rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Pierwsza część książki jest powolnie urocza. Bohaterowie są ładnie wprowadzeni i akcja powolutku się rozkręca. A później jakby ktoś stwierdził "okey, tutaj będzie środek książki" i zaczyna się dziać tak dużo, że przestaje to być wiarygodne czy przyjemne do czytania. Nagle postać, która była tylko irytująca na początku staje się arcywrogiem głównych bohaterów. Ani to zaskakujące ani dobrze przeprowadzone. Początek jest ładnie prowadzony, ale później wchodzi nadmierna egzaltacja i gdzieś po drodze straciłam przyjemność z czytania. Niestety.

Pierwsza część książki jest powolnie urocza. Bohaterowie są ładnie wprowadzeni i akcja powolutku się rozkręca. A później jakby ktoś stwierdził "okey, tutaj będzie środek książki" i zaczyna się dziać tak dużo, że przestaje to być wiarygodne czy przyjemne do czytania. Nagle postać, która była tylko irytująca na początku staje się arcywrogiem głównych bohaterów. Ani to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam ochotę wykrzyknąć "no nareszcie!". Ostatnie kilka powieści autorki ledwo nadawały się do czytania, ale na szczęście zostało mi na tyle wiary w jej umiejętności pisarskie, że zdecydowałam się sięgnąć po jej najnowsze dzieło. I o dziwo nie pożałowałam swojej decyzji. Co prawda fabuła nie okazała się wybitnie zaskakująca, ale główni bohaterowie są sercem tej opowieści. Dwie całkowicie różne osobowości, a mimo to ich romans jest całkowicie wiarygodny i uroczy. Czytałam z uśmiechem na ustach;) serdecznie polecam

Mam ochotę wykrzyknąć "no nareszcie!". Ostatnie kilka powieści autorki ledwo nadawały się do czytania, ale na szczęście zostało mi na tyle wiary w jej umiejętności pisarskie, że zdecydowałam się sięgnąć po jej najnowsze dzieło. I o dziwo nie pożałowałam swojej decyzji. Co prawda fabuła nie okazała się wybitnie zaskakująca, ale główni bohaterowie są sercem tej opowieści....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest to pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam. W takiej sytuacji bardzo często podchodzę sceptycznie to danej historii, bo rzadko zdarza się, że odkrywam opowieść, która mnie porwie. I tutaj zostałam zaskoczona - zanim się obejrzałam, byłam w połowie książki kibicując głównym bohaterom i spekulując o rozwiązaniu wątków. Główne postaci są wiarygodne i urocze, że uśmiech nie schodził mi z ust podczas czytania. Jedyne do czego mogę się przyczepić to to, że w zakończeniu zabrakło duszy - postaci drugoplanowe (jak chociażby postać brata) zostały całkowicie spłaszczone i zabrakło tego końcowego dramatyzmu charakterystycznego dla romansów historycznych. Miałam wrażenie, że autorkę znudziła ta opowieść i chciała ją jak najszybciej skończyć, za bardzo nie przejmując się czytelnikiem. Jednak mimo tego całość czyta się szybko i przyjemnie, o czym może świadczyć to, że pochłonęłam ją na raz.

Jest to pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam. W takiej sytuacji bardzo często podchodzę sceptycznie to danej historii, bo rzadko zdarza się, że odkrywam opowieść, która mnie porwie. I tutaj zostałam zaskoczona - zanim się obejrzałam, byłam w połowie książki kibicując głównym bohaterom i spekulując o rozwiązaniu wątków. Główne postaci są wiarygodne i urocze, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z dużą niexierpliwością sięgnęłam po najnowsze dzieło autorki z przekonaniem, że jak zwykle połknę je na raz(jak to się działo z każdą poprzednią książką). Byłam zaintrygowana opisem książki i nie mogłam doczekać się jak zostanie pociągnięta ta historia. Pierwszy rozdział umocnił moje nadzieje na to, że będzie to historia, która mnie porwie. (I w tym miejscu muszę użyć swojego znienawidzonego słowa) NIESTETY od momentu spotkania się głównych bohaterów fabuła zaczyna kuleć. Brakuje jej wdzięku, polotu czy choćby ironicznego humoru, który autorka tak umiejętnie wplata w pozostałe swoje dzieła. Książka nie jest bardzo zła, ale brakuje jej wigoru i znacząco odstaje poziomem od pozostałych książek tej pani. Z resztą całej tej serii brakuje miłości i końcowego dopieszczenia przez panią Dare.

