-
Artykuły„Dobry kryminał musi koncentrować się albo na przestępstwie, albo na ludziach”: mówi Anna SokalskaSonia Miniewicz1
-
ArtykułyDzień Dziecka już wkrótce – podaruj małemu czytelnikowi książkę! Przegląd promocjiLubimyCzytać1
-
ArtykułyKulisy fuzji i strategii biznesowych wielkich wydawców z USAIza Sadowska5
-
ArtykułyTysiące audiobooków w jednym miejscu. Skorzystaj z oferty StorytelLubimyCzytać1
Biblioteczka
Z wielką chęcią przeczytałbym porządne historyczne opracowanie tej rozmowy, aby móc łatwiej zauważyć wszystkie niuanse. Bez tego, tak jak zwracali uwagę pozostali komentujący, trzeba brać dużą poprawkę na to co mówił Gierek.
Ale chyba też dopiero z czasem pojawia się w Polsce przestrzeń, aby móc na spokojnie przysłuchać się temu, co miał w tym okresie swojego życia do powiedzenia.
Myślę, że pewne mechanizmy kierowania partiami politycznymi, które zostały tu opisane ponad trzy dekady temu nie zmieniły się tak bardzo w naszych współczesnych partiach.
Z wielką chęcią przeczytałbym porządne historyczne opracowanie tej rozmowy, aby móc łatwiej zauważyć wszystkie niuanse. Bez tego, tak jak zwracali uwagę pozostali komentujący, trzeba brać dużą poprawkę na to co mówił Gierek.
Ale chyba też dopiero z czasem pojawia się w Polsce przestrzeń, aby móc na spokojnie przysłuchać się temu, co miał w tym okresie swojego życia do...
To pierwsza książka Jo Nesbo jaką przeczytałem, co może tłumaczyć, czemu z początku czułem się tak zagubiony w morzu różnych bohaterów i nawiązań do historii, których nie znam. Z tego względu "Policja" wydaje się strasznie ślamazarzyć, aby nagle nabrać dramatycznego tempa na ostatnich 100 stronach. Tam nagromadzenie fałszywych tropów i podejrzanych dostarczyło mi bardzo dużo rozkmin i zaskoczeń.
Gdy ponad dekadę temu trwał boom na tego rodzaju historie, mnie trochę ominął. Dziś czytanie szczegółowych opisów okropieństw jakie ludzie sobie wyrządzają wydaje mi się niezbyt potrzebne.
To pierwsza książka Jo Nesbo jaką przeczytałem, co może tłumaczyć, czemu z początku czułem się tak zagubiony w morzu różnych bohaterów i nawiązań do historii, których nie znam. Z tego względu "Policja" wydaje się strasznie ślamazarzyć, aby nagle nabrać dramatycznego tempa na ostatnich 100 stronach. Tam nagromadzenie fałszywych tropów i podejrzanych dostarczyło mi bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to
Ciekawy reportaż pokazujący jak radzono sobie z morderczymi wirusami w czasach bez natychmiastowej wymiany informacji za pośrednictwem internetu.
Interesująca jest też historia co potem stało się z książką: Hollywood kupiło do niej prawa, ale bardzo długo nie mogło się wykokosić z filmem. W tym czasie powstał scenariusz łudząco do niej podobny. Który dziś znamy jako "Epidemia" (Outbreak) z Dustinem Hoffmanem i Rene Russo.
Ciekawy reportaż pokazujący jak radzono sobie z morderczymi wirusami w czasach bez natychmiastowej wymiany informacji za pośrednictwem internetu.
Interesująca jest też historia co potem stało się z książką: Hollywood kupiło do niej prawa, ale bardzo długo nie mogło się wykokosić z filmem. W tym czasie powstał scenariusz łudząco do niej podobny. Który dziś znamy jako...
