Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Dobra kontynuacja, ale nie wciągnęła mnie aż tak, jak poprzednia część. Końcowa akcja wydarzyła się jakoś za szybko, mimo to oczywiście przeczytam ostatni tom.

Dobra kontynuacja, ale nie wciągnęła mnie aż tak, jak poprzednia część. Końcowa akcja wydarzyła się jakoś za szybko, mimo to oczywiście przeczytam ostatni tom.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kocham to, że w świecie Nocnych Łowców zna się centralnie wszystkie postacie i ich historie, co pozwala widzieć jak najszerszy obraz świata przedstawionego. Nie potrafię wyrazić w pełni swojego szczęścia i uczuć jakie żywię do tego świata, które jest ze mną od już od ponad dziesięciu lat.

I smutno mi, że to już koniec trylogii. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem jak wciągnęła mnie fabuła o Blackthorne'ach. Każda część była wspaniała i czymś mnie ciągle zaskakiwała.
Finał miał w sobie zupełnie nowe wątki i to takie, na które nigdy w życiu bym nie wpadła, co uważam za duży plus.

Niektóre zdarzenia uważam za załagodzone w swoich konsekwencjach - na przykład kwestia ożywienia Liv przez Ty'a i Kita - które totalnie spłynęły po nich jak po kaczce. No, pomijając ich końcową relację, która totalnie mnie ciekawiła od samego początku, a skończyła się nijak.

Szczerze, czuję duży niedosyt, ponieważ wiele wątków nie zostało wyjaśnionych i mam wielką nadzieję, że pani Clare ma w planach kontynuację, bo serio to by było z jej strony wredne zostawić to na pastwę losu. Co z Jace'em vol. 2? Co z przyjaźnią Kita i Ty'a? I czy w ogóle Ty'owi się oberwie? Na co nagły zwrot akcji z dziedzictwem Kita? Co z Ashem? Czy coś będzie między nim a Dru?

Kocham to, że w świecie Nocnych Łowców zna się centralnie wszystkie postacie i ich historie, co pozwala widzieć jak najszerszy obraz świata przedstawionego. Nie potrafię wyrazić w pełni swojego szczęścia i uczuć jakie żywię do tego świata, które jest ze mną od już od ponad dziesięciu lat.

I smutno mi, że to już koniec trylogii. Jestem naprawdę pod wielkim wrażeniem jak...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wspaniała kontynuacja Kronik Wardstone! Mimo, iż dla mnie minęło sześć lat od głównej historii, fabuła i bohaterowie pozostali żywi w mojej pamięci. Powrót do świata przedstawionego przez Pana Delaney’a to czysta przyjemność.
W „Nowym Mroku” świetne jest to, że mamy tu trochę mroczniejsze momenty i tytułowy nowy mrok. Czasy się zmieniają i Thomas, choć z lekkim bólem, próbuje iść również na przód, bo stare zasady przestają działać. Ponowne połączenie sił z Grimalkin, podróże i bitwy wciągnęły mnie do tego stopnia, że wyszłam z czytelniczego zastoju. Jestem mega ciekawa kontynuacji.

Wspaniała kontynuacja Kronik Wardstone! Mimo, iż dla mnie minęło sześć lat od głównej historii, fabuła i bohaterowie pozostali żywi w mojej pamięci. Powrót do świata przedstawionego przez Pana Delaney’a to czysta przyjemność.
W „Nowym Mroku” świetne jest to, że mamy tu trochę mroczniejsze momenty i tytułowy nowy mrok. Czasy się zmieniają i Thomas, choć z lekkim bólem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cóż mogę powiedzieć - genialna kontynuacja.
A końcówka totalnie mnie wbiła w fotel. Łał.

