rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Przeczytałam do tej pory wszystkie książki tego autora, ale ta jest ostatnia i już nic więcej nie przeczytam spod jego pióra. Tak tylko mogę zbojkotować pisarza, który kaleczy polski język. Zgrzytam zębami gdy ktoś używa zwrotu "w Ukrainie". Tylko ruskie onuce tak mówią.

Przeczytałam do tej pory wszystkie książki tego autora, ale ta jest ostatnia i już nic więcej nie przeczytam spod jego pióra. Tak tylko mogę zbojkotować pisarza, który kaleczy polski język. Zgrzytam zębami gdy ktoś używa zwrotu "w Ukrainie". Tylko ruskie onuce tak mówią.

Pokaż mimo to

Okładka książki Umarli mają głos Jerzy Kawecki, Marek Krajewski
Ocena 7,2
Umarli mają głos Jerzy Kawecki, Mare...

Na półkach: ,

Na nieszczęście dla tej książki niedawno przeczytałem "Trupią farmę" Billa Bassa i miałem wrażenie, że są one do siebie łudząco podobne. W obu książkach, w każdej historii motywem przewodnim jest smród rozkładających się zwłok, a opisanym historiom brakuje wątku zagadki kryminalnej, ponieważ na początku dowiadujemy się kto jest winny. Cześć i chwała Krajewskiemu, że chciał w jakiś sposób docenić niewątpliwie ciężką i pożyteczną pracę pana Kaweckiego, ale zdecydowanie lepiej wychodzi mu pisanie fikcji.

Na nieszczęście dla tej książki niedawno przeczytałem "Trupią farmę" Billa Bassa i miałem wrażenie, że są one do siebie łudząco podobne. W obu książkach, w każdej historii motywem przewodnim jest smród rozkładających się zwłok, a opisanym historiom brakuje wątku zagadki kryminalnej, ponieważ na początku dowiadujemy się kto jest winny. Cześć i chwała Krajewskiemu, że chciał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiepski kryminał. Sięgnąłem po niego, bo przeczytałem w "Trupiej farmie" Billa Bassa, że to w Stanach był bestseller. Za nic w świecie nie mam pojęcia dlaczego. Jak mogę uznać go za dobry, skoro na początku książki mam przeczucie, kto jest mordercą i na końcu ono się sprawdza. Przeczytałem w swoim życiu wiele kryminałów i mam jakieś porównanie dlatego daję ocenę "słaba"

Kiepski kryminał. Sięgnąłem po niego, bo przeczytałem w "Trupiej farmie" Billa Bassa, że to w Stanach był bestseller. Za nic w świecie nie mam pojęcia dlaczego. Jak mogę uznać go za dobry, skoro na początku książki mam przeczucie, kto jest mordercą i na końcu ono się sprawdza. Przeczytałem w swoim życiu wiele kryminałów i mam jakieś porównanie dlatego daję ocenę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W porównaniu z innymi książkami autora - słaba. Zanim przeczytałem, zapoznałem się z opiniami innych czytelników i muszę się z większością zgodzić. Nie jest to Don Brown, a raczej Nienacki. Sam autor musiał to czuć, bo nie omieszkał parę razy o tym wspomnieć, że historia przypomina "Pana Samochodzika i Templariuszy". Gdyby nie jedna erotyczna scena i kilka trupów, książka dla dzieci i młodzieży, a tak książka dla infantylnych.