Z dużą niexierpliwością sięgnęłam po najnowsze dzieło autorki z przekonaniem, że jak zwykle połknę je na raz(jak to się działo z każdą poprzednią książką). Byłam zaintrygowana opisem książki i nie mogłam doczekać się jak zostanie pociągnięta ta historia. Pierwszy rozdział umocnił moje nadzieje na to, że będzie to historia, która mnie porwie. (I w tym miejscu muszę użyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem, na czym polega problem autorki, ale coś jest znacząco nie tak. Im nowsze książki, tym gorzej się je czyta i mimo, że początek mnie zaciekawił, to historia nie była w stanie utrzymać mojego zainteresowania dłużej niż do połowy. Polecam przeczytanie jednej ze starszych książek zamiast tej.

Nie wiem, na czym polega problem autorki, ale coś jest znacząco nie tak. Im nowsze książki, tym gorzej się je czyta i mimo, że początek mnie zaciekawił, to historia nie była w stanie utrzymać mojego zainteresowania dłużej niż do połowy. Polecam przeczytanie jednej ze starszych książek zamiast tej.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak jak wielbię każde dzieło, które tam pani napisała, tak to jest po prostu zamach na słowie pisanym. Książka napisana po łebkach z fabułą i postaciami, które nie zapadają w pamięć.

Tak jak wielbię każde dzieło, które tam pani napisała, tak to jest po prostu zamach na słowie pisanym. Książka napisana po łebkach z fabułą i postaciami, które nie zapadają w pamięć.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zdecydowanie jest to moja ulubiona część sagi i właściwie jedyna, która jest godna przeczytania. Zawiera odpowiednią dawkę emocji, żeby połknąć ją w całości na raz. Jest to jedna z pierwszych książek tego gatunku, które przeczytałam i do której z przyjemnością od czasu do czasu powracam.
Ten jeden jedyny raz autorce udało się zbalansować oczekiwane zakończenie z ciekawą fabułą, bez popadania w infantylizm. Fabuła i klimat jedyne w swoim rodzaju.

Zdecydowanie jest to moja ulubiona część sagi i właściwie jedyna, która jest godna przeczytania. Zawiera odpowiednią dawkę emocji, żeby połknąć ją w całości na raz. Jest to jedna z pierwszych książek tego gatunku, które przeczytałam i do której z przyjemnością od czasu do czasu powracam.
Ten jeden jedyny raz autorce udało się zbalansować oczekiwane zakończenie z ciekawą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powiem jedno: jeżeli wątek poboczny (z lady Griseldą i lordem Charlesem Darlingtonem w roli głównej) dostarcza więcej emocji niż wątek główny i ostatecznie kradnie serce czytelnikowi, to nie jest dobrze. Mam wrażenie, że autorce nie chciało się pisać kolejnej książki z cyklu, a chciała wygodnie urządzić lady Griseldę w małżeństwie i dać jej własne "żyli długo i szczęśliwie".
No cóż, powtórzę to, co bardzo często piszę w takich recenzjach - zmarnowana okazja, bo to bardzo dobry materiał na oddzielny romans historyczny (szczególnie postać Darlingtona aż zachęca do zgłębienia).

