Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Horror? Hmm, nie, raczej to nie to. Nie ma tutaj dreszczyku emocji, strachu, oczekiwania. To pierwsza książka King'a, którą przeczytałam. Dam mu jeszcze jedną szansę. Dlaczego?
Pomysł jest bardzo dobry, wciągający, zastanawiający. Szkoda że wykonanie nie jest już takie powalająco. Dobrze się czytało do momentu pierwszego zagłębienia się w istotę Pulsu. Im dalej, tym gorzej. Płytka akcja wiecznej podróży ze spodziewanym zakończeniem.

Horror? Hmm, nie, raczej to nie to. Nie ma tutaj dreszczyku emocji, strachu, oczekiwania. To pierwsza książka King'a, którą przeczytałam. Dam mu jeszcze jedną szansę. Dlaczego?
Pomysł jest bardzo dobry, wciągający, zastanawiający. Szkoda że wykonanie nie jest już takie powalająco. Dobrze się czytało do momentu pierwszego zagłębienia się w istotę Pulsu. Im dalej, tym gorzej....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie chcę powielać innych opinii oraz recenzji, więc pozwolę sobie wymienienie paru rzeczy, które mi się podobały i które nie.

Zacznę od pozytywów:
Fakt, że ludzie kultywują ,,tradycje" z poprzedniego świata jest tym, co w tej książce jest po prostu poczytne. Ludzie przywołują na nowo komunizm, Rzesze, religię, sekty itp. Cóż, tacy już są homo sapiens sapiens.
Mapa metra, sposób nazewnictwa stacji, traktowania ich jak osobne miasta, czasami wręcz państwa (Hanza - która posiadła dosyć spory obszar).

Negatywy:
Naiwna postać Artema.Był po prostu bezpłciowy, za przeproszeniem. Był osią, wokół której toczyła się opowieść. Najlepszy moment to w zasadzie zakończenie. Gdzie poznajemy prawdziwego Artema i dowiadujemy się, że książka była pisana w taki sposób, bo tak spisano jego przygodę. Patrz, bohatera wybielać można. Szkoda, zamysł nie jest zły, ale wolałabym raczej przeczytaj 600 stron z punkty widzenia normalnego Artema, a na końcu dowiedzieć się, że po metrze krąży zgoła odmienna wersja wydarzeń.
Moment oddania łuski Młynarzowi. Od tamtej pory chyba autorowi odrobinę skończyły się pomysły i nie wiedział, jak dalej rozegrać historię. No proszę, KSIĘGA, która wzywa WYBRAŃCA? Co tutaj ma do tego promieniowanie? Wiele rzeczy, jak paranormalne zdolności można wytłumaczyć skażonym środowiskiem, ale tę wyprawę po księgę na powierzchnie? Ewidentnie widać, że autor potrzebował pomysłu, w jaki sposób wypuścić Artema na powierzchnie i przekazać mu plan, jak uratować stację WOGN .
Historia zaczyna się tak naprawdę ciekawa, kiedy na samym końcu Artem spotyka ocalałego małego czarnego. I w związku z tym, że trzeba było czekać 600 stron, żeby poznać bohatera z krwi i kości wystawiam ,,Metro 2033" tak niską ocenę. No i może ciut niższą za styl pisania, który nie przypadł mi do gustu.

Nie chcę powielać innych opinii oraz recenzji, więc pozwolę sobie wymienienie paru rzeczy, które mi się podobały i które nie.

Zacznę od pozytywów:
Fakt, że ludzie kultywują ,,tradycje" z poprzedniego świata jest tym, co w tej książce jest po prostu poczytne. Ludzie przywołują na nowo komunizm, Rzesze, religię, sekty itp. Cóż, tacy już są homo sapiens sapiens.
Mapa metra,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem dobra książka. Czytało się przyjemnie i dobrze, szkoda tylko że jest dosyć przewidywalna. Czasami także akcja nie pociągała tak, jakby miała pociągać. Chętnie jednak sięgnę po następnej części.