Cóż mogę powiedzieć - genialna kontynuacja.
A końcówka totalnie mnie wbiła w fotel. Łał.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wierzę, że po tylu latach znowu wkręciłam się w świat Nocnych Łowców. Nie mówię, że jestem stara czy coś, ale z wiekiem gatunek paranormal romance staje się sztuczny i żałosny dla mnie i nie umiem go już czytać tak, jak kiedyś. Czasy kiedy Jace i Clary dominowali na rynku książki.. O ludzie, kiedy to było xD
Bez konkretnych oczekiwań sięgnęłam po kolejną serię pani Clare i... poszło. Książka mega mnie wkręciła w swoją fabułę, normalnie zachowujących się bohaterów, którzy nie robią problemów o byle co. Do tego ciągłe zwroty akcji i brak żmudnych scenek.
Jestem mega zaskoczona tak dobrym odbiorem "Pani Noc" i z wielką chęcią zabieram się za ciąg dalszy.

Nie wierzę, że po tylu latach znowu wkręciłam się w świat Nocnych Łowców. Nie mówię, że jestem stara czy coś, ale z wiekiem gatunek paranormal romance staje się sztuczny i żałosny dla mnie i nie umiem go już czytać tak, jak kiedyś. Czasy kiedy Jace i Clary dominowali na rynku książki.. O ludzie, kiedy to było xD
Bez konkretnych oczekiwań sięgnęłam po kolejną serię pani...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Świetna książka - Milewski opowiada świat japońskiej korporacji w taki sposób, że przez kolejne strony się płynie. Treść wciąga i posiada wiele szczegółów, a gdzieniegdzie wstawione klasyczne japońskie wypowiedzi dodają klimatu. Nie spodziewałam się, że tak się zainteresuję tą pozycją, jednakże była to ciekawa przygoda. Jestem zaintrygowana piórem Milewskiego i chętnie sięgnę po jego inne publikacje.

Świetna książka - Milewski opowiada świat japońskiej korporacji w taki sposób, że przez kolejne strony się płynie. Treść wciąga i posiada wiele szczegółów, a gdzieniegdzie wstawione klasyczne japońskie wypowiedzi dodają klimatu. Nie spodziewałam się, że tak się zainteresuję tą pozycją, jednakże była to ciekawa przygoda. Jestem zaintrygowana piórem Milewskiego i chętnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Piąty tomik zaczyna się trochę chaotycznie, rozdziały dzielą się na akcję z Denjim oraz Hayakawą na zmianę. Przyznam, że się trochę gubiłam w fabule, która dość szybko się zmieniała i musiałam przystawać żeby zrozumieć niektóre panele. Też wydaje mi się, że ta część jest takim zlepkiem kilku pomysłów, które autor chciał koniecznie zawrzeć i wyszedł z tego miszmasz.
Nie jestem zadowolona z tego tomu, był bardzo nieskładny i mega przewidywalny. A co jeszcze smutniejsze to zbyt krótka walka z Mieczem Samuraja, liczyłam na lepsze i bardziej dynamiczne starcie.

Piąty tomik zaczyna się trochę chaotycznie, rozdziały dzielą się na akcję z Denjim oraz Hayakawą na zmianę. Przyznam, że się trochę gubiłam w fabule, która dość szybko się zmieniała i musiałam przystawać żeby zrozumieć niektóre panele. Też wydaje mi się, że ta część jest takim zlepkiem kilku pomysłów, które autor chciał koniecznie zawrzeć i wyszedł z tego miszmasz.
Nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo ciekawa część, jednakże irytujące było to, że Sherlocka nie było w 3/4 książki.

Bardzo ciekawa część, jednakże irytujące było to, że Sherlocka nie było w 3/4 książki.

Pokaż mimo to

Okładka książki Dr. Stone tom 10 Boichi, Riichiro Inagaki
Ocena 8,0
Dr. Stone tom 10 Boichi, Riichiro In...

Na półkach: , ,

Jestem mega podekscytowana polskiej edycji i posiadania tomiku fizycznie. Od tego tomu zaczyna się naprawdę wielka akcja, będzie naprawdę ciekawie. Dodatkowo dojdą nowe postacie, które świetnie się wpasują w naszych bohaterów. Nie mogę się doczekać.