Powiem jedno: jeżeli wątek poboczny (z lady Griseldą i lordem Charlesem Darlingtonem w roli głównej) dostarcza więcej emocji niż wątek główny i ostatecznie kradnie serce czytelnikowi, to nie jest dobrze. Mam wrażenie, że autorce nie chciało się pisać kolejnej książki z cyklu, a chciała wygodnie urządzić lady Griseldę w małżeństwie i dać jej własne "żyli długo i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Największym minusem tej książki są główni bohaterowie. Ona: zakochana w narzeczonym siostry, ale próbująca ich pogodzić (co z początku jest urocze), kocha go, mimo że nie wie jakim człowiekiem się stał. To takie dziecinne pojmowanie miłości, w którym raczej chodzi o uwielbianie tego, że się jest zakochanym niż samą miłość do drugiego człowieka.
To jeszcze dałoby się przeżyć - wszakże główna bohaterka ma dopiero 18 lat i nie jest zbyt obyta w świecie, ale to jest miejsce, w którym zaczyna się robić gorzej, bo o to na scenę wkracza On: pirat, wojownik, zdobywca Amazonii i ogólnie człowiek który zdołał przetrwać w dżungli 5 długich lat bez widocznego uszczerbku na zdrowiu.
Jak to bywa w przypadkach, gdy mamy do czynienia ze zdobywcami, postanawia odzyskać narzeczoną, a gdy ta mu daje kosza, przerzuca się na kolejną pannę i dopiero po tym niepowodzeniu uświadamia sobie, że przecież główna bohaterka też jest dorosła i w miarę spoko, więc wmawia sobie, że ją kocha i mamy wzruszającą scenę z oświadczynami (wcale nie jest wzruszająca).
Niestety autorka myślała chyba, że jeżeli w głowie głównego bohatera dosłownie 3 razy w ciągu całej historii pojawi się myśl, że Alice nie jest już dzieckiem, to uwiarygodni jego postępowanie, co jak napisałam wcześniej, wcale jej nie wyszło.
Najśmieszniejsze jest to, że to co ratuje całą książkę od bycia całkowitą klapą są trzy postaci, które w założeniu miały być pokazanie jako płytkie i (w większości) bezbarwne. Mam tutaj na myśli lady Sarę, Myrę i księcia. Dzięki ich obecności czytelnik jest w stanie doświadczyć jakichś emocji podczas czytania.

Największym minusem tej książki są główni bohaterowie. Ona: zakochana w narzeczonym siostry, ale próbująca ich pogodzić (co z początku jest urocze), kocha go, mimo że nie wie jakim człowiekiem się stał. To takie dziecinne pojmowanie miłości, w którym raczej chodzi o uwielbianie tego, że się jest zakochanym niż samą miłość do drugiego człowieka.
To jeszcze dałoby się przeżyć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ze zmarnowanym potencjałem. Zbyt płaczliwa, egzaltowana i nad wyraz przewidywalna. Za mało jest w niej wzruszeń i śmiechu.

Książka ze zmarnowanym potencjałem. Zbyt płaczliwa, egzaltowana i nad wyraz przewidywalna. Za mało jest w niej wzruszeń i śmiechu.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książce brakuje głębi. Historia obfituje w sytuacje kryzysowe, które mogłyby być podłożem dla emocjonującego zwrotu akcji, ale widocznie autorka nie miała pomysłu na ich rozwinięcie i pozwoliła swoim bohaterom "pójść na łatwiznę", usuwając z ich drogi przeszkody zanim na dobre się na niej pojawią. Weźmy na przykład to, że pierwsze wzmianka o miłości głównego bohatera do żony brzmi (mniej więcej): "był zadowolony, że wybrał żonę, którą zdołał pokochać". I to ma być romans historyczny, którego punktem centralnym powinno być namiętne uczucie? Albo to, że gdy ucieka od niego małżonka, to zamiast miotać się i oskarżać siebie od razu domyśla się, gdzie się udała. No błagam! Choć odrobiny dramatyzmu! Książka w ogóle nie umywa się do pozostałych dzieł autorki.

