rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Wiara, nadzieja i krwawa łaźnia Nick Cave, Seán O'Hagan
Ocena 7,8
Wiara, nadziej... Nick Cave, Seán O'H...

Na półkach:

Książka głównie o traumie, żałobie i pogodzeniu się ze światem. Czasem Nick brzmi jak nawiedzony kaznodzieja, czasem jak lider sekty. Sporo ciekawych przemyśleń, szczególnie interesujące jest jego podejście do religii oraz niemal mistyczne rozumienie tego, czym jest muzyka.
Na minus momentami koślawe tłumaczenie (jest np fragment dot. Sad Waters gdzie tłumacz ewidentnie się pogubił) oraz jednak O'Hagan jako rozmowca. IMO nie do końca zapanował nad materiałem - mamy tu powtórzenia i wątki, które dla nas są zupełnie obce i niezrozumiałe (np ich wspólni znajomi) albo wręcz nudne (ceramika, suknie żony). OHagan powinien momentami to przyciąć. Chciałbym też więcej rozmowy o muzyce Cave'a sprzed 2015 roku, ale rozumiem że nie takie były założenia książki, więc nie czepiam się.

Książka głównie o traumie, żałobie i pogodzeniu się ze światem. Czasem Nick brzmi jak nawiedzony kaznodzieja, czasem jak lider sekty. Sporo ciekawych przemyśleń, szczególnie interesujące jest jego podejście do religii oraz niemal mistyczne rozumienie tego, czym jest muzyka.
Na minus momentami koślawe tłumaczenie (jest np fragment dot. Sad Waters gdzie tłumacz ewidentnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Duża wiedza, dużo informacji i mało... obiektywizmu. Niestety widać, że autor sympatyzuje z opcją lewicowych radykałów, których opisuje bardzo dokładnie i jednoczenie manipuluje na temat formacji narodowych demokratów. Gdyby o endecji autor potrafił pisać z takim przejęciem jak o lewicy, to mielibyśmy książkę wybitną. A tak mamy książkę po prostu ważną aczkolwiek w pewnej częściej nieprawdziwą. Duża szkoda, bo potencjał był na coś wielkiego.

Duża wiedza, dużo informacji i mało... obiektywizmu. Niestety widać, że autor sympatyzuje z opcją lewicowych radykałów, których opisuje bardzo dokładnie i jednoczenie manipuluje na temat formacji narodowych demokratów. Gdyby o endecji autor potrafił pisać z takim przejęciem jak o lewicy, to mielibyśmy książkę wybitną. A tak mamy książkę po prostu ważną aczkolwiek w pewnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Okropnie napisana. Już dawno nie czytałem książki, która byłaby prowadzona w tak złym stylu. Do tego to jest praca o niczym. Nie licząc głównego bohatera, dla którego 500 stron służy jedynie ukazaniu samego siebie, jako wielkiego eksperta. Wydmuszka.

Okropnie napisana. Już dawno nie czytałem książki, która byłaby prowadzona w tak złym stylu. Do tego to jest praca o niczym. Nie licząc głównego bohatera, dla którego 500 stron służy jedynie ukazaniu samego siebie, jako wielkiego eksperta. Wydmuszka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Grzegorz Krzywiec to osoba, która przeczytała wszystko, co Dmowski napisał, ale nic z tego nie zrozumiała. Kuriozalne. Autor ma sporą wiedzę w temacie, płynnie idzie mu rysowanie tła epoki, często sięga do filozofii i socjologi i kiedy już nam się wydaje, że mamy - może i kontrowersyjną, może i tendencyjną, ale jednak - poważną pracę o Dmowskim, Krzywiec wywraca się na absolutnej podstawie - obiektywizmie.
Ta książka nie jest krytyczna, nie jest krytykancka, ona jest zafałszowanym obrazem. To fake-książka. Manipulacje, nie podawanie źródeł, publicystyka (może nawet erudycyjna, ale jednak) - o to przywary tej pozycji. Nie, nie to, że Krzywiec nie lubi Dmowskiego. To nie ma znaczenia. Brak warsztatu naukowego oraz fałszowanie historii dyskwalifikuje tę pozycję.
Do tego jest więcej problemów - brak regularnej struktury, brak koherentnej wizji pracy, a zamiast tego format strumienia świadomosci, co może i sprawia ładne wrażenie stylistyczne, ale pozbawia tę pozycję wszelkich walorów naukowych. Autor prześlizguje się po tematach, manipuluje i bawi nimi, robi książkę-wydmuszkę, która ma robić "atmosferę" oraz zastraszać czytelnika - indoktrynować go. Ktoś bez odpowiedniej znajomości tematu będzie tutaj bezbronny i możliwe, że ulegnie książce Krzywca. Jakim cudem jednak mogli mu ulec przedstawiciele świata nauki? Prof. Rudnicki? PAN? Dlaczego ta książka była dla Krzywca biletem do doktoratu? Dlaczego tak ZŁĄ i antynaukową pozycję zdecydowano się przetłumaczyć na angielski? Kuriozum.

