-
ArtykułyNatasza Socha: Żeby rodzina mogła się rozwijać, potrzebuje czarnej owcyAnna Sierant1
-
ArtykułyZnamy nominowanych do Nagrody Literackiej „Gdynia” 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyMój stosik wstydu – które książki czekają na przeczytanie przez was najdłużej?Anna Sierant18
-
ArtykułyPaulo Coelho: literacka alchemiaSonia Miniewicz3
Biblioteczka
Żyjemy w czasach, w których ludzie odchodzą powoli od Kościoła. Czy patrząc na wszelakie skandale związane z księżmi można się dziwić? Oczywiście nie powinno się oceniać wszystkich po postępowaniu jednostek, aczkolwiek niesmak pozostaje.
Na szczęście na świecie są również księża, zakonnicy i zakonnice z prawdziwego powołania, którzy przede wszystkim chcą służyć Bogu i ludziom, a nie sobie samym. Z pewnością taką osobą był Ojciec Jan Góra. Był, bo niestety od 21 grudnia 2015 roku nie ma go wśród nas pod postacią ludzką, ale myślę, że gdzieś tam z góry bacznie nam się przygląda.
„Święty i błazen – Jego droga do świętości” autorstwa Jana Grzegorczyka (pisarza i publicysty) to rozmowa - testament z o. Janem Górą, która aktualnie jest poszerzona o ostatnie dni i słowa zmarłego dominikanina.
24 sierpnia 1966 roku, młody Jan Góra po raz pierwszy zawitał w bramach klasztoru. Rozpoczęła się droga nowicjatu. Kraków, Tarnobrzeg, Warszawa, po czym ostateczna decyzja - oddelegowanie do Poznania - do pracy z młodzieżą. Pewnie wielu z Was wie, że o. Jan w 1997 roku zorganizował pierwsze Ogólnopolskie Spotkanie Młodzieży Lednica 2000 nad jeziorem Lednickim koło Gniezna. Odtąd spotkania młodych pod Bramą Rybą odbywały się odbywały się co roku, początkowo w wigilię Zesłania Ducha Świętego, a obecnie w pierwszą sobotę czerwca.
Książka napisana jest wręcz z namaszczeniem. To nie tylko wspomnienia o. Jana Góry, ale też jego portrety pisane przez jego najbliższych. Sam ojciec jest przedstawiony dokładnie takim, jaki był – ciepły, oddany posłudze Panu, pokusiłabym się również o stwierdzenie, że był apolityczny – nie mieszał się w politykę, nie współpracował z żadną partią. Jednak nie jest to powieść tylko o dominikanie, to książka również o osobach i miejscach ważnych w jego życiu. Pytania Grzegorczyka nie są banalne, tak jak jest to niebanalna biografia. Nasz bohater nie jest przedstawiony jako osoba bez wad, sam mówi, że do ideału mu daleko, a przy tym przyznaje się, że czasami używa mało grzecznego języka, wręcz „budowlanego” – w końcu „Nie można pieszczotliwie kłaść cegły”, a on ciągle budował. Stawiał fundamenty wiary w ludziach i budował Kościół w każdym z nas.
Książka jest adresowana do osób będących w różnym wieku – od młodzieży, po osoby starsze. Wiara czytelników też nie ma tutaj większego znaczenia, ponieważ książka nie nawołuje do nawrócenia się czy powrotu do Boga. Zmusza jednak do myślenia, zastanowienia się do czego dążymy, a po lekturze, aż chce się być lepszym człowiekiem. Czas spędzony nad „Święty i błazen” z pewnością nie będzie należał do czasu zmarnowanego. Gorąco polecam.
Za możliwość przeczytania dziękuję serdecznie wydawnictwu Zysk i Spółka.
Serdeczności, Magdalena
Żyjemy w czasach, w których ludzie odchodzą powoli od Kościoła. Czy patrząc na wszelakie skandale związane z księżmi można się dziwić? Oczywiście nie powinno się oceniać wszystkich po postępowaniu jednostek, aczkolwiek niesmak pozostaje.
Na szczęście na świecie są również księża, zakonnicy i zakonnice z prawdziwego powołania, którzy przede wszystkim chcą służyć Bogu i...
2015-01-28
Ewa przechodzi w drugim tomie niezwykłą przemianę. Robi się odrobinę bardziej poważna, poukładana i radzi sobie w kryzysowych sytuacjach. Nie raz podczas lektury byłam z niej dumna! Nadal przyprawia nas o łzy radości i czasami wzruszenia, Mam wrażenie, że stała się taką moją literacką przyjaciółką, gdy za długo nie czytałam jej losów, to ciekawiło mnie co u niej i brałam ją po prostu na kawę. By porozmawiać, pośmiać się i wyżalić.
Sama autorka zrobiła całkiem dobrą robotę. Ma lekkie pióro, chce się czytać zdania, które utworzyła. Postaci, które może troszkę irytowały w pierwszej części teraz się lubi, a te, które mają denerwować wkurzają z całą mocą. Potrafi wzbudzić w czytelniku empatię, co jest nie lada wyczynem. Operuje postaciami na wysokim poziomie i widać w jej powieściach progres. Ale pojawia się na końcu powieści znowu to samo pytanie... Kiedy kolejna część? :)
Ewa przechodzi w drugim tomie niezwykłą przemianę. Robi się odrobinę bardziej poważna, poukładana i radzi sobie w kryzysowych sytuacjach. Nie raz podczas lektury byłam z niej dumna! Nadal przyprawia nas o łzy radości i czasami wzruszenia, Mam wrażenie, że stała się taką moją literacką przyjaciółką, gdy za długo nie czytałam jej losów, to ciekawiło mnie co u niej i brałam ją...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to