-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać390
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2021-08-12
2021-08-01
2021-07-14
2021-07-09
2021-06-29
2021-05-30
2021-05-07
2021-04-25
2021-04-19
Dlaczego wampir nie może być po prostu wampirem? Spalać się w świetle dnia, sypiać w trumnie i reagować alergicznie na zapach czosnku (bo widok krzyża nie odstraszał nawet Drakuli)? Dlaczego trzeba wampira koniecznie uczłowieczać?
Apogeum uczłowieczania mamy właśnie u Richelle Mead. Tu z wampira niewiele już zostało (nawet mniej niż u Stephenie Meyer): tylko konieczność picia krwi i dodatkowe umiejętności, mające więcej wspólnego z czarnoksięstwem niż z wampiryzmem. U Mead wampiry, zwane Morojami, nie są nawet nieśmiertelne, są słabe jak dzieci, chorowite i wymagają stałej ochrony. Mało tego, wierzą w Boga i regularnie uczestniczą w nabożeństwach. Można byłoby sobie podumać w jakim obrządku odbywają się te nabożeństwa skoro cała Morojska arystokracja nosi rosyjskie imiona i nazwiska, a główny święty to Władimir.
Morojów chronią dampiry, pół-ludzie - pół-wampiry, silne, zwinne i specjalnie szkolone na strażników. Przed czym chronią? Przed strzygami, czyli prawdziwymi wampirami - nieśmiertelnymi, nieumarłymi, kwiożerczymi istotami. Czyli trzeba przyznać, że jednak udało się pani Mead w jakiejś szczątkowej formie tego "prawdziwego" wampira zachować, a na dodatek wytworzyć dość skomplikowaną (choć spójną) sieć zależności pomiędzy poszczególnymi rasami. A rasą najciekawszą są dampiry. Bardziej prostolinijne, empatyczne i szlachetniejsze niż w większości wyniosłe, zawistne i mazgajowate Moroje. Dampirką jest główna bohaterka Rose, a jej przyjaciółką i podopieczną Lissa (Wasylisa). Dziewczyny łączy szczególna więź współzależności i współodczuwania. Obie zresztą są w jakiś sposób szczególne, wyjątkowe.
Pomimo zastrzeżeń przyznać muszę, że "Akademia wampirów" jest zaskakująco dobrą książką. Sporo tu się dzieje, jest miłość i zazdrość, są układy i układziki, są komplikacje, jest zagrożenie i zaskoczenie. A czyta się lekko, szybko i przyjemnie. Zdecydowanie jeden z lepszych tzw. paranormali, z którymi się zetknęłam, a już na pewno najlepszy początek cyklu. Jeśli dalsze części są podobne, to już zacieram ręce z uciechy:)))
Dlaczego wampir nie może być po prostu wampirem? Spalać się w świetle dnia, sypiać w trumnie i reagować alergicznie na zapach czosnku (bo widok krzyża nie odstraszał nawet Drakuli)? Dlaczego trzeba wampira koniecznie uczłowieczać?
Apogeum uczłowieczania mamy właśnie u Richelle Mead. Tu z wampira niewiele już zostało (nawet mniej niż u Stephenie Meyer): tylko konieczność...
2020-11-26
2020-11-20
2020-11-15
2020-11-10
2017-09-29
Nie będę się tu zbytnio rozpisywać, bo napisano o tej książce już wiele.
Zresztą, sporo widać już na okładce... Jest wrak statku, który odegra bardzo istotną rolę w całej opowieści. Jest też latarnia morska, której konstruktor i jedyny mieszkaniec przez 25 lat strzeże tajemnicy ściśle z owym wrakiem związanej.
Ale wielu elementów tej historii na okładce książki jednak nie ma...
Nie ma domku przy plaży, gdzie sprowadza się rodzina Carverów, uciekając przed wojenną zawieruchą. Głowa rodziny, zegarmistrz Maksymilian Carver,
dopiero po wyładowaniu mebli, wyjawia żonie i dzieciom, że ich nowy dom jest naznaczony pewną tajemniczą i tragiczną historią. Nie ma Maxa Carvera, rezolutnego trzynastolatka, któremu przypadnie w udziale zmierzenie się z tą tajemnicą. Nie ma również Rolanda, wnuka latarnika, z którym Max się zaprzyjaźnia i nurkuje do wraku statku i który jest najważniejszym ogniwem w łańcuchu dziwnych i tajemniczych zdarzeń towarzyszących Carverom od dnia przeprowadzki. Sam Roland, nawet bardziej niż z Maksem,czuje się związany z jego starszą siostrą Alicją. To z nią spędza długie godziny, gdy rodzeństwo zostaje samo w domu, bo ich rodzice tkwią w szpitalu przy łóżku najmłodszej córki Iriny, która uległa dziwnemu wypadkowi w domu za sprawą przygarniętego, już w dniu przyjazdu, kota.