Książce brakuje głębi. Historia obfituje w sytuacje kryzysowe, które mogłyby być podłożem dla emocjonującego zwrotu akcji, ale widocznie autorka nie miała pomysłu na ich rozwinięcie i pozwoliła swoim bohaterom "pójść na łatwiznę", usuwając z ich drogi przeszkody zanim na dobre się na niej pojawią. Weźmy na przykład to, że pierwsze wzmianka o miłości głównego bohatera do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cy ktoś z was oglądał "Zaplątanych" - Disney'owską wersję Roszpunki? Jeżeli tak, to nie musicie sobie zawracać głowy czytaniem tej powieści. Jest żywcem skopiowana z bajki - łącznie ze wstępem i niewiele zostało w niej zmienione. Jak dla mnie jest to nie jest inspiracja, to po prostu chamski plagiat. Lubię powieści Shany Galen i dlatego nie rozumiem, co skłoniło ją do takiego kroku. To żenujące.

Cy ktoś z was oglądał "Zaplątanych" - Disney'owską wersję Roszpunki? Jeżeli tak, to nie musicie sobie zawracać głowy czytaniem tej powieści. Jest żywcem skopiowana z bajki - łącznie ze wstępem i niewiele zostało w niej zmienione. Jak dla mnie jest to nie jest inspiracja, to po prostu chamski plagiat. Lubię powieści Shany Galen i dlatego nie rozumiem, co skłoniło ją do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjemna i lekka lektura. Nie jest bardzo wciągająca, ale ma w sobie coś, co sprawia, że chcemy poznać dalsze losy bohaterów.

Przyjemna i lekka lektura. Nie jest bardzo wciągająca, ale ma w sobie coś, co sprawia, że chcemy poznać dalsze losy bohaterów.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Tak kuriozalnej książki dawno nie czytałam (a mam za sobą kilka setek przeczytanych romansów historycznych różnej jakości). Rzadko zdarza się książka tak zła, że mam ochotę wypisać wady w punktach, bo tak mnie zirytowały; więc zaczynajmy:
1. Wprowadzenie postaci Jane Austen i Georga Brummela do tekstu - niesamowicie bawią mnie takie zabiegi, gdy postaci historyczne nie mają znaczenia dla fabuły, ale są wprowadzone, bo to niby dodaje autentyczności, co w zupełności nie sprawdza się w tym przypadku
2. Główną bohaterkę napastują po kolei 4 mężczyźni – no naprawdę? Nie można był jakiegoś innego dramatu wymyślić
3. Główna bohaterka mówi swojemu wujowi, że jest kochanką jakiegoś arystokraty, a on jej odpowiada, że super, bo to mężczyzna dla niej – czy muszę coś więcej dodawać?
4. Ten sam wuj opowiada Letycji, jak to jej matka będąc zaręczona z jej ojcem, przespała się z innym, bo chciała mu zrobić na złość – nawet w dzisiejszych, bardziej wyzwolonych czasach rzadko kto opowiada dzieciom takie historie na temat ich rodziców a co dopiero w rządzonym przez konwenanse świecie arystokracji brytyjskiej XIX wieku
5. Łzawe pojednanie z matką też nie wypada najszczęśliwiej pod względem logicznym
W całym tekście jest mnóstwo elementów, które niesamowicie irytują i sprawiają, że człowiek nie jest w stanie cieszyć się lekkością tekstu, charakterystyczną dla tego gatunku. Historia nie wciąga, nie przyspiesza serca, fabuła kuleje, a bohaterowie nudzą. To wszystko co mam w tym temacie do powiedzenia.