Grzegorz Krzywiec to osoba, która przeczytała wszystko, co Dmowski napisał, ale nic z tego nie zrozumiała. Kuriozalne. Autor ma sporą wiedzę w temacie, płynnie idzie mu rysowanie tła epoki, często sięga do filozofii i socjologi i kiedy już nam się wydaje, że mamy - może i kontrowersyjną, może i tendencyjną, ale jednak - poważną pracę o Dmowskim, Krzywiec wywraca się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poglądy mam mocno odmienne od Fishera i po książkę sięgnąłem głównie po to, by zobaczyć, co słychać po drugiej stronie "barykady". Oczywistym jest zatem, że wielokrotnie miałem zgryz z treścią Realizmu. Niemniej czytało się to szybko (króciutkie) i lekko (pomimo zabawnego stylu). Najbardziej wartościowe są chyba dywagacje nt. kondycji współczesnej lewicy - np. spostrzeżenie, że współczesne ruchy progresywne de facto skapitulowały przed wszechogarniającym widmem kapitalizmu.
W kilku momentach jednak wymiękłem - choćby gdy Fisher obarcza kapitalizm winą za depresję czy szerzej problemów psychicznych to jednak jest to jedno wielkie iksde; utyskiwanie na fakt sprawdzania pracowników przez pracodawców z robionych przez nich postępów również jest dość zabawne.
Nawet podobał mi się ten osobisty ton esejów. Widać, że nie mamy do czynienia z rozprawą pisaną na zamówienie, tylko tekstem faceta, który ciągle walczył o swoją sprawę. A to zawsze jest ciekawe.
Podciągnąłem do 7 gwiazdek za świetne posłowie Andrzeja Karalusa.

ps. ale jednak odwołania wszelkiej maści do Deleuze'a to jest coś czego nie jestem w stanie zaakceptować. Są granice tolerancji :D

Poglądy mam mocno odmienne od Fishera i po książkę sięgnąłem głównie po to, by zobaczyć, co słychać po drugiej stronie "barykady". Oczywistym jest zatem, że wielokrotnie miałem zgryz z treścią Realizmu. Niemniej czytało się to szybko (króciutkie) i lekko (pomimo zabawnego stylu). Najbardziej wartościowe są chyba dywagacje nt. kondycji współczesnej lewicy - np....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O rany, chyba najlepsza książka Lema. Paranoja goni paranoję. A wszystko w klaustrofobiczno-komicznej oprawie. Dużo Kafki, ale w jakiś sposób kojarzyło mi się również z Witkacym.
"Ładnie byśmy wyglądali, gdyby tak śmiercią można się było od wszystkiego wykręcić"

O rany, chyba najlepsza książka Lema. Paranoja goni paranoję. A wszystko w klaustrofobiczno-komicznej oprawie. Dużo Kafki, ale w jakiś sposób kojarzyło mi się również z Witkacym.
"Ładnie byśmy wyglądali, gdyby tak śmiercią można się było od wszystkiego wykręcić"

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ewidentnie do powtórki. Mnogość wątków i nieoczywisty sposób ich zaprezentowania jest tyleż fascynujący, co i męczący. Książka o wszystkim i o niczym. Kwestia niemożności porozumienia się z obcym gatunkiem to jedynie punkt wyjścia do rozważań nt. kultury, religii, moralności, jak również i powiązań tych wszystkich z nauką... Duzo, dużo wątkowi i pomysłów, które ciężko na raz ogarnąć. Do powtórki.

