Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Ołena wygrywa konkurs na najbardziej irytującą postać książkową

Ołena wygrywa konkurs na najbardziej irytującą postać książkową

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta powieść jest... mierna.
Do powieści historycznych, czerpiących z polskiego średniowiecza, podchodzę z wielką ciekawością i nadziejami - tyle przecież się działo, co fenomenalnie by mogło sprawdzić się w powieściach fabularnych - multum interesujących postaci, intrygujących wydarzeń, wojen, starć politycznych, wypraw etc. Z domieszką prasłowiańskiej aury, magii da radę stworzyć istne cudo.
No, J. M. Kaleta go nie stworzyła. Wręcz przeciwnie.
Książka jest... nudna. Nie zaciekawia. Nie angażuje. Nie pochłania na tyle, by koniecznie przeczytać jeszcze jeden rozdział. I jeszcze jeden. I kolejny. Od początków powieści do jej końca czytałem, aby tylko tą pozycję odhaczyć. I tyle.
Zgrzytów jest tutaj jednak całe mnóstwo i trafiają się już w samym prologu. Bo jeśli kreujemy wydarzenie, które ma definiować głównego bohatera, jego życie, a także fabułę powieści... To nie wiem, może by warto, aby fabuła związana z tym wydarzeniem W JAKIMŚ STOPNIU jednak się pojawiała w dalszej części historii? Nie? Ok, no bo po co. Mamy przecież ciekawych bohaterów...
A nie, nie mamy. Ani tych fikcyjnych, ani historycznych. Kompletnie nieangażujących, odbębniających swoje zadania i role, częściej niż o swojej misji, myślących o pięknych kobietach, co stanęły na ich drodze i co oni by im zrobili. Ewentualnie - myślących o przystojnych mężczyznach i jak nabrzmiali oni by nie byli.
No to może realia historyczne są dobrze opisane?
Opisania kluczowych faktów w dziejach historii naszego kraju nie spotkałem. Może się nie potoczyły? Może. Bitwy za to jakieś były. Ale dziwnym trafem, zazwyczaj nasi bohaterowie byli eliminowani w początkowych jej fazach i budzili się jakiś czas po nich. Cwane - nie musisz opisywać scen bitewnych, jeżeli twój bohater nie będzie brać w nich udziału.
Jeśli liczyliście na coś porządnego, możecie poczuć się oszukani - ja mam wrażenie, patrząc na pozostałe oceny, że czytałem zupełnie inną książkę.

Ta powieść jest... mierna.
Do powieści historycznych, czerpiących z polskiego średniowiecza, podchodzę z wielką ciekawością i nadziejami - tyle przecież się działo, co fenomenalnie by mogło sprawdzić się w powieściach fabularnych - multum interesujących postaci, intrygujących wydarzeń, wojen, starć politycznych, wypraw etc. Z domieszką prasłowiańskiej aury, magii da radę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jako fan podróży w czasie, alternatywnych historii i rzeczywistości nieco się zawiodłem - naprawdę liczyłem, że alternatywne światy będą bogatsze, większe i dogłębnie byśmy je poznali.
Może gdzieś w innym świecie powstał już jakiś bogaty spis historii alternatywnych, które autor wykorzystał tutaj, zbierając tutaj zaledwie do kilku stron.... :/

Jako fan podróży w czasie, alternatywnych historii i rzeczywistości nieco się zawiodłem - naprawdę liczyłem, że alternatywne światy będą bogatsze, większe i dogłębnie byśmy je poznali.
Może gdzieś w innym świecie powstał już jakiś bogaty spis historii alternatywnych, które autor wykorzystał tutaj, zbierając tutaj zaledwie do kilku stron.... :/

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jedno tej książce trzeba oddać - rewelacyjne zakończenie

Jedno tej książce trzeba oddać - rewelacyjne zakończenie

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeżeli ktoś was kiedyś spyta o przykład książki, która zestarzała się źle - macie tu całkiem niezły przykład.

Bo o co tu w zasadzie chodzi? Mam wrażenie, że o pochwalenie się pokonaniem setek kilometrów mniej lub bardziej uciążliwych tras w II RP. Bo na pewno autorowi nie przyświecał cel większego przybliżenia kraju, który w momencie pierwszej publikacji tytułu miał 16 lat, chociaż - fakt, da się odczuć, że to było zamysłem przy pisaniu tego reportażu.

