Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Pierwsza część nawet mi się podobała, druga natomiast skończyła się dla mnie dokładnie na 83 stronie. Jedyne co mogłam powiedzieć po przeczytaniu rozdziału 3 to "serio???!!!" i kilka niecenzuralnych słów. Na wstępie przyznaję, że od samego początku serii nie lubiłam przesłodzonego Brandona (nie ma takich facetów i tyle w tym temacie), uwielbiałam za to Chase'a, który jak każdy człowiek miał wady i zalety. A kiedy autorka uśmierciła mojego ulubionego bohatera, znienawidziłam ją za to ( ogólnie nie lubię kiedy autorzy pozbywają się postaci w ten sposób, tylko po to by inni bohaterowie mogli być szczęśliwi). Wracając do wątku, kiedy Chase zginął wszystko było w tej książce tak nierealne że chciało mi się śmiać. No bo jak rodzice i siostra mogli tak szybko zapomnieć o śmierci syna i brata? Jak Harper mogła zapomnieć o nim tak szybko, nosząc jednocześnie w sobie jego syna i mówiąc wszystkim że go kocha? Nie chodzi mi o to żeby pozostała w stanie odrętwienia, tylko o to że dwa miesiące po śmierci Chase'a Harper była już zaręczona z Brandonem. I tu zaczyna się dopiero jazda bez trzymanki dla fanek Chasea. Idealizacja Brandona osiągnęła apogeum, a o Chasie wspomniano tylko kilka razy, dodając od razu jak wspaniały słodki i seksowny jest Brandon. Nie mówiąc już w ogóle że po pogrzebie Chase'a jakakolwiek akcja w tej książce zginęła śmiercią tragiczną. Cały czas jest już tylko sielanka rodzinna. Brakuje tylko tego żeby Harper, Liam Chase ( kolejne "serio?!", dlaczego nie dała synowi jednego z imion które wybrała wspólnie z jego ojcem, a to że mały Liam urodził się 11 września doprowadziło mnie do łez ze śmiechu), Brandon i ich córka której imienia nawet nie pamiętam przejechali na jednorożcach pod łukiem z tęczy. Reasumując od 83 strony książka była dla mnie wręcz torturą i naprawdę nie wiem skąd wytrzasnęłam siły by dokończyć czytanie tego tomu.

Pierwsza część nawet mi się podobała, druga natomiast skończyła się dla mnie dokładnie na 83 stronie. Jedyne co mogłam powiedzieć po przeczytaniu rozdziału 3 to "serio???!!!" i kilka niecenzuralnych słów. Na wstępie przyznaję, że od samego początku serii nie lubiłam przesłodzonego Brandona (nie ma takich facetów i tyle w tym temacie), uwielbiałam za to Chase'a, który jak...