-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać370
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2022-11-14
2019-09-27
Głównym bohaterem Nocnych Słońc jest Hagan, dawny królewski strażnik króla i księcia Archeonu. Wiele miesięcy tułał się po świecie, szukając sprzymierzeńców, dla których słowo Archeon wciąż coś znaczy, za co warto walczyć. Spotyka go jednak tylko rozczarowanie, ponieważ ci, którzy przeżyli Czerń, służą ocalałym generałom i ich wojskom. Sytuacja nie przedstawia się więc za ciekawie… Hagana napędza zemsta i chęć wymierzenia kary osobom odpowiedzialnym za inwazję Czerni, ale jest to zadanie zdecydowanie trudniejsze niż bohater myślał. Zaś ocaleli generałowie mają własne zamiary, które zmuszą głównego bohatera do zmiany planów. W książce obserwujemy głównie zmagania i przygody Hagana, ale również, jakie mają plany i co robią generałowie oraz kilkoro postaci pobocznych. Pozwala to poznać szerszy kontekst wydarzeń i lepiej zrozumieć jak wielkim zagrożeniem jest Czerń dla tych, którzy żyją, nawet daleko od Archeonu.
W Nocnych słońcach dowiadujemy się wielu nowych informacji o bytach – dobrym Ano i złym Angorze. Autor opisuje dokładniej proces przemiany i roli imerytu, który pozwala zatrzymać byt w ciele i go wzmocnić. Rzuca to nowe światło na wiele wydarzeń z tego, jak i poprzedniego tomu Legend Archeonu. Ponadto, wraz z Haganem i innymi bohaterami odwiedzimy wiele nowych terenów i dalekich krain na wschodzie, szczególnie dowiemy się więcej o Błękitnych Wyspach, skąd nadeszła inwazja Czerni. W trakcie podróży bohaterowie uświadamiają sobie, skąd pochodzą Archeończycy i jakie kłamstwa, których korzenie sięgają zamierzchłych czasów, kryją się wykorzystywaniem imerytu. Mamy zatem okazję jeszcze lepiej poznać świat, różne narody i kultury wykreowane przez Thomasa Arnolda, dzięki czemu świat nabiera głębi i wyrazistości.
Czytając Nocne słońca odniosłem wrażenie, że autor coraz lepiej odnajduje się w literaturze fantasy. W pierwszym tomie można to było chwilami poczuć, że jest to dla niego jeszcze troszkę obce medium, w drugim już zdecydowanie mniej. Świat, stworzony przez autora, wydaje się być bardziej realny i wiemy o nim więcej szczegółów. W kwestii kreacji postaci jest lepiej, choć jest wciąż nad czym popracować, ponieważ niektóre postacie pozostają dla czytelnika zagadką i nie wiemy o nich zbyt wiele. Co więcej, chwilami można odnieść wrażenie, że w książce brakuje jednego, głównego wątku wokół którego rozgrywałyby się losy postaci, ale końcówka dobrze zamyka wszystkie wydarzenia i czekam na trzeci tom. Pomimo drobnych wad, książka czyta się przyjemnie i zanim się obejrzałem ponad 800 stron było już za mną.
Nocne słońca jest to drugi tom bardzo dobrego cyklu high fantasy Legendy Archeonu. Thomas Arnold coraz lepiej odnajduje się w pisaniu fantastyki, co dało się odczuć w trakcie lektury tej książki. Mamy okazję poznać świat Archeonu, nowe krainy na wschodzie, jak również dowiemy się więcej informacji o Ano i Angorze. Polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorowi, Thomasowi Arnoldowi!
https://hrosskar.blogspot.com/2019/09/legendy-archeonu-nocne-sonca-thomas.html
Głównym bohaterem Nocnych Słońc jest Hagan, dawny królewski strażnik króla i księcia Archeonu. Wiele miesięcy tułał się po świecie, szukając sprzymierzeńców, dla których słowo Archeon wciąż coś znaczy, za co warto walczyć. Spotyka go jednak tylko rozczarowanie, ponieważ ci, którzy przeżyli Czerń, służą ocalałym generałom i ich wojskom. Sytuacja nie przedstawia się więc za...
więcej mniej Pokaż mimo to2018-12-22
Thomas Arnold jest znanym i chwalonym polskim pisarzem thrillerów i kryminałów. Do tej pory nie miałem okazji czytać żadnej z jego książek, ale pomimo tego nie wahałem się i zdecydowałem się zostać patronem jego najnowszej książki, ale tym razem z gatunku fantasy: Strach stary i nowy.
Przed wieloma wiekami pierwsi ludzie z Terenów Centralnych musieli uciekać, ponieważ ziemie na których żyli zostały opanowane przez olbrzymy, gigantów i niszczycieli. Archeon pozostawał przesiąknięty strachem, śmiercią oraz pierwotnym złem powołanym do życia przez Stwórców. Ku swej uciesze sprowadzali na świat kolejne monstra pustoszące lądy i oceany, a ich jedynym celem była chęć niszczenia tego, co już istniało. Po setkach lat, Archeończycy powrócili i rozpoczęli odbudowę zniszczonego królestwa. Przez blisko trzysta lat żyli w spokoju i rozszerzali swoje królestwo. Tym razem znów Bogowie zaczęli ingerować w świat i zesłali demoniczną hordę, która zabija, pustoszy i rośnie coraz bardziej w siłę. Palone są całe wioski, z grobów znikają zwłoki, a wysyłane wojska nie są w stanie jej znaleźć. Wygląda, że ktoś chce nie już wypędzić Archeonów, ale doszczętnie ich zniszczyć.