Ewidentnie do powtórki. Mnogość wątków i nieoczywisty sposób ich zaprezentowania jest tyleż fascynujący, co i męczący. Książka o wszystkim i o niczym. Kwestia niemożności porozumienia się z obcym gatunkiem to jedynie punkt wyjścia do rozważań nt. kultury, religii, moralności, jak również i powiązań tych wszystkich z nauką... Duzo, dużo wątkowi i pomysłów, które ciężko na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Świat to jest 10/10, ale fabuła w porywach może 6. Irytujący główny bohater nie poprawia sytuacji. Niemniej bardzo fajnie było zanurzyć się w tym Londynie Pod. No wciąga ta książka.

Świat to jest 10/10, ale fabuła w porywach może 6. Irytujący główny bohater nie poprawia sytuacji. Niemniej bardzo fajnie było zanurzyć się w tym Londynie Pod. No wciąga ta książka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

BEZPIECZNY DMOWSKI
W skrócie: Dobra pozycja, ale patrząc jacy autorzy występują, można było oczekiwać więcej. Biorąc pod uwagę poruszone wątki, przekrojowość i rys biograficzny, to książka wydaje się być niezła na start „przygody” z Dmowskim. Dla bardziej obeznanych w temacie może jednak pozostawić niedosyt.

Kawalec, Maj, Engelgard, Grott, Kulak – jeśli chodzi o myśl endecką to te nazwiska mówią same za siebie. Obecnie po prostu nie ma lepszych znawców tematu. A jednak pozycja jaką otrzymaliśmy jest dobra, ale rozczarowująca. Rozczarowująca, bo to książka totalnie bezpieczna. Nie tylko unikająca trudnych tematów, ale również szerszych analiz, polemik czy interpretacji i prób nowego odczytania spuścizny Dmowskiego. A przecież dla współczesnych jest ona na tyle istotna, na ile pomaga nam odnaleźć fundamenty, których czas nie zmienił.
Z plusów należy tutaj wymienić w pierwszej kolejności artykuł Tomasza BANACHA „Rzymska tradycja prawna w myśli politycznej”. Jest to niewątpliwe najciekawszy i „najświeższy” z opublikowanych artykułów. Skrupulatnie przedstawiona myśl lidera endecji z naciskiem na wątki dot. republikańskiego Rzymu w jego refleksji. Ciekawe przemyślenia dotyczące pojęcia moralności, roli jednostki w narodzie oraz pojęcia cywilizacji. Brakuje takich opracowań. Zainteresowanych odsyłam do pracy dr Banacha „Rzymska tradycja prawna w myśli politycznej Narodowej Demokracji”, która ukazała się kilka lat temu. Jedna z najlepszych prac w temacie ND w ostatnim czasie.
Na uwagę zasługuje również spory artykuł Jana ENGELGARDA (redaktora tomu) poświęcony stosunkowi Dmowskiego do Rosji. Sama publikacja dość szeroko podchodzi do temu wykraczając poza postać samego lidera ND i prezentując nam też pokrótce jak wyglądała rzeczywistość po śmierci Dmowskiego. Pod koniec tekstu można odczytać pewien sceptycyzm autora do środowisk narodowych, które nie zaakceptowały porządku jałtańskiego, jest to jednak ledwie zauważalne. Sam artykuł to poważne opracowanie tematu, które prowadzi nas od czasów dzieciństwa RD. Engelgard słusznie zwraca uwagę na wrodzoną niechęć D. do Rosji, jego wręcz nienawiść do rosyjskiej szkoły. D. zawsze podkreślał, że Rosja należy do innej cywilizacji, która nie szanuje autonomii jednostki. Następnie jego stosunek do państwa carów ewoluował. D. wskazywał, że dotarcie do „prawdziwej Rosji” jest niemożliwe ze względu na „rosyjskich Niemców”, którzy zdominowali Moskwę (s.71).
Znaczny niedosyt pozostawia wprowadzający artykuł Krzysztofa Kawalca, który de facto stanowi streszczenie biografii Dmowskiego pióra tego samego autora. Tekst jest dobry jako wprowadzenie do tematu, ale bardziej obeznanym czytelnikom wiele nie da.
Rozczarowuje niestety również tekst Ewy Maj. Ta uznana badaczka, która ma na koncie kilka rewelacyjnych publikacji, poświęciła swój artykuł pojęciu nowoczesności w pisarstwie Dmowskiego. Maj opisuje mnóstwo wątków z działalności Dmowskiego, żadnemu nie poświęcając należytej uwagi. Samo pojęcie nowoczesności natomiast… pozostaje niezdefiniowane.
Szkoda również, że żaden z autorów nie zdecydował się podjąć tematyki żydowskiej, która wzbudza tyle emocji i wokół której panuje tyle nieporozumień, manipulacji i przekłamań.

