rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Najstraszniejszy horror, jaki czytałem. Nastrój nieodwracalnej zagłady wisi nad bohaterami niczym miecz Damoklesa przez całą tą spokojną i niemal obyczajową historią. Wstrząsająca wizja zagłady, która pozostaje w głowie na długo.

Najstraszniejszy horror, jaki czytałem. Nastrój nieodwracalnej zagłady wisi nad bohaterami niczym miecz Damoklesa przez całą tą spokojną i niemal obyczajową historią. Wstrząsająca wizja zagłady, która pozostaje w głowie na długo.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mocne obniżenie lotów Twardocha po kilku znakomitych książkach. Styl pisania chaotyczny i oparty na nudnawym bajdurzeniu głównego bohatera (wiem, wiem, "konwencja" i "zabawa językiem" - z reguły lubię podobne zabiegi, tutaj męczyłem się strasznie), będącym skutkiem ubocznym maniery autora. Niestety, książka jest nudna, mimo ciekawej historii, fragmenty, w których narratorem jest Twardoch, są chyba jeszcze słabsze i pozbawione polotu. Główny bohater jest mocno antypatyczny i nie da się go lubić. W dodatku autor ciągle podkreśla, jak bardzo czuje się Ślązakiem, a nie Polakiem - oczywiście, ma prawo do własnej tożsamości, ale czemu aż tyle razy o tym wspomina? Zalatuje to żartami o studentach prawa...

Mocne obniżenie lotów Twardocha po kilku znakomitych książkach. Styl pisania chaotyczny i oparty na nudnawym bajdurzeniu głównego bohatera (wiem, wiem, "konwencja" i "zabawa językiem" - z reguły lubię podobne zabiegi, tutaj męczyłem się strasznie), będącym skutkiem ubocznym maniery autora. Niestety, książka jest nudna, mimo ciekawej historii, fragmenty, w których narratorem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Za krótka, zbyt pobieżnie traktująca temat dyktatorskich szaleństw książeczka. Domyślam się, że w tak małym formacie niemożliwym byłoby bogatsze ujęcie tematu, niemniej jako lektura "Dyktatorzy" jest raczej nudną pozycją, mimo tematyki z ogromnym potencjałem.

Za krótka, zbyt pobieżnie traktująca temat dyktatorskich szaleństw książeczka. Domyślam się, że w tak małym formacie niemożliwym byłoby bogatsze ujęcie tematu, niemniej jako lektura "Dyktatorzy" jest raczej nudną pozycją, mimo tematyki z ogromnym potencjałem.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Sentymentalna podróż w zamierzchłe czasy miesięcznika Świat Gier Komputerowych. ŚGK było magazynem dla starszych (dorosłych to chyba niewłaściwe słowo, bo nie chodziło o treści 18+, a raczej o dojrzałość) graczy, wydawanym w latach 90. i na początku dwutysięcznych. W rzeczonym czasopiśmie publikowane były krótkie historie w ramach cyklu Grao Story. Nie wiem, jak wielu współczesnych czytelników pamięta Dżoj-sti-balda i Kompucjusza Diuknuka, ale obawiam się, że nie ma ich zbyt wielu. A szkoda. Zabarwione filozofią, zabawne perypetie wychowanków klasztoru "growego Shaolin" były ciekawą odskocznią od recenzji. Trudno mi dziś zdystansować się do Grao Story - czy same opowieści wybronią się, bez znajomości tła? Nie mam pojęcia. Sięgnąłem po książkę z sentymentu i nie zawiodłem się, jest tak dobrze jak w mojej młodości. Ciekawie jest przejrzeć się w lustrze sprzed 20 lat. Wiele historyjek jest dalej aktualnych, część uroczo się zestarzała. Polecam dla starszych graczy (30+) i pewnie nie tak licznych, jak bym sobie tego życzył, ludzi pamiętających ŚGK.