Tak kuriozalnej książki dawno nie czytałam (a mam za sobą kilka setek przeczytanych romansów historycznych różnej jakości). Rzadko zdarza się książka tak zła, że mam ochotę wypisać wady w punktach, bo tak mnie zirytowały; więc zaczynajmy:
1. Wprowadzenie postaci Jane Austen i Georga Brummela do tekstu - niesamowicie bawią mnie takie zabiegi, gdy postaci historyczne nie mają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam wrażenie, że się powtarzam, bo po raz kolejny recenzję książki o rodzinie de Warennów zacznę od słowa, które podsumuje ją tak, jak na to zasługuje - noerealistyczna. Jako zagożała czytelniczka romansów historycznych rozumiem, że brak realizmu jest bezapelacyjnym elementem gatunku, ale niezdrowo jest go nadużywać. Znowu mam wrażenie, że autorka napisała bajkę Disney'a i doprawiła ją elementami erotycznymi. Jak inaczej można nazwać książkę, która zaczyna się od kilku stron opisu głównego bohatera, a główne informacje jakie otrzymujemy to to, że jest tak niesamowicie przystojny, że każda kobieta, która go mija go pragnie, ale on jest zbyt wspaniały, żeby je zechciał i że jego była kochanka - żydowska księżniczka - która urodziła mu dziecko, była tak piękna, że jakiś książę wziął ją do haremu. Do tego dowiadujemy się, że uciekł z domu, a wcześniej romansował z jakimiś kobietami, bo wyglądał na starszego. Biorąc pod uwagę to, że uciekł z domu mając 14 lat, nie wydaje mi się to prawdopodobne. Do tego jest takim zaciętym w boju korsarzem i nie przegrał żadnej bitwy, mimo że został kapitanem mając 18 lat, a jednak rumieni się, gdy podnieca go jakaś dziewczyna, błagam - litości. Znowu się powtórzę podsumowując książkę tej autorki, ale nic na to nie poradzę - zamysł dobry, wykonanie kuriozalne. Z potencjałem, którego nie wykorzystano.

Mam wrażenie, że się powtarzam, bo po raz kolejny recenzję książki o rodzinie de Warennów zacznę od słowa, które podsumuje ją tak, jak na to zasługuje - noerealistyczna. Jako zagożała czytelniczka romansów historycznych rozumiem, że brak realizmu jest bezapelacyjnym elementem gatunku, ale niezdrowo jest go nadużywać. Znowu mam wrażenie, że autorka napisała bajkę Disney'a i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