Strach stary i nowy zaskoczył mnie pozytywnie, ponieważ poza drobnymi mankamentami, o których za chwilę napiszę, jest to ciekawe i pasjonujące otwarcie nowego cyklu fantasy. Książkę czyta się bardzo dobrze, do samego końca trzyma w napięciu i jestem ciekawy jak się potoczą dalej losy bohaterów. Jest to powieść droga, której głównym bohaterem jest książę Aodhan, syn króla Gawena i jego towarzysz Hagan, którzy muszą uciekać ze stolicy Archeonu, spustoszonego przez tajemniczą hordę. Przemierzają wiele krain i terenów, przeżywając po drodze niezliczone przygody. Drugi, główny wątek dotyczy brata króla Gawena - Briona. Został on dość szybko odsunięty od władzy i wysłany do miasta Kasarak, owianego złą sławą, aby doglądać szkolenia rycerzy. Nie chce udzielić Gawenowi zbrojnej, kiedy ten o nią prosi, a kiedy już jest na to za późno i stolica została zniszczona, zaczyna planować jak samemu sięgnąć po koronę.
Świat przedstawiony został w książce bogato i ze szczegółami opisany. Jest to zarazem duża zaleta, ale również minimalna wada tej powieści. Pozwala to poznać wiele interesujących historii i szczegółów o poszczególnych miejscach, postaciach i wydarzeniach. Jednak najczęściej ma to postać opisów na początku rozdziału, bądź w trakcie, kiedy zostanie wspomniana jakaś nazwa, bądź imię. Powoduje to wrażenie, że troszkę na siłę, autor próbuje od razu wszystko opowiedzieć o świecie, nie zostawiając nutki tajemnicy, którą można z czasem wyjaśnić. Oczywiście, nie jest tak przez cały czas, ale zdecydowana większość opisów ma taką konstrukcję. Osobiście lubię dowiadywać się szczegółów o świecie z rozmów bohaterów lub krótkich opisów tego, co widzą postacie, dzięki czemu całość czyta się zdecydowanie lepiej i łatwiej poczuć się częścią danej krainy.
Bohaterów jest w książce całkiem dużo, ale większości z nich brakuje głębi i nie mamy możliwości ich lepiej poznać. Co prawda, Aodhan i Hagan w trakcie wędrówki co chwila spotykają kogoś na swojej drodze, ale są to w większości przypadków postacie występujące w zaledwie paru scenach. Przez co tak naprawdę bohaterów, których dobrze poznajemy jest raptem kilkoro. Jest to jednak powieść droga, więc nie przeszkadza to jakoś znacząco w lekturze. Niemniej jednak, zabrakło mi bardziej wnikliwego spojrzenia na psychikę postaci - co myśli i jakie emocje wywołują w niej poszczególne wydarzenia. A także jakiś nawiązań do wydarzeń sprzed opisywanych w książce, dzięki czemu postacie byłyby bardziej realne i zakorzenione w świecie. Dzięki czemu można byłoby lepiej poznać występujące postacie, niekoniecznie zwiększając drastycznie ilość stron.
Strach stary i nowy Thomasa Arnolda stanowi udany debiut autora, jeśli chodzi o literaturę fantasy. Jest to ciekawe i interesujące high fantasy, otwierające trylogię Legendy Archeonu, która ma duży potencjał, choć niektóre kwestie wymagają jeszcze dopracowania. Polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorowi, Thomasowi Arnoldowi!
https://hrosskar.blogspot.com/2018/12/strach-stary-i-nowy-thomas-arnold.html
Thomas Arnold jest znanym i chwalonym polskim pisarzem thrillerów i kryminałów. Do tej pory nie miałem okazji czytać żadnej z jego książek, ale pomimo tego nie wahałem się i zdecydowałem się zostać patronem jego najnowszej książki, ale tym razem z gatunku fantasy: Strach stary i nowy.
Przed wieloma wiekami pierwsi ludzie z Terenów Centralnych musieli uciekać, ponieważ...
2017-07-29
Pierwszy tom trylogii science fiction Czerwień Lidy Nagaty był całkiem udany, drugi już nieco słabszy, zaś trzeci okazał się być najsłabszy. Nie miałem wobec niego wielkich oczekiwań - byłem zwyczajnie ciekawy jak autorka zakończy całą tą historię, ponieważ końcówka Ciężkich prób zapowiadała bardzo interesujące rozwinięcie zagadnienia sztucznej inteligencji, która opanowała świat, czyli tytułowej Czerwieni. A tymczasem spotkał mnie zawód i brak odpowiedzi na wiele z nurtujących mnie pytań.
Porucznik James Shelley został uznany za martwego przez najbliższych jak i cały świat. To pozwala zwerbować go do tajnego oddziału, których zadaniem jest obrona życia na Ziemi przed zagładą, oraz służenie interesom Czerwieni. Shelley z czasem zaczyna jednak nabierać coraz większych wątpliwości, jakie są prawdziwe cele tej sztucznej inteligencji, komu może zaufać, oraz czy aby ich misje nie eskalują tylko konfliktów, zamiast im zapobiegać...