BEZPIECZNY DMOWSKI
W skrócie: Dobra pozycja, ale patrząc jacy autorzy występują, można było oczekiwać więcej. Biorąc pod uwagę poruszone wątki, przekrojowość i rys biograficzny, to książka wydaje się być niezła na start „przygody” z Dmowskim. Dla bardziej obeznanych w temacie może jednak pozostawić niedosyt.

Kawalec, Maj, Engelgard, Grott, Kulak – jeśli chodzi o myśl...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobrze się czyta i jest kilka świetnych tekstów, ale momentami jest pretensjonalne niczym scholia Gomeza Davilli. Dodatkowo te ataki na demokrację może miały urok w latach 90. ale obecnie brzmią już nieco zabawnie.
Niemniej to dobra lektura i na prawicy jedno z ciekawszych piór. Najlepszy tekst otwierający o globalizacji i biopolityce. Jest kapitalny.

Dobrze się czyta i jest kilka świetnych tekstów, ale momentami jest pretensjonalne niczym scholia Gomeza Davilli. Dodatkowo te ataki na demokrację może miały urok w latach 90. ale obecnie brzmią już nieco zabawnie.
Niemniej to dobra lektura i na prawicy jedno z ciekawszych piór. Najlepszy tekst otwierający o globalizacji i biopolityce. Jest kapitalny.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest ok, chociaż rozbicie fabuły na dwie ścieżki, które de facto się nie stykają, IMO jest średnio udanym zabiegiem. Trochę dwie książki wepchnięte w jedną (która i tak objętością nie powala). Bardzo dobrze się czytało, ale wydaje mi się, że potencjał był po prostu większy.

Jest ok, chociaż rozbicie fabuły na dwie ścieżki, które de facto się nie stykają, IMO jest średnio udanym zabiegiem. Trochę dwie książki wepchnięte w jedną (która i tak objętością nie powala). Bardzo dobrze się czytało, ale wydaje mi się, że potencjał był po prostu większy.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Taki Paulo Coelho. Lektura dość toporna, a dla kogoś poczuwającego się do dorobku cywilizacji europejskiej - momentami wprost żenująca.
Najciekawiej wypada chyba pierwsza część mniej więcej do momentu rewolucji agrarnej. Potem jest coraz śmieszniej.
Ogólnie Harari wyrasta z poczucia pogardy dla dorobku nie tylko cywilizacji Zachodniej, ale ludzkości jako takiej. Dla niego homo sapiens po zejściu z drzewa, wychynięciu z jaskini i wkroczeniu na ścieżkę człowieczeństwa, właściwie znalazł się na długiej drodze w dół. Wyciągnąć go z tej zapaści może jedynie (zapowiedź następnej książki) kres człowieczeństwa - homo deus.
Niektóre uproszczenia rażące (historia, gospodarka), a inne wprost śmieszne (rozważania o szczęściu). Ta książka z pewnością nie ma w sobie nic z pracy naukowej, ale też i niewiele łączy ją z literaturą popularnonaukową. Więc czym jest? To manifest ideologiczny. Manifest pop-nihilizmu i wulgarnego, zradykalizowanego racjonalizmu. Pali licho jego niechęć do narodów, katolicyzmu (najgorszej - oczywiście - religii ze wszystkich) czy liberalizmu. Harari nie wierzy w nic. Nic oprócz praw zwierząt i konieczności zbudowania globalnego imperium, które zdławi siły reakcji i pozwoli homo sapiens wyrwać się ze swojego nędznego człowieczeństwa. Taka to książka. Mało mądra. no ale Stuhrowi się podobała :)

ps. ach i jeszcze jedno. Sprawa drugorzędna, ale warta jednak odnotowania - język jakim to było pisane. Ja wiem, że to tłumaczenie, ale momentami miałem wrażenie, że czytam wypracowanie licealisty. Zęby zgrzytały

