cytaty z książek autora "Edyta Świętek"
No proszę!Będzie ze mnie teściowa jak się patrzy.Jeszcze jej nie znam,a już mnie franca wkurza.
Mamusiu? – Przystanął w drzwiach. – Tak? – Boję się – przyznał. – Słyszałem krzyki i strzały. Czy to wojna? – ponowił wcześniej zadane pytanie. – Nie. To tylko nieporozumienie. Straszne nieporozumienie, bo Polak staje przeciwko Polakowi. Żyjemy w trudnych czasach.
Zapamiętaj, synu, że ze wszystkich dóbr tego świata czas jest najcenniejszy, bo nie można go w żaden sposób odtworzyć ani pomnożyć. Raz utracony nigdy nie powróci.
Czasami ludzie szukają daleko tego, co jest blisko.
Mąż, który ma poczucie winy, może okazać się bardzo użyteczny.
Niekochane dzieci zawsze mają pod górkę, nam wiatr wieje w oczy, sypie piachem pod powieki.
W liścikach były nagryzmolone serduszka, kwiatki, połączone plusem inicjały, a nawet obco wyglądające słówko love, które oznaczało ponoć wielką miłość.
Czasami leżał nocą w łóżku z rękami założonymi pod głowę, patrzył w sufit, lecz zamiast niego widział falujący na wietrze kosmyk ciemnych włosów i iskierki migoczące w oczach pielęgniarki.
Bogumiła – powtarzał. – Bogu-miła…
Pragnął o niej zapomnieć, lecz nie potrafił.
Uświadamiał sobie, że dzieli ich przepaść. Ona była panienką z lepszego świata – dobrego domu. Wykształconą i elokwentną. On był tylko zwykłym chłoporobotnikiem.
Na domiar złego władza jak tylko mogła szczuła ludzi przeciwko sobie,bowiem skłóconym i nieufnym
motłochem łatwiej manipulować.
Człowiek nie powinien być pazerny na zbyt wiele dóbr doczesnych. Na tamten świat i tak pójdzie boso. Nie weźmie ze sobą ani złotóweczki.
Małżonkowie kłócili się o wszystko: o to, co zrobili i czego nie zrobili. O słowa, które padły, i o te, których nikt nie wypowiedział.
(…) aniołem może okazać się człowiek, który także doznał w życiu ogromnej niesprawiedliwości, a mimo to potrafi wyciągnąć pomocną dłoń.
To jest pokój, Bronku? Nie! – Sam sobie udzielił odpowiedzi. – To dalej jest wojna, tylko że teraz bije się Polak z Polakiem”.
Ładna sukienka nie sprowokuje przyzwoitego mężczyzny do niecnych czynów. Podobnie jak waciak i zgrzebny przyodziewek nie uchronią przed złym człowiekiem.
On bardzo dobrze wiedział, jak to jest, gdy ziemia usuwa się spod nóg, a obok nie ma nikogo, kto dodałby otuchy i zapewnił, że świat się nie kończy. Przytulił Elwirę i pogłaskał po plecach. Wiele dałby za to, aby ten gest choć trochę ukoił jej ból. Nagle pomyślał o tym, jak krucha i drobniutka jest istota, którą trzyma właśnie w ramionach. Mimo że miała mnóstwo przyjaciół i wszyscy bardzo ją lubili, była rozpaczliwie samotna.
Zrozum w końcu, że miłość to nie jest stan posiadania drugiej osoby na wyłączność. To jest także poświęcenie się dla kogoś i rezygnacja z egoistycznych pragnień.
Można pokochać obcego człowieka: mężczyzna kocha kobietę, a kobieta mężczyznę- dwoje niespokrewnionych ludzi, którzy wskoczyliby a sobą w ogień- o ile ich miłość jest szczera. Podobnie jest z dzieckiem- jedyną różnicą jest to, że kocha się je w sposób niewinny: z czułością i troską.