Mając w pamięci zakończenie Ciężkich prób, spodziewałem się, że w finałowym tomie trylogii Linda Nagata zdecydowanie bardziej ukaże wątek dotyczący Czerwieni. A w zasadzie obserwujemy głównie kilka misji porucznika Shelley'a, które polegają na sprawdzeniu pewnych miejsc, które wymykają się obserwacji i w których nie wiadomo dokładnie jakie badania są przeprowadzane. Ingerencja Czerwieni ogranicza się do zlecania tajnemu oddziałowi kolejnych misji, z których niekoniecznie istnieje realna szansa na powrót. Przez to trudno zrozumieć jakie są rzeczywiste plany tej sztucznej inteligencji oraz co dokładnie chce ona uzyskać w wyniku działań żołnierzy. Oczywiście, ma to wszystko swoje lepsze lub gorsze wytłumaczenie w powieści, ale mnie osobiście to nie przekonało. Odniosłem wręcz wrażenie, że autorka nie do końca wiedziała jak zakończyć swoją trylogię. Z jednej strony są poszukiwania jak można wykorzystać Czerwień do własnych celów, a z drugiej ona sama pragnie chronić ludzi przez zagładą, do której ludzkość sama prowadzi. Oczekiwałem, że ostatecznie te dwie kwestie zostaną znacznie szerzej wyjaśnione, zwłaszcza w zakończeniu. Tak się jednak nie stało, otrzymujemy bardzo lakoniczne informacje o sytuacji w epilogu, który nie przynosi odpowiedzi na nurtujące pytania.
W trzecim tomie pojawia się kilkoro nowych bohaterów - żołnierzy, którzy jak Shelley oficjalnie nie żyją i są uznani za martwych. Niestety, podobnie jak w poprzednich tomach nie poznajemy ich zbyt dobrze, poza szczegółami budowy ciała, preferencji broni, czy kilku cech charakteru. Można to wytłumaczyć faktem, że narratorem jest ponownie porucznik Shelley i z jego punktu widzenia jest prowadzona fabuła. W związku z tym, mamy niewielką okazję poznać jego oddział, zwłaszcza że mówienie o swojej przeszłości nie jest powszechną praktyką. Nie zmienia to faktu, że po lekturze kolejnego tomu najwięcej mogę powiedzieć o głównym bohaterze, a o pozostałych znów niewiele.
W stronę mroku jest niestety tylko dobrym zakończeniem trylogii Lindy Nagaty. Jest dużo akcji, emocjonujących walk, ucieczek i zasadzek, ale w tym wszystkim temat Czerwieni, czyli niezwykłej sztucznej inteligencji, odszedł jakby na dalszy plan. A szkoda, ponieważ był to dla mnie jeden z najciekawszych tematów trylogii Nagaty. Ta książka, jak i pozostałe dwa tomy zdecydowanie przypadną do gustu osobom szukającym wartkiej i emocjonującej akcji.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis!
http://hrosskar.blogspot.com/2017/08/w-strone-mroku.html
Pierwszy tom trylogii science fiction Czerwień Lidy Nagaty był całkiem udany, drugi już nieco słabszy, zaś trzeci okazał się być najsłabszy. Nie miałem wobec niego wielkich oczekiwań - byłem zwyczajnie ciekawy jak autorka zakończy całą tą historię, ponieważ końcówka Ciężkich prób zapowiadała bardzo interesujące rozwinięcie zagadnienia sztucznej inteligencji, która opanowała...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-04-18
Pierwszy tom trylogii Czerwień - Misja „Brzask” okazał się być bardzo interesującą książką z dynamiczną akcją, która wykorzystuje elementy nanopunku, czyli połączenia zaawansowanej nanotechnologii z ludzkim mózgiem. Dlatego z nie mniejszym entuzjazmem usiadłem do lektury drugiego tomu , czyli Ciężkich prób, ale niestety nie we wszystkim spełnił on moje oczekiwania.
Porucznik James Shelley po udanej misji „Brzask” wraca do kraju, który dochodzi do siebie po nuklearnym zamachu terrorystycznym z Dnia Komy. On, jak i jego żołnierze, muszą odpowiedzieć za działania podjęte w nieautoryzowanej i nielegalnej misji, której celem było postawienie przed międzynarodowym sadem Thelmy Sheridan, potentatki z branży zbrojeniowej. Pragną ujawnić korupcję wśród elit politycznych i biznesowych, więc sala sądowa staje się ich kolejnym polem bitwy. Tymczasem, w całych Stanach Zjednoczonych wciąż dochodzi do ataków terrorystycznych, mających na celu zniszczenie serwerów i sieci komunikacyjnych. Jest to wynik ujawnienia informacji o tajemniczej sztucznej inteligencji zwanej Czerwienią, która już wielokrotnie ingerowała w sprawy m.in Shelley'a. Jaki teraz przyświeca jej cel? Czy znowu zacznie mieszać w głowie porucznika?