Jestem mega podekscytowana polskiej edycji i posiadania tomiku fizycznie. Od tego tomu zaczyna się naprawdę wielka akcja, będzie naprawdę ciekawie. Dodatkowo dojdą nowe postacie, które świetnie się wpasują w naszych bohaterów. Nie mogę się doczekać.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjemna i ciekawa książka, którą czyta się w jeden dzień. Choć przyznam, że koniec jest dość naciągany, mimo to, powieść warta uwagi.

Przyjemna i ciekawa książka, którą czyta się w jeden dzień. Choć przyznam, że koniec jest dość naciągany, mimo to, powieść warta uwagi.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Początek książki był dość chaotyczny i nie do końca mogłam zrozumieć o co chodzi, ale z dalszym przewracaniem stron zaczęłam wgłębiać się bardziej w przedstawiony świat, a także lubić Augusta i Kate. "Okrutna Pieśń" nie porwała mnie tak mocno, jak reszta książek pani Schwab (a pisze ona genialnie!), mimo to, czytało mi się bardzo przyjemnie. Może kiedyś zajrzę do drugiej części. A jeśli nie, to w porządku, bo koniec pierwszego tomu był dla mnie wystarczającym zamknięciem fabuły.

Początek książki był dość chaotyczny i nie do końca mogłam zrozumieć o co chodzi, ale z dalszym przewracaniem stron zaczęłam wgłębiać się bardziej w przedstawiony świat, a także lubić Augusta i Kate. "Okrutna Pieśń" nie porwała mnie tak mocno, jak reszta książek pani Schwab (a pisze ona genialnie!), mimo to, czytało mi się bardzo przyjemnie. Może kiedyś zajrzę do drugiej...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rynek książki w Polsce 2014 Wydawnictwa Łukasz Gołębiewski, Paweł Waszczyk
Ocena 0,0
Rynek książki ... Łukasz Gołębiewski,...

Na półkach:

Boże, ogarnia mnie tak pusty śmiech. Pan Gołębiewski po raz enty jest mistrzem w pisaniu głupot. Serio, żeby być tak genialnym człowiekiem i pisać IDENTYCZNIE słowo w słowo rozdział za rozdziałem z "Rynku książki w Polsce 2013" w publikacji rok później. Jezu, niech ktoś sprawi, by ta seria była wycofana z rynku!!!
Trzymam kciuki, by nie pojawiały się już nowe części.

Boże, ogarnia mnie tak pusty śmiech. Pan Gołębiewski po raz enty jest mistrzem w pisaniu głupot. Serio, żeby być tak genialnym człowiekiem i pisać IDENTYCZNIE słowo w słowo rozdział za rozdziałem z "Rynku książki w Polsce 2013" w publikacji rok później. Jezu, niech ktoś sprawi, by ta seria była wycofana z rynku!!!
Trzymam kciuki, by nie pojawiały się już nowe części.

Pokaż mimo to

Okładka książki Rynek ksiązki w Polsce 2011. Wydawnictwa Kuba Frołow, Łukasz Gołębiewski, Paweł Waszczyk
Ocena 0,0
Rynek ksiązki ... Kuba Frołow, Łukasz...

Na półkach:

Żałosna publikacja. Próbuję dowiedzieć się czegoś na temat prasy i czytam w "Rynku Książki w Polsce 2011" dział o księgarniach prasowych. Trzy z pięciu stron tego rozdziału to wspomnienia 2004 i 2005 roku, a nawet udało się panu Gołębiewskiemu napomknąć o XIX wieku! Brawo, panie G. za tak cudowne lanie wody. Dane są beznadziejne i nic się z nich nikt nie dowie. Masakra.