Napięcie w tym trójkącie miłosnym podkręcone świetnie. Gdzieś tam w tle ciurka sobie szpiegowska intryga. Najbardziej mrożącym krew w moich żyłach był fragment... o porodzie w warunkach afgańskiej prowincji.
Napięcie w tym trójkącie miłosnym podkręcone świetnie. Gdzieś tam w tle ciurka sobie szpiegowska intryga. Najbardziej mrożącym krew w moich żyłach był fragment... o porodzie w warunkach afgańskiej prowincji.
Pokaż mimo toJak ja lubię ten cykl. Podczas lektury trochę narzekałem w głowie, że za dużo wątków na raz, ale koniec wszystko spięło się w satysfakcjonującą całość. Klimat południowych części Warszawy świetnie oddany.
Jak ja lubię ten cykl. Podczas lektury trochę narzekałem w głowie, że za dużo wątków na raz, ale koniec wszystko spięło się w satysfakcjonującą całość. Klimat południowych części Warszawy świetnie oddany.
Pokaż mimo to
Trafiłem na "Generałów" dopiero teraz i jest to głos z poprzedniej epoki: Macierewicz nie jest już ministrem MON, PiS już nie rządzi, a na dodatek wybuch pełnoskalowej wojny w Ukrainie zmienił podejście wszystkich do tematów z obronnością i finansowaniem armii.
Książka stanowi więc ciekawy zapis mentalu części armii, stopklatkę z lat 2016 - 2017. Ale obecnie jest interesująca chyba już tylko dla historyków. Ćwieluch jest dobrym dziennikarzem, po którym widać, że potrafi nawiązać relację z rozmówcami.
Chętnie przeczytałbym aktualizację na stan z 2024 roku, byłoby tam pewnie kilka "a nie mówiłem".
Trafiłem na "Generałów" dopiero teraz i jest to głos z poprzedniej epoki: Macierewicz nie jest już ministrem MON, PiS już nie rządzi, a na dodatek wybuch pełnoskalowej wojny w Ukrainie zmienił podejście wszystkich do tematów z obronnością i finansowaniem armii.
Książka stanowi więc ciekawy zapis mentalu części armii, stopklatkę z lat 2016 - 2017. Ale obecnie jest...
Moja druga styczność z historycznymi gawędami Dalrymple'a, wcześniej przeczytałem "Powrót króla".
Fascynująca opowieść o epoce historycznej o której nie miałem wcześniej większej wiedzy, pokazująca jak różne odcienie miał europejski kolonializm. Największą siłą "Anarchii" jest sięgnięcie przez autora do różnorodnych źródeł, dzięki czemu może ukazać wydarzenia zarówno z perspektywy Anglików, Francuzów jak i różnych hinduskich lub mogolskich historyków.
Zgadzam się z częścią komentujących, że to książka bardziej o Indiach niż o Kompanii Wschodnio Indyjskiej, brakowało mi trochę więcej szczegółów na temat brytyjskiej perspektywy na przełomie XVIII/XIX wieków. Ale tak czy siak, świetna rzecz. Czuję się mądrzejszy.
Moja druga styczność z historycznymi gawędami Dalrymple'a, wcześniej przeczytałem "Powrót króla".
Fascynująca opowieść o epoce historycznej o której nie miałem wcześniej większej wiedzy, pokazująca jak różne odcienie miał europejski kolonializm. Największą siłą "Anarchii" jest sięgnięcie przez autora do różnorodnych źródeł, dzięki czemu może ukazać wydarzenia zarówno z...
Przyznaję, na książkę trafiłem i kupiłem dzięki reklamie na Lubimyczytać. Pomyślałem sobie, że zrobię sobie chwilę przerwy i przeczytam coś spokojnego.
Nie pamiętam kiedy ostatnim razem miałem styczność z taką powolną literaturą obyczajową, w której "nic się nie dzieje". Jest to leciutkie i słodkie jak ulepek, choć w tyle głowy cały czas miałem myśl, że fantazje o ciepłej księgarni i miłości do książek czytam w formie ebooka siedząc w domu.