Jednymi z najciekawszych elementów tej książki, są ponownie rozważania na temat sztucznej inteligencji, cyborgizacji porucznika oraz zagrożeń jakie z tego płyną. Nie ich może aż tyle, jak w pierwszej części, ale skłaniają do refleksji i zastanowienia się. Zwłaszcza fakt, jak łatwo jest przejąć pełną kontrolę nad emocjami i uczuciami porucznika Shelley’a, który nie nosi jak inni z jego oddziału neuroskalpu na głowie, lecz ma go wczepionego bezpośrednio w mózgu. To niestety powoduje, że staje się łatwym celem dla kogoś, kto potrafi znaleźć i objeść zabezpieczenia – nie może zwyczajnie zdjąć neuroskalpu i przestać być podatnym na manipulacje. W ten sposób zostajemy postawieni przed pytaniem, jak głęboko może postępować takie wczepianie elektroniki w ciało i jaką mamy pewność, że nikt nie przejmie nad nami kontroli… Jednocześnie nie dowiadujemy się praktycznie nic nowego o działaniu neuroskalpu i innych zaawansowanych technologii z jakich korzysta Shelley i jego oddział, na co dość mocno liczyłem.
Pierwszy tom był niezwykle dynamiczną książką, tymczasem Ciężkie próby są pod tym względem bardzo nierówne. Pierwsze 150 stron jest w zasadzie opisem rozprawy porucznika Shelley’a oraz jego oddziału. Nie są to bynajmniej mało interesujące wydarzenia, ale przyznaję, że nie tego się spodziewałem. W mojej ocenie proces był stanowczo za długi, za bardzo przegadany i można go było przedstawić znacznie krócej. Z tego też powodu, początek książki bardzo mi się dłużył. Wyczekiwałem, nawet nie tyle dynamicznej akcji, co jakichkolwiek wiadomości o Czerwieni, czy o następstwach Dnia Komy. Tymczasem informacji o tych sprawach było jak na lekarstwo. Po procesie tempo akcji zauważalnie wzrasta, mamy kolejne misje i potyczki z udziałem oddziału porucznika Shelley'a, które ponownie bardzo dobrze się czytało.
Mając w pamięci zakończenie pierwszego tomu, Dzień Komy i zapaść całego systemu informatycznego oraz gospodarki, spodziewałem się, że autorka poruszy ten temat i nakreśli obecną sytuację w Stanach Zjednoczonych. I tak też się stało, ale te nieliczne opisy, nie wyjaśniły wielu interesujących mnie rzeczy, ani nie pokazały jak wielkie zniszczenia dokonał Dzień Komy. Służyły tylko jako tło w kilku scenach i moim zdaniem gdyby je lepiej rozbudować, mogłyby posłużyć jako punkt wyjścia do całkiem ciekawych rozważań. W kwestii Czerwieni, jak wspomniałem, dowiadujemy się niewiele. W zasadzie przez dłuższy czas nie odgrywa ona znaczącej roli, jest jakby odsunięta na bok i tylko momentami wspominana. Dopiero zakończenie zdradza częściowo jej prawdziwe cele i zamiary, przez co ogromnie ciekawi mnie jak potoczy się dalej fabuła.
Ciężkie próby są niestety tylko dobrą kontynuacją Czerwieni. Misja "Brzask". Autorka stawia przed czytelnikiem pytania o sztuczną inteligencję, możliwość włamania się do wczepionych podzespołów elektronicznych, co stanowi niewątpliwą zaletę tej książki. Jednakże sama powieść zawodzi przydługim procesem głównego bohatera, słabym zarysowaniem sytuacji w kraju i motywami Czerwieni. Zakończenie stanowi bardzo miłą zachętę, aby pomimo tych wad, sięgnąć po finałowy tom tej trylogii.
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis!
http://hrosskar.blogspot.com/2017/04/ciezkie-proby.html
Pierwszy tom trylogii Czerwień - Misja „Brzask” okazał się być bardzo interesującą książką z dynamiczną akcją, która wykorzystuje elementy nanopunku, czyli połączenia zaawansowanej nanotechnologii z ludzkim mózgiem. Dlatego z nie mniejszym entuzjazmem usiadłem do lektury drugiego tomu , czyli Ciężkich prób, ale niestety nie we wszystkim spełnił on moje...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-04
Wilcze dziedzictwo, pierwszy tom cyklu Wikingowie Radosława Lewandowskiego, był ciekawą i zajmującą książką, której lekturę bardzo miło wspominam. Niestety, kontynuacja, czyli Najeźdźcy z Północy nie była do końca tym, czego oczekiwałem - autor w moim odczuciu, za dużo uwagi poświęcił indiańskiemu plemieniu Beothukom oraz ich wierzeniom, zamiast samym wikingom. Niezrażony jednak tym faktem, postanowiłem sięgnąć po trzeci tom - Topory i sejmitary, a nawet objąć go patronatem medialnym. W żadnym wypadku nie żałuję swojej decyzji, a czas spędzony z książką Lewandowskiego uważam za bardzo udany.
Książka rozpoczyna się krótko po wydarzeniach opisanych w Najeźdźcach z Północy. Oddi po śmierci swojego ojca, przejmuje dowództwo nad drużyną i postanawia powrócić do ojczyzny, aby dowiedzieć się co się stało z jego bliskimi - matką oraz siostrą. Jego poszukiwania doprowadzą go aż do Konstantynopola - miasta liczącego ponad pół miliona mieszkańców i będące sercem Bizancjum. Zanim tam jednak dotrze, czeka go długa i niebezpieczna droga... Bowiem tereny prowadzące do tego miasta są rządzone przez okrutnych władców, a po stepach grasują liczne plemiona koczownicze, wrogo nastawione wobec przybyszów... Oddi i jego drużyna będą musieli się wykazać niemałym sprytem oraz odwagą, aby wyjść cało z presji i dotrzeć do celu. Czy im się to jednak uda? Czy może podzielą smutny los innych wypraw?