Sentymentalna podróż w zamierzchłe czasy miesięcznika Świat Gier Komputerowych. ŚGK było magazynem dla starszych (dorosłych to chyba niewłaściwe słowo, bo nie chodziło o treści 18+, a raczej o dojrzałość) graczy, wydawanym w latach 90. i na początku dwutysięcznych. W rzeczonym czasopiśmie publikowane były krótkie historie w ramach cyklu Grao Story. Nie wiem, jak wielu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka cierpi na przypadłość wielu innych - klimatycznie, powoli i gęsto rysuje akcję, że aż człowiek czuje się, jakby przemierzał przepastny bezmiar Zony. Jednak znakomite zawiązanie akcji przechodzi dość szybko w dynamiczne rozwinięcie, tylko po to, żeby skończyć się po 100 stronach i zostawić czytelnika z pustką w głowie. Szkoda - trochę zmarnowany potencjał, bo Misza Gołkowski potrafi lepiej!

Książka cierpi na przypadłość wielu innych - klimatycznie, powoli i gęsto rysuje akcję, że aż człowiek czuje się, jakby przemierzał przepastny bezmiar Zony. Jednak znakomite zawiązanie akcji przechodzi dość szybko w dynamiczne rozwinięcie, tylko po to, żeby skończyć się po 100 stronach i zostawić czytelnika z pustką w głowie. Szkoda - trochę zmarnowany potencjał, bo Misza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niestety, Pan Krajewski opuszcza poprzeczkę z tomu na tom. Mam wrażenie, że każda kolejna książka z cyklu Mock jest coraz bardziej pisana na siłę. Temat tajnych stowarzyszeń, knowań możnych itp został już przewałkowany na tyle sposobów, że nie wiem, co jeszcze można by napisać. Wyjaśnienie wątku Golema mega rozczarowujące (banalne), fabuła rozwija się nierówno (wielki wybuch na start, potem długo, długo nic i już koniec). Może pora na nowego bohatera i nowy cykl?

Niestety, Pan Krajewski opuszcza poprzeczkę z tomu na tom. Mam wrażenie, że każda kolejna książka z cyklu Mock jest coraz bardziej pisana na siłę. Temat tajnych stowarzyszeń, knowań możnych itp został już przewałkowany na tyle sposobów, że nie wiem, co jeszcze można by napisać. Wyjaśnienie wątku Golema mega rozczarowujące (banalne), fabuła rozwija się nierówno (wielki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Slodziutka jak babciowy serniczek książka o łasicach - rodzicu i dziecku. Czyta się przyjemnie i zabawnie - dużo ciepłego humoru. Polecam.

Slodziutka jak babciowy serniczek książka o łasicach - rodzicu i dziecku. Czyta się przyjemnie i zabawnie - dużo ciepłego humoru. Polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Poezja codzienności prozą pisana. Trudne (choć pisane lekko i przystępnie), piękne (choć dużo opisuje smutku, starości i szarugi) i bardzo bliskie poezji (choć pisane prozą). Zaskakuje rozmiarem i objętością, a miażdzy glębokością i intymnością. Piękna rzecz. Paweł Sołtys udowadnia brawurowo, że ma nieprzeciętny talent. Rozpocząłem lekturę, szukając czytadła, a znalazłem klejnot. Długo jeszcze zapamiętam Mikrotyki.

Poezja codzienności prozą pisana. Trudne (choć pisane lekko i przystępnie), piękne (choć dużo opisuje smutku, starości i szarugi) i bardzo bliskie poezji (choć pisane prozą). Zaskakuje rozmiarem i objętością, a miażdzy glębokością i intymnością. Piękna rzecz. Paweł Sołtys udowadnia brawurowo, że ma nieprzeciętny talent. Rozpocząłem lekturę, szukając czytadła, a znalazłem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Przeciętnie napisana, ale wartościowa próba zdemaskowania wypocin Kosińskiego. Autorka weryfikuje wojenne losy mitomana, dociera do osób pokrzywdzonych jego paszkwilem i rozmawia. Chwilami popada w tanie uniesienia i figury retoryczne, które raczej nieszczególnie pasują do tematyki. Mimo wszystko czyta się szybko i sprawnie, koniecznie w komplecie z Malowanym ptakiem (najpierw oryginalna książka, potem reportaż p. Siedleckiej). Bezkrytycznych miłośników J.K. nie przekona, ale może chociaż zasieje wątpliwość.