Ale tak, było mi spokojnie i przyjemnie.
A teraz wracam do kolejnych thrillerów i książek o wojnach.
Przyznaję, na książkę trafiłem i kupiłem dzięki reklamie na Lubimyczytać. Pomyślałem sobie, że zrobię sobie chwilę przerwy i przeczytam coś spokojnego.
Nie pamiętam kiedy ostatnim razem miałem styczność z taką powolną literaturą obyczajową, w której "nic się nie dzieje". Jest to leciutkie i słodkie jak ulepek, choć w tyle głowy cały czas miałem myśl, że fantazje o ciepłej...
Trochę się zakręciłem w swoich oczekiwaniach, myląc biogram autora z historią, która została w książce przedstawiona. Spodziewałem się opowieści o gościu, który zaczął w DNR/ŁRL, a skończył w Azowstali, a to jednak coś innego.
Tę początkową konfuzję dodatkowo podbijał sposób prowadzenia narracji: jest to książka o facecie, który pisze książkę. Dialogi między bohaterami bywały mocno drętwe, ale w drugiej części autor wreszcie znalazł swój styl.
"Po drugiej stronie okopów" to krótka książka, pozostawia spory niedosyt. Wiele epizodów życia rozmówcy głównego bohatera jest opisane zdawkowo, z dużą liczbą skrótów, które być może z ukraińskiego punktu widzenia są dużo bardziej czytelne. Nadal jednak stanowi interesujące świadectwo jak bardzo wielka polityka może poplątać indywidualne losy.
Jeśli ktoś wcześniej nie czytał o tych wydarzeniach, polecałbym zacząć od czegoś konkretniejszego, np "Apartament w hotelu Wojna" Tomasa Forro..
Trochę się zakręciłem w swoich oczekiwaniach, myląc biogram autora z historią, która została w książce przedstawiona. Spodziewałem się opowieści o gościu, który zaczął w DNR/ŁRL, a skończył w Azowstali, a to jednak coś innego.
Tę początkową konfuzję dodatkowo podbijał sposób prowadzenia narracji: jest to książka o facecie, który pisze książkę. Dialogi między bohaterami...
Czytając pozostałe opinie odnoszę wrażenie, że jestem z niewielu osób, której "Dawno temu..." podobało się bardziej niż "Ślepnąc...". Być może to dlatego, że pierwsza część nie podobała mi się wcale i potrzebowałem serialowej ekranizacji aby docenić tę historię.
Wydaje mi się, że potraktowałem "Ślepnąc..." znacznie poważniej niż autor sobie zakładał. To miała być zabawa klimatem i kliszami, a ja odebrałem ją jako zupełnie serio opis Warszawy jako miasta grzechu, z którym się zasadniczo nie zgadzam.
Lata później do "Dawno temu..." podchodzę jak to do zderzenia popkulturowych motywów od "Sin City" po "Dopesick" i jako takie czytałem z przyjemnością. Żulczyk świetny jest w taplaniu swoich bohaterów w bagnie, przeciąganiu ich przez kryzysowe sytuacje po których zostają ledwo dychającymi strzępami mięsa. Ale jest to podane w tym sensacyjno-thrillerowym stylu, który lubię, zamiast kolejnej polskiej książki o ciężkim życiu z depresją, kredytem i poliamorią.
Jestem chyba też jedną z niewielu osób tutaj, której wątek Paziny podobał się bardziej niż Niteckiego? Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że bez postaci Jacka ta historia poradziłaby sobie równie dobrze. Parę argumentów:
1. Ślepnąc zakończyło się dla mnie ostateczną porażką Niteckiego. Nie udało mu się uciec. Myślał, że jest taki poukładany i sprytny, a żywioł go wciągnął. Koniec tematu, nie ma co zbierać.
