rozwiń zwiń

Bez czytelników nie ma pisarzy: rozmowa z Edytą Świętek

Sonia  Miniewicz Sonia Miniewicz
23.05.2023

Jej powieści od lat zdobywają serca czytelników – i choć ma już na koncie tak wiele książek, zapewnia, że pomysłów jej nie brakuje. Z Edytą Świętek spotykamy się z okazji premiery „Fantazji niewinnych lat”, drugiej części „Sagi krynickiej”. Pisarka opowiada nam, jak przygotowywała się do napisania książki, której akcja toczy się na początku ubiegłego wieku, i zdradza, skąd wziął się pomysł na ten cykl. Rozmawiamy także o sile macierzyństwa, roli kobiety w społeczeństwie w minionych latach oraz o tym, jak ważni dla autora są czytelnicy.

Bez czytelników nie ma pisarzy: rozmowa z Edytą Świętek Materiały Wydawnictwa MANDO

[Opis – Wydawnictwo MANDO] Błędy młodości, niespodziewane zawirowania losu i odwaga, aby odnaleźć szczęście

Jest początek XX wieku. Krynica coraz bardziej rozkwita i staje się znanym uzdrowiskiem.
Ackja powieści „Fantazje niewinnych lat” dzieje się w czasach belle époque, gdzie debiuty na salonach i huczne przyjęcia przeplatają się ze skandalami, spiskami, a nawet niemoralnymi propozycjami. Jak w tym pełnym kontrastów świecie odnajdzie się młoda wdowa?

Aurelia bierze pod opiekę dzieci zmarłej w tragicznym wypadku Emilii. Wychowankowie nie potrafią jednak docenić jej dobrego serca i nieustannie sprawiają kłopoty. Młodzieńczy bunt podopiecznych to niejedyny problem kobiety. Po stracie męża musi się nauczyć kochać na nowo. O względy Aurelii zabiega Filip, wpływowy i przystojny, ale czy tak wyjątkowy jak jej pierwszy wybranek? Oprócz miłości i radosnych uniesień w serca bohaterów wkrada się proza życia.

Lubimyczytać, wywiad z Edytą Świętek

Sonia Miniewicz: Czytelnicy nazywają panią mistrzynią sag rodzinnych – ich akcja często toczy się w PRL-u i wydaje się, że wyjątkowo dobrze pisze się pani o tamtych czasach. W „Fantazjach niewinnych lat” cofamy się jednak do początków XX wieku. Łatwo odnalazła się pani w realiach belle époque? Jak przygotowywała się pani do napisania tej powieści? Odnoszę wrażenie, że tło historyczne jest dla pani ważne – przemyca pani mnóstwo smaczków, opowiada o obyczajach, wtrąca słówka z epoki…

Edyta Świętek: Dziękuję za przemiły komplement!

Od dawna fascynuje mnie przełom XIX i XX wieku, nie bez powodu zwany belle époque, czyli piękną epoką. Bez wątpienia był to czas znacznego rozwoju cywilizacyjnego, gdy postęp w przemyśle oraz naukach dokonywał się na niespotykaną wcześniej skalę, nastąpił prawdziwy rozkwit kulturalny, coraz częściej do głosu dochodził humanitaryzm. Jest to okres wspaniałej mody damskiej, zachwycających sukien i kapeluszy.

Często sięgam po literaturę odwołującą się do tamtych czasów bądź wówczas pisaną. Na potrzeby stworzenia „Sagi krynickiej” zakupiłam sporo książek – nie tylko historycznych, ale również opisujących tamte realia. Nim przystąpiłam do pisania, bardzo dużo czytałam, aby jak najwierniej odmalować klimat epoki.

Sama obecność bliskiej osoby w tych trudnych chwilach była na wagę złota, a propozycja gościny w Krynicy spadła jej po prostu z nieba. Nie wyobrażała sobie bowiem, co miałaby ze sobą zrobić w sytuacji, gdy mąż zmarł, a Zuzanna postanowiła wyprowadzić się do Lwowa.