Taki Paulo Coelho. Lektura dość toporna, a dla kogoś poczuwającego się do dorobku cywilizacji europejskiej - momentami wprost żenująca.
Najciekawiej wypada chyba pierwsza część mniej więcej do momentu rewolucji agrarnej. Potem jest coraz śmieszniej.
Ogólnie Harari wyrasta z poczucia pogardy dla dorobku nie tylko cywilizacji Zachodniej, ale ludzkości jako takiej. Dla niego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo wszystko struktura dość już archaiczna (200 stron wprowadzenia). Niemniej to wielka, acz trudna, rzecz. Bez należytego "podkładu" ideowo-historycznego raczej nie warto podchodzic. Najważniejsza myśl to chyba ta, że liberałowie i zblazowane elity nieświadomie robią przedpole dla rewolucji, chaosu i terroru. No ale znaczeń i pomysłów jest tu po prostu mnóstwo. Dla wielu może być zbyt konserwatywna.

Btw Biesy momentami maja więcej z komedii niz traktatu, kryminału czy dramatu. To oczywiście nie jest ich wadą ;)

Mimo wszystko struktura dość już archaiczna (200 stron wprowadzenia). Niemniej to wielka, acz trudna, rzecz. Bez należytego "podkładu" ideowo-historycznego raczej nie warto podchodzic. Najważniejsza myśl to chyba ta, że liberałowie i zblazowane elity nieświadomie robią przedpole dla rewolucji, chaosu i terroru. No ale znaczeń i pomysłów jest tu po prostu mnóstwo. Dla wielu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest poruszający. Momentami śmieszny i pretensjonalny, ale też ciekawy jako zapis epoki i - przede wszystkim - jako obraz wewnętrznych zmagań młodego pisarza (20 lat!), na którego barki spadło tak wiele. Zmagań z twórczością, z odpowiedzialnością za innych ludzi, zmagań z własnym brakiem wiary. Dramatycznego wydźwięku całości dodaje fakt, że z każdą kolejną przeczytaną stroną zbliżamy się do tragicznego końca życia Trzebinskiego, który przecież znamy z góry.
I jeszcze to zakończenie: ostry kontur świata rozmazuje się w źrenicach... Niesamowite.

Jest poruszający. Momentami śmieszny i pretensjonalny, ale też ciekawy jako zapis epoki i - przede wszystkim - jako obraz wewnętrznych zmagań młodego pisarza (20 lat!), na którego barki spadło tak wiele. Zmagań z twórczością, z odpowiedzialnością za innych ludzi, zmagań z własnym brakiem wiary. Dramatycznego wydźwięku całości dodaje fakt, że z każdą kolejną przeczytaną...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka raczej bez fajerwerków. Najciekawsze są rzeczy dziejące się w tle.