Jasne, można się starać tłumaczyć, że "Polak z lat 30 to pewnie po angielsku lub niemiecku to słowa by nie zamienił, zwłaszcza taki, co mieszka na wschód od Wisły", jednak przez przez okres czytania, chyba tylko poza epizodem z Hucułami (i mooooże Litwinami i żubrem), odnosiłem wrażenie, że autorowi tak naprawdę nie chciało się bliżej poznać II RP i jej społeczności. Owszem, wyróżnia ważne kulturowo miejsca - m.in. Pomorze Gdańskie (gdzie jego komentarze ograniczały się tylko do mantry "Polacy i Niemcy mogliby się w zasadzie dogadać", chętniej prezentował punkt widzenia Niemca i trudno było o dłuższe dywagacje, dlaczego Polakom tak zależało na dostępie do morza), Łowicz (kolorowe stroje, odhaczono, można jechać dalej), Częstochowę (chyba ważny ośrodek religijny, odhaczono - serio, nie przypominam sobie dywagacji autora DLACZEGO to miasto jest tak ważne pod kątem religii), Zakopane (0 interakcji z lokalsami, OLBRZYMI minus), Lwów (tu mały plusik, za historię z cyrkiem) czy Wilno (owszem, były próby nakreślenia konfliktu o Wileńszczyznę, ale chyba tylko dla odhaczenia).

Mam wrażenie, że większość książki to narzekanie na drogi i rozmowy z rowerem. I ta końcówka, przejazd przez Prusy Wschodnie...
Rozumiem, że Wlk. Brytania miała germanofilskie podejście ws. polityki europejskiej (co BARDZO widać w tej książce), ale ostatnie dni wyprawy były niemalże laurką dla Niemiec z 1934 roku.
Po tych 80 latach od pierwszej publikacji... Brzydko się ta książka zestarzała, oj, brzydko.

Jeżeli ktoś was kiedyś spyta o przykład książki, która zestarzała się źle - macie tu całkiem niezły przykład.

Bo o co tu w zasadzie chodzi? Mam wrażenie, że o pochwalenie się pokonaniem setek kilometrów mniej lub bardziej uciążliwych tras w II RP. Bo na pewno autorowi nie przyświecał cel większego przybliżenia kraju, który w momencie pierwszej publikacji tytułu miał 16...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pozycja bez oceny, ponieważ jestem rozdarty i mam skrajne uczucia wobec tej książki.

Przez większość czasu w zasadzie Neil deGrasse Tyson przedstawia się jako wybitny naukowiec, doktor, astrofizyk, wyrocznia, niemalże alfa i omega. Kiedy on przedstawi ci swoją wizję, tak będzie i już, bo to on jest wybitnym naukowcem, doktorem, astrofizykiem, wyrocznią, alfą i omegą. Nawet nie dyskutujesz i kropka. A jeśli w pytaniu dodasz, że jesteś osobą wierzącą, zwłaszcza którąś z religii judaistycznych, Neil jasno ci wyłuszczy dlaczego twoja wiara nie ma w zasadzie sensu. Dostaniesz dłuższy elaborat, okraszony wieloma mądrymi słowami, wtrąceniami naukowymi i poczuciem, że właśnie zrozumiałeś, co można by nazwać "inteligentnym zgnojeniem".

Z drugiej strony... Neil deGrasse Tyson ma niesamowite gadane, czy flow. Jego chce się czytać i słuchać, między fragmentami moralizatorskimi (żeby nie określić tego kazaniami lub nawracaniem na słuszną wiarę w naukę) ujawnia się naprawdę sympatyczny koleś, który w tych momentach wręcz zaciera granice i odnosisz wrażenie, że po prostu siedzisz z kumplem i trafiacie na jeden dobry temat do pogadanki.

Z tym że... No właśnie, pogadanki. W tym zakresie chyba liczyłem na więcej, a nie na prostym schemacie "pytanie-odpowiedź", myślałem, że będą jakieś dłuższe rozmowy, ustosunkowanie się nadawców do odpowiedzi, krytyki, zachęceń, porad, uwag... No cóż, nie można mieć wszystkiego.

Ale za to można mieć chyba najpiękniejszą okładkę, jaką świat widział.

Pozycja bez oceny, ponieważ jestem rozdarty i mam skrajne uczucia wobec tej książki.

Przez większość czasu w zasadzie Neil deGrasse Tyson przedstawia się jako wybitny naukowiec, doktor, astrofizyk, wyrocznia, niemalże alfa i omega. Kiedy on przedstawi ci swoją wizję, tak będzie i już, bo to on jest wybitnym naukowcem, doktorem, astrofizykiem, wyrocznią, alfą i omegą. Nawet...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

"Złodziej dusz" był... słaby.
O ile wyobrażenie całego świata (ograniczonego jednak do samego Torunia) jest całkiem ciekawe, można się zachłysnąć tym, że miasto ma swoje magiczne "alter-ego", gdzie żyją osoby magiczne, nadnaturalne, bożkowie, bóstwa, aniołowie, diabły, demony i że te światy mogą się przenikać (jednak chyba tylko w jedną stronę), to cała reszta wyszła kiepsko.