Całkiem dobra książka. Czytało się przyjemnie i dobrze, szkoda tylko że jest dosyć przewidywalna. Czasami także akcja nie pociągała tak, jakby miała pociągać. Chętnie jednak sięgnę po następnej części.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Ach, no i teraz się działo. Bardzo mi się podobało, o wiele bardziej od chemii śmierci,której fabułę udało mi się przewidywać. Za to zapisane w kościach, chociaż parę rzeczy się spodziewałam, to niektóre miło mnie zaskoczyły.
Nadal nie wiem w jaki sposób p. Strachan przeżyła. Powiedziała, że mąż/brat ją puścił, a faktycznie budynek wybuchł później, ale siła rażenia wybuchu była przecież dosyć pokaźna, a nad to jak udało jej się uciec z wyspy?
W każdym razie miło spędziłam czas przy lekturze tego tytułu i sięgam po następny tytuł Becketta :)

Ach, no i teraz się działo. Bardzo mi się podobało, o wiele bardziej od chemii śmierci,której fabułę udało mi się przewidywać. Za to zapisane w kościach, chociaż parę rzeczy się spodziewałam, to niektóre miło mnie zaskoczyły.
Nadal nie wiem w jaki sposób p. Strachan przeżyła. Powiedziała, że mąż/brat ją puścił, a faktycznie budynek wybuchł później, ale siła rażenia wybuchu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak na Norę Roberts, bardzo dobra książka, dobrze się bawiłam przy niej. Polecam :)

Jak na Norę Roberts, bardzo dobra książka, dobrze się bawiłam przy niej. Polecam :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Seks i sztampowa fabuła... Przewidywalne, ale jak na odpoczynek, żeby nie myśleć za dużo czasami, książka jest dobra

Seks i sztampowa fabuła... Przewidywalne, ale jak na odpoczynek, żeby nie myśleć za dużo czasami, książka jest dobra

Pokaż mimo to


Na półkach:

Zero akcji, zero tajemnicy, zero przyjemności z czytania. Przewaga przypisów o zasadach futbolu... Jak dla mnie mdłe i nieciekawe

Zero akcji, zero tajemnicy, zero przyjemności z czytania. Przewaga przypisów o zasadach futbolu... Jak dla mnie mdłe i nieciekawe

Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka lekka i przyjemna w czytaniu. Wszystkie wątki są wyjaśnione i jak na czytanie czysto rozrywkowe, mnie się podobało :)

Książka lekka i przyjemna w czytaniu. Wszystkie wątki są wyjaśnione i jak na czytanie czysto rozrywkowe, mnie się podobało :)

Pokaż mimo to

Okładka książki Zdradzona Kristin Cast, Phyllis Christine Cast
Ocena 6,6
Zdradzona Kristin Cast, Phyll...

Na półkach:

Jak pierwsza część była w porządku, tak ta wkurzała mnie nie tylko przewidywalność (naznaczona też była przewidywalna), ale jeszcze traktowaniem czytelnika jak idiotę... Przypominanie, co się stało w pierwszej części i ciągłe powtarzanie tego samego traktowałam jak zapychacze. Ciekawi mnie, o ile krótsza i bardziej dynamiczna byłaby Zdradzona, gdyby nie to pisanie o tym samym co kilka stron.
A moment, kiedy bohaterka kładzie się spać ze swoimi przyjaciółmi, co przecież jest opisane dokładnie, a w następnym rozdziale musi nam o tym przypomnieć, żeby zaakcentować zdziwienie bohaterki, że jest sama w pokoju? To czytelnik ma amnezję i nie pamięta takich rzeczy, żeby samemu wpaść dlaczego jest zdziwiona?
To najbardziej utkwiło mi w pamięci.
Ale do tego ciągłe powtarzanie o tym, że słowo córka w tamtym języku oznacza dla niej miłość i tak dalej, w dokładnie ten sam sposób, to już przesada. Wystarczyłoby wspomnieć o poprawieniu humoru, uśmiechu, czymkolwiek, a my, czytelnicy, załapalibyśmy o co chodzi.
Mogłabym jeszcze wiele żalów wymienić, o naiwności tej serii, otartych schematów, bo choć powinna zrobić wrażenie prawdziwa natura Neferet, to była oczekiwana prawie od samego początku, a ja nie poczułam żadnej satysfakcji, że wreszcie dotarłam do tego momentu...
Nie polecam serii, osobiście odradzam, lepiej zabrać się za coś ambitniejszego albo lekkiego, ale nie poprowadzonego w taki sposób.

Jak pierwsza część była w porządku, tak ta wkurzała mnie nie tylko przewidywalność (naznaczona też była przewidywalna), ale jeszcze traktowaniem czytelnika jak idiotę... Przypominanie, co się stało w pierwszej części i ciągłe powtarzanie tego samego traktowałam jak zapychacze. Ciekawi mnie, o ile krótsza i bardziej dynamiczna byłaby Zdradzona, gdyby nie to pisanie o tym...

więcej Pokaż mimo to