1. WOJNA IDEI. Obserwujemy ciekawą postmodernistyczną wariację na temat walki faszystów, komunistów, kapitalistów, świadków Jechowy, wyznawców pierwotnych kultów etc. Ideologiczny patchwork.
2. POGLĄDY AUTORA, czyli to, czym nam Glukhovsky mówi mimochodem. Mam tu na myśli walkę dwóch totalitaryzmów – faszyzmu i komunizmu. Ten pierwszy jest bezwzględnie zły. To ucieleśnienie zła, które tworzy zło, tylko po to by tworzyć zło. To ideologia prymitywna, głupia. Faszyści są głupi, nie rozumieją, co mówią, nie rozumieją, co robią. To idioci. Z drugiej strony mamy komunistów. Oni są również nieprzyjemni, ale de facto ich nie poznajemy. To Staliniści, którzy nie mogąc pokonać faszystów i kapitalistów, zarzucili pomysł rewolucji na obszarze całego metra i skupili się na rewolucji na swoich stacjach. Owszem, pojawiają się pogłoski świadczące o tym, że są to nieprzyjemni ludzie, że lepiej z nimi nie zadzierać ALE, gdzie im tam do faszystów. Dwa światy. Dodatkowo poznajemy brygadę rewolucyjną. To ideowcy, którzy nie zarzucili marzenia dot. narzucenia rewolucji całemu metru – to trockiści. I tu jest najciekawiej. W książce są oni przesympatyczni. Napadają na faszystów, są gotowi na bezinteresowną pomoc, w wolnej chwili dyskutują o Marksie i popijają bimber. Zatem ludzie, którzy byli IDEOWYMI komunistami są zaprezentowani jako mniej źli od stalinistów, a ci z kolei są pokazani jako mniej podli od faszystów.
3. UTYLITARYZM FAŁSZYWYCH IDEI. Religia, a właściwie wszystkie idee – faszyzm, kapitalizmu etc. – są jedynie niczym więcej jak „laską”, na której podpiera się człowiek. Żadna z nich nie jest prawdziwa. To z jednej strony postmodernizm, ale z drugiej strony z ciekawym konserwatywnym wtrętem. Bo nawet jeżeli „laska” jest nieprawdziwa, to człowiek potrzebuje jej, by iść przez życie.
4. MOTYWACJA Artema. Szkoda, że ten wątek poruszono dopiero pod koniec książki, podczas morderczej wspinaczki na wieżę. Właściwie przez całą książkę bohater idzie nie wiadomo po co. Dostał misję, ok, ale to średnie wytłumaczenie, by narażać życie i iść na drugi kraniec „świata”, wychodzić na niemal pewną śmierć na zewnątrz etc. To wtedy okazuje się, że motywacją jest samo życie. Nie chodzi o Boga, wiarę, zbawienie, nie chodzi o sprawiedliwość, nie o wolność, nie o zwycięstwo nad faszyzmem, czy kapitalizmem. Chodzi o to by życie, nawet jeżeli jest bezsensowne i absurdalne, miało możliwość dalej trwać. Ostatecznie Artem staje po stronie Huntera, nie ojczyma.
---
Sama fabuła ok (i tylko ok); dość przewidywalna, kilka razy dzieją się rzeczy nielogiczne, czasem coś następuje, by na siłę popchnąć akcję dalej, czasami są też zwykłe absurdy i głupotki (znalezienie mieszkania matki i cudowne odnalezienie zdjęcia). Finał ma pewne walory, ale jakoś nie wiąże mi się z resztą książki. Szczególnie epilog z retrospekcjami taki trochę doklejony się wydaje. Najbardziej przypadł mi do gustu rozdział dotyczący pierwszego wyjścia na powierzchnię. Doskonale uchwycony klimat. Również powrót do WOGNu (podróż tunelem) i wspomniane już wejście na wieżę w finale.
Sam pomysł na świat jest świetny, ale szkoda, że metro – główny bohater książki! – tak po łebkach opisany. Opisy kolejnych stacji były niemal pomijane. Kilka zdań i lecimy dalej. Z głównym bohaterem jest jeszcze gorzej – dopiero pod koniec, ostatnie 2, 3 rozdziały, otrzymujemy jakiś zarys jego charakteru.
Lekko napisane, czytało się szybko, ale jednak za dużo głupkowatych rozwiązań fabularnych. Brak intrygujących postaci też nie pomagał. Ocenę podwyższam za rozkminy, o których pisałem w pkt 1-4.

Książka raczej bez fajerwerków. Najciekawsze są rzeczy dziejące się w tle.

1. WOJNA IDEI. Obserwujemy ciekawą postmodernistyczną wariację na temat walki faszystów, komunistów, kapitalistów, świadków Jechowy, wyznawców pierwotnych kultów etc. Ideologiczny patchwork.
2. POGLĄDY AUTORA, czyli to, czym nam Glukhovsky mówi mimochodem. Mam tu na myśli walkę dwóch totalitaryzmów...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Powtorka po 10 latach. Sama powieść jest, oczywiście, świetna, ale to tłumaczenie, mówiąc Zbyszkiem Stonogą, odbierało mi momentami smak życia.

Powtorka po 10 latach. Sama powieść jest, oczywiście, świetna, ale to tłumaczenie, mówiąc Zbyszkiem Stonogą, odbierało mi momentami smak życia.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bóg, Polska, Pierogi i Grzyby.