Cytat z książki „Fantazje niewinnych lat”

Wspomniała pani kiedyś, że inspiracje literackie znajduje wszędzie – może to być mijany człowiek czy zasłyszany na ulicy fragment dialogu. Co sprawiło, że wpadła pani na pomysł stworzenia „Sagi krynickiej”?

Właściwie inicjatywa, abym stworzyła kolejną sagę, wyszła od wydawnictwa, z którym obecnie współpracuję. Pozostawiono mi jednakże wolną rękę przy wyborze czasu i miejsca akcji. Mój wybór padł na Krynicę-Zdrój, ponieważ jest to piękne miejsce, przywołujące miłe wspomnienia beztroskiego dzieciństwa, gdy spędzałam tam letnie wakacje.

Z upływem lat coraz mocniej doceniałam walory beskidzkiego uzdrowiska, a to sprawiło, że nie musiałam długo namyślać się nad tym, gdzie zostanie osadzona fabuła. W tym przypadku czas akcji nasunął się sam: zapragnęłam wykorzystać lata najwspanialszego rozwoju kurortu i przybliżyć nieco czytelnikom jego mocno zbeletryzowaną historię.

„Niełatwo było o taki akt miłosierdzia w stosunku do kobiety, która przyłożyła rękę do zniszczenia szczęścia małżeńskiego Aurelii. Teodozja i Staś nie są mi nic winni – tłumaczyła sobie w duchu Drzewicka”, czytamy w „Fantazjach niewinnych lat”. To opowieść o uczuciach, ale nie tylko tych romantycznych. Porusza pani problem miłości matczynej – zarówno do dzieci biologicznych, jak i tych przybranych. Jest ona faktycznie tak silna i bezwarunkowa, że można wiele wybaczyć swoim podopiecznym?

W moim odczuciu miłość macierzyńska skłania do największych poświęceń. Jeżeli kochamy szczerze – kochamy bezwarunkowo i pragniemy chronić nasze dzieci przed przeciwnościami losu. Ten rodzaj miłości, który wzrasta w sercu Aurelii, jest wyjątkowo trudny, ale nie jest niemożliwy.

Myślę, że problemy, z jakimi boryka się bohaterka powieści, są aktualne również dzisiaj. Przed wieloma rodzicami adopcyjnymi stoją ogromne wyzwania, a jednak ci ludzie nie zrażają się trudnościami i przeważnie dokładają starań, by poturbowanym przez los dzieciom stworzyć ciepły, bezpieczny dom.

W „Sekretach kobiecych dusz” Matylda irytuje się na okropny los kobiet. „Oczekuje się od nas, że będziemy potulne, miłe i będziemy rodziły dzieci. (…) Ale prócz tego życzyłabym sobie być zauważaną jako równoprawna partnerka w dyskusjach. Chciałabym, aby ludzi bardziej interesował mój światopogląd niż powierzchowność. Abym, podobnie jak mężczyźni, miała prawo do kształtowania otaczającej mnie rzeczywistości”. Mimo czasów, w których przyszło im żyć, pani bohaterki nie chcą być tylko milczącymi towarzyszkami mężczyzn. Aurelia na przykład podejmuje odważne decyzje, walczy o siebie, daje sobie prawa do uczuć. To pani głos w temacie siły kobiet?

Schyłek XIX wieku to czas, gdy do głosu coraz częściej dochodziły sufrażystki walczące o równouprawnienie. Ówczesne emancypantki nie miały łatwego życia, ponieważ ich dążenia w tamtym okresie wydawały się wręcz rewolucyjne.