Przeciętnie napisana, ale wartościowa próba zdemaskowania wypocin Kosińskiego. Autorka weryfikuje wojenne losy mitomana, dociera do osób pokrzywdzonych jego paszkwilem i rozmawia. Chwilami popada w tanie uniesienia i figury retoryczne, które raczej nieszczególnie pasują do tematyki. Mimo wszystko czyta się szybko i sprawnie, koniecznie w komplecie z Malowanym ptakiem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Książka operuje ohydą i zniesmaczeniem jako głównym, niemal jedynym środkiem wyrazu. Topi zgrabne przemyślenia i refleksyjne momenty w morzu gwałtu, morderstwa, zoofilii, przemocy, tortur i innych wymyślnych narzędziach. Przeczytałem Malowanego Ptaka, ale to było trudne i nieprzyjemne doświadczenie. Nie do końca rozumiem intencje autora, udającego, że to jego własne losy, a potem wycofującego się ze wszystkiego, Rozumiem jednak, że umysł człowieka dotkniętego wojną być może potrzebował takiej formy wyrazu. Zachwytów nie rozumiem kompletnie. Książka jest napisana przeciętnie, nie porywa, choć szokuje.
Szczerze mówiąc, odradzam. Kilka błyskotliwych chwil zatonęło w szambie i ciężko zachęcać innych do wyławiania zeń piękna.

Książka operuje ohydą i zniesmaczeniem jako głównym, niemal jedynym środkiem wyrazu. Topi zgrabne przemyślenia i refleksyjne momenty w morzu gwałtu, morderstwa, zoofilii, przemocy, tortur i innych wymyślnych narzędziach. Przeczytałem Malowanego Ptaka, ale to było trudne i nieprzyjemne doświadczenie. Nie do końca rozumiem intencje autora, udającego, że to jego własne losy, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Mordi, a może byś tak już nie wracał przed Czarną Śmiercią? Piekara już sam wie, że jego bohater jest bardziej obiektem podśmiechiwań niż nabożnego szacunku, czemu daje wyraz już we wstępie. Mordimer z właściwą sobie skromnością próbuje przetrwać na dworze peczorskiej księżnej. Piekara natomiast rysuje losy jednego ze swoich ulubionych bohaterów kreską tak grubą, że Tadeusz Mazowiecki wpadłby w kompleksy. Mordimer, jak zwykle, zawsze wychodzi cało z opresji, do pomocy dostaje piękną dziewczynę i jedną ręką pokonuje monstra tak potężne, że trudno to sobie wyobrazić. Trochę to nieprzekonujące, szczególnie skonfrontowane ze znakomitymi kontynuacjami cyklu "Płomień i krzyż". Cóż, czekam, aż Pan Piekara mnie ustrzeli. Może jeszcze kiedyś mu się uda...