Tym, co mnie kupiło w pierwszym tomie, a czego zabrakło w drugim, było świetne oddanie realiów życia wikingów - ich wierzeń, używanego słownictwa oraz codziennych zachowań. Na szczęście, w trzecim tomie, ponownie ci morscy rozbójnicy zajmują najważniejszą pozycję w opowieści. Wraz z Oddim, jego drużyną i nie mniej walecznymi Beothukami, weźmiemy udział w wielu wspaniałych bitwach, pojedynkach i starciach. Nie zabrakło również sytuacji, w których pomysłowość głównego bohatera zostaje wystawiona na poważną próbę, brawurowych ucieczek, zdrajców oraz śmierci kompanów... Topory i sejmitary są dokładnie tym, czego oczekiwałem po trzecim tomie i w żadnym wypadku nie zawiodłem się. Autor nie uniknął jednak pewnego streszczania poprzedniej części, ale tym razem przeplata się to z aktualnymi wydarzeniami, przez co nie odczuwa się tego tak bardzo. W związku z daleką i niebezpieczną podróżą Oddiego, będziemy mieć również niepowtarzalną okazję poznać jak wyglądała Ruś, Polska, czy Konstantynopol w X wieku. Nie tylko kto władał tymi terenami, lecz również jakie panowały tam prawa, obyczaje oraz religie. Świetnym uzupełnieniem tej kwestii jest Posłowie - autor opowiada w nim o odwiedzanych przez Oddiego miejscach, przytacza interesujące fakty oraz ciekawostki. Razem te wszystkie elementy powodują, że Topory i sejmitary czyta się bardzo dobrze i zanim się spostrzeżemy, lektura dobiega końca.
Aspektem nierozerwalnie związanym i kojarzonym z wikingami jest ich wiara. W przygodach Oddiego i jego kompanów odgrywa ona niebagatelną rolę - pozwala przetrwać ciężkie chwile, jak również pogodzić się z nadchodzącym końcem, a liczne odniesienia do Thora, czy Odyna, tylko dopełniają tego obrazu. Na tym jednak nie kończy się aspekt religijny powieści, ponieważ przez całą podróż Oddiego, zapoznamy się z wieloma wierzeniami ludów, które zamieszkują tereny przez jakie bohaterowie przepływają - m.in Słowian, Rusinów, czy Chazarów. Jednocześnie Lewandowski pokazuje, jak w X wieku wyglądała ekspansja chrześcijaństwa na te tereny oraz jak ówcześni władcy coraz śmielej zrywali ze starą wiarą, chcąc wejść do kręgu cywilizowanych królestw. Jest to obraz powolnej, lecz nieuchronnej ekspansji chrześcijaństwa, która bynajmniej nie przebiegała pokojowo. Ma to wydźwięk, nie tyle pesymistyczny, co raczej straty czegoś ważnego i niepowtarzalnego dla danej kultury oraz narodu i stanowiło bardzo interesujący dodatek do przygód Oddiego.
Po słabszym drugim tomie, Lewandowski ponownie pokazuje, że potrafi tworzyć interesujące i niezwykle zajmujące historie o wikingach. Topory i sejmitary stanowią bardzo dobrą kontynuację przygód Oddiego, pełną dynamicznej akcją, potyczek oraz nowych kultur i religii. Polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Akurat!
http://hrosskar.blogspot.com/2017/03/wikingowie-topory-i-sejmitary-premierowo.html
Wilcze dziedzictwo, pierwszy tom cyklu Wikingowie Radosława Lewandowskiego, był ciekawą i zajmującą książką, której lekturę bardzo miło wspominam. Niestety, kontynuacja, czyli Najeźdźcy z Północy nie była do końca tym, czego oczekiwałem - autor w moim odczuciu, za dużo uwagi poświęcił indiańskiemu plemieniu Beothukom oraz ich wierzeniom, zamiast samym wikingom. Niezrażony...
więcej mniej Pokaż mimo to2017-02-08
W lutym 2016 roku miał miejsce bardzo udany debiut Jacka Łukawskiego, czyli Krew i stal. Powieść została bardzo dobrze przyjęta przez szerokie grono czytelników, a jednym z jej najbardziej cenionych elementów, było połączenie klasycznej powieści drogi z całą gamą słowiańskiego kolorytu w postaci wił, żerców i demonów. Na jej kontynuację nie trzeba było długo czekać, ponieważ mniej więcej rok później ukazuje się Grom i szkwał, któremu z dumą patronuję.
Książka rozpoczyna się dokładnie w tym samym momencie, w którym skończył się pierwszy tom. Arthorn po ucieczce z zamku opanowanego przez zdrajców Morrończyków, wyrusza znów zza Martwicę - ranny, bez drużyny i przygotowania, a przede wszystkim wbrew własnej woli. W tym samym czasie, stary Garhard stara się opanować sytuację w Wondettel, a zdradziecki lord Auriss nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, podobnie jak wysłannicy sił potężniejszych, niż przeczuwają najwięksi mędrcy. Na dodatek, córka zmarłego króla - księżniczka Azure, przepadła bez wieści i nikt nie wie gdzie jej szukać. A mroczny cień Nife sięga coraz dalej, pochłania bezkresne stepy, czyha na sielskie Asnal Talath i powoli podąża ku granicy, za którą śpi niespokojne Wondettel...