Żałosna publikacja. Próbuję dowiedzieć się czegoś na temat prasy i czytam w "Rynku Książki w Polsce 2011" dział o księgarniach prasowych. Trzy z pięciu stron tego rozdziału to wspomnienia 2004 i 2005 roku, a nawet udało się panu Gołębiewskiemu napomknąć o XIX wieku! Brawo, panie G. za tak cudowne lanie wody. Dane są beznadziejne i nic się z nich nikt nie dowie. Masakra.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie miałam wątpliwości, że to będzie świetna książka. Już po przeczytaniu "Mroczniejszy odcień magii" wiedziałam, że Schwab pisze genialnie. Do "Nikczemnych" zabrałam się w ciemno i nie zawiodłam się.

Schwab potrafi przedstawić naprawdę realnie postacie i nie chodzi mi tu o opis ich wyglądu, a o charakter. Bardzo podobało mi się, jak Victor widział swojego kumpla i jakie uczucia względem niego miał. Podziwiał go i w pewien sposób uwielbiał, a to dlatego, że umieli porozumieć się na pewnym poziomie. Fascynowało mnie to, że lubił Elia, ale jednocześnie czuł do niego wrogość - za to, że ma lepsze pomysły, że "ukradł" mu dziewczynę, że zachowuje się inaczej kiedy wokół są inni. Osoba Victora jest naprawdę ludzko opisana.

Ogólnie to pani Schwab bardzo dobrze wychodzą opisy, więc trochę tu mało dialogów, ale to w żaden sposób nie przeszkadza; rozdziały są krótkie i czyta się je naprawdę szybko. Przy dalszym czytaniu czytelnik coraz więcej rozumie, co się tu naprawdę dzieje i to jest ekstra. Każde wydarzenie prowadzi tylko do tego jednego zdarzenia - ponownego spotkania Victora z Elim. To budowało napięcie, a mijanie się postaci dodatkowo wzbudzało niecierpliwość. Choć przyznam, że finał był zbyt krótki to jednak taki daje satysfakcję. Nie ma zbędnego zapychacza, tylko czyste i wyraźne ruchy bohaterów, które się ze sobą łączą.

Z pewnością przeczytam kontynuację. 9/10

Nie miałam wątpliwości, że to będzie świetna książka. Już po przeczytaniu "Mroczniejszy odcień magii" wiedziałam, że Schwab pisze genialnie. Do "Nikczemnych" zabrałam się w ciemno i nie zawiodłam się.

Schwab potrafi przedstawić naprawdę realnie postacie i nie chodzi mi tu o opis ich wyglądu, a o charakter. Bardzo podobało mi się, jak Victor widział swojego kumpla i jakie...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Rynek książki w Polsce 2008. Wydawnictwa Kuba Frołow, Łukasz Gołębiewski
Ocena 0,0
Rynek książki ... Kuba Frołow, Łukasz...

Na półkach:

Błędy w nazwiskach, powtórzenia słów oraz całych akapitów, które słowo w słowo pojawiają się w poprzednich publikacjach, tezy, które same sobie zaprzeczają... Jestem zirytowana i lekko zawiedziona, że tak ważna twórczość, jedyna, która tak wiele mówi, a przynajmniej mówić powinna, o rynku książki to lipa. Połowa stron powinna w ogóle nie istnieć w tej publikacji, bo to samo było napisane i w "Rynku książki" z 2007, 2006, 2005, 2004 roku.
Totalny żart.

Błędy w nazwiskach, powtórzenia słów oraz całych akapitów, które słowo w słowo pojawiają się w poprzednich publikacjach, tezy, które same sobie zaprzeczają... Jestem zirytowana i lekko zawiedziona, że tak ważna twórczość, jedyna, która tak wiele mówi, a przynajmniej mówić powinna, o rynku książki to lipa. Połowa stron powinna w ogóle nie istnieć w tej publikacji, bo to samo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książkę niesamowicie szybko się czyta - autor przedstawił historię poszczególnych lekarstw w sposób nieprzynudzający, wprowadzjąc lekki język i opowiadając anegdoty, które rozwijają się w nieprawdopodobną opowieść drogi, jaką przebyły prototypy leków i badań, które istniały i te, które nadal wojują w XXI wieku.