2. Aby wyciągnąć go z tego dołka Żulczyk poświęca sporo miejsca na argentyńskie przygody, aby dać mu jeszcze jedną szansę. Ale czy ten bohater na nią zasługuje? Nie kibicowałem mu za grosz.
( Jednocześnie Żulczyk serwuje w tym cyklu to samo co filmy Patryka Vegi, tyle, że w wersji premium. Przemoc, ruchanie, wulgaryzmy, kobiety upadłe. Publiczność, nakręcona serialem tego oczekuje i nie kuma, że autor się z niej śmieje [patrz jeden z łebków w bluzie "Sztywniutko"]. To wywołuje widoczny w innych komentarzach zgrzyt, bo jakże to, chciałem gangusów, a czytam o jakiś zaimkowych aktywistach )
3. Pazina nadal mogłaby szukać mordercy Lucka, nadal próbować powstrzymać dealerów świetlików. Zamiast Jacka mógłby to być równie dobrze Kurtka etc itd
No ale licentia poetica
Długa jest ta książka i długo nie może się skończyć, więcej finałów niż w "Powrocie króla". Ale bawiłem się przednie.
Nadal jednak "Wzgórze psów" to moja ulubiona książka Żulczyka.
Czytając pozostałe opinie odnoszę wrażenie, że jestem z niewielu osób, której "Dawno temu..." podobało się bardziej niż "Ślepnąc...". Być może to dlatego, że pierwsza część nie podobała mi się wcale i potrzebowałem serialowej ekranizacji aby docenić tę historię.
Wydaje mi się, że potraktowałem "Ślepnąc..." znacznie poważniej niż autor sobie zakładał. To miała być zabawa...
Brakuje mi w tej książce trzech dodatkowych źródeł głosów: ówczesnej opozycji, strony ukraińskiej i strony "zachodniej". Dodanie tych perspektyw dałoby ciekawszy, pełniejszy obraz (jest chyba dosłownie jeden komentarz ukraińskiego dyplomaty).
No ale powstała na szybko, na bardziej szczegółowe opracowanie przyjdzie jeszcze poczekać. Oby ta publikacja otworzyła autorowi drogę do kolejnych informatorów.
Brakuje mi w tej książce trzech dodatkowych źródeł głosów: ówczesnej opozycji, strony ukraińskiej i strony "zachodniej". Dodanie tych perspektyw dałoby ciekawszy, pełniejszy obraz (jest chyba dosłownie jeden komentarz ukraińskiego dyplomaty).
No ale powstała na szybko, na bardziej szczegółowe opracowanie przyjdzie jeszcze poczekać. Oby ta publikacja otworzyła autorowi...
Na plus: powojenna historia Szczecina, której nigdy za dużo
Na minus:
1. Główni bohaterowie. Jest ich bardzo wielu, bardzo sympatyczni, ale oprócz Ugne niepociśnięci zbytnio
2. Rozwiązanie głównej intrygi. Już pomijam bombastyczność i przerysowanie całego krawego wątku, makabryczne sceny od który dostawałem tyłkościsku. Jednakże jeśli próbuje się zbudować historycznie realistyczne tło opowieści, a potem wrzuca się prawdziwie istniejące postacie do kanibalistycznego kultu, to mam z tym jakiś zgrzyt. Może, że to zbyt nieodległa historia? A może, że o Kalksteinie wiele można by napisać ciekawszego
3. Scena seksu w płonącym obozie. Ja rozumiem triumf życia wobec panującej wokół śmierci, ale cmon...
Jest już druga książka z tego cyklu, ale raczej nie sięgnę po nią. Już wolę jakiś reportaż o Szczecinie przeczytać.
Na plus: powojenna historia Szczecina, której nigdy za dużo
Na minus:
1. Główni bohaterowie. Jest ich bardzo wielu, bardzo sympatyczni, ale oprócz Ugne niepociśnięci zbytnio
2. Rozwiązanie głównej intrygi. Już pomijam bombastyczność i przerysowanie całego krawego wątku, makabryczne sceny od który dostawałem tyłkościsku. Jednakże jeśli próbuje się zbudować historycznie...
