-
ArtykułyPremiera „Tylko my dwoje”. Weź udział w konkursie i wygraj bilety do kina!LubimyCzytać3
-
ArtykułyKolejna powieść Remigiusza Mroza trafi na ekrany. Pora na „Langera”Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyDrapieżnicy z Wall Street. Premiera książki „Cienie przeszłości” Marka MarcinowskiegoBarbaraDorosz4
-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę „Nie pytaj” Marii Biernackiej-DrabikLubimyCzytać4
Biblioteczka
2023-12-10
2023-12-03
Z kryminałem Agnieszki Jeż zetknęłam się w ubiegłym roku za sprawą historii osadzonej w Beskidzie Niskim pt. “W cieniu góry”. Było to satysfakcjonujące spotkanie, chociaż finalnie natknęłam się na pewne niedopowiedzenia, a przez to niedosyt.
“Szaniec” to moim zdaniem o wiele wyższa półka. Też pozostawił niedosyt, lecz zupełnie innego rodzaju. Niedosyt sprawiedliwości i niedosyt poczucia sprawności państwa.
“Szczytem niesprawiedliwości jest uchodzenie za sprawiedliwego, kiedy się nim nie jest”. Ten cytat z Platona w ustach prokurator Marii Przyzwan to kwintesencja całej opowieści. Nawet i ona musiała polec. O sierżant Wierze Jezierskiej i komisarzu Januszu Kosoniu nie wspominając. Wyższa instancja zwyciężyła. Prawda nie ujrzała światła dziennego. Szanowany dziekan nie spadł z piedestału.
Udał się, i to bardzo, ten kryminał Agnieszce Jeż. Odważnie poprowadziła temat. Obnażyła to, o czym wszyscy wiedzą, a tylko nieliczni wypowiadają na głos. Dobrze wypadła też konstrukcja - niczym Agatha Christie umieściła kilku potencjalnych morderców w jednym miejscu z ofiarą. Ta miała na sumieniu niejeden grzech i niejednego skrzywdzonego człowieka.
Duży plus za śledztwo archiwalne sięgające wczesnych lat powojennych, za wyrysowanie skomplikowanej historii Warmii i Mazur związanej z przesiedleniami.
Świetna kreacja Wiery Jezierskiej. Kilkadziesiąt stron wystarczyło, bym stwierdziła, że już ją lubię.
W tle pytania o odpowiedzialność za zbrodnie wobec tych najmniejszych – bezbronnych i bezsilnych, takich, z których niejeden odbierał sobie życie. O to, czy wizerunek instytucjonalnego Kościoła jako fundamentu moralności, dobra i prawdy jeszcze jest aktualny. I dlaczego ci, którzy chcą powetowania krzywd muszą prowadzić samotne krucjaty?
Na półce tom trzeci serii: “Kto jest bez grzechu”. Jeszcze dziś się za niego zabieram.
Z kryminałem Agnieszki Jeż zetknęłam się w ubiegłym roku za sprawą historii osadzonej w Beskidzie Niskim pt. “W cieniu góry”. Było to satysfakcjonujące spotkanie, chociaż finalnie natknęłam się na pewne niedopowiedzenia, a przez to niedosyt.
“Szaniec” to moim zdaniem o wiele wyższa półka. Też pozostawił niedosyt, lecz zupełnie innego rodzaju. Niedosyt sprawiedliwości i...
2022-07-22
Jako Jaślanka z urodzenia, która w Beskidzie Niskim bywała bardzo często, miała znajomych (bardzo zacni ludzie) i uwielbiała tamte niepowtarzalne krajobrazy, zanim życie rzuciło ją do Radomia, nie mogłam odmówić sobie kryminału rozgrywającego się na tych niegdyś łemkowskich terenach. Umieszczenie tam fabuły z kilkoma brutalnymi morderstwami to strzał w dziesiątkę, bo też i zabójstwa na takim rozległym terenie to prawdziwy dopust Boży. Mroczne lasy, czasem niebezpieczne dla niewprawnego wędrowca, słabe oznaczenia tras, kiepska komunikacja, spore możliwości zamaskowania zwłok i szanse na ich opóźnione odkrycie. Do tego trzeba doliczyć brak świadków, lokalną solidarność zamykającą ludziom usta, stratę czasu na żmudne dojazdy i czekanie na wyniki badań kryminalistycznych z odległego Rzeszowa...