Osobiście podobał mi się rozdział o opium, o sulfanilamidzie "magicznym pocisku", historia Henriego Laborita związana z lekami antypsychotycznymi, także rozdział o Viagrze i tabletkach antykoncepcyjnych był udany i zabawny.

Jednakże historia Mary Pierrepont o pierwszych szczepieniach chyba najbardziej zapadła mi w pamięć. To intrygująca sprawa i zupełnie nieprawdopodobnie przypadkowe zdarzenie, w którym Anglia dowiedziała się o szczepionkach na ospę przez zwyczajny wyjazd zamożnej rodziny do Turcji.

Szczerze polecam tę pozycję. Książka momentami naprawdę wciąga niezwykłymi odkryciami - bardziej etapami, jak ktoś doszedł do wynalezienia czegoś, czego wcześniej nikomu się nie udało. To takie niesamowite.

Książkę niesamowicie szybko się czyta - autor przedstawił historię poszczególnych lekarstw w sposób nieprzynudzający, wprowadzjąc lekki język i opowiadając anegdoty, które rozwijają się w nieprawdopodobną opowieść drogi, jaką przebyły prototypy leków i badań, które istniały i te, które nadal wojują w XXI wieku.

Osobiście podobał mi się rozdział o opium, o sulfanilamidzie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Wojna makowa" daje powiew nowości wśród ostatnio spotykanych przeze mnie książek z gatunku ogólnie fantastyki. Mamy główną postać, która nie użala się jakoś niesamowicie nad sobą i robi to, co sama chce, bez rozterek czy tak powinna, czy nie urazi nikogo. Po prostu trzeba coś zrobić i Rin to robi.
Podobał mi się w książce również brak wątku miłosnego - fabuła nastawiona na akcję, krew, walki. I choć przeskoki w czasie były mocno irytujące, bo trzeba było na nowo odnajdywać się w wydarzeniach to jednak były na rękę podczas czytania, gdyż skróciło to długie opisy, które by pewnie odstraszały.
Nie umiem jakoś ubrać w słowa tego, o czym powieść jest - jedynie mogę powiedzieć tyle, że kolejna wojna nadchodzi, Rin próbuje rozbudzić szamańskie moce w sobie, a towarzyszą jej w następnych przygodach coraz to nowsze postacie.

Muszę się przyczepić do ilustracji w książce - niektóre są niezbyt udane, ponieważ widać na nich błąd ilustratora oraz jego niewiedzę, co do zawartości książki, co schrzaniło bardzo sprawę.

Jestem bardzo ciekawa następnej części i okładki. "Wojnę makową" polecam, gdyż jest warta przeczytania chociażby ze względu na "świeżość", którą emanuje wśród jednakowych, amerykańskich powieści z płaczliwą bohaterką robiącą wszystko w imię miłości.

"Wojna makowa" daje powiew nowości wśród ostatnio spotykanych przeze mnie książek z gatunku ogólnie fantastyki. Mamy główną postać, która nie użala się jakoś niesamowicie nad sobą i robi to, co sama chce, bez rozterek czy tak powinna, czy nie urazi nikogo. Po prostu trzeba coś zrobić i Rin to robi.
Podobał mi się w książce również brak wątku miłosnego - fabuła nastawiona na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przyznam, że pomysł na tę książkę jest naprawdę ciekawy – ukazanie przeszłości Wiktora Frankensteina z punktu widzenia jego przyjaciółki z dzieciństwa oraz tego, co lub kto wpłynął na niego, by wymyślić później monstrum. Jeżeli jednak chodzi o wykonanie opisu tych wydarzeń to jest to zupełnie inna sprawa. Postanowiłam zaufać znów autorce „Paranormalności”, która była mdłym początkiem zapewne nieudanej trylogii, ponieważ nawet trzeciej części nie wydano w Polsce. I znów wyszło trochę nie tak. Pani White ma to do siebie, że nie umie skupić się na najciekawszych wątkach i ich rozwijać. I zaznaczę jeszcze: nie czytałam "Frankensteina".