Taka to książka (esej powieściowy?), gdzie podniosłe miesza się z przyziemnym, a idea Wiecznej Polski ustępuje miejsca rozważaniom nad pierogowatością pieroga (świetna scena grzybobrania przeplata rozmową z diabłem i znalezieniem szatana). Widać tutaj formę, którą w kolejnych swoich pracach JMR dopracuje do szalonej (i jak dla mnie przesadzonej) perfekcji. Jeżeli ktoś się zastanawiał, czemu choćby w takim „Kinderszenen” autor się przez kilkanaście stron rozwodzi nad tym, czy czołg nadjechał z północnego zachodu, czy północnego południa, czy wybuchł o 13.59 czy może jednak o 13.55 itp. Itd. To genezę tych dociekań, tego dookreślania szczegółów do samych podstaw, do atomów istoty, dostaje właśnie w „Rozmowach polskich…”(podczas dyskusji z żoną i żabą o „Panu Tadeuszu”). Mówiąc w skrócie – chodzi o uwiecznienie chwili, o zatrzymanie czasu i podjęciu próby (z góry skazanej na niepowodzenie) unieśmiertelnienia danego momentu czy zdarzenia.
Cóż można powiedzieć o samych „Rozmowach…”? Pomińmy oczywistości dot. tego, że książka jest napisana piękną polszczyzną itd. Przede wszystkim jest to uwiecznienie psychiki znacznej części Polaków po wprowadzeniu stanu wojennego i zakończeniu karnawału Solidarności.

Tym co wybija się na pierwszy plan jest nacjonalizm Rymkiewicza. Poeta z Milanówka (właściwie to wówczas jeszcze z Warszawy) wszystko analizuje z punktu widzenia Rymkiewicza-Polaka. Nawet kiedy pisze o sobie, że jest Litwinem, to pisze to jako Polak-Litwin. Narody są podmiotem jego rozważań, ktoś zawsze jest Francuzem, Niemcem, Polakiem. Naród jest dla niego stałym punktem odniesienia. Szczególnie naród polski rzecz jasna.

Pozostając przy tym temacie – Rymkiewicz dokonuje typowego dla siebie rozróżnienia na „ducha” i „ciało” narodu – na jego aspekt duchowy i na czystą politykę (gospodarkę, administrację, dyplomację, na jego sukcesy i porażki). Prymat daje oczywiście duchowi. Polak może klepać biedę od pierwszego do pierwszego, ale cóż z tego! Mamy Mickiewicza. Nie wiem czy stoczniowcy, na których w "Rozmowach..." powołuje się Pani Sylwia, też tak myśleli. Wątpię.

Na uwagę jednak zasługuje fakt, że, w przeciwieństwie do Rymkiewicza współczesnego, Rymkiewicz a.d. 1983 był pełen wątpliwości. Rzuca mocne tezy, a następnie sam je podważa, wdaje się ze sobą w wewnętrzną polemikę. Dochodzi do tego, że podważona zostaje nie tylko pozycja Mickiewicza (rozmowa z żabą), ale w pewnym momencie pan Mareczek sugeruje nam, że jego dziadek był endekiem. Każdy, kto zna trochę światopogląd JMR, wie, jaką potwarzą dla niego jest termin „endek”. Podoba mi się ten Mareczek-wątpiący. O wiele bardziej niż dzisiejszy zgryźliwy, przekonany o własnej nieomylności emeryt-rewolucjonista.

I jeszcze jedno – dużo ciepła jest w tej książce. Takiego niewymuszonego uśmiechu i serdecznego, pełnego wdzięczności, podejścia do świata.

Ulubiony cytat:
- Musisz tak wrzeszczeć – pyta. – Co się z tobą dzieje?
- Śnili mi się Niemcy – mówi pan Mareczek. – Chcieli mnie rozstrzelać.
- Śpij – mówi pani Mareczkowa. – I nie wrzeszcz, bo obudzisz dziecko. Każdemu śnią się Niemcy.

Po prostu esencja :)

Bóg, Polska, Pierogi i Grzyby.

Taka to książka (esej powieściowy?), gdzie podniosłe miesza się z przyziemnym, a idea Wiecznej Polski ustępuje miejsca rozważaniom nad pierogowatością pieroga (świetna scena grzybobrania przeplata rozmową z diabłem i znalezieniem szatana). Widać tutaj formę, którą w kolejnych swoich pracach JMR dopracuje do szalonej (i jak dla mnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mimo wszystko trochę za długa, ale to niezła rozrywka.

