rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Szachinszach był moim pierwszym zderzeniem z Kapuścińskim. Nie zaczęłam go czytać z powodu fascynacji Iranem. Zwyczajnie wpadł mi w ręce, a że słyszałam wiele pochlebnych opinii na temat autora, to pomyślałam, że warto.
I nie myliłam się. Przede wszystkim ujęło mnie, jak bardzo uniwersalnie przedstawił problem dyktatury. Mimo, że historia jest o faktycznym miejscu, czasie i osobach, to Kapuściński przeplata konkrety z opisywaniem generalnych mechanizmów działania władzy, czy psychologii ludzi. Prowadząc czytelnika przez swoje notatki, zdjęcia i wycinki prasowe, ukazuje ogół problemu bazując na szczegółach. Przedstawia irańskie społeczeństwo opierając się na kontekstach historycznych i religijnych (tak różnych od europejskich), dzięki czemu łatwiej jest zrozumieć sposób myślenia i postępowania Irańczyków.
Szachinszach jest bardzo krótką książką, a jednak pozostawia po sobie ogromne wrażenie. I wydaje mi się, że wynika to z faktu, że jest napisany - jakby najzwyczajniej w świecie - w prosty, a zarazem tak rzadki, ludzki sposób. Chylę czoła autorowi i zabieram się za kolejne tytuły!

Szachinszach był moim pierwszym zderzeniem z Kapuścińskim. Nie zaczęłam go czytać z powodu fascynacji Iranem. Zwyczajnie wpadł mi w ręce, a że słyszałam wiele pochlebnych opinii na temat autora, to pomyślałam, że warto.
I nie myliłam się. Przede wszystkim ujęło mnie, jak bardzo uniwersalnie przedstawił problem dyktatury. Mimo, że historia jest o faktycznym miejscu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Chyba zbyt wiele oczekiwałam od tak znamiennego tytułu. Książka ideologicznie jest (z grubsza) trafiona, sporo uświadamiająca i błyskotliwa pod wieloma względami, jednak niektóre wątki, zachowania, czy sytuacje nie współgrają z moją wizją świata i człowieka. Ta wersja na pewno jest ciekawa i odkrywcza, ale nie zgadzam się nią. A nie zgadzam, bo Orwell nie "kupił mnie" kreując psychikę swoich postaci... rozumiem, dlaczego zostali przedstawieni papierowo, powierzchownie i bezosobowo... jednak jeśli nie wywołują we mnie żadnych emocji, to również cała książka tak na mnie działa. Mimo, że czytało mi się ją łatwo, to bez większego zaangażowania.
Z drugiej strony niesprawiedliwa bym była, gdybym nie uwzględniła pozytywnych aspektów "Roku 1984" i nie wyróżniła końcowego rozwiązania akcji (on rzeczywiście obrania cały tytuł w moich oczach) oraz genialnego motywu "nowomowy".

Chyba zbyt wiele oczekiwałam od tak znamiennego tytułu. Książka ideologicznie jest (z grubsza) trafiona, sporo uświadamiająca i błyskotliwa pod wieloma względami, jednak niektóre wątki, zachowania, czy sytuacje nie współgrają z moją wizją świata i człowieka. Ta wersja na pewno jest ciekawa i odkrywcza, ale nie zgadzam się nią. A nie zgadzam, bo Orwell nie "kupił...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dawno żaden tytuł nie wprawił mnie w tak ogromne wrażenie, głównie, dzięki postawom moralnym ukazanym w tej książce. Pogląd głoszący, że ludzie mimo wszystko bardziej zasługują na podziw, niż na pogardę, w świecie, w którym ubóstwia się krytykować zepsutą naturę człowieka, wpływa mocno refleksyjnie i mobilizująco. Ujmuje również zdawkowy, rzeczowy obiektywizm, unikanie srogich ocen oraz podświadomie wyczuwalna skromność twórcy. I, co ważne - szczerość wobec czytelnika, która ujawnia się brakiem patosu oraz celowego, "taniego" wywoływania emocji.

Bardzo dawno żaden tytuł nie wprawił mnie w tak ogromne wrażenie, głównie, dzięki postawom moralnym ukazanym w tej książce. Pogląd głoszący, że ludzie mimo wszystko bardziej zasługują na podziw, niż na pogardę, w świecie, w którym ubóstwia się krytykować zepsutą naturę człowieka, wpływa mocno refleksyjnie i mobilizująco. Ujmuje również zdawkowy, rzeczowy obiektywizm,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