Mordi, a może byś tak już nie wracał przed Czarną Śmiercią? Piekara już sam wie, że jego bohater jest bardziej obiektem podśmiechiwań niż nabożnego szacunku, czemu daje wyraz już we wstępie. Mordimer z właściwą sobie skromnością próbuje przetrwać na dworze peczorskiej księżnej. Piekara natomiast rysuje losy jednego ze swoich ulubionych bohaterów kreską tak grubą, że Tadeusz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W telegraficznym skrócie - zmarnowany potencjał. Dlaczego? Świat stworzony przez Kołodziejczaka intryguje. Wciąga. Chcesz go więcej, myślisz, że dobrym pomysłem byłoby napisanie długiej formy w nim osadzonej - tytułowa "Czerwona mgła" udowadnia, że autor potrafi pociągnąć ciekawą, dłuższą opowieść. Jednak sporo rzeczy w "Czerwonej mgle" nie gra. Po pierwsze, bizantyjskie słowotwórstwo. Trochę, jakby autor był fanatykiem Leśmiana i za wszelką cenę chciał zostać okrzyknięty następcą Mistrza. Czegóż tu nie ma! Nanokadabrowe pancerze, bojowe enpisy (??), egidy, chmury fagowe... trudno cokolwiek zrozumieć w tym fantastyczno - kosmologicznym bełkocie, didaskaliów brak, więc sam się, Czytelniku, domyśl. Niemniej, Pan Kołodziejczak chwilami cierpiał wyraźnie na kreatywny kryzys i tam, gdzie nie miał pomysłu, podkradał staremu, dobremu Tolkienowi. A tu wsadzimy elfa, a tutaj rasę balrogów (!!!), a na wschód wyślemy uruk-hai, dla niepoznaki przechrzczeni na urka-hai (postmodernistyczny uśmiech do "swojskich" rosyjskich urków). Główny bohater to wojownik ostateczny, nikt nawet nie ma prawa mu podskoczyć, biega z mieczem tak potężnym, że elfy się go boją, nie męczy się, nie przejmuje się specjalnie drabiną dowodzenia, taki Bruce Willis Ostatniej RP. Czerwona Mgła prezentuje bardzo nierówny poziom, z jednej strony mamy niezły mariaż klimatów II RP (z domieszką Rzeczypospolitej Obojga Narodów) oraz świata fantasy i, wreszcie, pewną dawką współczesności, z drugiej, tandetne słowotwórstwo, momentami infantylne wątki oraz płytkiego bohatera, który w pojedynkę dyktuje warunki walki dowolnej istocie tego świata. Szkoda, był ogromny potencjał. Opis książki przywodził na myśl trochę mojego ukochanego Pana Lodowego Ogrodu - niestety, różnica klas między tymi dwoma historiami jest tak przepotężna, że aż boli. Czerwona mgła wygląda przy PLO jak wypociny nastolatka pisane do szuflady.

W telegraficznym skrócie - zmarnowany potencjał. Dlaczego? Świat stworzony przez Kołodziejczaka intryguje. Wciąga. Chcesz go więcej, myślisz, że dobrym pomysłem byłoby napisanie długiej formy w nim osadzonej - tytułowa "Czerwona mgła" udowadnia, że autor potrafi pociągnąć ciekawą, dłuższą opowieść. Jednak sporo rzeczy w "Czerwonej mgle" nie gra. Po pierwsze, bizantyjskie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Nie wierzyłem w możliwość powrotu cyklu PiK po tylu latach przerwy. Na Miecz Pana, ależ się myliłem! Po nieco słabszym tomie 2, trzeci wciąga jak odkurzacz i sprawnie i z niemałą swadą kreśli wciągającą historię. Czekam niecierpliwie na tom 4, mam nadzieję - ostatni, bo wszyscy wiemy, że pan Jacek kończyć nie za bardzo lubi i umie (Czarna Śmierć, Szubienicznik t III itp.)

Nie wierzyłem w możliwość powrotu cyklu PiK po tylu latach przerwy. Na Miecz Pana, ależ się myliłem! Po nieco słabszym tomie 2, trzeci wciąga jak odkurzacz i sprawnie i z niemałą swadą kreśli wciągającą historię. Czekam niecierpliwie na tom 4, mam nadzieję - ostatni, bo wszyscy wiemy, że pan Jacek kończyć nie za bardzo lubi i umie (Czarna Śmierć, Szubienicznik t III itp.)

Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Wyjątkowo słaba kontynuacja losów Lestata. Postać przeszła sporą przemianę (by nie rzec - kastrację - charyzmatycznego nikczemnika), a cała historia skupia się wokół ukazania "ludzkiej twarzy" wampira. Opowieść Lestata nie wciąga, jest pozbawiona uroku "Wywiadu z wampirem", ciągnie się niemiłosiernie, a całości nie pomaga wcale pseudo-stylizowany język. Męczyłem Lestata bardzo długo - po prostu nie chciało mi się wracać do lektury. Chyba na tym etapie zakończę śledzenie losów bohaterów Anne Rice.

Wyjątkowo słaba kontynuacja losów Lestata. Postać przeszła sporą przemianę (by nie rzec - kastrację - charyzmatycznego nikczemnika), a cała historia skupia się wokół ukazania "ludzkiej twarzy" wampira. Opowieść Lestata nie wciąga, jest pozbawiona uroku "Wywiadu z wampirem", ciągnie się niemiłosiernie, a całości nie pomaga wcale pseudo-stylizowany język. Męczyłem Lestata...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Jeden z moich ulubionych pisarzy wraca z własnym spojrzeniem na jeden z klasycznych dylematów rosyjskiej zadumy nad meandrami ludzkiej natury. Podejmując temat z klasycznego Dostojewskiego, wzbogaca go o niewesołą refleksję dotyczącą współczesnych technologii godną Black Mirror. Wyszedł hit? Nowy klasyk? Niekoniecznie. Głuchowski gdzieś się w tej refleksji pogubił. Czyta się znakomicie, poruszane problemy są uniwersalne i bliskie współczesnemu człowiekowi. Mimo to, trudno pozbyć się wrażenia, że czegoś tu brak. W rozmytej rzeczywistości główny bohater jawi się bezbarwnym osobnikiem, współczesna Rosja wydaje się bardzo ciekawym miejscem, ale w powieści przez większość czasu tego nie widać. Głuchowski zaczął, ale nie skończył kreślenia swojej wizji. Mogło być genialnie, a wyszło tylko (aż?) nieźle.

Jeden z moich ulubionych pisarzy wraca z własnym spojrzeniem na jeden z klasycznych dylematów rosyjskiej zadumy nad meandrami ludzkiej natury. Podejmując temat z klasycznego Dostojewskiego, wzbogaca go o niewesołą refleksję dotyczącą współczesnych technologii godną Black Mirror. Wyszedł hit? Nowy klasyk? Niekoniecznie. Głuchowski gdzieś się w tej refleksji pogubił. Czyta...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Głuchowski w wybornej formie. Trochę otwarcie, a trochę uzupełnienie Metra. Znakomicie zbudowany klimat (trochę przypominający "Drogę" McCarthy'ego, ale również "Ziemie Jałowe" Kinga z cyklu Mrocznej Wież, lub - bliżej Głuchowskiemu - "Prawa do życia" Szabałowa), to charakterystyczne poczucie zagrożenia i lęku a jednocześnie dziecięcej ciekawości świata bohaterów - niezwykle wciągająca, choć, z uwagi na formę, krótka i raczej prosta opowieść. Proste i świetne. W dodatku dodawane za darmo do "Wędrowca" Cormudiana. Serdecznie polecam!

Głuchowski w wybornej formie. Trochę otwarcie, a trochę uzupełnienie Metra. Znakomicie zbudowany klimat (trochę przypominający "Drogę" McCarthy'ego, ale również "Ziemie Jałowe" Kinga z cyklu Mrocznej Wież, lub - bliżej Głuchowskiemu - "Prawa do życia" Szabałowa), to charakterystyczne poczucie zagrożenia i lęku a jednocześnie dziecięcej ciekawości świata bohaterów -...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ależ to było bezwstydnie znakomite! Brett kontynuuje mistrzowskie kreślenie historii w świecie, w którym nocą rządzą otchłańce. Coraz potężniejsi, obarczeni jednak coraz większą odpowiedzialnością bohaterowie potrafią przy tym być rozbrajająco nieporadni w kwestiach osobistych. Znakomita lektura i pozostawia ogromny apetyt na następne części.