[UWAGA SPOILERY]
Kiedy dostałam do ręki tę książkę miałam ochotę zakrzyknąć: „Boże, nareszcie!”. Wiedziałam, że mam przed sobą tom, który jest zakończeniem epickiej sagi o mieszkańcach Pennyroyal Green, do której bardzo często wracałam i która nie raz wyciskała mi łzy z oczu. Jednak, mimo że miałam dużo wolnego czasu, to robiłam kilka podejść do tej powieści, bo oprócz ogromnego podekscytowania towarzyszył mi też strach, że nie sprosta ona moim oczekiwaniom co do wielkiego romansu, który powinien kończyć tego rodzaju serię. Niestety okazało się, że część z moich obaw się potwierdziła.
Chyba każdy fan tej sagi wiedział, że ostatni tom będzie dotyczył wielkiej, burzliwej i niezwyciężonej miłości Olivii Eversea i Lyona Redmonda. Dzięki poprzednim książkom poznaliśmy ich już trochę – to dwoje bezkompromisowych indywidualistów skrywających mnóstwo tajemnic i posiadających silne charaktery, którzy zapałali do siebie gorącym, mocnym uczuciem, mimo że pochodzili z dwóch zwaśnionych rodów. Wiemy też, że Lyon po ucieczce został piratem i walczy z handlarzami niewolników, z którymi prawdopodobnie jest związany ojciec Olivii; że panna Eversea postanowiła wyjść za innego mężczyznę, gdy oddano jej miniaturkę, którą podarowała kiedyś ukochanemu i że on kiedyś podarował pannie Phoebe Vale rękawiczki, których nie przyjęła Olivia.
Niestety, kiedy czytamy opisy przeszłych wydarzeń, spotkamy nie dwójkę heroicznych bohaterów walczących o swoje uczucie tylko dwoje dzieci, którzy po raz pierwszy czują zauroczenie. Są nieporadni, nieśmiali; zdaje się, że ich uczucie ma głównie podstawy przede wszystkim cielesne. Boją się swoich rodziców i nie potrafią wyobrazić sobie tego, że ponoszą dotkliwe konsekwencje za swoje czyny (w czym przoduje Olivia).
Ich spotkaniu po latach też nie towarzyszą iskry. Jedynym znakiem tego, że coś ich łączy jest wciąż powtarzany we wszystkich przypadkach i osobach frazes, że „znał ją jak nikt inny”. Myślałby kto, że jak się jest piratem, to ma się więcej niż trochę fantazji i że potrafi się porwać kobietę w spektakularny sposób, ale tutaj nawet ciężko to porwaniem nazwać. Olivia sama domyśla się, że jej ukochany jest Le Chatem (rozumiem – potrzeba wykreowania inteligentnej postaci kobiecej) i zadaje mu wprost pytanie on odpowiada twierdząco, a jej reakcję można skwitować wyrażeniem: „acha, okey”. Żadnego rzucania się na szyję i okrzyków radości, żadnego: „ty łajdaku”, kompletnie pozbawiona emocji reakcja. Za to scena z kościoła, gdy okazuje się, że zabandażowany żebrak jest tak naprawdę zaginionym dziedzicem Redmondów przypomina mi sparodiowane historie, które babcia mi opowiadała w dzieciństwie – o żebraku, którego ktoś ugościł, a później żebrak zrzuca przebranie i okazuje się, że to sam Pan Jezus i jest wielkie wooow niesamowite (przepraszam, jeżeli urażam czyjeś uczucia religijne). Jednak w tym wypadku nawet ta scena jest po mistrzowsku spartaczona, bo porzucony przed ołtarzem narzeczony Olivii po prostu stwierdza: „spoko, idź do niego”. Co psuje całość dramatyzmu.
Jednak najbardziej kuriozalnym zabiegiem jest to, że ostatnie (ponad) 20 stron opowiada historię potomków mieszkańców Pennyroyal Green, którzy żyją w 2015. Okey, rozumiem chęć pokazania, że te rody pozostały wybitne i że nadal towarzyszą im skandale i przygody oraz zaznaczenie, że kolejny romans właśnie się rozpoczyna, ale można było to zrobić delikatniej a nie poprzez dialog o drzewie genealogicznym, który ciągnie się i ciągnie.
Największą zbrodnią tej powieści jest jej prozaiczność i brak dobrze wyreżyserowanych wzlotów i upadków. Szczerze mówiąc podczas tej lektury ani razu szybciej mi nie zabiło serce ze szczęścia czy podniecenia, ani razu nie zamarło ze zgrozy, nie zakręciła mi się w oku ani jedna łza wzruszenia, a to właśnie stanowi o tym, czy romans historyczny jest dobry czy nie.

[UWAGA SPOILERY]
Kiedy dostałam do ręki tę książkę miałam ochotę zakrzyknąć: „Boże, nareszcie!”. Wiedziałam, że mam przed sobą tom, który jest zakończeniem epickiej sagi o mieszkańcach Pennyroyal Green, do której bardzo często wracałam i która nie raz wyciskała mi łzy z oczu. Jednak, mimo że miałam dużo wolnego czasu, to robiłam kilka podejść do tej powieści, bo oprócz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Nie da się odkochać w Willu Reptonie." Miałam wrażenie, że to zdanie prześladuje mnie przez całą książkę, ale o dziwo oprócz lekkiej irytacji wzbudzało to także pewnego rodzaju czułość i rozbawienie. Książka może nie jest najwyższych lotów (umówmy się - w końcu to romans historyczny) i czasami mam wrażenie, że autorka zbyt skomplikowała fabułę, ale jest jedna rzecz, dzięki której tę powieść czyta się z lekkim uśmiechem na ustach. Chodzi mi o bohaterów - zarówno głównych jak i pobocznych (jedyne zastrzeżenia mam do czarnego charakteru - jest po prostu nudny). Zamiast dzielnego, pewnego arystokraty w roli głównej dostajemy odważnego botanika, którego w popłoch wprawiają awanse pięknej kobiety. W tej relacji to on jest bierny w przeciwieństwie do swojej ukochanej. W tej roli zostaje obsadzony prawdziwy wir kobiecości - śliczna, radosna, uparta i nie umie się gniewać. Zakochuje się w nim zanim go zobaczy, bo czytuje jego sprawozdania z dalekich wypraw. Zazwyczaj denerwuje mnie, gdy autor wplata coś takiego do fabuły, ale dałam tej książce szansę i nie żałuję. Po prostu taki obrót rzeczy pasuje do głównej bohaterki - nie jest ona kreowana (jak w innych przypadkach) na niesamowicie inteligentną niewiastę (co kłóci się trochę z inteligencją, nieprawdaż ?), ale na ciepłą, wesołą dziewczynę i jakoś to ze sobą gra. Jednocześnie nie odniosła wrażenia, żeby była mało rozgarnięta. Czytając tę książkę miałam wrażenie, że jest to część jakiejś serii, więc mam nadzieję, że wkrótce przetłumaczą na polski inne powieści tej autorki.