W porównaniu z innymi książkami autora - słaba. Zanim przeczytałem, zapoznałem się z opiniami innych czytelników i muszę się z większością zgodzić. Nie jest to Don Brown, a raczej Nienacki. Sam autor musiał to czuć, bo nie omieszkał parę razy o tym wspomnieć, że historia przypomina "Pana Samochodzika i Templariuszy". Gdyby nie jedna erotyczna scena i kilka trupów, książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie będę się rozpisywał, nad tym o czym ta książka jest (tego można się dowiedzieć się z oficjalnej opinii na tej stronie)ale podzielę się refleksją, po przeczytaniu książki. Nie można zaliczyć mnie do miłośników autora, bo do tej pory przeczytałem jego jedną książkę "Lśnienie". Pamiętam,że książka i film zrobiły na mnie duże wrażenie, dlatego sięgnąłem po "Przebudzenie". Spodziewałem się , czegoś dużego jak na książkę, która króluje w rankingach popularności i okrzyknięta jest bestsellerem. Od początku przekonany byłem, że dobrze zrobiłem biorąc ją do czytania, bo przeczytanie jednej strony pchało mnie do przeczytania następnej i następnej, taki efekt domina. Aż doszedłem do sceny kulminacyjnej. Była ona tak grubo ciosana, toporna i jak z przepisu na niskobudżetowy film grozy, który brzmi: weźmisz wrzucisz do kotła głównego bohatera, ciemności, wicher, pioruny, ożywionego nieboszczyka, dziwne stwory(najlepiej skrzyżowanie insekta z człowiekiem), zombi. Wstrząśniesz. Strzelisz z pistoletu srebrnymi kulami i masz sukces. Na szczęście King darował sobie srebrne kule. Dla mnie po tej scenie słowami kluczowymi książki są: piorun, nieboszczyk, ożywienie. W grze skojarzenia, krzyknęlibyście zapewne "Frankenstein". W założeniu książka ma wzbudzać grozę, ale ja jej nawet przez moment nie czułem.
Mimo wszystko, książkę oceniam jako bardzo (ale przez małe "b")dobrą.

Nie będę się rozpisywał, nad tym o czym ta książka jest (tego można się dowiedzieć się z oficjalnej opinii na tej stronie)ale podzielę się refleksją, po przeczytaniu książki. Nie można zaliczyć mnie do miłośników autora, bo do tej pory przeczytałem jego jedną książkę "Lśnienie". Pamiętam,że książka i film zrobiły na mnie duże wrażenie, dlatego sięgnąłem po...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Po przeczytaniu tej książki, zrobiło mi się strasznie głupio. Czytać takie bajki w moim wieku, to trochę wstyd. Sięgając po nią, wiedziałem czego mogę się spodziewać( przecież to Pilipiuk) ale ilość niestworzonych rzeczy, osiągnęła masę krytyczną, że Baśnie Andersena przy tym wydają się być literaturą faktu. Jakoś bym to przełknął i przetrawił, gdyby do tego wszystkiego pojawił się jeszcze Jakub Wędrowycz. Mógłby on na przykład, zdjąć swoje gumofilce, a smród jego onuc spowodować, że pannie Kruszewskiej poodpadałyby te jej zielone strupy, a Anna Czwartek przed utratą świadomości ujrzała całą tablicę Mendelejewa.
Panie Andrzeju, to że ogłosił się pan Wielkim Grafomanem, nie znaczy, że musi pan dążyć do ideału.
Podsumowując, książka dla mało wymagającego czytelnika, nie śmieszy, nie poszerza horyzontów, nie zaskakuje, nie trzyma w napięciu.

Po przeczytaniu tej książki, zrobiło mi się strasznie głupio. Czytać takie bajki w moim wieku, to trochę wstyd. Sięgając po nią, wiedziałem czego mogę się spodziewać( przecież to Pilipiuk) ale ilość niestworzonych rzeczy, osiągnęła masę krytyczną, że Baśnie Andersena przy tym wydają się być literaturą faktu. Jakoś bym to przełknął i przetrawił, gdyby do tego wszystkiego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest to książka, która zatruła mi pół życia. Przeczytałem ją w dzieciństwie, a przypomniałem sobie o niej dopiero ładnych parę lat później. Ale pamiętałem tylko tyle, że autor pochodził z Estonii, że ilustracje były Edwarda Lutczyna, że w każdym rozdziale bohater książki pisze wyjaśnienie do dyrektora szkoły, kierownika internatu itp. dlaczego coś nabroił i że wtedy mi się podobała i czytając ją bardzo się uśmiałem. Tytułu za nic nie mogłem sobie przypomnieć. Przez wiele lat dręczyła mnie myśl, co to za tytuł. Stało to się prawie moją obsesją. Jakaż była moja radość i poczucie ulgi, gdy na Allegro zobaczyłem okładkę tej książki. Pierwsze co zrobiłem to od razu ją kupiłem. Dałem za nią grosze, chociaż wtedy dałbym każde pieniądze. Może nie jest ona arcydziełem, ale dla mnie jest najcenniejsza w moim księgozbiorze.

