Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Opowieści z Narnii, super cykl, cudowny i taki zarąbisty, że aż... wcale. Cóż, zapowiadało się świetnie, ale moja opinia zmieniła się zaraz po przeczytaniu.

Czworo dzieci przedostaje się do szafy, do krainy Narnii, gdzie panuje wieczna zima stworzona przez Białą Czarownicę. Okazuje się, że swoim przybyciem wypełniają przepowiednię z dawnych lat. Po prostu super.

Najbardziej denerwowała mnie Łucja, którą możnaby uznać za zadufane w sobie dziecko. W ogóle nie myślała logicznie, dawała się zwodzić i była po prostu denerwująca. Wkurzał mnie też Aslan, co chyba jest trochę nielogiczne, gdyż w zasadzie wszyscy go polubili itd., ale taki już mam charakter. Latający i wszystkoumiejący robić lew? Serio?

Polubiłam Czarownicę i Zuzannę. To jedyne postacie, które wywołały we mnie sympatię. Może to i dobrze, może to i źle. W każdym bądź razie książka bardzo mnie wkurzała i byłam wściekła, czytając niektóre fragmenty.

3/10 i to jej wystarczy. Banzai!...

Opowieści z Narnii, super cykl, cudowny i taki zarąbisty, że aż... wcale. Cóż, zapowiadało się świetnie, ale moja opinia zmieniła się zaraz po przeczytaniu.

Czworo dzieci przedostaje się do szafy, do krainy Narnii, gdzie panuje wieczna zima stworzona przez Białą Czarownicę. Okazuje się, że swoim przybyciem wypełniają przepowiednię z dawnych lat. Po prostu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka bardzo mi się podobała. Kiedyś, gdy byłam w podstawówce, uwielbiałam Czarodziejki W.I.T.C.H i, chcąc sobie przypomnieć te czasy, sięgnęłam po tę powieść.

Książkę czyta się lekko. Idealna przerwa pomiędzy poważniejszymi pozycjami. Tyle że... czasami gubiłam się w tym, która dziewczyna jest którą, i musiałam cofać się na początek książki. Autorka nie dopracowała swoich postaci zbyt dobrze.

Najbardziej ze wszystkich polubiłam Mariolę, a zaraz potem Klarę. Inne dziewczyny były dosyć nijakie, natomiast Beata ma charakter podobny do mojego, co strasznie mnie denerwowało.

Chcę jeszcze zwrócić uwagę na dowcipy z książki. "Żołnierze Fobosa" mnie rozwalili :D Autorka odwaliła kawał dobrej roboty. Myślę, że gdy moja kuzynka przestanie się interesować "WINX" i zafascynuje się W.I.T.C.H, podsunę jej to do czytania.

Książka bardzo mi się podobała. Kiedyś, gdy byłam w podstawówce, uwielbiałam Czarodziejki W.I.T.C.H i, chcąc sobie przypomnieć te czasy, sięgnęłam po tę powieść.

Książkę czyta się lekko. Idealna przerwa pomiędzy poważniejszymi pozycjami. Tyle że... czasami gubiłam się w tym, która dziewczyna jest którą, i musiałam cofać się na początek książki. Autorka nie dopracowała...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książka "Książe i żebrak" była jedną z lepszych pozycji, które przeczytałam na konkurs humanistyczny. Bardzo mi się podobała.
Przede wszystkim nie ma w niej postaci, które nie przypadają do gustu. Ich po prostu nie da się nie lubić!

Najbardziej polubiłam Milesa Hendona, a zaraz po nim królewicza. Więź połączyła mnie też z żebrakiem, który był biedny i bardzo mi go było żal.

Pomysł zamiany ewidentnie bardzo oryginalny. Moim zdaniem najlepiej wyglądał właśnie w "Księciu i żebraku", niekoniecznie w "Dziewczynie i chłopaku...", które też musiałam przeczytać.

Jednak najbardziej w książce podobały mi się elementy realne. Wszystko, co tam opisano, mogło zdarzyć się naprawdę. Nic nie jest owijane w bawełnę. Opisy tortur i kar stosowanych podczas panowania dynastii Tudorów były jak najbardziej prawdziwe.

Ogółem: książka bardzo mi się podobała, ale czegoś mi tu zabrakło. Była trochę męcząca. Zdecydowanie stawiam ocenę pięć gwiazdek.

Książka "Książe i żebrak" była jedną z lepszych pozycji, które przeczytałam na konkurs humanistyczny. Bardzo mi się podobała.
Przede wszystkim nie ma w niej postaci, które nie przypadają do gustu. Ich po prostu nie da się nie lubić!

Najbardziej polubiłam Milesa Hendona, a zaraz po nim królewicza. Więź połączyła mnie też z żebrakiem, który był biedny i bardzo mi go było...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

http://zapytaj.onet.pl/antymax

O Boże, jak ja się uśmiałam, czytając to...
Gorszej książki od tego sztampowego gówna dla nastolatek nie znajdziesz.

Jest sobie jedna zadufana w sobie nastolatka, która ma wybujałe ego i myśli, że jest nie wiadomo kim. Muszę przyznać, że nie jest taka do końca zwyczajna, bowiem w laboratorium wszczepili jej ptasie geny. I tu jest pies pogrzebany. Na Boga, tak sobie wszczepili, bez żadnego uprzedniego przygotowania? Do tego potrzeba specjalnych narzędzi, doświadczonych ludzi i wielu lat pracy i kolejne tyle przekształcania się, porażek... ale czytające, utożsamiające się z Max i piszczące na słowo "Kieł" nastolatki widocznie wolały tego na zauważyć. Więc (zdania nie zaczyna się od więc, zdaję sobie z tego sprawę), siostra Max, Angela, obleśny bahor, którego Max uważa za słodkiego (a to przecież pierwszy lepszy gówniarz, którego zabrali do eksperymentu), zostaje porwana. Max jest zdeterminowana, leci, żeby ją uratować, lecz chwilę później zażera się ciasteczkami (nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu) i ma ją w dupie. F*ck logic.