Czemu czytamy książki szpiegowskie autorstwa byłych funkcjonariuszy wywiadu? Chyba głównie dlatego, że mamy nadzieję, że poznamy choć trochę realia pracy tych tajemniczych instytucji z pierwszej ręki. To taka gra. Wiadomo, że autor nie napisze nic konkretnego, ale może domyślimy się czegoś pomiędzy wierszami?
Według oficjalnej biografii Michniewicz odszedł z wywiadu w 2006 roku.
Z tego punktu widzenia w "Partnerach" interesujące są dwie warstwy: pokazanie pracy agentów podczas głównej, sensacyjnej intrygi, a także wewnętrzne przepychanki między agentami i przełożonymi, różnymi rządowymi agencjami i cywilnym nadzorem. Gdyby autor skoncentrował się na tym drugim, wyszła by mu pewnie lepsza książka.
Ciekawie było poznać zdanie autora na temat zmian w służbach jakie dokonały się za rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Część sensacyjno-operacyjna mnie nie przekonała.
To co jednak grzebie "Partnerów" to absolutnie drętwe dialogi. Jakbym czytał jakąś powieść milicyjną z lat 70, albo oglądał film "The Room". Postacie deklamują swoje kwestie, zrzucają na czytelnika ekspozycje, rozmawiają na tematy na których powinny się doskonale znać w sposób jakby czytały sobie opracowania z Wikipedii.
Czemu czytamy książki szpiegowskie autorstwa byłych funkcjonariuszy wywiadu? Chyba głównie dlatego, że mamy nadzieję, że poznamy choć trochę realia pracy tych tajemniczych instytucji z pierwszej ręki. To taka gra. Wiadomo, że autor nie napisze nic konkretnego, ale może domyślimy się czegoś pomiędzy wierszami?
Według oficjalnej biografii Michniewicz odszedł z wywiadu w 2006...
Przeczytałem po raz pierwszy od 25-lat, jak nie dłużej. Nadal bardzo sympatyczne, ale nie czuję już potrzeby czytania następnych części. Przynajmniej wiem, że można dzieciom pokazać bez problemu.
Przeczytałem po raz pierwszy od 25-lat, jak nie dłużej. Nadal bardzo sympatyczne, ale nie czuję już potrzeby czytania następnych części. Przynajmniej wiem, że można dzieciom pokazać bez problemu.
Pokaż mimo to
Guns and Roses znam tyle co wszyscy, te pięć kawałków z rockowego radia na krzyż. Książka jednakże ciekawa, dla mnie ze względu na opis klimatu Seattle i Los Angeles pierwszej połowy lat 80.
Jednakże redaktor niemalże na samym początku wytyka autorowi błędy rzeczowe, przy rzeczy dosyć łatwej do weryfikacji. Trudno więc traktować pozostałe ciekawostki i przytaczane przez McKagana fakty zupełnie poważne. Może też się pomylił? Przy tym ile świństw wprowadził do swojego organizmu, trudno się specjalnie dziwić, że coś źle zapamiętał.
Guns and Roses znam tyle co wszyscy, te pięć kawałków z rockowego radia na krzyż. Książka jednakże ciekawa, dla mnie ze względu na opis klimatu Seattle i Los Angeles pierwszej połowy lat 80.
Jednakże redaktor niemalże na samym początku wytyka autorowi błędy rzeczowe, przy rzeczy dosyć łatwej do weryfikacji. Trudno więc traktować pozostałe ciekawostki i przytaczane przez...