"Lolita" jest powieścią (uniwersalnie) kontrowersyjną i bez wątpienia odważną tematycznie. Sięgnęłam po książkę nie interesując się opiniami, recenzjami ani biografią autora więc spory podziw, (względną) sympatię oraz odwiedzenie od myśli na temat jego ewentualnej (i swoją drogą dodającej pikanterii przy czytaniu) pedofilii, zyskałam do niego, po przeczytaniu osobistego komentarza na końcu. Pomijając kunszt literacki i popis wiedzą (przepraszam autorze, że nie posiadam aż tak wysoko rozwiniętej erudycji jak Ty, bowiem odniosłam silne wrażenie, że nagromadzenie wielu metafor i odniesień do wszelkich dziedzin kulturowych, miało przyciągnąć tylko inteligentnych odbiorców), bardzo urzekła mnie imponująca wyobraźnia i kreacja psychiki bohaterów przez Nabokova.
Uniwersalność "Lolity" zaakcentowałam dlatego, że czytałam wiele opinii na temat jej "przereklamowania" oraz tego, że JUŻ nie szokuje w TYCH czasach - więc o co tyle hałasu? Otóż podkreślenie współczesności jako wyznacznika zdemoralizowania jest mocno chybione, od dawna wiadomo bowiem, że nic co (nie)ludzkie nie jestem nam obce, a wszelkie spodlenie człowieka jest podobne na przestrzeni epok. Książka jest aktualnie szokująca w dalszym ciągu, a zawdzięcza to głównie wykreowaniu tak sprzecznie z nami moralnej, jednak prawidzwiej relacji dorosłego człowieka z dzieckiem. H.H. jest inteligentym i oczytanym mężczyzną przeświadczonym o posiadaniu wyjątkowej wrażliwości (na co wskazuje w jakimś stopniu jego dostrzeganie walorów przyrody i potrzeba estetyki), jednak głównie ukazuje nam się jako dewiant pozbawiony empatii, egoista, człowiek nie posiadający pierwiastka duchowego w swoim życiu . Oczywiście, bywały momenty że zauważał cierpienie swojej nimfetki, jednak to pozorne współczucie uważam za przebłyski człowieczeństwa, jego zepsucie jest niekwestionowane, choć paradoksalnie fakt, że towarzyszymy jego przeżyciom pozwala czuć do niego dziwny rodzaj przywiązania (coś na pograniczu sympatii, może zrozumienia). Nie mniej jednak, analizę jego osoby można zostawić psychologom, mnie bardziej zafascynowała postać Lolity, której przedstawienie jako nie tylko obiektu, ale zwłaszcza podmiotu seksualnego (jakże nietypowe i odważne!) odzwierciedla, często dla nas trudną do przyjęcia, rzeczywistość (mimo, że książka pisana była już po freudowskich rewelacjach o seksualności dzieci). To jest to tabu, które odkrył przede mną Nabokov.
Relacja Humbert-Lolita była ciekawa ze względu na swoją toksyczność. H.H. nazywał to miłością, jednak w znikomym stopniu fascynowało go jej wnętrze, głównie chodziło o pożądanie i to właśnie świadczy o jego braku umiejętności kochania. Nimfetka natomiast była nim zafascynowana, dawał jej namiastkę bezpieczeństwa i bliskości, był jakimś stałym punktem w jej samotnym życiu. Jawi nam się ona jako butne i zdemoralizowane dziecko, czerpiące korzyści materialne z pieszczot z dorosłym mężcznyzną będąc przy tym wyrachowaną, zimną... nieludzką... jednak w tej całej sytuacji jest ofiarą, nikt jej nigdy nie nauczył kochać. Nieszczęście Humberta natomiast polega na tym, że właśnie on jest powodem jej zepsucia i mimo trzymania w niewoli, nigdy tak naprawdę nie będzie jej posiadać.
"Lolita" powinna być czytana bez żadnych oczekiwań, dla tych, których interesuje niecodzienna problematyka, bądź dla samej potrzeby literackiej estetyki. Nie ma w niej ani nauki, ani szczęśliwego zakończenia, ani też zadość uczynienia, natomiast jest dużo trudności z językiem, przez który trzeba przebrnąć. Miłośnicy poezji mogą się napawać wspaniałym bogactwem i nasyceniem środków stylistycznych, mnie jednak szybko to znużyło. Jestem bądź co bądź tylko prostym odbiorcą. Jednak powieść oceniam wysoko i polecam; nie dlatego, że jest klasykiem gatunku, musi ona trafić odpowiedniego odbiorcę, jednak ujęcie tematu potrafi urzec.

"Lolita" jest powieścią (uniwersalnie) kontrowersyjną i bez wątpienia odważną tematycznie. Sięgnęłam po książkę nie interesując się opiniami, recenzjami ani biografią autora więc spory podziw, (względną) sympatię oraz odwiedzenie od myśli na temat jego ewentualnej (i swoją drogą dodającej pikanterii przy czytaniu) pedofilii, zyskałam do niego, po przeczytaniu osobistego...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka nie wchodzi łatwo, o nie. Męczyłam się z nią przez niecały rok, ale nie żałuję, że ją przeczytałam, bynajmniej. Akcja to głównie obserwacja powoli rozpadającego się świata, w gruncie rzeczy dołująca. Postacie, moim skromnym zdaniem, biało-czarno-szare: Rand rozdzieliła ludzi na dobrych - wyidealizowanych, odpowiedników jej filozofii; złych oraz szarą masę społeczeństwa, próżną bądź głupią i zacofaną. Jednak jak tu nie dać tak wysokiej oceny tytułowi, który otworzył mi oczy i tak beztrosko sprzeciwił się wielu odwiecznym dogmatom? Wszelkie monologi, argumentacja, przykłady zachowań... autorka na pewno wyczerpała temat w tych ponad tysiącu stron. I słusznie, ludzie którzy mają coś do powiedzenia, powinni mówić. Powiedziała tak dobitnie, że jej słowa szybko nie znikną w mojej głowy.

Książka nie wchodzi łatwo, o nie. Męczyłam się z nią przez niecały rok, ale nie żałuję, że ją przeczytałam, bynajmniej. Akcja to głównie obserwacja powoli rozpadającego się świata, w gruncie rzeczy dołująca. Postacie, moim skromnym zdaniem, biało-czarno-szare: Rand rozdzieliła ludzi na dobrych - wyidealizowanych, odpowiedników jej filozofii; złych oraz szarą masę...

więcej Pokaż mimo to