Na pochwałę zasługuje fakt, iż na początku Gromu i szkwału nie znajdziemy żadnego przydługiego wstępu, ani nudnego wprowadzenia, w którym zostaje nam streszczona cała fabuła poprzedniej części. Zamiast tego, od razu jesteśmy rzuceni w sam środek emocjonujących wydarzeń, których świadkiem byliśmy w zakończeniu Krwi i stali. Akcja rozpoczyna się z wielkim przytupem i bardzo rzadko kiedy zwalnia, jeśli już to robi, to wcale nie przestaje być ciekawie. Bardzo mnie cieszy, że autor uniknął pospolitego błędu, jakim jest ciągłe streszczanie poprzedniej części, przez co od samego początku wiedziałem, że będzie to bardzo dobra książka. I nie pomyliłem się! Grom i szkwał okazał się być lekturą niezwykle emocjonująca, od której trudno było mi się oderwać.
Podobnie jak to miało miejsce w pierwszym tomie, także w drugim, świat przedstawiony poznajemy wyłącznie oczami bohaterów - tak jak oni go widzą i doświadczają. Jeśli zatem oni czegoś nie wiedzą w danym momencie, to my również. Jest to dość rzadko spotykane, ponieważ zazwyczaj autorzy chcą opowiedzieć czytelnikowi jak najwięcej o swoim świecie, a w tej książce wszelkie informacje są starannie ujawniane i nic nie jest przypadkowe. Otrzymujemy w ten sposób powieść z bardziej dynamiczną akcję, przerywaną jedynie krótkimi niezbędnymi opisami. Jednakże przez ten zabieg, zabrakło mi momentami kilku zdań przypominających kim jest dany bohater poboczny, co takiego zrobił, czy co się wydarzyło w Krwi i stali, do których jest nawiązanie w danym rozdziale. Nie jest to znacząca wada, wymaga jednak dokładniejszego pamiętania wydarzeń z poprzedniej części. Skoro jesteśmy już przy kreacji świata, to warto jeszcze wspomnieć o wykorzystaniu przez Jacka Łukawskiego słowiańskiego folkloru. Ponownie spotkamy takie istoty jak dziwożony, wiły, czy demony, które dodają opisanej całej historii, bardzo urzekającego i swojskiego klimatu. Również warstwa militarystyczna jest w tym tomie bardzo dobrze dopracowana - emocjonujące walki, pojedynki, jak również zwyczajne, codzienne czynności wojowników, zostały przedstawione z ogromną dbałością o szczegóły.
Wracając jeszcze do bohaterów, to również w tym tomie, Łukawski świetnie ich wykreował i nie sposób nic mu w tej kwestii zarzucić. Co jednak ważne, to autor zupełnie ich nie oszczędza - przeżywają trudy, walczą z przeważającym wrogiem, a ich los jest często bardzo niepewny. Może się to wydawać okrutne, jakby autor zupełnie nie dbał o swoich bohaterów i chciał ich zwyczajnie uśmiercić, lecz w prawdziwym życiu nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli... W moim odczuciu, zwiększa to prawdziwość opisywanych wydarzeń, jak również powoduje, że bohaterowie stają się nam jeszcze bliżsi.
Jedną z rzeczy, którą niezwykle miło wspominam z lektury Krwi i stali, są ukryte nawiązania do znanych powieści, opowiadań, czy bajek. W Gromie i szkwale znajduje się ich dokładnie osiem i tym razem zdecydowanie trudniej je odnaleźć, ponieważ są one bardziej subtelne i nawiązują do mniej znanych historii. Kiedy jednak już je dostrzeżemy, to nie sposób, nie uśmiechnąć się i nie podziwiać tego świetnego pomysłu autora. Nasuwa się pytanie, czy aby na pewno pasują one do całej opowieści i mogę bez wahania odpowiedzieć, że tak! Autor idealnie wpasował je w całą opowieść, nie odnosi się przy tym wrażenia dziwności i stanowią bardzo miły dodatek do całej książki.
Na sam koniec warto jeszcze wspomnieć o opowiadaniu Gianca, które ukazało się w Wydaniu Specjalnym Nowej Fantastyki. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ jest to historia osadzona w realiach Krainy Martwej Ziemi, a jej główny bohater pojawia się w Gromie i szkwale. Znajomość tego opowiadania nie jest oczywiście konieczna przed lekturą drugiego tomu, niemniej pozwala zrozumieć zasadę działania pewnego latającego statku oraz niektóre późniejsze wydarzenia w książce. Swoją drogą, jest to bardzo dobrze napisany tekst o podniebnych piratach - a chyba wszyscy lubią piratów, prawda?
