Lato o smaku miłości Edyta Świętek 6,7
Wybrzmiewająca rozkoszną melodią utrwalonej w pamięci młodzieńczej miłości. Osnuta wśród kojących scenerii wakacyjnej idylli, która wdzięcznie otula upragnionym spokojem. Przenikająca niepokorną naturę uczuć, które niekiedy prowadzą do zguby.
„Lato o smaku miłości” to powieść obyczajowa z nutami romansu, która swoim ożywczym klimatem ciepłych dni sensorycznie oddziałuje na zmysły. Spowija fascynującym lokalnym kolorytem Lubomierza, aromatami regionalnych potraw i dźwiękami melancholijnych utworów Janusza Radka, wycisza niespiesznym ujęciem czule afirmowanej codzienności, w końcu emocjonuje splotem impulsywnie podejmowanych decyzji. Wyborów niewątpliwie determinowanych porywczym nurtem uczuć i doskwierającej latami tęsknoty, tak wyraźnie stroniących od szepczącego nieśmiało głosu rozumu. Wszak Edyta Świętek z wyczuciem muska w podjętej opowieści impresję bezsprzecznie szaloną, niemożliwą do pokrycia kurzem zapomnienia, trudną do okiełznania rozsądkiem, często pozostawiającą po sobie emocjonalne zgliszcza – eksploruje bowiem oblicze pierwszej, inicjacyjnej miłości, świadomie eksponując jej wielowarstwowość w życiu każdego człowieka. To historia zauważalnie współczesna, obrazująca zawiłe meandry zakochania, poszukiwania swojego miejsca w pędzącym świecie, zarazem zgłębiania swojej tożsamości oraz pasji, nabierania pewności siebie w obliczu posiadanej niepełnosprawności, ale i podążania za tkwiącymi na dnie duszy pragnieniami. Wrażliwie definiująca moralność, oswajająca uwierającą samotność, która inicjuje pochopne planowanie przyszłości, finalnie uświadamiająca, że nigdy nie jest za późno na rozpoczęcie wszystkiego od nowa, na naprawienie błędów, a przede wszystkim na zatracenie się w smaku szczęścia.
Z właściwą swojej twórczości ujmującą estetyką słowa, Edyta Świętek barwnie odmalowuje trzy kobiece portrety, które spaja rodzinnymi więzami, na ich płótnie oddając nieprzewidywalność tych pierwszych, kolejnych, a nawet ostatnich romantycznych uniesień. Bliżej przypatruje się doświadczeniom babci i miłosnym zawirowaniom wnuczki, ale fundamentem do zaakcentowania nieprzemyślanych uczuciowych doznań mimowolnie ustanawia także kochliwe i niezdecydowane serce matki. Tworzy tym samym panoramę spontanicznych zdarzeń, niewinnych intryg, jak również podstępnych incydentów, umiejscowioną wśród sielskich, letnich krajobrazów, która wznieca w odbiorcy całą paletę wizualizujących się ostro niczym fotografia wspomnień. To proza nakreślona z lekkością, pozwalającą odetchnąć od niezbędnej niekiedy podczas lektury uważności, ale i podszyta nostalgią, która zakorzenia się w człowieku po zetknięciu się z rozpędzoną karuzelą intensywnej w odczuciu bliskości ciał i dusz. I przy tym to kompozycja będąca niejako literacką wariacją słów księdza Jana Twardowskiego, który słusznie wskazał, iż „nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości, czy pierwsza jest ostatnią, czy ostatnia pierwszą”. To słodko-gorzka opowieść o nieodłącznej każdemu porywowi serca naiwności i nabywanej w obliczu bolesnych rozczarowań dojrzałości, stanowiąca konfrontację z zawodnym echem pamięci.