Przede wszystkim, to autor nie wie nic na temat tych pseudoeksperymentów. Udaje poinformowanego, a tak naprawdę ma wszystko w nosie, pisze co chce, nie chce udoskonalić swojej wiedzy. Wmawia nam, że te dzieci to naprawdę ktoś super, ekstra, niezwykły i tym podobne, podczas gdy tak naprawdę są to rozwydrzone, niewychowanie, głupie (!) dzieciaki, które Max, najbardziej rozwydrzona z nich wszystkich (zaraz później ten bahor, Angela (Angela, aniołek...czujecie to?) uczy, że są nie wiadomo kim. Jedyna postać, jaką naprawdę polubiłam, to Total. On jeden zdobył moją sympatię.

Ach, byłabym zapomniała. Kieł. Wszystkie fanki wrzeszczą, piszczą i całują jego widok na okładce. Czy jest się naprawdę czym podniecać? Toż to kolejny cukierkowy laluś, taki jak Ken z Barbie, tylko że ze skrzydłami. Czy jest się czym podniecać? Nie, nie jest.

To tyle na temat "Maximum Ride". Naprawdę odradzam czytanie tej pozycji. Toż to istna katorga! Najgorsza książka, jaką w życiu przeczytałam.

"Mam dosyć tego "maximumowskiego" chłamu, które ciągle się rozprzestrzenia. Niby co jest w tej książce niezwykłego? Rozwydrzona małolata i jej "stado": chłop, który podobno jest "najlepszy na świecie", a tak naprawdę to pierwszy lepszy eksperyment, ślepy smarkacz, jedenastoletni gówniarz, pierdzący dzieciak i bahor, który jest "słodki", a tak naprawdę obleśny, pierwszy z brzegu, zwyczajny. Zapewniam, że moja cioteczno-cioteczna, która jest fanką tej serii i "Srax" (...) ma tylko dziesięć lat! Fani tej książki to zwykłe dzieciaki, a już pogrążają się zupełnie, kiedy piszą na swoich blogach/facebookach/innych portalów dla słodkich dziewczyneczek: oesu, oesu, gonią mnie fartuchy, stado ucieka, (wrzask!) (pisk!). "Sumatra" jest zdecydowanie lepsza." - Dgrama.

http://zapytaj.onet.pl/antymax

O Boże, jak ja się uśmiałam, czytając to...
Gorszej książki od tego sztampowego gówna dla nastolatek nie znajdziesz.

Jest sobie jedna zadufana w sobie nastolatka, która ma wybujałe ego i myśli, że jest nie wiadomo kim. Muszę przyznać, że nie jest taka do końca zwyczajna, bowiem w laboratorium wszczepili jej ptasie geny. I tu jest pies...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Ile to się słyszało, że polscy pisarze nie potrafią pisać tak, jak to robią angielscy czy francuscy. Najwyższa pora obalić ten mit! W mojej recenzji chciałabym oznajmić wszem i wobec, że „Tajemnica Diabelskiego Kręgu” jest najlepszą książką, jaką w życiu przeczytałam. Udowadnia, że nie trzeba uparcie nadawać postaciom angielskich imion i osadzać akcję poza krajem. No, ale po kolei.

Moja przygoda z „Tajemnicą...” zaczęła się, kiedy znalazłam ją pod choinką. Był to prezent od mojego brata na gwiazdkę. Długo zwlekałam z przeczytaniem, z Niną spotkałam się dopiero po powrocie z Zakopanego, kiedy było mi przykro i nudno. Uwierzcie mi, to była najlepszą decyzją w moim życiu. Akcja powieści rozgrywa się w czasie wojny, co tylko dodawało odpowiedniego klimatu. Główna bohaterka, Nina, zostaje wybrana przez Anioła i rusza w daleką podróż do miejscowości zwanej Markoty. Polubiłam ją, mimo wszystko moją największą sympatię wzbudziła Tamara, pewnie dlatego, że jest moją wierną kopią. Z postaci drugoplanowych bardzo polubiłam panią Celinę Soszyńską, a zaraz po niej Elizę. To tyle o postaciach. Teraz wypowiem się odnośnie fabuły: to najbardziej wciągająca fabuła, jaką kiedykolwiek widziałam. Dzięki niej nie mogłam się od książki oderwać. Niekiedy naprawdę byłam przerażona rozwojem akcji, czasami śmiałam się w głos.

Podsumowując: książka była najlepszą pozycją, z jaką dotąd się spotkałam. Proszę o polecanie mi dobrych książek podobnych do tej. Mam nadzieję, że którejś z nich uda się pobić ten rekord.

Ile to się słyszało, że polscy pisarze nie potrafią pisać tak, jak to robią angielscy czy francuscy. Najwyższa pora obalić ten mit! W mojej recenzji chciałabym oznajmić wszem i wobec, że „Tajemnica Diabelskiego Kręgu” jest najlepszą książką, jaką w życiu przeczytałam. Udowadnia, że nie trzeba uparcie nadawać postaciom angielskich imion i osadzać akcję poza krajem. No, ale...

więcej Pokaż mimo to