Grom i szkwał jest w mojej ocenie bardzo dobrą kontynuacją Krwi i stali, debiutanckiej powieści Jacka Łukawskiego. Książka jest znacznie dojrzalsza i lepiej przemyślana. Autor uniknął przy tym wielu błędów, które popełniają nawet doświadczeni pisarze, przy pisaniu drugich tomów. Jeśli zatem szukacie powieści z wartką akcja, interesującymi bohaterami, ciekawym światem i słowiańskim folklorem, to jest to powieść dla Was. Polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non!
http://hrosskar.blogspot.com/2017/02/grom-i-szkwa.html
W lutym 2016 roku miał miejsce bardzo udany debiut Jacka Łukawskiego, czyli Krew i stal. Powieść została bardzo dobrze przyjęta przez szerokie grono czytelników, a jednym z jej najbardziej cenionych elementów, było połączenie klasycznej powieści drogi z całą gamą słowiańskiego kolorytu w postaci wił, żerców i demonów. Na jej kontynuację nie trzeba było długo czekać,...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-08-30
Linda Nagata jest amerykańską czołową przedstawicielką nanopunku - opisującego połączenie zaawansowanej nanotechnologii z ludzkim mózgiem. Za swoją debiutancką powieść Struktor Bohra w 1995 roku otrzymała nagrodę Locusa a w 2000 roku została nagrodzona Nebulą za opowiadanie Boginie. Ponadto na swoim koncie ma jeszcze kilkanaście powieści i opowiadań zarówno science fiction, jak i fantasy. Czerwień. Misja „Brzask” jest pierwszy tomem trylogii science fiction, za którą otrzymała nominację do nagrody Nebula i nagrody Johna W. Campbella.
Porucznik James Shelley jest dowódcą elitarnego oddziału Sił Lądowych Stanów Zjednoczonych walczącego z buntownikami w Sahelu. Wojna ta, jak wiele jej podobnych została wywołana przez przedsiębiorców wojennych, którzy bardzo nie lubią pokoju na świecie... To co miało być względnie bezpieczną służbą, przeradza się dla Jamesa w walkę o życie, swoje i członków oddziału... W niespodziewanym ataku myśliwców Shelley zostaje ciężko ranny a dwóch żołnierzy ginie. Jego obrażenia są tak poważne, że aby wrócić do służby musi poddać się dalszej cyborgizacji. To powoduje, że trafia w sam środek konfliktu między bezwzględnymi korporacjami, skorumpowanymi politykami i teksańskimi terrorystami dysponującymi bronią atomową. Zaczyna także podejrzewać, że swój dar wyczuwania niebezpieczeństw zawdzięcza potężnej sztucznej inteligencji kryjącej się w głębi sieci... Nikt nie zna jej zamiarów a kto pierwszy nauczy się nią sterować, zdobędzie ogromną władzę...
Czerwień. Misja "Brzask" to książka z gatunku militarnego science fiction, będąca jego dobrym i dość klasycznym przedstawicielem. Znajdziemy w niej zarówno świetną i dynamiczną akcję, jak i mnóstwo nowinek technicznych, zwłaszcza z sektora militarnego. Lecz nie jest to wszystko, co Lindda przygotowała dla czytelnika. Zacznijmy jednak od samego początku książki, który dla niektórych osób może być dość ciężki do przebrnięcia, zwłaszcza przez te, które nie czytają za często tego typu powieści. Chociaż autorka wyjaśnia na początku działanie bardzo wielu nowoczesnych technologii, działania broni, czy egzoszkieletów Sheeleya i jego żołnierzy, to robi to z dość dobrym wyczuciem. Oczywiście opisów nie ma aż tak dużo i dostarczają one jedynie minimum wiedzy, aby czytelnika nie przytłoczyć. Niemniej nie są jednak one tak idealnie wplecione w fabułę, że praktycznie nie zauważamy. Jest to jednak dość częsty mankament spotykany w książkach science fiction i nie zawsze udaje się go ominąć.
Całą historię, jak i kolejne nowoczesne nowiki, jakie wymyśliła Linda Nagata poznajemy za sprawą Jamesa Shelley'a. Dzięki poprowadzeniu akcji z jego punktu widzenia, mamy możliwość znacznie bliżej uczestniczyć w opisywanych wydarzeniach - znaleźć się w samym środku walk, czy ataku myśliwców. Niemniej z początku dość ciężko dowiedzieć się o nim czegoś więcej - głównie mowa o misji w Sahelu. Daje się wówczas poznać jako osoba bardzo rzetelnie podchodząca do swoich obowiązków, dbająca o żołnierzy i rygorystycznie przestrzegająca regulaminu, lecz niewiele o jego życiu poza wojskiem, o jego marzeniach i planach. Zmienia się to dopiero w dalszej części, gdzie ten bohater z zimnego i wyrachowanego żołnierza, staje się zdecydowanie bardziej ludzki - ze swoimi wadami, skomplikowaną przeszłością i własnymi podejrzeniami co do niektórych wydarzeń.
