oliwier odrzucił jednak tę propozycję, do której pierwotnie się... przymierzał. :)
Nie wiem, czy jest to nadużycie, natomiast chciałem zwrócić uwagę na ten mało znany fakt, aby podkreślić, że sztuka filmowa to też sztuka biznesowa...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Monika 24.02.2019 14:56
Czytelnik

A zatem sensowne byłoby stwierdzenie, że przymierzał się do roli. O przymierzaniu się do filmu, dzieła, czy jakkolwiek inaczej bez wskazania skali tego się przymierzania, można by było pisać wtedy, kiedy skala ta byłaby oczywista lub podobna jak w poprzedniej wzmiance, ewentualnie całkowicie nieistotna z punktu widzenia czytelnika artykułu. Tymczasem tutaj mamy najpierw...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
czytamcałyczas 24.02.2019 09:13
Czytelnik

A ja czekam na ekranizację.Choćby Okularnik Bondy.Czekam,na ekranizację Wędrowycza.Może i czegoś Rollins. Lub Zaklinacza Tarana Matharu

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
5000lib 24.02.2019 12:45
Czytelnik

Bonda według Ciebie pisze na poziomie, by korespondować "z tekstem"-oscarowym?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika 24.02.2019 13:46
Czytelnik

@5000lib
No wiesz, najgenialniejszą książkę potrafią filmowcy zepsuć, więc jeśli podejdą po swojemu, odpowiednio wiele zmieniając, to może na bazie gniota przypadkowo zdołają stworzyć arcydzieło?
:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
5000lib 24.02.2019 14:02
Czytelnik

Cześć Moniko, dziękuję za odpowiedź, pytam na poważnie, nie znam prozy Autorki, wiem, że dużo pisze, podobnież Mróz, co do beletrystyki to polecam Zamęt Severskiego ze względu na to, co dzieje się pod powierzchnią akcji, pisałam więcej tutaj: https://5000lib.wordpress.com/2018/11/19/15-30-pijac-kawe-gdzies-indziej-czyli-zamet-iskierki/ (wklejam, nie chcąc się powtarzać) ale...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Monika 24.02.2019 14:14
Czytelnik

Jeśli chodzi o Bondę, to mogę polecić jedną własną opinię, nie do tej co prawda książki, o której wspomniał filozof, ale sądząc po opiniach innych czytelników nie widać znaczącej różnicy poziomu pomiędzy różnymi jej dziełami, nie trafiłam przypadkowo na jakiś wypadek przy pracy, najgorszą w dorobku, ale na typowy przykład możliwości autorki, a zatem zdecydowanie nie jest to...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
czytamcałyczas 24.02.2019 17:58
Czytelnik

Ja marzę,o dobrej rozrywce.O tyle.Jestem smakoszem prostek rozrywki.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać 22.02.2019 12:26
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post