Cenię tę książkę za dwie rzeczy:
1. Pracę jaką autor włożył w przedstawienie realiów podróży w kosmos, życia na stacji kosmicznej etc. Brzmiało to bardzo przekonująco i miałem poczucie, że nauczyłem się czegoś
2. Intrygę. Mamy tutaj szukanie sprawcy na bardzo małej przestrzeni, Szamałkowi udało się mnie zmylić i zaskoczyć rozwiązaniem
Na pewno bawiłem się lepiej niż przy dwóch ostatnich częściach "Ukrytej sieci" tego samego autora.
Cenię tę książkę za dwie rzeczy:
1. Pracę jaką autor włożył w przedstawienie realiów podróży w kosmos, życia na stacji kosmicznej etc. Brzmiało to bardzo przekonująco i miałem poczucie, że nauczyłem się czegoś
2. Intrygę. Mamy tutaj szukanie sprawcy na bardzo małej przestrzeni, Szamałkowi udało się mnie zmylić i zaskoczyć rozwiązaniem
Na pewno bawiłem się lepiej niż przy...
Dobrze sobie czasem przypomnieć, że II Wojna światowa to nie tylko batalistyczne przedstawienie z dziesiątek gier wideo i amerykańskich seriali, ale też przerażająca codzienność terroru w okupowanej Polsce.
Dla mnie najciekawsze w tej książce były dwa elementy: opis tego, co się przydarzało Sobolewiczowi zanim trafił do Oświęcimia, a także jego czas po Auschwitz, kiedy był rzucany od obozu do obozu na terytorium Niemiec. Relacji z potworności Birkenau w swoim życiu poznałem już kilka i tutaj nie dowiedziałem się niczego "nowego". Losy autora pod wieloma względami korespondują z tym co przydarzyło się bohaterowi choćby "Mausa" (np wątek z orkiestrą grającą w obozie. Była czy nie była? etc.).
Czytałem wydanie z 1986 roku, jestem ciekaw czy wersja późniejsza jest jakoś specjalnie inna pod względem opisów radzieckiej agresji na Polskę czy udziału zachodnich aliantów w wojnie.
To jest książka, którą trudno komukolwiek polecić, ale na pewno warto, aby każdy w swoim życiu przeczytałem choć jedną taką pozycję. Realne świadectwo, wspomnienia, a nie jakieś romanse z obozem w tle.
Dobrze sobie czasem przypomnieć, że II Wojna światowa to nie tylko batalistyczne przedstawienie z dziesiątek gier wideo i amerykańskich seriali, ale też przerażająca codzienność terroru w okupowanej Polsce.
Dla mnie najciekawsze w tej książce były dwa elementy: opis tego, co się przydarzało Sobolewiczowi zanim trafił do Oświęcimia, a także jego czas po Auschwitz, kiedy...
Najpierw zacząłem słuchać audiobooka w świetnej interpretacji Wojciecha Żołądkowicza, ale postanowiłem dokończyć w wersji papierowej.
Dawno nie czytałem fantasy, która tak bardzo by mi się podobała. Jest tutaj wszystko, co na ogół można znaleźć w zupełnie innych gatunkach: zmęczony życiem detektyw, dziwaczna strefa, strach przed bronią masowego zniszczenia. A do tego walki, bitwy, bójki i świetnie opisane czary.
Świat przedstawiony jest gęsty, ponury, ale nie pozbawiony czarnego humoru. Właściwie jedyne co mi zgrzytało, to że język powieści potrafi być czasami zaskakująco wulgarny, bardziej niż by wymagała tego sytuacja.
Chętnie sięgnę po następne tomy, choć spodziewam się, że więcej tego samego nie będzie już tak smakowite.
Najpierw zacząłem słuchać audiobooka w świetnej interpretacji Wojciecha Żołądkowicza, ale postanowiłem dokończyć w wersji papierowej.
więcej Pokaż mimo toDawno nie czytałem fantasy, która tak bardzo by mi się podobała. Jest tutaj wszystko, co na ogół można znaleźć w zupełnie innych gatunkach: zmęczony życiem detektyw, dziwaczna strefa, strach przed bronią masowego zniszczenia. A do tego...