Mimo wszystko trochę za długa, ale to niezła rozrywka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Rozpad świata, rozpad wartości, poszukiwanie nowych sensów, wszechobecna seksualność. Mimo wszystko męcząca. Podobał mi się absurd "śledztwa" głównych bohaterów, a językowe zabawy Gombrowicza mogą być nawet ciekawe, ale przez pierwsze 20 stron. Następnie wpadamy w siatkę niekończących się powtórzeń i bergowania bergowym bergiem.
Książka jedynie dla diehard fanów Witolda.

Za to słuchowisko radiowe z 1994 roku w reżyserii Janusza Kukuła zaskakująco dobrze wypada. Pomija znaczną część bergowania i powtórzeń powtarzanych powtórzeń, a zamiast tego wyciąga mięsko. Bardzo prawilnie.

Rozpad świata, rozpad wartości, poszukiwanie nowych sensów, wszechobecna seksualność. Mimo wszystko męcząca. Podobał mi się absurd "śledztwa" głównych bohaterów, a językowe zabawy Gombrowicza mogą być nawet ciekawe, ale przez pierwsze 20 stron. Następnie wpadamy w siatkę niekończących się powtórzeń i bergowania bergowym bergiem.
Książka jedynie dla diehard fanów Witolda....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bardzo interesujące i, co ważne, świeże spojrzenie na trzy najważniejsze postaci ruchu narodowego. Najpoważniejszym mankamentem pozostaje jednak chyba sama idea, wokół której rozpisano analizę, czyli ujęcie tematyki narodowej w perspektywie dualizmu "optymistyczne-pesymistyczne" postrzeganie polskości.
Nie do końca jasne wydają się oba terminy. Można odnieść wrażenie, że autorka posługuje się nimi mając na myśli odpowiednio romantyzm i pozytywizm. Ale jeżeli tak jest w istocie, to po co ta semantyczna ciuciubabka? Ponadto, co jest ważniejszym zarzutem, sam podział, który miał być fundamentalny dla pracy trochę znika nam z oczu przy niektórych fragmentach opisu myśli Popławskiego czy Balickiego. Czytając pracę nie mamy przeświadczenia, że faktycznie obcujemy z rozważaniami na temat "pesymizmu' i "optymizmu", i traktujemy je raczej jako jeden z wątków. Z minusów można jeszcze wskazać na pierwszy nieco chaotyczny rozdział, który ma nam przybliżyć rzeczony podział, a zamiast tego sięgamy do myśli Lelewela, a nawet Kartezjusza czy Locke'a, co wydaje się zupełnie nietrafione w przypadku opracowania dot. endecji. Trzeba też wskazać na znaczący mankament w postaci układu pracy, gdyż brak podrozdziałów bardzo utrudnia lekturę.

Tyle z minusów. Praca jako całość kapitalna. Widać, że autorka dokładnie przebadała myśl "wielkiej trójki". Mnóstwo informacji, cytatów, ciekawych wniosków. Największe wrażenie robi rozdział poświęcony Popławskiemu. Najlepsza praca w tym temacie jaką czytałem od czasu książki Bończy-Tomaszewskiego. Świetnie zaprezentowana koncepcja ludu, plemienności, konieczności poszerzenia narodu na nowe warstwy.

Rozdział Balickiego jest ciekawy, aczkolwiek fragment dotyczący rozróżnienia na typ narodowy i charakter narodowy pozostaje nieco nieczytelny.

Myśl Dmowskiego zreferowana zadowalająco. Nie mam nic do dodania tutaj.

Dużo ciekawych wątków pobocznych, które są przeplatane niejako na marginesie pracy. Np. dot. stosunku ND do mieszczaństwa, roli jednostki, jej naturalnego osadzenia we wspólnocie, oczywiście stosunku do romantyzmu itd.

Reasumując - bardzo dobra praca. Jedna z lepszych jakie czytałem w ostatnim czasie. Ta publikacja udowadnia, że nawet o najbardziej znanych postaciach endecji można cały czas napisać pokaźną, oryginalną i interesującą książkę

Bardzo interesujące i, co ważne, świeże spojrzenie na trzy najważniejsze postaci ruchu narodowego. Najpoważniejszym mankamentem pozostaje jednak chyba sama idea, wokół której rozpisano analizę, czyli ujęcie tematyki narodowej w perspektywie dualizmu "optymistyczne-pesymistyczne" postrzeganie polskości.
Nie do końca jasne wydają się oba terminy. Można odnieść wrażenie, że...

więcej Pokaż mimo to