Dora okazała się kolejną zadziorną buntowniczką względem całego świata, która wszystko rozwiązuje sama i nieważne, czy zawiłości są problemami życiowymi, czy sprawami policyjnymi. Ona potrafi i już, pogódź się z tym. W odwodzie zawsze ma nadnaturalnych przyjaciół, którzy ZAWSZE pomogą, którzy ZAWSZE uratują. Czy coś na kartach "Złodzieja dusz" im się nie udało?

Fabuła również nie porwała. Nie zaciekawiła, nie spowodowała błysku w głowie, aby przeczytać kolejną stronę, kolejny rozdział. Jedynym plottwistem była tożsamość tytułowego Złodzieja Dusz, ale cała reszta zdawała się być do bólu przewidywalna. Przez większość czasu odnosiłem wrażenie, że nie czytam książki, a opowiadanie na blogu prowadzonym przez nastolatkę. To w sumie by wyjaśniało te wszechobecne gadanie o seksie, podteksty czy żarty praktycznie w każdej rozmowie, czy myślach bohaterki średnio... No, przynajmniej co drugą stronę, jeśli nie lepiej.

I pomyśleć, że ostatnio to "Achai" się dostało za styl, w jakim została napisana.

"Złodziej dusz" był... słaby.
O ile wyobrażenie całego świata (ograniczonego jednak do samego Torunia) jest całkiem ciekawe, można się zachłysnąć tym, że miasto ma swoje magiczne "alter-ego", gdzie żyją osoby magiczne, nadnaturalne, bożkowie, bóstwa, aniołowie, diabły, demony i że te światy mogą się przenikać (jednak chyba tylko w jedną stronę), to cała reszta wyszła...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wyjjątkowo... Mało zgrabne zakończenie trylogii.
W tym tomie, jak mało gdzie, widać wszechobecną Deus Ex Machinę czy fabularne zbroje - bohaterowie przeżywają ciężkie więzienia, pobicia, pobyt w obozie koncentracyjnym, wybuchy, strzelaniny, pościgi... Tylko po to, aby zakończyło się to wszystko olbrzymim happy endem. Naciąganym, niczym struny w gitarze.
Historia tego, który miał chyba potencjalnie najciekawszą historię - Christiana Leitnera - też w zasadzie zakończyła się kiepsko. Naciągany zwrot w budowie tejże postaci i urwana historia jest sporym minusem, jak się okazuje - jednym z wielu w tej części.
No bo po co była ta cała historia w pobytem Marii w domu Leitnerów? Chyba tylko po to, aby miała ona zajęcie przez kilka miesięcy... Podobnie jak Bronek w Rumunii i jego szkolenie, którego efekty widzimy tylko raz. Ot, gdzieś tam, przy okazji, bo się komuś przypomniało.
Nie. Trzeci tom to spore rozczarowanie, porównując do dwóch wcześniejszych części.

Wyjjątkowo... Mało zgrabne zakończenie trylogii.
W tym tomie, jak mało gdzie, widać wszechobecną Deus Ex Machinę czy fabularne zbroje - bohaterowie przeżywają ciężkie więzienia, pobicia, pobyt w obozie koncentracyjnym, wybuchy, strzelaniny, pościgi... Tylko po to, aby zakończyło się to wszystko olbrzymim happy endem. Naciąganym, niczym struny w gitarze.
Historia tego, który...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Coś w stylu: Co by było, gdyby Achaja żyła w klimatach Mulan?

W zasadzie, śmiało mogę się podpisać obiema rękoma pod wieloma recenzjami, które wystawiły podobną ocenę - książka czerpie z wielu schematów, zaś sama bohaterka jest jakby budowana na Mary Sue, a większość czasu poświęca się na wyjaśnienie, dlaczego ona musi być taka potężna.

No bo oto dziewczę z prostego ludu, sierota, trafia do najbardziej elitarnej szkoły w kraju. Wbrew wszelkim przeszkodom, układom, zwyczajom, normom. Oczywiście, niedługo potem musi się okazać, że dziewczyna dysponuje nieprzeciętnym talentem do wszystkiego, zaś w niej samej drzemie coś w rodzaju pradawnego bóstwa, co czyni z niej wojownika idealnego.
Powieść wydaje się być przeniesionym internetowym fan fickiem - no bo nawet trafia się szkolny wróg, wyrobiony pierwszego dnia szkoły, do którego Run zaczyna czuć coś później. Jest potężny i zagadkowy typ, który główną bohaterkę intryguje nieco bardziej. No i jest oczywiście chłopak-przyjaciel, który służy za oparcie. Trochę tłoczno przy Runin.