Zgodnie z utrwaloną tradycją kobiety miały być strażniczkami domowego ogniska, potulnymi żonami, córkami bez szemrania wypełniającymi wolę rodziców. Część pań z całą pewnością odnajdowała się w narzuconych przez społeczeństwo rolach, a wręcz nawet czuły się one bezpiecznie, nie wychodząc przed szereg. Mimo to wiele osób uważało, że takie podporządkowanie jest przeżytkiem, ponieważ kobiety nie ustępują mężczyznom pod względem intelektu, odwagi czy ambicji w realizowaniu życiowych pasji. Historia pamięta o wielu paniach, które dokonywały przełomowych odkryć i były nie mniej waleczne od mężczyzn. Lubię akcentować ten temat na kartach moich powieści.

Istnieje taki złośliwy aforyzm: kobiety całują się na powitanie, bo nie mogą się ugryźć. W „Fantazjach…” przyjaźń między kobietami odgrywa istotną rolę i potrafi wiele przetrwać. Wierzy pani w taką silną więź między kobietami?

Tak, wierzę w to, że kobiety potrafią stanowić dla siebie ogromne oparcie, mimo iż czasami same są dla siebie największymi wrogami.

Aurelia ma nowego adoratora, jednak początkowo jest w stosunku do niego dość nieufna. „O co chodziło Filipowi? O miłość czy o pieniądze? Sprawiał wrażenie szczerego, ale nie czuła z nim takiej jedności dusz, jaka łączyła ją z mężem”. To czasy, kiedy majętne kobiety padały ofiarami łowców posagów, musiały zachować czujność, błędna decyzja mogła mieć katastrofalne skutki. Jak mogły się przed tym uchronić?

Zdecydowanie niełatwo było uchronić się przed takimi sytuacjami w czasach, gdy zachowanie pozorów było ważniejsze od szczerości. To smutne, lecz w wielu przypadkach „majątki pobierały się z posagami”, jak zauważa jedna z moich bohaterek. Miniona epoka charakteryzowała się niemalże całkowitym brakiem rozwodów. Te, gdy się zdarzały, wywoływały zgorszenie i skandal. Ślub brało się wówczas na całe życie i nie można było ot tak opuścić męża tyrana, co dzisiaj wydaje nam się wręcz niepojęte. Kobieta, która niefrasobliwie zawarła małżeństwo, pozostawała sama ze swym problemem, ponieważ nie wypadało o tym mówić nikomu, nawet bliskim osobom.

Dyskrecja ważniejsza była od uczuć. Oczywiście zdarzały się przypadki rozstań, lecz raczej należały do rzadkości. Rozwodnicy spotykali się z ostracyzmem i zazwyczaj nie byli przyjmowani w eleganckich domach.

Gorset jest symbolem zniewolenia kobiety – pomyślała pewnego dnia. – To pancerz krępujący nasze ruchy, odbierający swobodę, wymuszający sztywne zachowania.
Już wiedziała, że zrezygnuje z niego, nawet jeśli moda nadal będzie nakazywała krępowanie ciała. Po prostu obstalowując u krawca suknie na następne sezony, zwróci uwagę na to, by uszyto je luźniej. Zacznie stopniowo popuszczać troczki przy znienawidzonym elemencie bielizny i przyzwyczajać otoczenie do zmieniającej się sylwetki. A pewnego dnia po prostu ciśnie w ogień szatański wynalazek i znowu zacznie oddychać pełną piersią.

Cytat z książki „Fantazje niewinnych lat”

„Fantazje…” kończą się bardzo mocnym akcentem. Czy dla Teodozji, która zapewne napsuła krwi wielu czytelnikom, będzie to kluczowy moment, dziewczyna przeżyje wewnętrzną przemianę?

Uchylając rąbka tajemnicy: rzeczywiście ów akcent mocno wpłynie na dalsze losy bohaterki, o czym czytelnicy będą mogli się przekonać, sięgając po trzeci tom sagi, którego publikacja przewidziana jest na jesień.

Udało się pani zostać pisarką na cały etat. To marzenie wielu autorów, którzy nadal muszą łączyć pracę zawodową z pisaniem. Jak wygląda dzień zawodowej pisarki?