A tereny są prawdziwie piękne, niemal nietknięte przez człowieka, z rozległymi przestrzeniami pełnymi wzgórz porośniętych lasami, malowniczymi łąkami i uroczymi strumieniami. To była niegdyś tętniąca życiem kraina, pełna zadbanych i ludnych wiosek. Obecnie wsie wymierają, a niektóre, jak wspomniane w powieści Żydowskie, zachowały tylko nazwy. Młodzież ucieka, a zachowane łemkowskie chyże kupują bogaci ludzie z przeznaczeniem na letniska, identycznie jak to zrobił teść dziennikarza Stryjkowskiego w książce. Jak okiem sięgnąć wzgórza, lasy i łąki, upstrzone z rzadka domami nielicznych już mieszkańców. Ma rację autorka kiedy pisze, że samochód w tamtych stronach to podstawa bytu, a życie płynie zupełnie inaczej...
Po raz pierwszy zetknęłam się z piórem Pani Agnieszki Jeż, a nie było to na pewno spotkanie ostatnie. Sprawa kryminalna prowadzona jest powoli wprawdzie (bo jak widzicie inaczej się nie da), ale autorka uatrakcyjniła ją świetnymi opisami przyrody, znakomitymi kreacjami bohaterów i doskonale skrojonym tłem społeczno-obyczajowym. Intryga do tego jest mocna i nie wyczerpuje się na jednym morderstwie. Po śmierci młodej historyczki z Krakowa, relaksującej się z kochankiem w okolicach Krempnej, ginie miejscowa kobieta, lecz w związku z tymi zabójstwami prowadzący sprawę, bardzo, bardzo rozgarnięty, jak na miejscowe warunki, podkomisarz Piotr Durlik z komendy w Dukli łączy również dwa morderstwa studentów dokonane poprzedniego roku. W tle interesy miejscowego biznesmena i największego potentata ziemskiego w okolicy. Morderstwa są brutalne i zaplanowane, ale do końca książki nie dowiedziałam się, co faktycznie oznaczać miała wycinana wysoko na udzie ofiar litera Z.
W całej powieści, obok tego niedomówienia zabrakło mi jedynie szerszego zakończenia. Poza tym książka dała mi ogrom satysfakcji. Dobrze prowadzone wątki, mylne tropy, aureola tajemnic z przeszłości i atrakcyjna sceneria zawsze są gwarancją udanej lektury. Polecam gorąco tym, którzy jeszcze nie czytali :)
Jako Jaślanka z urodzenia, która w Beskidzie Niskim bywała bardzo często, miała znajomych (bardzo zacni ludzie) i uwielbiała tamte niepowtarzalne krajobrazy, zanim życie rzuciło ją do Radomia, nie mogłam odmówić sobie kryminału rozgrywającego się na tych niegdyś łemkowskich terenach. Umieszczenie tam fabuły z kilkoma brutalnymi morderstwami to strzał w dziesiątkę, bo też i...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
I takie kryminały lubię. Jedno zabójstwo, a podejrzanych cała masa. Wiele wątków, wiele tropów, pełno niedopowiedzeń, trochę zwrotów akcji i całkiem niezłe śledztwo pod wodzą Wiery Jezierskiej. Niby nic odkrywczego, ale trzyma w napięciu cały czas. Niewątpliwie ciekawość podsycało znalezienie właściwego motywu zbrodni, ale jeszcze bardziej tajemnicze zniknięcie maturzystki, powiązanej z denatem przez matkę. O ile on miał na sumieniu wiele i liczni skrzywdzeni, czyli potencjalni zabójcy mieli powody, by decydować się na ostateczne rozwiązania, o tyle ciche dziewczę zajęte nauką i pobożnością niekoniecznie mogłoby komuś przeszkadzać.
Rozwiązanie intrygi kryminalnej, wcale nie takiej oczywistej, trąciło mi nieco Agathą Christie. Może nie było to zamierzeniem autorki, ale tutaj również każdy z podejrzanych miał swój wkład w pozbawienie życia ofiary. Lecz Orient Ekspress to nie był, a żwirowisko gdzieś pod Giżyckiem.
W tle bardzo duszny klimat małego miasta, w którym grzechy ukrywa się w czterech ścianach, na zewnątrz emanując fałszywym szczęściem i idealnym pożyciem małżeńskim. Dobry dom, dobra matka...czy jednak na pewno?
Za to kryminał bez dwóch zdań dobry, świetnie skrojony, ze znakomitą kreacją nie tylko sierżant Wiery. Totalnej blondyny również :)
Bez użycia hektolitrów krwi i steku przekleństw też można pozyskać wiernego czytelnika.
I takie kryminały lubię. Jedno zabójstwo, a podejrzanych cała masa. Wiele wątków, wiele tropów, pełno niedopowiedzeń, trochę zwrotów akcji i całkiem niezłe śledztwo pod wodzą Wiery Jezierskiej. Niby nic odkrywczego, ale trzyma w napięciu cały czas. Niewątpliwie ciekawość podsycało znalezienie właściwego motywu zbrodni, ale jeszcze bardziej tajemnicze zniknięcie maturzystki,...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to