-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant1
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński31
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać406
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Biblioteczka
2024-04-19
2023-08-08
“Powiem ci, jak żyć, chcesz? Tyłem do kierunku jazdy”
I to jest kwintesencja tej znakomitej książki. Opowieść o tym, jak przeżyć swój czas na własny sposób, odważnie, wbrew stereotypom, konwenansom i dezyderatom społecznym. Jak trwać w obranej przez siebie ścieżce życiowej, realizować swoje cele, bez oglądania się na opinię innych, bez ulegania społecznej presji związanej z ograniczeniami płci, wieku i ról społecznych. Pochwała odwagi i buntu wybrzmiewa niemal na wszystkich stronach powieści i dotyczy wielu aspektów życia bohaterek. Poszukiwanie swojej tożsamości niestety wymaga czasem wysokiej ceny, ale autorka przekonuje, że warto, bo życie ma się tylko jedno.
Prawie dziewięćdziesięcioletnia Stasia nigdy nie mieściła się w ramach. Zawsze robiła inaczej, na przekór, pod prąd, czerpiąc z życia pełnymi garściami. Do samego końca za nic mając zakazy i nie mieszczące się w pojęciu starości zachowania. Zbyt sprytna, zbyt krewka, zbyt figlarna jak na swój wiek. W zasadzie nigdy nie wyrosła z młodości. Otwarta na flirty i romanse przez całe życie, aktywna i efektywna w biznesie, niekoniecznie zawsze legalnym, korzystająca z życia ponad miarę. Nie poddawała się nigdy rygorom mieszczańskiej dulszczyzny ani religijnej moralności, ale miała w sobie więcej empatii dla wnuczki niż rodzona matka. Jej głód życia, szczęścia, pogody ducha, uśmiechu i zadowolenia brawurowo opisany przez autorkę zaraża czytelnika.
Życiowa filozofia Stasi wpajana wnuczce brzmi:
1. “Szczęście jest tylko na chwilę, a kiedy przychodzi, to musisz się na nie rzucić i wziąć dla siebie jak najwięcej”.
2. “Bo życie masz jedno. Słyszysz? Nie rób min. Masz jedno życie i nikt ci nie da drugiej szansy. Żyj tak, jak sobie chcesz, i nikomu nic do tego”.
3. “Uśmiechaj się wbrew sobie”.
Wnuczka, o której mowa, to czterdziestoletnia Magda, transkobieta po korekcie płci i wielu bolesnych przejściach. Ona też nie mieści się w ramach, chociaż trochę innych, ale przebojowości Stasi już w sobie nie znajduje. Żyje skromnie i samotnie. Pragnie zwykłego, codziennego szczęścia bez przepychu i fajerwerków oraz miłości drugiej osoby, na przekór nierozumiejącym rodzicom i tej części społeczeństwa, która nie ma świadomości, czym jest cierpienie związane z tożsamością płciową.
Książka jest przepysznie napisana, przeczytałam niemal na jednym oddechu. Znajdziecie w niej sporo humoru i ironii. Niejeden raz uśmiałam się momentami do łez, ale niejeden też czułam prawdziwą złość, bezsilność i bezdenny smutek. Autorka wyzwala wszystkie możliwe emocje. Szczęście i brak szczęścia smakują przecież inaczej. Takie jest życie. Wiarygodności tu nie brakuje.
Znakomite kreacje nieszablonowych kobiet, doskonale nakreślone tło obyczajowe wydarzeń w różnych płaszczyznach czasowych, począwszy od wojny, poprzez lata PRL-u i transformacji ustrojowej, aż po czasy współczesne, język, który smakuje jak najlepsza nalewka babci Stasi i wiele ponadczasowych prawd o życiu to największe atuty tej powieści. Bawi, otwiera oczy na szereg bolesnych zjawisk dziejących się dookoła nas i zmusza do głębokiej refleksji nad tym, jak prawdziwie przeżyć życie, by poczuć wolność i szczęście.
Dla mnie to świetna książka. Musicie wsiąść, ruszyć tyłem do kierunku jazdy, w dodatku czasem bez trzymanki i ocenić sami. Polecam.
“Powiem ci, jak żyć, chcesz? Tyłem do kierunku jazdy”
I to jest kwintesencja tej znakomitej książki. Opowieść o tym, jak przeżyć swój czas na własny sposób, odważnie, wbrew stereotypom, konwenansom i dezyderatom społecznym. Jak trwać w obranej przez siebie ścieżce życiowej, realizować swoje cele, bez oglądania się na opinię innych, bez ulegania społecznej presji związanej...
2024-03-24
“Kim byś chciała być, jak dorośniesz?”
“Chciałabym być krzakami wtopionymi w mrok nocy, myślę, że to wystarczy”.
Przeczytałam jedną z najsmutniejszych, najbardziej dołujących i rozrywających serce książek.
Szkoda, że historia dotyczyła mojej imienniczki, bo przez to tytułu nigdy nie zapomnę i pewnie już na zawsze ta książka zostanie we mnie.
W czasie ostatniego pobytu w bibliotece szukałam Sylwii Chutnik, bo odkąd poznałam jej pióro poprzez książkę “Tyłem do kierunku jazdy” przepadłam na amen.
Uwielbiam jej styl, jej niecodzienne skojarzenia, sposób kreowania rzeczywistości, słodko-gorzkie rozważania o istocie kobiecości. Pisane trochę z humorem, trochę z sarkazmem, ale epatujące bólem - niespełnionych nadziei, zmarnowanych szans, bólem niezrozumienia i odrzucenia.