Prawdziwa mądrość, wnusiu (...) nie pochodzi z książek, które drukują gadzio, ani z ich szkół, które uczą jeno, jak spętać i zniewolić człowieka. Wiedza tkwi w każdym z nas. Bierze się z doświadczenia życiowego oraz przeżyć naszych ojców i dziadów. Kiedyś czerpaliśmy ją z wędrówek. Obserwowaliśmy świat i ludzi. To jest mądrość!
Kobiety - pomyślał. Lepiej je podziwiać na odległość. Dotknięcie grozi niebezpieczeństwem, a nawet trwałym okaleczeniem serca.
Tętniąca życiem i przeludniona dzielnica ciągle jeszcze bardziej przypominała wieś niźli nowoczesne i wygodne, pierwsze w Polsce w pełni socjalistyczne miasto, jakim chciał widzieć je Stalin. Zamiast oczekiwanego homo socialisticus, ulicami wędrował człowiek odarty z przynależności społecznej – już nie chłop, jeszcze nie robotnik. Błądzący, pełen wątpliwości, szukający Boga bądź uciekający przed Jego głosem. Wtłoczony w sztywne ramy, które nie były dlań zrobione na miarę.
Czasami odnosił wrażenie, że upiór nie opuści go aż do grobowej deski. Będzie dusił kościstymi palcami, jęczał w ucho, zerkał pod powieki udręczone brakiem snu.
Najtrudniejsza miłość świata – pokochać istotę zrodzoną ze złego nasienia.
W Nowej Hucie naród był bardziej krnąbrny niż na prowincji. Tam wystarczyło huknąć jakimś przekleństwem, walnąć pięścią w stół, postraszyć odsiadką, a zaraz ludzie schodzili mu z drogi. Mieszkańcy miasta każdą sposobność wykorzystywali do drwin i nawet śmieli się z tego, za co można było trafić do aresztu.
Dbała o niego najlepiej jak tylko potrafiła. Biegała z nim od lekarza do lekarza. Pilnowała kolejnych badań, wyników, wizyt. Trzymała go za wysuszoną, kościstą rękę, gdy stawiano następne złe diagnozy. Nie płakała, nie lamentowała. Cierpiała po cichu, a całemu światu pokazywała pełną optymizmu twarz. Każdego dnia znajdowała dość siły, aby uśmiechać się do męża, który gasł w oczach.
On bardzo dobrze wiedział, jak to jest, gdy ziemia usuwa się spod nóg, a obok nie ma nikogo, kto dodałby otuchy i zapewnił, że świat się nie kończy. Przytulił Elwirę i pogłaskał po plecach. Wiele dałby za to, aby ten gest choć trochę ukoił jej ból. Nagle pomyślał o tym, jak krucha i drobniutka jest istota, którą trzyma właśnie w ramionach. Mimo że miała mnóstwo przyjaciół i wszyscy bardzo ją lubili, była rozpaczliwie samotna.
Póki była ucieleśnieniem marzeń, mógł sobie wyobrażać, jak zsuwa z jej ud pończochy, jak unosi krawędź jedwabnej halki, aby dotrzeć do bram raju. Wyobrażenia nie noszą barchanowej bielizny, lecz są spowite w miękkie, ekscytujące jedwabie.
Jeśli coś złego się stanie albo wybuchnie wojna – umrę samotnie. Nie będzie obok mnie nikogo. Łatwiej byłoby odejść z tego świata, gdybym mogła wtulić się w jakieś ramiona, rozbłysnąć krótkim wspólnym ogniem i szybko spłonąć.
Jego zdaniem to nie w sercu lokowane były uczucia, lecz właśnie w duszy, która powodowała, że ów mięsień szybciej łomotał. To dusza sprawiała, że myśli żywiej przelatywały przez głowę, a krew zdawała się pulsować w jakimś szaleńczym tempie. Serce umierało wraz z ciałem. Było tylko zlepkiem komórek podlegających procesowi śmierci.
A czyż miłość nie była wieczna?
Kochasz mnie? – zapytał.
Kocham – odparła, czując jak po jej policzkach spływają wielkie krople łez.
Mogę pocałować cię po raz ostatni?
Zamknęła oczy i ledwo widocznie pokiwała głową.