Ależ to było bezwstydnie znakomite! Brett kontynuuje mistrzowskie kreślenie historii w świecie, w którym nocą rządzą otchłańce. Coraz potężniejsi, obarczeni jednak coraz większą odpowiedzialnością bohaterowie potrafią przy tym być rozbrajająco nieporadni w kwestiach osobistych. Znakomita lektura i pozostawia ogromny apetyt na następne części.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Najlepsza z opowieści o Miszy. Dyskretna, podszyta strachem przed Nieznanym opowiastka o stalkerze-kocie stawiającym swoje pierwsze kroki. Trochę gorzka, trochę zabawna, wciągająca i pozostawiająca czytelnika z uczuciem niedosytu.

Najlepsza z opowieści o Miszy. Dyskretna, podszyta strachem przed Nieznanym opowiastka o stalkerze-kocie stawiającym swoje pierwsze kroki. Trochę gorzka, trochę zabawna, wciągająca i pozostawiająca czytelnika z uczuciem niedosytu.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Ktoś wydał ten stek bzdur pod szyldem Bellony jako książkę historyczną, dlaczego? Pan Bieszk wydał swoje wynurzenia na temat halogrup, słowiańskiego Attyli, starożytnych Słowian zawstydzających cywilizację starożytnego Egiptu i Mezopotamii... Czegóż tu nie ma! Siedemdziesięcioletni (lub stuletni) król płodzący synów i wstępujący na tron, barbarzyńskie plemiona zjednoczone pod egidą Wielkich Lechów, starożytni królowie, o których nikt nie słyszał wymienieni z dokładnością co do roku w datach (narodziny, zgon, panowanie)- szaleństwom nie ma końca. Plus jedna gwiazdka za warianty humorystyczne i żonglerkę hipokryzją - na jednej stronie pan Bieszk pisze, że kronikarze to świętość i nie wolno współczesnym nawet sugerować im, że rozmijają się z prawdą, na dwie kartki dalej już wyśmiewa innego kronikarza, który raczył się nie zgodzić jego wersją zdarzeń - dlaczego? No i wreszcie wykrzykniki i "dlaczega" - spokojnie 90% stron w książce zawiera zdanie zakończone "(wymysł autora), ale polska historiografia o tym nie wspomina, dlaczego?" Podobne insynuacje i zarzucanie wszystkim kronikarzom / historykom / innym badaczom współpracy z zaborcami / zdrady itp jest na porządku dziennym, a najczęstszym argumentem jest "to nie podlega dyskusji". Nie tak się piszę historię, panie Bieszk.

Ktoś wydał ten stek bzdur pod szyldem Bellony jako książkę historyczną, dlaczego? Pan Bieszk wydał swoje wynurzenia na temat halogrup, słowiańskiego Attyli, starożytnych Słowian zawstydzających cywilizację starożytnego Egiptu i Mezopotamii... Czegóż tu nie ma! Siedemdziesięcioletni (lub stuletni) król płodzący synów i wstępujący na tron, barbarzyńskie plemiona zjednoczone...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Znacznie słabiej niż "Do światła". Niby wszystko jest na swoim miejscu, ale akcja wciąga słabiej, inspiracje autora stają się bardziej oczywiste (jest nawet Metroidalny Darth Vader), a akcja tworzy wątki bez zamiaru rozwiązania ich (co z Edenem???). Potencjał jest ogromny, niestety niewykorzystany.

Znacznie słabiej niż "Do światła". Niby wszystko jest na swoim miejscu, ale akcja wciąga słabiej, inspiracje autora stają się bardziej oczywiste (jest nawet Metroidalny Darth Vader), a akcja tworzy wątki bez zamiaru rozwiązania ich (co z Edenem???). Potencjał jest ogromny, niestety niewykorzystany.

Pokaż mimo to