“Jolanta” także pokazuje pełny obraz zniszczonego życia. Młodego, liczącego niespełna dwie dekady. Odejście ojca i przedwczesna śmierć matki, a potem zbyt wczesne zamążpójście i macierzyństwo odciskają swe piętno. Ból staje się nie do wytrzymania.
W kreacji głównej bohaterki, skądinąd nie tylko imienniczki, ale i mojej rówieśniczki, autorka pochyla się nad całą rzeszą dziewcząt z rozbitych rodzin, którym przyszło w dodatku żyć w czasach transformacji ustrojowej, kiedy wielu ludziom bezrobocie i bieda patrzyły w twarz. Nawarstwienie traum z dzieciństwa i szybkie wejście w trudy codziennego, dorosłego życia w szczególnie bolesnym dla kraju okresie, stały się nie do udźwignięcia. Zakończenie nie jest jednak definitywne i daje nadzieję na pozytywne zmiany.
Autorka znakomicie oddaje klimat warszawskiego blokowiska z czasów PRL-u, wychwytuje celnie najbardziej pamiętne przeobrażenia gospodarcze roku 89’ i związane z nimi przemiany obyczajowe.
Świetnie napisana książka. Pełna bezsilności, rozgoryczenia, złości i bezdennego smutku. Zmuszająca do refleksji i rozejrzenia się wokół siebie. Wszak, mimo upływu kilku dekad, mimo lepszej, w wymiarze materialnym, jakości życia, “kuszenie dachowe” (genialna metafora skłonności samobójczych) wcale nie jest mniejsze u młodych ludzi. Może gdzieś obok ktoś rozpaczliwie odczuwa pustkę i osamotnienie, brakuje mu sił do życia i potrzebuje wsparcia.
Chutnik znów mnie zachwyciła. Polecam. Warto.
“Kim byś chciała być, jak dorośniesz?”
“Chciałabym być krzakami wtopionymi w mrok nocy, myślę, że to wystarczy”.
Przeczytałam jedną z najsmutniejszych, najbardziej dołujących i rozrywających serce książek.
Szkoda, że historia dotyczyła mojej imienniczki, bo przez to tytułu nigdy nie zapomnę i pewnie już na zawsze ta książka zostanie we mnie.
W czasie ostatniego...
Odkąd w ubiegłym roku przeczytałam po raz pierwszy książkę Sylwii Chutnik , a niedawno kolejną, pozostaję pod urokiem jej prozy. Wzięłam więc z biblioteki “Smutek cinkciarza” nie dla tytułu, przywołującego lata PRL-u, które dobrze pamiętam, nie dla serii (którą skądinąd znam i cenię), ale właśnie dla autorki.
Pani Chutnik po raz kolejny pokazuje postać, która wymyka się społecznej presji, stereotypom i dezyderatom. Nie wpasowuje się w zuniformizowane komunistyczne społeczeństwo. I znowu świetnie jej to wychodzi.
Nie jest to reportaż ani dokument, ale fabularyzowana opowieść oparta jednakże na prawdziwych faktach. Autorka (ur. 1979) zdobywała wiadomości również z pierwszej ręki, od rodziców i babci, którym dedykuje książkę.
Życiowe sukcesy, rozterki i problemy tytułowego bohatera - Wiesława R. - opisane w pierwszej osobie i znakomicie stylizowane czyta się szybko, lekko, czasem z uśmiechem, czasem z lekkim zażenowaniem, a często ze współczuciem i niestety politowaniem. Autorka wprowadza nas w każdy aspekt życia, nawet najbardziej intymny. To nie tylko portret cinkciarza – cwaniaka, króla życia i imprezowicza - ale też syna, męża i ojca. Jego życiowa filozofia pełna jest skrajności. Z jednej strony oszukuje klientów pod PEWEX-ami, robi lewe interesy, korumpuje i kłamie, a z drugiej bardzo kocha i szanuje najbliższych, bo najważniejsza jest dla niego rodzina i zabezpieczenie jej bytu.
Czuć klimat tamtych lat, chorej gospodarki, w której albo stoi się tygodniami pod sklepem, albo kombinuje. Autorka nie koncentruje się jednak jedynie na pracy i nadludzkich staraniach o zwykły byt, ale i na rozrywkach, jakie w tamtych latach królowały. Dancingi, nocne imprezy, hektolitry alkoholu, a wszystko okraszone fragmentami peerelowskich szlagierów.
Zachwycająca precyzja w odtwarzaniu wszystkich realiów codziennego życia dla wielu starszych czytelników będzie powrotem do lat młodości, dla młodszych lekcją historii, jakiej nie ma w podręcznikach.
Po tej lekturze, od dwóch dni, godzinami słucham starego hitu “Jak się masz, kochanie” zespołu Happy End😊
Odkąd w ubiegłym roku przeczytałam po raz pierwszy książkę Sylwii Chutnik , a niedawno kolejną, pozostaję pod urokiem jej prozy. Wzięłam więc z biblioteki “Smutek cinkciarza” nie dla tytułu, przywołującego lata PRL-u, które dobrze pamiętam, nie dla serii (którą skądinąd znam i cenię), ale właśnie dla autorki.
więcej Pokaż mimo toPani Chutnik po raz kolejny pokazuje postać, która wymyka się...