Na okładce nie dopatrzymy się również ogrodu zapełnionego marmurowymi rzeźbami przedstawiającymi trupę cyrkowców, ogrodu, który, bez względu na pogodę, cały czas spowity jest we mgle. To właśnie w tej mgle kryje się owa tajemnica. To właśnie w tej mgle ukrywa się tytułowy Książę.
Owszem, jest to Zafon dla młodzieży. Ale jakie to ma znaczenie? To wciąż Zafon, czyli tajemnicza, wciągająca historia, zobrazowana magiczną i senną, ale sugestywną narracją. Wiek czytelnika nie ma żadnego znaczenia. Każdy może przeczytać, zachwycić się, a pod koniec nawet i wzruszyć. Co i mnie się przydarzyło, choć młodzieżą przestałam być już dawno temu.
Nie będę się tu zbytnio rozpisywać, bo napisano o tej książce już wiele.
Zresztą, sporo widać już na okładce... Jest wrak statku, który odegra bardzo istotną rolę w całej opowieści. Jest też latarnia morska, której konstruktor i jedyny mieszkaniec przez 25 lat strzeże tajemnicy ściśle z owym wrakiem związanej.
Ale wielu elementów tej historii na okładce książki jednak nie...
2019-05-01
2019-05-03
Debiutancka powieść Waldemara Płudowskiego to lekkie fantasy. Tak lekkie, że nie czuje się ani ilości przeczytanych stron, ani wagi samej opowieści.
Mamy tu dwoje głównych bohaterów, ich losy się przeplatają, prowadzone przez dwie narracje, pierwszo- i trzecioosobową. Najpierw poznajemy Michała - rycerza, który podróżuje przez świat z dwoma pegazami, zakuty w zupełnie wyjątkową zbroję i mistrzowsko władający magicznym mieczem. Wyrocznia nakazała mu udać się na turniej rycerski, a po wygranej, czarodziejski kamień ukazał przyszłość, czyli dalszą drogę śladami wielkiego wojownika sprzed wieków, po rycerską sławę i wieczną chwałę. Drugą bohaterką jest Esme Loe - adeptka, która przechodzi szkolenie w specyficznej uczelni dla czarownic Barreine Itt. Adeptki uczą się tam nie tylko wszelkich rodzajów magii, ale również sztuk walki orężem i wręcz, a zabić potrafią nawet jednym słowem czy gestem. Esme zaś nosi w sobie wielką moc, ale musi ją dopiero odkryć. Pomagają jej w tym inne czarownice: Noelia - mądra i rozważna, Despin - niebezpieczna i wojownicza oraz Canaan - przezorna i znająca przyszłe zdarzenia wróżka.
Bo taki świat mamy na kartach powieści, świat rządzony przez przepowiednie, wróżby i magiczne kamienie. Świat, w którym nawet grający w szachy opierają kolejne ruchy na wyniku rzutu kośćmi. Chociaż wiele tu krain, królestw i pomniejszych księstw, faktyczną władzę sprawuje tajemnicza Gildia. Gildia jest organizacją posiadającą całe góry złota, ślepe uwielbienie władców, zastępy rzezimieszków, morderców i najemnego wojska na usługach oraz kontrolę nad gwiezdnymi bramami. Przez te bramy sprowadza z innych, równoległych, światów tzw. ebole. Ebole to najróżniejsze przedmioty, które mają osłabić działanie starej magii i zburzyć ustalony porządek (wygląd i przeznaczenie niektórych eboli wskazuje, że autor jest fanem "Gwiezdnych Wojen";-). Choć to ciekawa koncepcja, zahaczająca o konflikt cywilizacji z naturą, nie jest niestety rozwinięta w powieści, więc trudno powiedzieć coś więcej.
Niedopracowanie jest w ogóle główną wadą "Mistrzyni Burz". Ilość nazw i imion jest przeogromna, czytelnik mniej uważny jak nic się pogubi, tym bardziej, że nie ma w książce ani jednej mapki czy choćby indeksu. Nowe postaci pojawiają się co kilka stron, nawet w finałowych scenach oblężenia zamku i można doprawdy zwątpić kto tu z kim się bije i o co. Ważniejsi bohaterowie natomiast sporo mówią i sprawnie działają, ale raczej niewiele myślą i chyba nic nie czują. Tej powieści brakuje po prostu głębi.
Pomimo niewątpliwych wad, książkę całkiem nieźle się czyta, opowieść autentycznie wciąga, wydarzenia wartko się toczą, kolejne strony szybko przelatują, mijają godziny sympatycznej, lekkiej lektury...
Debiutancka powieść Waldemara Płudowskiego to lekkie fantasy. Tak lekkie, że nie czuje się ani ilości przeczytanych stron, ani wagi samej opowieści.
więcej Pokaż mimo toMamy tu dwoje głównych bohaterów, ich losy się przeplatają, prowadzone przez dwie narracje, pierwszo- i trzecioosobową. Najpierw poznajemy Michała - rycerza, który podróżuje przez świat z dwoma pegazami, zakuty w zupełnie...