Książka od pierwszych stron wrzuca nas w klimatycznie mroczny świat, w którym przyszło żyć głównej bohaterce, Elizabeth Lavenzie. Fabuła głównie skupia się na tym, że Elizabeth próbuje odszukać Victora, który wyruszył w świat, by studiować. W poszukiwaniach towarzyszy jej wiernie przyjaciółka Justine, choć wolałaby ona czekać potulnie w domu na powrót panicza Frankenstein. Jednakże Elizabeth obawia się wygnania ze strony ojca Frankenstein, a Victor, zakochany w dziewczynie, jest jedyną kartą przetargową na utrzymanie dachu nad jej głową.

Między wątkiem szukania śladów pobytu Victora w Ingolstadcie dostajemy także rozdziały napisane kursywą z wydarzeniami dziejącymi się w przeszłości, dzieciństwa Elizabeth i Victora. To bardzo fajny pomysł, ponieważ czytelnik może się bardziej zagłębić w ich życie, poznać bohaterów lepiej.
Jeśli chodzi o samo poszukiwanie Victora – czyta się je bardzo płynnie i ciekawie. Poznajemy różne miejsca, postacie oraz przemyślenia Elizabeth dotyczące Victora, co powiększa u czytelnika oczekiwanie na poznanie go w teraźniejszym czasie. Chociaż po połowie książki powoli miałam dość ciągle tych samych myśli bohaterki, które się wciąż powtarzały. Zaczynało być to irytujące, choć wiadomo, że Victor to całe jej życie, więc nie dziwne, że panikuje, gdy nie może go odnaleźć.

A co do finału książki to był naprawdę dobry, ale jednak potencjał nie został do końca wykorzystany, nad czym ogromnie ubolewam. Wątek monstrum Frankensteina, który przewijał się od połowy książki był jedynie lekkim napomykaniem, by nie zapomnieć o nim. Może miało to nadać mu tajemniczości, ale mnie nie to nie przekonało. Moment dowiedzenia się całej prawdy o Victorze przez Elizabeth był naprawdę świetny i szokujący, a późniejsze zdarzenia równie niesamowicie się czytało... Do momentu. Autorka oczywiście najlepsze chwile książki, musiała tak bardzo skrócić, jakby bała się napisać książkę dłuższą od trzystu stron. Jest to tak denerwujące, ponieważ dwieście stron powieści to rozpływ nad jednym tematem, który pani White przedłużała i ciągnęła niemiłosiernie długo, powtarzając się. A gdy przychodzi już chwila, by ziścić całą ideę książki, by nareszcie zrobić to wielkie BAM! i rozpisać się na finałowych stronicach, każdy moment – zredukowany do kilku zdań lub w ogóle pominięty. Masakra.

„Mroczne dzieje Elizabeth Frankenstein” nie są złe, ale mogłyby być o wiele lepsze. Naprawdę widać tu możliwości by stworzyć świetną książkę, ale autorka jest jaka jest – najwyraźniej nie potrafi. I zepsuła trochę tę historię. Mimo to czytało mi się dobrze i bardzo szybko. Polecam mimo wszystko, ale jeśli chodzi o inne powieści pani White – odradzam.

Przyznam, że pomysł na tę książkę jest naprawdę ciekawy – ukazanie przeszłości Wiktora Frankensteina z punktu widzenia jego przyjaciółki z dzieciństwa oraz tego, co lub kto wpłynął na niego, by wymyślić później monstrum. Jeżeli jednak chodzi o wykonanie opisu tych wydarzeń to jest to zupełnie inna sprawa. Postanowiłam zaufać znów autorce „Paranormalności”, która była mdłym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie chce mi się aż wierzyć, że skończyłam tę serię. Pierwsza część bardzo mnie zauroczyła klimatem, jaki panuje w fabule, nienachlanymi postaciami, których osobowości były w sam raz pasujące do siebie nawzajem oraz do świata przedstawionego. Styl pisania autorki jest naprawdę nietypowy i wciągający. Finałowy tom The Raven Cycle nadal utrzymywał poziom z poprzednich części, jednak w końcowych rozdziałach coś zaczęło mi zgrzytać. Być może tylko mi się tak wydaje, bo nie chciałam kończyć tej przygody, nie chciałam poznać prawdy o Glendowerze, a być może jednak mam rację i autorka zaczęła wymyślać dziwne rzeczy i przyspieszyła nagle fabułę, by nie zanudzić czytelnika i przejść do sedna. Mimo to, serię bardzo lubię i zapamiętam, ze względu na pomysł oraz genialnych bohaterów, w szczególności Ronana.
Polecam bardzo serię, jest warta przeczytania.