Czy Czerwień ma coś więcej do zaoferowania, aniżeli wartką akcję, nowiki techniczne i barwnego głównego bohatera? Owszem i w dużej mierze jest to temat, jaki opisałem w pierwszym zdaniu recenzji - nanopunk. Linda Nagata dość dużą uwagę poświęca połączeniu nowoczesnych technologii z ludzkim mózgiem. Shelley jak i jego żołnierze noszą na głowie nanoskalpy, które inteligentnie kontrolują wydzielanie hormony, czy stymulują mózg i ciało do pracy, nawet podczas bardzo forsownej misji. Nakładki mocowane na oko umożliwiają łączność z Chmurą, czy zdalny dostęp do przeróżnych danych oraz łączność bezprzewodową między członkami oddziału. Innym ważnym poruszanym tematem jest ludzka obawa przed cyborgizacją - niewielu ludzi jest w takim stopniu jak Shelley, co wzbudza niekiedy odrazę a innym razem obawy. Przede wszystkim jednak Linda krąży wokół tematu Chmury - takiego nowocześniejszego odpowiednika naszego internetu. Za sprawą programów i algorytmów sterowane jest właściwie wszystko - od przesyłu towarów, poprzez działanie elektrowni, banków... - jednym słowem wszystko. Także zwyczajni użytkownicy ustawiają sobie szeregi filtrów, które odsiewają zbędne dane, dostarczając tylko te wybrane. Chciałbym bardzo napisać tutaj jeszcze zdanie, bądź dwa, dlaczego jest to tak ważne zagadnienie w tej książce, ale zdradziłbym zbyt dużo z fabuły.
Czerwień. Misja "Brzask" to dobre, militarne science fiction z wartką akcją, nowoczesną technologią i świetną kreacją głównego bohatera. Autorka bardzo inteligentnie połączyła obraz brudnych wojen w bliskiej przyszłości z pytaniami o to, co są w stanie zrobić przedsiębiorcy wojskowi, aby wywołać wojnę, czy cyborgizacja jest bezpieczna, oraz czy niezwykle rozbudowanym i skomplikowanym tworze jakim jest Chmura, może powstać inteligentny program, którego nikt nie kontroluje. Oczywiście nie są to wszystkie tematy, ale te najważniejsze, które przykuwają uwagę. Polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Rebis!
http://hrosskar.blogspot.com/2016/08/czerwien-misja-brzask.html
Linda Nagata jest amerykańską czołową przedstawicielką nanopunku - opisującego połączenie zaawansowanej nanotechnologii z ludzkim mózgiem. Za swoją debiutancką powieść Struktor Bohra w 1995 roku otrzymała nagrodę Locusa a w 2000 roku została nagrodzona Nebulą za opowiadanie Boginie. Ponadto na swoim koncie ma jeszcze kilkanaście powieści i opowiadań zarówno science fiction,...
więcej mniej Pokaż mimo to
Stalowa burza to najdłuższy tom z całej trylogii Legend Archeonu, liczący blisko tysiąc stron. Akcja rozpoczyna się niedługo po wydarzeniach z Nocnych słońc i w dużej mierze skupia się na enklawie Ethrunów - jej umacnianiu przed nadchodzącym zagrożeniem i znalezieniu sposobu na pokonanie czerni. Jednocześnie autor pokazuje co dzieje się na świecie, a dzieje się dużo i to w wielu zakątkach. Co prawda, nie zawsze dowiadywałem się tyle ile bym chciał, ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie da się też pokazać wszystkiego, każdego zakątka stworzonego świata i choć pokrótce coś o nim opowiedzieć. Nie zmienia to jednak faktu, że świat Archeonu po raz kolejny mnie zachwycił i poczułem się, jakbym tylko na chwilę go opuścił, a nie na ponad trzy lata. Dlatego z wielką uwagą śledziłem burzliwe losy bohaterów, pełne dramatycznych wydarzeń, potyczek, pościgów, ucieczek i zasadzek.
W trakcie całej książki nie sposób się nudzić, choć chwilami bywały takie momenty bez których Stalowa burza również byłaby pełną i dobrą opowieścią. Thomas Arnold niejeden raz potrafi zaskoczyć czytelnika nieoczekiwanym zwrotem akcji, czy emocjonującymi wydarzeniami, przez które trudno oderwać się od lektury. Wydźwięk historii nie jest zbyt optymistyczny - przez cały czas towarzyszy nam poczucie, że wystarczy tak niewiele, aby enklawa Ethrunów została zalana falą czerni, podobnie jak to było z innymi narodami, choć bohaterowie czynią, co mogą, aby wzmocnić obronę miasta. W obliczu tych wszystkich złych wydarzeń, zdrad i śmierci, nie brakuje w powieści również tych pozytywnych aspektów takich jak wzajemne wsparcie, przyjaźń, honor i braterstwo, dzięki którym postacie są w stanie przeciwstawić się bezlitosnej czerni, która wydaje się być niepokonana...
Stalowa burza to bardzo dobre zwieńczenie trylogii Legendy Archeonu Thomasa Arnolda. Pełna emocjonujących wydarzeń, zwrotów akcji i świetnych bohaterów. Polecam!
Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję autorowi, Thomasowi Arnoldowi!(współpraca reklamowa)
https://hrosskar.blogspot.com/2022/11/legendy-archeonu-stalowa-burza-thomas.html
Stalowa burza to najdłuższy tom z całej trylogii Legend Archeonu, liczący blisko tysiąc stron. Akcja rozpoczyna się niedługo po wydarzeniach z Nocnych słońc i w dużej mierze skupia się na enklawie Ethrunów - jej umacnianiu przed nadchodzącym zagrożeniem i znalezieniu sposobu na pokonanie czerni. Jednocześnie autor pokazuje co dzieje się na świecie, a dzieje się dużo i to w...
więcej Pokaż mimo to