Dokładam starań, by pracować systematycznie, i nawet wprowadziłam w mój plan dnia pewną rutynę, która bardzo mi pomaga. Pracuję codziennie od poniedziałku do piątku. Weekendy przeznaczam wyłącznie na relaks z rodziną i przyjaciółmi. Wyjątek stanowią soboty, w które wypadają imprezy branżowe, takie jak przykładowo targi książki lub spotkania autorskie.

Każdy dzień zaczynam od filiżanki kawy i przejrzenia wiadomości mailowych oraz powiadomień ze stron internetowych, które wiążą się z moją pracą twórczą. Komputer mam włączony niemalże przez cały dzień, ponieważ dość często odrywam się od pracy. Czasami mojej uwagi wymagają rodzina bądź domowe czworonogi: suczka Kleo albo Przemysław Kot (Kot to nazwisko naszego pręgowanego pupila, stąd zapis wielką literą). Jeżeli jestem na etapie współpracy z redaktorem, to wówczas priorytetem jest właśnie redakcja i od tego zaczynam zasadniczą część pracy. Czasami, nim zabiorę się do pisania tekstu, muszę wykonać solidny research. W międzyczasie trzeba zrobić przerwę na obiad i ogarnianie jakichś domowych spraw, stąd też zdarza się, że niekiedy przesiaduję przy biurku do późnego wieczora.

Tworzy pani w swoich książkach liczne grono bohaterów i bujne sieci powiązań. Czy przed przystąpieniem do pisania sporządza pani dokładny i szczegółowy plan wydarzeń oraz rozpiskę postaci? Planuje pani z wyprzedzeniem całą sagę czy też komplikuje losy swoim bohaterom na bieżąco?

Zazwyczaj najpierw w mojej głowie powstaje zarys fabuły. Nigdy nie tworzę szczegółowych planów, ponieważ nie zawsze ich realizacja jest możliwa. Wiem w przybliżeniu, jakie perypetie chcę zafundować moim bohaterom, a to już prosta droga do obmyślania postaci. Jeżeli opisuję jakąś rodzinę, pomagam sobie poprzez rozrysowanie drzewa genealogicznego. Gdy bohaterowie są ze sobą powiązani innymi relacjami, notuję w odrębnym pliku łączące ich zależności. Dla mnie wykreowanie postaci jest najważniejszą częścią procesu twórczego – pragnę, by były jak najbardziej realistyczne.

Ceni sobie pani kontakty z czytelnikami, chętnie bierze pani udział w różnych spotkaniach, bez wątpienia jest to wielka motywacja do pisania. Czy zdarza się pani posłuchać ich sugestii co do dalszych losów bohaterów, wykorzystać zasłyszane od nich historie?

Absolutnie nigdy nie biorę pod uwagę niczyich sugestii i nie piszę niczego na zamówienie. Nie odwzorowuję także zasłyszanych historii, ponieważ uważam, że byłoby to nieetyczne. Z prostej przyczyny: otóż mój sposób postrzegania jakiejś osoby czy wydarzenia może znacząco odbiegać od czyjejś samooceny i opinii. Wolę uniknąć związanych z tym uciążliwości. Natura szczodrze obdarzyła mnie wyobraźnią, więc nie narzekam na brak pomysłów. A spotkania z czytelnikami po prostu uwielbiam! Głównie za to, że nadają sens mojej pracy, sprawiają także, że z moich ramion wyrastają skrzydła. Bez czytelników nie ma pisarzy.

Serdecznie dziękuję, pozdrawiam czytelników serwisu Lubimyczytać.

Książka „Fantazje niewinnych lat” jest dostępna w sprzedaży.

---
Artykuł sponsorowany, który powstał przy współpracy
z wydawnictwem.


komentarze [1]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Sonia 23.05.2023 12:30
Redaktorka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post