Nie chce mi się aż wierzyć, że skończyłam tę serię. Pierwsza część bardzo mnie zauroczyła klimatem, jaki panuje w fabule, nienachlanymi postaciami, których osobowości były w sam raz pasujące do siebie nawzajem oraz do świata przedstawionego. Styl pisania autorki jest naprawdę nietypowy i wciągający. Finałowy tom The Raven Cycle nadal utrzymywał poziom z poprzednich części,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia zaczyna się od niepokojącego maila, który trafił na skrzynkę reportera Adama z informacjami dotyczącymi jednego z polskich szpitali psychiatrycznych. Podobno pacjenci są dręczeni i żyją w okropnych warunkach pod pieczą ordynator Alicji. Młody reporter postanawia, udając samobójcę, wejść w świat szpitala i przeżyć to na własnej skórze.
Powiem tak: spodziewałam się mrocznej i niepokojącej książki, w której Adam, pod przykrywką osoby potrzebującej pomocy, wejdzie do psychiatryka i przeżyje taki terror, że dozna tego tytułowego obłędu. Tymczasem otrzymałam wielkie nic. Wszystko zaczęło się psuć podczas głównego wątku - pobytu Adama w psychiatryku. Jego postać zaczęła mnie tak bardzo drażnić, ta jego wiedza o wszystkim. Prawie każdy akapit zaczynał się od: "Adam wiedział, że...". Mimo, że nie rozmawiał z pacjentami to znał ich życie, że mógłby pisać im mini biografie.
Jest jeszcze Alicja, z której punktu widzenia również czytamy książkę. Próba ukazania dwóch osobowości Alicji - w szpitalu zimnej i sadystycznej ordynatorki, poza pracą - kobiety spędzającej miło czas ze znajomymi oraz kochankami obu płci. Do tego otrzymujemy także wgląd w jej przeszłość, które nie pomogło mi wczuć się w charakter bohaterki oraz w fabułę. Moim zdaniem autorka za bardzo przerysowała tę postać, wrzucając jak najwięcej przykrości i dziwactw w jej osobę. Przez to coraz bardziej odsuwałam się od lektury i nie miałam chęci jej czytać dalej.

Ogólnie to "Obłęd" jest o niczym. Adam siedział w psychiatryku, wiedział wszystko o wszystkim, wyszedł...
Alicja pracuje, ma straszną przeszłość, która wpływa na jej życie teraz i żyje jakoś dalej.
Jak teraz o tym myślę, to chyba tylko istotny dla tej powieści moment był, gdy Alicja wygłaszała pod koniec "morał" pacjentom na temat ludzi. I chyba to o to chodziło w całej książce? Nie wiem, ale nie polecam "Obłędu", ze względu na nieskładność w historii i brak składnej fabuły.

Historia zaczyna się od niepokojącego maila, który trafił na skrzynkę reportera Adama z informacjami dotyczącymi jednego z polskich szpitali psychiatrycznych. Podobno pacjenci są dręczeni i żyją w okropnych warunkach pod pieczą ordynator Alicji. Młody reporter postanawia, udając samobójcę, wejść w świat szpitala i przeżyć to na własnej skórze.
Powiem tak: spodziewałam się...

więcej Pokaż mimo to