Jest to książka, która zatruła mi pół życia. Przeczytałem ją w dzieciństwie, a przypomniałem sobie o niej dopiero ładnych parę lat później. Ale pamiętałem tylko tyle, że autor pochodził z Estonii, że ilustracje były Edwarda Lutczyna, że w każdym rozdziale bohater książki pisze wyjaśnienie do dyrektora szkoły, kierownika internatu itp. dlaczego coś nabroił i że wtedy mi się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Przeciętna. Pod koniec zaczynała mnie nudzić. Takie książki są jak sztuczne choinki na święta. Co roku to samo drzewko tylko ozdoby inne. Typowy nurt wydawnictwa fabryka słów. Jest facet obdarzony dużą siłą i umiejętnościami, które nie pozwalają dmuchać sobie w kaszę. Reszta to właśnie ozdoby choinkowe, od ich atrakcyjności decyduje tylko wyobraźnia autora. Pół biedy kiedy wydaje się to możliwe, ale gdy zaczyna brakować pomysłów na realne rzeczy i pisarz sięga po moce nadprzyrodzone, wtedy trafia, według moich kategorii, do bajkopisarzy. Gdy czytam tego typu książki, natrętnie w uszach mi dźwięczy piosenka z Gumisiów " abrakadabra tam czary i magia, przepisem na sukces jest gumisiowy sok".

Przeciętna. Pod koniec zaczynała mnie nudzić. Takie książki są jak sztuczne choinki na święta. Co roku to samo drzewko tylko ozdoby inne. Typowy nurt wydawnictwa fabryka słów. Jest facet obdarzony dużą siłą i umiejętnościami, które nie pozwalają dmuchać sobie w kaszę. Reszta to właśnie ozdoby choinkowe, od ich atrakcyjności decyduje tylko wyobraźnia autora. Pół biedy kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kiedy zakończy Piekara ten cykl. Z tego co wiem to jeszcze co najmniej czeka nas cztery książki o Inkwizytorze. Czy on nie słyszał powiedzenia "co za dużo to niezdrowo". Dawno bym przestał to czytać gdyby nie to, że staram się czytać całe cykle.

Kiedy zakończy Piekara ten cykl. Z tego co wiem to jeszcze co najmniej czeka nas cztery książki o Inkwizytorze. Czy on nie słyszał powiedzenia "co za dużo to niezdrowo". Dawno bym przestał to czytać gdyby nie to, że staram się czytać całe cykle.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Czytałem wszystkie książki z tej serii i już jestem nimi zmęczony. Mam nadzieję, że kolejne książki Krajewskiego będą czymś nowym a nie kontynuacją.

Czytałem wszystkie książki z tej serii i już jestem nimi zmęczony. Mam nadzieję, że kolejne książki Krajewskiego będą czymś nowym a nie kontynuacją.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dałem 6 gwiazdek czyli że dobra, bo szału nie było, ale dosyć dobrze się ją czytało.

Dałem 6 gwiazdek czyli że dobra, bo szału nie było, ale dosyć dobrze się ją czytało.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bez skutku szukałem jej w wersji elektronicznej, dlatego zakupiłem wydanie książkowe. Pierwszego i jedynego zawodu doznałem dowiadując się, że to nie koniec przygód Kacpra Ryxa juniora i przyjdzie mi czekać z niecierpliwością na kolejne.

Bez skutku szukałem jej w wersji elektronicznej, dlatego zakupiłem wydanie książkowe. Pierwszego i jedynego zawodu doznałem dowiadując się, że to nie koniec przygód Kacpra Ryxa juniora i przyjdzie mi czekać z niecierpliwością na kolejne.

Pokaż mimo to