Skoro fabuła jest jaka jest, to może tytuł nadrabia czym innym?
A i owszem.
Świat zbudowany przez R. Kuang jest po prostu...
Ciekawy. Nie chodzi tu tylko o kraje i ciekawie zbudowaną politykę i zażyłości między szeregiem krajów, ale ich legendy, wyobrażenia, wierzenia...
No i końcówka mocno reperuje ocenę - w końcu nieczęsto widzi się podejmowanie takich, a nie innych decyzji wśród różnych bohaterów.

Coś w stylu: Co by było, gdyby Achaja żyła w klimatach Mulan?

W zasadzie, śmiało mogę się podpisać obiema rękoma pod wieloma recenzjami, które wystawiły podobną ocenę - książka czerpie z wielu schematów, zaś sama bohaterka jest jakby budowana na Mary Sue, a większość czasu poświęca się na wyjaśnienie, dlaczego ona musi być taka potężna.

No bo oto dziewczę z prostego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Reportaż wojenny w klimatach post-apo? To musi wypalić.

Jedyna rzecz, z którą można polemizować to sposób budowy kolejnych historii. Relacje rozpoczynają się i kończą, czytelnik nie przywiązuje się w zasadzie do przedstawionych postaci.

Zdecydowanie za dużo czasu poświęcono relacjom wojskowych, skupiających się tylko na tematyce militarnej, zaś te relacje cywili, którzy opisywaliby sposób wyjścia z miasta, ewakuacje z miast, podróże w bezpieczne miejsca, przełamywanie się prostych ludzi do zabijania zombie, mimo że wcześniej nie mieli styczności nawet z uśmiercaniem dzikich zwierząt...
Ewidentnie brakuje tego, co mogłoby to być mocnym, jeśli nie najmocniejszym punktem relacji - najprostszych historii ludności cywilnej.
Na drobny minus wpływa również brak dobrze opisanego świata po apokalipsie - wiemy o USA, Rosji, Chinach, Indiach, Japonii, Karaibach... A co z resztą świata? Jak wyglądała Europa, Afryka, Ameryka Południowa? Co takiego stało się na Islandii, że - jak mam wrażenie - każdy, kto opowiadał o tym miejscu, wręcz się wzdrygał?

No ale jednak - jest zdecydowanie lepsza, niż tamto coś, co każe się nazywać filmem.

Reportaż wojenny w klimatach post-apo? To musi wypalić.

Jedyna rzecz, z którą można polemizować to sposób budowy kolejnych historii. Relacje rozpoczynają się i kończą, czytelnik nie przywiązuje się w zasadzie do przedstawionych postaci.

Zdecydowanie za dużo czasu poświęcono relacjom wojskowych, skupiających się tylko na tematyce militarnej, zaś te relacje cywili, którzy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trudno się przyznać przed samym sobą, ale...
Cóż, to jedna z tych książek, którą człowiek przerywa, odkłada na półkę i nie planuje do niej wrócić.
Powód jest banalny - to książka chyba wyłącznie dla osób przynajmniej trochę zaznajomionych z naukową/medyczną terminologią. Laik będzie się jedynie łudził, że z kolejną stronę lub rozdziałem język z naukowego zmieni się chociaż na nieco prostszy, tak, aby i on odnalazł trochę przyjemności w tej niecodziennej tematyce.
No cóż. Ja się już raczej nie dowiem, czy tak się dzieje.

Trudno się przyznać przed samym sobą, ale...
Cóż, to jedna z tych książek, którą człowiek przerywa, odkłada na półkę i nie planuje do niej wrócić.
Powód jest banalny - to książka chyba wyłącznie dla osób przynajmniej trochę zaznajomionych z naukową/medyczną terminologią. Laik będzie się jedynie łudził, że z kolejną stronę lub rozdziałem język z naukowego zmieni się chociaż...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dla niedzielnego fana kryminałów, za jakiego się uważam, to pozycja obowiązkowa. Czytasz tak, że w jednym ręku trzymasz książkę, a drugą ręką wpisujesz w internet różne hasła dotyczące opisywanych spraw, by zobaczyć, co się o nich pojawiło w mediach.
Jestem pewien, że opisane przez autorkę sprawy zainspirują pisarzy kryminalnych. Jeśli już tego nie zrobiły.

Dla niedzielnego fana kryminałów, za jakiego się uważam, to pozycja obowiązkowa. Czytasz tak, że w jednym ręku trzymasz książkę, a drugą ręką wpisujesz w internet różne hasła dotyczące opisywanych spraw, by zobaczyć, co się o nich pojawiło w mediach.
Jestem pewien, że opisane przez autorkę sprawy zainspirują pisarzy kryminalnych. Jeśli już tego nie zrobiły.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Piłkarski poker" część druga, tyle że miesza nie działacz, a piłkarz. Różni się jednak z filmem dość gorzkim zakończeniem.

"Piłkarski poker" część druga, tyle że miesza nie działacz, a piłkarz. Różni się jednak z filmem dość gorzkim zakończeniem.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to