"Nie da się odkochać w Willu Reptonie." Miałam wrażenie, że to zdanie prześladuje mnie przez całą książkę, ale o dziwo oprócz lekkiej irytacji wzbudzało to także pewnego rodzaju czułość i rozbawienie. Książka może nie jest najwyższych lotów (umówmy się - w końcu to romans historyczny) i czasami mam wrażenie, że autorka zbyt skomplikowała fabułę, ale jest jedna rzecz, dzięki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Romans historyczny w nowej odsłonie. Zamiast pisać o nowo rozkwitającej miłości, która kończy się ślubem lub małżeństwie, które po latach odkrywa w sobie miłość do drugiego, autorka zaczęła swoją historię w parę tygodni po ślubie bohaterów. Próbuje pokazać, że tak naprawdę nigdy nie możemy do końca poznać swoich ukochanych i że ślub weryfikuje wiele spraw. Bohaterowie od początku są w sobie zakochani, ale ich miłość ewoluuje i staje się silniejsza wraz z biegiem wydarzeń. Ciekawy zabieg, ale wątpię, czy da się napisać więcej książek o podobnej fabule, które się nie znudzą. W tym wypadku jest to powiew świeżości i autorka skupia się przede wszystkim na historii kryminalnej, chociaż oczywiście wątek miłosny też jest istotny. W każdym razie nie mogę się doczekać kolejnych książek z tej serii :)

Romans historyczny w nowej odsłonie. Zamiast pisać o nowo rozkwitającej miłości, która kończy się ślubem lub małżeństwie, które po latach odkrywa w sobie miłość do drugiego, autorka zaczęła swoją historię w parę tygodni po ślubie bohaterów. Próbuje pokazać, że tak naprawdę nigdy nie możemy do końca poznać swoich ukochanych i że ślub weryfikuje wiele spraw. Bohaterowie od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nierealistyczna; z potencjałem, który nie został wykorzystany. Nawet romans historyczny powinien trzymać jakiś poziom. Bohaterowie są całkiem sympatyczni i da się ich lubić, ale to, co irytuje najbardziej to scena, w której bohaterka widzi po raz pierwszy na oczy cygańskiego lorda i od razu stwierdza, że jest w nim szaleńczo zakochana. Umówmy się - sam zainteresowany dobrze tłumaczy jej, że dopadło ją pożądanie a nie miłość.

Nierealistyczna; z potencjałem, który nie został wykorzystany. Nawet romans historyczny powinien trzymać jakiś poziom. Bohaterowie są całkiem sympatyczni i da się ich lubić, ale to, co irytuje najbardziej to scena, w której bohaterka widzi po raz pierwszy na oczy cygańskiego lorda i od razu stwierdza, że jest w nim szaleńczo zakochana. Umówmy się - sam zainteresowany dobrze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Najlepsza część z całej trylogii. Pełna nieoczywistych rozwiązań (jak na romans historyczny). Sympatyczni bohaterowie i ciekawa fabuła.

Najlepsza część z całej trylogii. Pełna nieoczywistych rozwiązań (jak na romans historyczny). Sympatyczni bohaterowie i ciekawa fabuła.

Pokaż mimo to